wiodą. Niech mi tu będzie wolno przytoczyć z pokojem Drugą przypowieść: każdy błazen swoim strojem. Dość, żeśmy się puścili staropolskiej rezy, Ferezyj, dołomonów, choć i Żydzi krezy, I każdy, co wziął z przodków, trzyma naród poty. Cóż nie miały za starym zwyczajem iść cnoty? 446. HERKULESOWE CIŻMY DZIECKU PRZYWDZIEWAĆ
Nie na każdego się to, co na kogo, przyda. Przyzna, kto widział z mieczem Saulowym Dawida, Abo w lat kilkunastu teologa w szkole, Czemu ledwie w trzydziestu, ba, w sześćdziesiąt zdole. Lat, wzrostu na ostatek, trzeba to uważyć, Żeby wprzód przyzwyczaił, kto chce dobrze
wiodą. Niech mi tu będzie wolno przytoczyć z pokojem Drugą przypowieść: każdy błazen swoim strojem. Dość, żeśmy się puścili staropolskiej rezy, Ferezyj, dołomonów, choć i Żydzi krezy, I każdy, co wziął z przodków, trzyma naród poty. Cóż nie miały za starym zwyczajem iść cnoty? 446. HERKULESOWE CIŻMY DZIECKU PRZYWDZIEWAĆ
Nie na każdego się to, co na kogo, przyda. Przyzna, kto widział z mieczem Saulowym Dawida, Abo w lat kilkunastu teologa w szkole, Czemu ledwie w trzydziestu, ba, w sześćdziesiąt zdole. Lat, wzrostu na ostatek, trzeba to uważyć, Żeby wprzód przyzwyczaił, kto chce dobrze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 267
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krzyż za sobą, którzy z nim chcą żyć na wieki. Już nie z Judy, lecz z Boga, skąd i sam był rodem, Zostawiwszy do tego kapłany, powrodem, Którzy, bo wielkiej trzeba pomocy w tę drogę, Ciałem jego szafują i krwią na załogę; Którzy z Mojżeszem, z świeckich wyzuwszy się ciżem, Do tak strasznej świętości, własne ciała krzyżem Naprzód rozbili, żeby każdy się nań dźwigał, Każdy, mając w nich przykład, drabiny nie wzdrygał. Cóż o chlebie i winie, jakie począł stary Melchizedech po wielkim potopie ofiary, Ojcu, na tymże krzyżu, na którym go wina Nasza rozbiła, bez
krzyż za sobą, którzy z nim chcą żyć na wieki. Już nie z Judy, lecz z Boga, skąd i sam był rodem, Zostawiwszy do tego kapłany, powrodem, Którzy, bo wielkiej trzeba pomocy w tę drogę, Ciałem jego szafują i krwią na załogę; Którzy z Mojżeszem, z świeckich wyzuwszy się ciżem, Do tak strasznej świętości, własne ciała krzyżem Naprzód rozbili, żeby każdy się nań dźwigał, Każdy, mając w nich przykład, drabiny nie wzdrygał. Cóż o chlebie i winie, jakie począł stary Melchizedech po wielkim potopie ofiary, Ojcu, na tymże krzyżu, na którym go wina Nasza rozbiła, bez
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 408
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pewnych czasów. Lecz i ja z nimi się dziś zgodzę, Bo w stroju ojca mego zaś w żupanie chodzę, Długo się opasując; i delią na się Obłoczę, i z drugimi czuchaj wdziewam zasię. Zaczym jako i lata tak i stroje chodzą, Kołem i alternatą zwyczaje się rodzą. Nuż i one połbotki, ciżmy zawlekane, Więc baczmagi tureckie, portki zapinane.
Tylko giczag nie nosim, jak starzy chodzili, I ostrog macedońskich, chyba zaś pochwili. Jużeśmy też i kurty zasię pochwycili, W których się pradziadowie naszy więc włoczyli. I tak te porzucone z pradziadów wnukowie Biorą mody, a po nich w sto lat potomkowie
Pewnych czasow. Lecz i ja z nimi się dziś zgodzę, Bo w stroju ojca mego zaś w żupanie chodzę, Długo się opasując; i delią na się Obłoczę, i z drugimi czuchaj wdziewam zasię. Zaczym jako i lata tak i stroje chodzą, Kołem i alternatą zwyczaje się rodzą. Nuż i one połbotki, ciżmy zawlekane, Więc baczmagi tureckie, portki zapinane.
Tylko giczag nie nosim, jak starzy chodzili, I ostrog macedońskich, chyba zaś pochwili. Jużeśmy też i kurty zasię pochwycili, W ktorych się pradziadowie naszy więc włoczyli. I tak te porzucone z pradziadow wnukowie Biorą mody, a po nich w sto lat potomkowie
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 111
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910