na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę,
na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 42
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie posądzaj, komuś już swych powierzył kluczy. Niejeden, zabiegając
, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie posądzaj, komuś już swych powierzył kluczy. Niejeden, zabiegając
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co się pod tą skórką tai, Wolałby był do baby, co już zjadła zęby, Niżeli słać do twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze,
co się pod tą skórką tai, Wolałby był do baby, co już zjadła zęby, Niżeli słać do twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 96
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą kryształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić lury. Napatrzę się ja w kramie tym podobnych brydni, Nie blując całe trzy dni. Z żołądkiem, nie z oczymam siadł u twego stołu; W
ptaki, Prześladuje gołębia, z natury zaś swojej Orła się gołąb, imo wszytkie insze, boi. 218 (F). DO PANA WOJEWODY NA ONEGDAJSZY BANKIET
Nie pomogą krzyształy ani złote czasze Na to złe wino wasze. Chceszli swoję pokazać, wojewodo, butę, Masz niedaleko hutę. Zalejemy i ze szkła twoje cielę spaśne, Byle wino niekwaśne. Ale odpuść mi, proszę, ta żybura wodna Urynała niegodna. Każ pochować do skarbcu złota i farfury, A nam nie daj pić lury. Napatrzę się ja w kramie tym podobnych brydni, Nie blując całe trzy dni. Z żołądkiem, nie z oczymam siadł u twego stołu; W
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 100
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lecie, Kurczy mi się żołądek, zjadłby co na trzecie. „Biegaj, chłopcze, do kuchnie.” A że była blisko, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynium podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i
lecie, Kurczy mi się żołądek, zjadłby co na trzecie. „Biegaj, chłopcze, do kuchnie.” A że była blisko, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno. Już do czwartej z południa. Aż też niosą kwaśno Na srebrze wczorajszego cielęcia ostatki. Nie tak na skrutynijum podejmują świadki. Miał ci na kata do mnie pisać po łacinie, Zjadłbym ja wedle czasu doma i na cynie. „Czemuż tak późno obiad?” — pytam się sąsiada. „Bo jegomość dla zdrowia wieczerzy nie jada.” „Bodajże go haniebnie zabito i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
?” „Diaboł ją wie, jakie ma narowy.” Zła bogata, uboga, złe panny, złe wdowy. Pytam, jeżeli pięknej. „Trzeba by jej warty.” „Więc szpetna?” „Dosyć widzieć malowane czarty.” „Do młodej czy do starej jechać w dziewosłęby?”
„Młody cielę od kołka, starą karmić z gęby.” „Wielka czy mała?” „Wielkiej moc trzeba na ćwikle. Mniejszeć ze dwojga złego obierają zwykle; Cóż, kiedy mali pychą nadstawiają wzrostu. Ani tej, ani owej nie raj mi po prostu.” „Szukajże sobie żony gdzie na kraju świata, Bo
?” „Diaboł ją wie, jakie ma narowy.” Zła bogata, uboga, złe panny, złe wdowy. Pytam, jeżeli pięknej. „Trzeba by jej warty.” „Więc szpetna?” „Dosyć widzieć malowane czarty.” „Do młodej czy do starej jechać w dziewosłęby?”
„Młody cielę od kołka, starą karmić z gęby.” „Wielka czy mała?” „Wielkiej moc trzeba na ćwikle. Mniejszeć ze dwojga złego obierają zwykle; Cóż, kiedy mali pychą nadstawiają wzrostu. Ani tej, ani owej nie raj mi po prostu.” „Szukajże sobie żony gdzie na kraju świata, Bo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 130
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wycierpianych czasów Bied i niewczasów.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Cóż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Cóż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli
wycierpianych czasow Bied i niewczasow.
Lub też z martwymi siadszy bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Coż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Coż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 352
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
majętny i możny. Cóż! Bojaźliwy czy tak z natury ostrożny, Że i przed końcem palca mdlał, nie tylko noża; Owo się wszelkiego bał na świecie poroża. Odważniejsze tu dziewki mogę nazwać śmiele, Które na końce noszą gotowe rodele. 34. KORBACZ
Jam korbacz, kto mię nie zna, com cielęta płodził; A skoro mię z tej pracy rzeźnik oswobodził, Muszę znowu te, które już wyrosły z pręta, Ćwiczyć, żeby nie były cielęty, chłopięta. 35. OMYŁKA
Zdybał chłop pana swego w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko
majętny i możny. Cóż! Bojaźliwy czy tak z natury ostrożny, Że i przed końcem palca mdlał, nie tylko noża; Owo się wszelkiego bał na świecie poroża. Odważniejsze tu dziewki mogę nazwać śmiele, Które na końce noszą gotowe rodele. 34. KORBACZ
Jam korbacz, kto mię nie zna, com cielęta płodził; A skoro mię z tej pracy rzeźnik oswobodził, Muszę znowu te, które już wyrosły z pręta, Ćwiczyć, żeby nie były cielęty, chłopięta. 35. OMYŁKA
Zdybał chłop pana swego w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bał na świecie poroża. Odważniejsze tu dziewki mogę nazwać śmiele, Które na końce noszą gotowe rodele. 34. KORBACZ
Jam korbacz, kto mię nie zna, com cielęta płodził; A skoro mię z tej pracy rzeźnik oswobodził, Muszę znowu te, które już wyrosły z pręta, Ćwiczyć, żeby nie były cielęty, chłopięta. 35. OMYŁKA
Zdybał chłop pana swego w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko rozkopie. Pan woła: Dobrzeć tak już kijem, panie chłopie! 36. SZCZĘŚLIWY PIERDEL
Naszli zbójcy szlachcica, więc wedle sposobu Swego, żeby
bał na świecie poroża. Odważniejsze tu dziewki mogę nazwać śmiele, Które na końce noszą gotowe rodele. 34. KORBACZ
Jam korbacz, kto mię nie zna, com cielęta płodził; A skoro mię z tej pracy rzeźnik oswobodził, Muszę znowu te, które już wyrosły z pręta, Ćwiczyć, żeby nie były cielęty, chłopięta. 35. OMYŁKA
Zdybał chłop pana swego w komorze przy żenie. Do kija, pan do okna, ale wpadł w więzienie. Chłop siekiery, że ciasne okienko rozkopie. Pan woła: Dobrzeć tak już kijem, panie chłopie! 36. SZCZĘŚLIWY PIERDEL
Naszli zbójcy szlachcica, więc wedle sposobu Swego, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 220
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejszaś” — rzecze. Przyszedszy chudak aż na targowisko, Postrzeże szkodę i z siebie igrzysko. 114. PODOBNA
Niósł chłop cielę związane na kiju do jatek, I już mu co z większego nadgniotło łopatek. Widząc złodzieje, jeden cielę bierze z drąga, Drugi go równą miarą przez ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i pocznie okropnie Wołać. Ten nie ucieka, choć pełna ulica Ludzi, ale
garści krusząc za półtorak, Chociaż się mu ów niecnota zasadza, Nic nie uważa i na miejsce zgadza. Nawet gdy się już sam sznur za nim wlecze: „Im dalej w drogę, powolniejszaś” — rzecze. Przyszedszy chudak aż na targowisko, Postrzeże szkodę i z siebie igrzysko. 114. PODOBNA
Niósł chłop cielę związane na kiju do jatek, I już mu co z większego nadgniotło łopatek. Widząc złodzieje, jeden cielę bierze z drąga, Drugi go równą miarą przez ramię naciąga I nie pierwej upuści, aż przyjdzie na stopnie. Tedy się chłop obejrzy i pocznie okropnie Wołać. Ten nie ucieka, choć pełna ulica Ludzi, ale
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 251
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987