które początki swoje prowadzi od roku 1200. We Lwowie Katedrę swoję założyło. Liczy Kościołów na 16. GÓRY ZNACZNIEJSZE W PolscE.
I. KArpackie góry albo Tatry które od Śląska, Węgier, Wołoszczyzny i Transylwanii na kilka set mil wyciągnione, Polskę, dzielą, Alpes i góry prawie całej ziemi wielkością przechodzą. Ku Rusi ciągnąc Beszkiedzkich gór imię biorą. Złotych minerałów, Magnesu, Kryształu, nawet diamentów, i innych ledwie nie wszystkich Kruszców że są fodyny: świadczą Tylkowski Starowolski etc. Zamykają w sobie wody Mineralne: źrzodła medyczne, i własności rozmaitych. Są łożyskiem zwierza różnego. Są pastwiskiem całotelnim inwentarzów osobliwie licznych stad owiec. Znajdują się na
ktore początki swoie prowadzi od roku 1200. We Lwowie Katedrę swoię założyło. Liczy Kościołow ńá 16. GORY ZNACZNIEYSZE W POLSZCZE.
I. KArpackie gory álbo Tatry ktore od Sląská, Węgier, Wołoszczyzny y Transylwánii ná kilká set mil wyciągnione, Polskę, dzielą, Alpes y gory prawie całey ziemi wielkością przechodzą. Ku Rusi ciągnąc Beszkiedzkich gor imię biorą. Złotych mineráłow, Magnesu, Kryształu, nawet dyamentow, y innych ledwie nie wszystkich Kruszczow że są fodyny: świadczą Tylkowski Starowolski etc. Zamykáią w sobie wody Mineralne: źrzodłá medyczne, y włásności rozmáitych. Są łożyskiem zwierza rożnego. Są pastwiskiem całotelnim inwentarzow osobliwie licznych stad owiec. Znayduią się ná
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: K3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać przelewając łez miasto oliwy, Dokąd się w wągiel albo w popiół nie obróci. A Ty, Boże! Gdy w żalach biedny ociec nuci I przed Twoim zniżonym gniewem aż do śmierci Śmierć dwojga ukochanych opłakuje dzieci, Przez mękę Syna
uspokoić, tak jako snem w nocy! Niejeden by się pewnie, frasunkiem zemdlony, Zaraz odważył skończyć żywot uprzykrzony, Do grobu się na długie położywszy spanie,
Póki trąba nie zagrzmi w ostatnie świtanie. Lecz że każdemu z nieba naznaczona miara I śmierć nakręconego pilnuje zegara, Żyć trzeba, w oschle żalem ciężki oddech płuca Ciągnąc, kiedy się serce jako w ogniu rzuca, I w niezmiernej żałości ten kaganiec żywy Poddymać przelewając łez miasto oliwy, Dokąd się w wągiel albo w popiół nie obróci. A Ty, Boże! Gdy w żalach biedny ociec nuci I przed Twoim zniżonym gniewem aż do śmierci Śmierć dwojga ukochanych opłakuje dzieci, Przez mękę Syna
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 110
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przyczyniać nie będzie, i że według Praw o Jurysdykcyj Marszałkowskiej napisanych powinną zachowa subordynacją przyciągniony był.
3tio. Aby pod pokrywką nie kompletu tej Milicyj, nowe Rekruty z Saksonii wyprowadzane do Polski niebyły.
4to. Aby przerzeczona Gwardia Saska tak na miejscu przy J. K. Mci zostając, jako też razem albo Partyami ciągnąc, i powracając, niegdzie żadnej żywności, ani dla siebie, ani dla koni darmo, lub gwałtem nie brała, ale szcze- gul- gulnie z swojej własn[...] płacąc wszystko górów[...] niędzmi, pod srogą sur[...] bez odpocznienia na występ[...] wprzód przez Pułkownika swo[...] go lub Oficjerów pod nim będących. A jeżeliby sprawiedliwość była tam odmówiona,
przyczyniać nie będźie, y że według Praw o Jurisdykcyi Marszałkowskiey napisanych powinną zachowa subordynacyą przyćiągniony był.
3tió. Aby pod pokrywką nie kompletu tey Milicyi, nowe Rekruty z Saxonii wyprowadzane do Polski niebyły.
4tó. Aby przerzeczona Gwardya Saska tak na mieyscu przy J. K. Mći zostaiąc, iako też razem albo Partyami ćiągnąc, y powracaiąc, niegdźie żadney żywnośći, áni dla siebie, ani dla koni darmo, lub gwałtem nie brała, ale szcze- gul- gulnie z swoiey własn[...] płacąc wszystko gorow[...] niędzmi, pod srogą sur[...] bez odpocznienia na występ[...] wprzod przez Pułkownika swo[...] go lub Officyerow pod nim będących. A ieżeliby sprawiedliwość była tam odmowiona,
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: Cv
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
do R. 1680, stąd idzie: iż taż sama kometa ukazała się pod czas potopu powszechnego świata, i że R. 1680 siódmy raz koło swoje obiegła. Na tym fundamencie P. Whiston Anglik usiłuje dowieść: iż ta kometa tykając się na ów czas ogonem swoim ziemi, wylała deszcz czterdziestodniowy; a ciągnąc ziemię do siebie figurę jej sseryczną, zamieniła w okrągło - jajkowatą. Ze zaś ta odmiana figury być nie mogła bez rozerwania powierzchności ziemi, i bez ściśnienia lochów podziemnych, przeto woda w nich zawarta na ziemię wylała się, i złączona z deszczem powietrznym, i z deszczem komety, okryła ziemię. wyżej 15 łokciami nad
do R. 1680, ztąd idzie: iż taż sama kometa ukazała się pod czas potopu powszechnego świata, y że R. 1680 siodmy raz koło swoie obiegła. Na tym fundamencie P. Whiston Anglik usiłuie dowieść: iż ta kometa tykaiąc się na ow czas ogonem swoim ziemi, wylała deszcz czterdziestodniowy; a ciągnąc ziemię do siebie figurę iey sseryczną, zamieniła w okrągło - iaykowatą. Ze zaś ta odmiana figury być nie mogła bez rozerwania powierzchności ziemi, y bez ściśnienia lochow podziemnych, przeto woda w nich zawarta na ziemię wylała się, y złączona z deszczem powietrznym, y z deszczem komety, okryła ziemię. wyżey 15 łokciami nad
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 2
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
księżyca biała widziaila w Anglii, tamże wiatr burzliwy nazwany Uragan.
1676.
403 3 Lutego, 4 Marca Zorza północa.
23 Marca kula ognista w Bononij ośmaliła albo spaliła gałęzie drzew wyższych. 29
Marca kula ognista w Turgovij. 31 Marca w Saenza podobna do księżyca w pełni, dążyła od wschodu letniego ku zachodowi zimowemu ciągnąc za sobą ogon trzy razy dłuższy od kuli szerokości, i rzucając na wszystkie strony z szelestem promienie. Wyniosła się na 50 gradusów nad horyzont. Spotkawszy się z obłokiem, roztrzasła się z wielkim łoskotem: trwała jednę lub dwie minuty. Tejże godziny ukazała się w Rzymie skłaniając się ku pułnocy. We Slorencyj zaś miedzy
księżyca biała widziaila w Anglii, tamże wiatr burzliwy nazwany Uragan.
1676.
403 3 Lutego, 4 Marca Zorza pułnocna.
23 Marca kula ognista w Bononiy osmaliła albo spaliła gałęzie drzew wyższych. 29
Marca kula ognista w Turgoviy. 31 Marca w Saenza podobna do księżyca w pełni, dążyła od wschodu letniego ku zachodowi zimowemu ciągnąc za sobą ogon trzy razy dłuższy od kuli szerokości, y rzucaiąc na wszystkie strony z szelestem promienie. Wyniosła się na 50 gradusow nad horyzont. Spotkawszy się z obłokiem, roztrzasła się z wielkim łoskotem: trwała iednę lub dwie minuty. Teyże godziny ukazała się w Rzymie skłaniaiąc się ku pułnocy. We Slorencyi zaś miedzy
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 125
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
to inualidować Prawo. Cóż potym tak barzo wiązać, kiedy abo pod ten czas, ciężki jaki raz Rzeczyposp: może nas choć niechcących znowu do odnowienia tejże Elekcji przypędzić? Co potym, wszytkim Cudzoziemcom odjąć staranie, a dać okazją do nienawiści, i urazy przeciwko nam, odwłaczając co wiedzieć póki nadzieje, i wewnętrzne ciągnąc zamieszanie. Jeżeli dla tego, żeby zatrzymać postronne następy, których się obawiamy, nie widzę jeszcze takich dowodów, żeby się tego słudznie i pewnie bać? Jeżeli to nie pewna, na cóż sobie ucinać co raz barziej wolność czynienia? Jeżeli pewna, żadneby podpisy i dyplomata nie cofneły Państwa od tego, w co
to inualidowáć Práwo. Coż potym ták bárzo wiązáć, kiedy ábo pod ten czás, ćiężki iáki raz Rzeczyposp: może nas choć niechcących znowu do odnowienia teyże Elekcyey przypędźić? Co potym, wszytkim Cudzoźiemcom odiąć stáránie, á dáć okázyą do nienawiśći, y vrázy przećiwko nam, odwłaczáiąc co wiedźieć poki nádźieie, y wewnętrzne ćiągnąc zámieszánie. Ieżeli dla tego, żeby zátrzymáć postronne następy, ktorych się obawiamy, nie widzę ieszcze tákich dowodow, żeby się tego słudznie y pewnie bać? Ieżeli to nie pewna, ná coż sobie vćináć co raz bárźiey wolność czynienia? Ieżeli pewna, żadneby podpisy y diplomatá nie cofneły Páństwá od tego, w co
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 35
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
szlifowania i do polerowania, za które niegotowe, jeno jako z roboty, trzeba dać 100 czerwonych złotych, a od szlifowania i poloru pewnie drugie tyle. Widzielichmy, jako misternie i z wielką pracą robią w drugich hutach kielichy i insze galanterie wyborne. Przy nas robiono tamże słomkę ową szklaną różnych kolorów. Robią ciągnąc ją przez długą barzo salę, jako wosk miękki.
Po owym przypatrzeniu się prosili owi rezydenci na obiad księstwo IM do jednego pałacu, dokąd jechali z niewielką gromadą. Pałac piękny we wszytek aparament. Czestowali też splendidissime księstwo IM w osobnym pokoju, w osobnym zaś damy i kawalerów. Stoły, jako nas przyprowadzono
szlifowania i do polerowania, za które niegotowe, jeno jako z roboty, trzeba dać 100 czerwonych złotych, a od szlifowania i poloru pewnie drugie tyle. Widzielichmy, jako misternie i z wielką pracą robią w drugich hutach kielichy i insze galanterie wyborne. Przy nas robiono tamże słomkę ową szklaną różnych kolorów. Robią ciągnąc ją przez długą barzo salę, jako wosk miękki.
Po owym przypatrzeniu się prosili owi rezydenci na obiad księstwo IM do jednego pałacu, dokąd jechali z niewielką gromadą. Pałac piękny we wszytek aparament. Czestowali też splendidissime księstwo IM w osobnym pokoju, w osobnym zaś damy i kawalerów. Stoły, jako nas przyprowadzono
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 164
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
? Wejrzy, który na drogi poglądasz z wysoka, by te stopom nie były twarde jak opoka. Pierzysty bocian, ucząc w puchu swoje dzieci w górę latać, przed nimi z wiatrem równo leci – wnet przykładem swej matki toż czyni i cora, śmielszą już będąc dzisia, niźli była wczora. I orzeł swe gnieźniki ciągnąc w kraj daleki, rozpościera przed nimi z swych piór żagiel lekki, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy się chce pływać uczyć pierwszy raz dziecina, nie ćwiczonego zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę
? Wejrzy, który na drogi poglądasz z wysoka, by te stopom nie były twarde jak opoka. Pierzysty bocian, ucząc w puchu swoje dzieci w górę latać, przed nimi z wiatrem równo leci – wnet przykładem swej matki toż czyni i cora, śmielszą już będąc dzisia, niźli była wczora. I orzeł swe gnieźniki ciągnąc w kraj daleki, rozpościera przed nimi z swych piór żagiel lekki, a gdy im wzniesionymi skrzydłami przodkuje, wnet i syn takim styrem ojca naśladuje. Gdy się chce pływać uczyć pierwszy raz dziecina, nie ćwiczonego zrazu znosić musi trzcina, której więc przepomniawszy, z wodą przecię płynie, lubo mu się też nieraz w gębę
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 83
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
bywała ziemia, bo na niej żyli i grzebli się ze świata schodzący podciwi ludzie i świątobliwi. Teraz że ją w obadwa sposoby żyjąc i umierając lada jako napełnili, dlatego ją nieznośnemu P. Bóg poddaje panowaniu, gdzie dla lada jakich poddanych król dobry, dla złego króla dobrzy poddani być nie mogą. A tak nieszczęśliwym ciągnąc się ogniwem, sedycja poddaństwa z tyraństwem panowania wikła wolności i swobody, mata w nierząd narodów prawa i obyczaje, sidli samych ludzi w niewolą, w której krew, honor, fortuna, pospolitne i prywatne dobra idą za dyskrecyją okoliczności na szafunek. Pisać rewerencja majestatów nie każe, co się teraźniejszych lat przez nieprzyzwoitą zwierzchność w
bywała ziemia, bo na niej żyli i grzebli się ze świata schodzący podciwi ludzie i świątobliwi. Teraz że ją w obadwa sposoby żyjąc i umierając lada jako napełnili, dlatego ją nieznośnemu P. Bóg poddaje panowaniu, gdzie dla lada jakich poddanych król dobry, dla złego króla dobrzy poddani bydź nie mogą. A tak nieszczęśliwym ciągnąc się ogniwem, sedycyja poddaństwa z tyraństwem panowania wikła wolności i swobody, mata w nierząd narodów prawa i obyczaje, sidli samych ludzi w niewolą, w której krew, honor, fortuna, pospolitne i prywatne dobra idą za dyskrecyją okoliczności na szafunek. Pisać rewerencyja majestatów nie każe, co się teraźniejszych lat przez nieprzyzwoitą zwierzchność w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 167
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
też pewna Species Ryb LOLIGO, która w Morskich fluktach nabujawszy się, na powietrznym Horyzoncie bujając, zdrowego zażywa Powietrza, i znowu do wodnych wraca się delicyj.
POWIETRZE na Górach Olimpu i Atos, dziwnie, czyli gęste, czyli subtelne, że tam ludzie curiositate ducti aż gębką się sekundują, z niej Powietrze w siebie ciągnąc, pod górą nabrane, czyli też Powietrze górne, ale gąbką niejako przecedzone i przerzedzone, jako o tych Górach naczytałem się osobliwie w Jonstonie cytującym pro se Z. Augustyna. Cardanus świadczy, że w Mediolanie Roku 1524 tak nie zdrowe było Powietrze, że przez noc na dwór chleb świeży wystawiony zapleśniał, i
też pewna Species Ryb LOLIGO, ktora w Morskich fluktach nabuiawszy się, na powietrznym Horyzoncie buiaiąc, zdrowego zażywa Powietrza, y znowu do wodnych wraca się delicyi.
POWIETRZE na Gorach Olympu y Athos, dziwnie, czyli gęste, czyli subtelne, że tam ludzie curiositate ducti aż gębką się sekunduią, z niey Powietrze w siebie ciągnąc, pod gorą nabrane, czyli też Powietrze gorne, ale gąbką nieiako przecedzone y przerzedzone, iako o tych Gorach naczytałem się osobliwie w Ionstonie cytuiącym pro se S. Augustyna. Cardanus swiadczy, że w Medyolanie Roku 1524 tak nie zdrowe było Powietrze, że przez noc na dwor chleb swieży wystawiony zapleśniał, y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 541
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755