lat kilku powróciwszy do Ojczyzny, mieszkam w stołecznym mieście, i oprócz niektórych podufałych przyjaciół, lubo prawie na wszystkich publicznych schadzkach bywam, od nikogo znany nie jestem. W Giełdzie uchodzę za kupca, w Kafenhauzach za cudzoziemca, nieraz miałem honor być żydem. Na to wszystko nie czuły, gdziekolwiek mówiących znajdę; słucham cierpliwie, a w mojej tylko kompanii usta otwarzam. Żyję zatym na tym świecie, nie jak wspołtowarzysz wspołeczeństwa, ale jak świadek i spektator narodu ludzkiego. Takowym obyczajem patrząc uważnie, słuchając pil- nie, stałem się nie znacznie politykiem, żołnierzem, gospodarzem, kupcem, rzemieślnikiem. Znam obowiązki każdego stanu, interesa, zabawy
lat kilku powrociwszy do Oyczyzny, mieszkam w stołecznym mieście, y oprocz niektorych podufałych przyiacioł, lubo prawie na wszystkich publicznych schadzkach bywam, od nikogo znany nie iestem. W Giełdzie uchodzę za kupca, w Kaffenhauzach za cudzoziemca, nieraz miałem honor być żydem. Na to wszystko nie czuły, gdziekolwiek mowiących znaydę; słucham cierpliwie, á w moiey tylko kompanii usta otwarzam. Zyię zatym na tym świecie, nie iak wspołtowarzysz wspołeczeństwa, ale iak świadek y spektator narodu ludzkiego. Takowym obyczaiem patrząc uważnie, słuchaiąc pil- nie, stałem się nie znacznie politykiem, żołnierzem, gospodarzem, kupcem, rzemieślnikiem. Znam obowiązki każdego stanu, interesa, zabawy
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 12
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
by tego nieuczynił, wiereby tak zawziętą reputacją dobrego wojennika o sobie utracił. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI, dnia 5. Maja 1628.
Jużeśmy byli pewni pomyślnego odprawienia prędkiej żołnierzowi zapłaty, gdy się wojsko obiecanymi od Ich Mściów PP. Komisarzów piąci ćwierci ukontentowało, i dalszego długu ad 1. Septembris cierpliwie obiecało czekać. Lecz gdy już do liczenia pieniędzy przyszło, przejzrzawszy się Ich M. PP. Komisarze lepiej w kompucie, znaleźli to, że nie tylko piąci ćwierci, ale i czterech żadnym sposobem wyłatać nie mogą. Czem wojsko, będąc tak znędznione, i tą piącią ćwierci ubezpieczone, znowu się wzruszyło tak,
by tego nieuczynił, wiereby tak zawziętą reputatią dobrego wojennika o sobie utracił. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI, dnia 5. Maja 1628.
Jużeśmy byli pewni pomyślnego odprawienia prędkiéj żołnierzowi zapłaty, gdy się wojsko obiecanymi od Jch Mściów PP. Commissarzów piąci czwierci ukontentowało, i dalszego długu ad 1. Septembris cierpliwie obiecało czekać. Lecz gdy już do liczenia pieniędzy przyszło, przejzrzawszy się Ich MM. PP. Commissarze lepiéj w compucie, znaleźli to, że nie tylko piąci czwierci, ale i czterech żadnym sposobem wyłatać nie mogą. Czém wojsko, będąc tak znędznione, i tą piącią czwierci ubespieczone, znowu się wzruszyło tak,
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 65
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
twoja? Upewniam, żeby jeszcze stara stała Troja. 300 (P). CZĘSTY GOŚĆ IMPORTUNEM DO GOŚCIA
Jeśliś brat podufały, wielcem rad waszmości; Jeśli nie, nierad w domu miewam takich gości, Co z nim trzeba, wszytkie swe porzuciwszy sprawy, Siedzieć, karmić go, poić, wymyślać zabawy, Cierpliwie onej jego dyskrecyjej czekać. Upewniam, że inaczej gotów cię oszczekać, Jeśli nie dasz hajdukom i woźnicom beczką: A to siano niedobre, a to obrok z sieczką. Na koniec cię okradną, w ostatku omasty Dać im musisz do wozu nasmarować piasty. Cóż za to? Osmrodzone węgły, w izbie słoma. Gościu
twoja? Upewniam, żeby jeszcze stara stała Troja. 300 (P). CZĘSTY GOŚĆ IMPORTUNEM DO GOŚCIA
Jeśliś brat podufały, wielcem rad waszmości; Jeśli nie, nierad w domu miewam takich gości, Co z nim trzeba, wszytkie swe porzuciwszy sprawy, Siedzieć, karmić go, poić, wymyślać zabawy, Cierpliwie onej jego dyskrecyjej czekać. Upewniam, że inaczej gotów cię oszczekać, Jeśli nie dasz hajdukom i woźnicom beczką: A to siano niedobre, a to obrok z sieczką. Na koniec cię okradną, w ostatku omasty Dać im musisz do wozu nasmarować piasty. Cóż za to? Osmrodzone węgły, w izbie słoma. Gościu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 319
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
siwego przyszedł włosa; boć jak dług ożył Król tamecznej Prowincji /wprzód nogą na niego nachylonego/ jako na podnóżek wstempował/ potym na konia wsiadał. I jak lud Izraelski od Faraona w niewolą zaprowadzony/ ciężkie jarzmo dźwigać/ i proć Egipskie musiał przyłanki. To więzienie wielką jest karnością/ wszakże kto je cierpliwie znosi/ Pan z niego prędko go eliberuje/ i tak na świebodę jako dzisiejszego Simeona wywodzi. Modli się z płaczem Manasses w ciemnicy Asyryiskiej/ alić spadają okowy z niego/ i on ucieczką wyzwolon bywa. Modli się gorąco Ezechias/ alić Pan wojsko Asyryjskie rozgramia. Wzdycha z płaczem w więzieniu Józef Patriarcha/ lecz z
śiwego przyszedł włosá; boć iák dług ożył Krol támeczney Prowinciey /wprzod nogą ná niego náchylonego/ iáko ná podnożek wstempował/ potym ná koniá wśiádał. Y iák lud Izráelski od Pháráoná w niewolą záprowádzony/ ćiężkie iárzmo dzwigáć/ y proć Aegipskie muśiał przyłanki. To więźienie wielką iest kárnośćią/ wszákże kto ie ćierpliwie znosi/ Pan z nie^o^ prędko go eliberuie/ y ták ná świebodę iáko dźiśieyszego Simeoná wywodźi. Modli się z płáczem Mánásses w ćiemnicy Assyryiskiey/ álić spadáią okowy z niego/ y on vćieczką wyzwolon bywa. Modli się gorąco Ezechias/ álić Pan woysko Assyriyskie rozgramia. Wzdycha z płáczem w więźieniu Iozeph Pátriárchá/ lecz z
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 171.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
widziała, Słuszna, o piękna panno, byś mię miłowała.”
LIX.
Takie słowa i inszych łagodniejszych siła, Których w on Mandrykarda czas miłość uczyła, Z lekka strwożonej dziewce strach odejmowały I z lękliwego serca bojaźń wyganiały. Skoro ją strach opuścił, żałość ustąpiła, Która jej była potem serce przeraziła, Że cierpliwiej, skoro tak wolniejszą została, Nowego miłośnika słuchać poczynała.
LX.
A potem jeszcze więtsze bezpieczeństwo wzięła, Że mu już odpowiadać łagodnie poczęła; Nakoniec mu i tego potem pozwalała, Że w twarzy jego oczy życzliwe trzymała. On, co w tem nieraz bywał, o łasce królewny Nie tylko miał nadzieję, ale
widziała, Słuszna, o piękna panno, byś mię miłowała.”
LIX.
Takie słowa i inszych łagodniejszych siła, Których w on Mandrykarda czas miłość uczyła, Z lekka strwożonej dziewce strach odejmowały I z lękliwego serca bojaźń wyganiały. Skoro ją strach opuścił, żałość ustąpiła, Która jej była potem serce przeraziła, Że cierpliwiej, skoro tak wolniejszą została, Nowego miłośnika słuchać poczynała.
LX.
A potem jeszcze więtsze bezpieczeństwo wzięła, Że mu już odpowiadać łagodnie poczęła; Nakoniec mu i tego potem pozwalała, Że w twarzy jego oczy życzliwe trzymała. On, co w tem nieraz bywał, o łasce królewny Nie tylko miał nadzieję, ale
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 310
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mówił, jeżeli czytać jej nie chcesz, a czytać do końca samego. Mogęż o co sprawiedliwszego cię prosić? Bo jakże masz sądzić o rzeczy, którejeś dobrze i pilnie nie zważył? Ta się więc książka czytelników nie stracha, ale się nieczytelników obawia. Jeżeli zaś przemożesz na sobie, abyś ją całą cierpliwie przeczytał, natenczas feruj na nią dekret, jaki ci się podoba. Ufam rozsądkowi i sprawiedliwości twojej, ufam twej ku Ojczyźnie miłości. Niech ci Bóg da zdrowie. Część I W KTÓREJ SIĘ TRAKTUJE I O WIELKIEJ SEJMÓW ORDYNARYJNYCH POTRZEBIE, I NAPRZÓD O WIELU DO SEJMÓW UTRZYMYWANIA SPOSOBACH, ALE TYCH WSZYSTKICH ODKRYWA SIĘ NIESKUTECZNOŚĆ §
mówił, jeżeli czytać jej nie chcesz, a czytać do końca samego. Mogęż o co sprawiedliwszego cię prosić? Bo jakże masz sądzić o rzeczy, którejeś dobrze i pilnie nie zważył? Ta się więc książka czytelników nie stracha, ale się nieczytelników obawia. Jeżeli zaś przemożesz na sobie, abyś ją całą cierpliwie przeczytał, natenczas feruj na nię dekret, jaki ci się podoba. Ufam rozsądkowi i sprawiedliwości twojej, ufam twej ku Ojczyźnie miłości. Niech ci Bóg da zdrowie. Część I W KTÓREJ SIĘ TRAKTUJE I O WIELKIEJ SEJMÓW ORDYNARYJNYCH POTRZEBIE, I NAPRZÓD O WIELU DO SEJMÓW UTRZYMYWANIA SPOSOBACH, ALE TYCH WSZYSTKICH ODKRYWA SIĘ NIESKUTECZNOŚĆ §
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 105
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wszyscy, a do rzetelnego nie bierzemy się ratunku. „Na nową jakąś Rzym umiera chorobę; wszyscy, co się dzieje, ganią, skarżą się, żałują, jawnie gadają i już głośno jęczą, a żadnego nie widać lekarstwa. Rozumiemy, że bez zguby już złemu oprzeć się nie można ani nieszczęściom, którym ulegamy cierpliwie, inszego nie widziemy końca, tylko naszę zgubę ostatnią.” Ba, już i w takim nieporządku i odmęcie wielom poczciwym nawet i wielkim ludziom prawie życie obmierzło w swym kraju. „Taki czas jest, że każdy swój stan ma za bardzo nędzny i tu, gdzie jest, gdzie mięszka, nie chciałby się
wszyscy, a do rzetelnego nie bierzemy się ratunku. „Na nową jakąś Rzym umiera chorobę; wszyscy, co się dzieje, ganią, skarżą się, żałują, jawnie gadają i już głośno jęczą, a żadnego nie widać lekarstwa. Rozumiemy, że bez zguby już złemu oprzeć się nie można ani nieszczęściom, którym ulegamy cierpliwie, inszego nie widziemy końca, tylko naszę zgubę ostatnią.” Ba, już i w takim nieporządku i odmęcie wielom poczciwym nawet i wielkim ludziom prawie życie obmierzło w swym kraju. „Taki czas jest, że każdy swój stan ma za bardzo nędzny i tu, gdzie jest, gdzie mięszka, nie chciałby się
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 108
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
popuszczając cugle afektowi, jako nie tylko w wolnej Rzeczypospolitej, gdzie ligatus est conditionibus Princeps, i gdzie każdy Szlachcic tak się honestissime rodzi, vt quiuis Regum, ale i gdzie ściślej Monarchowie panują, i gdzie ad necem trahuntur Poddani, niegodziłoby się. Zniosłem to ja wespół z Jego Mością Panem Wojewodą Sandomierskim cierpliwie, wedle onego. Jako dźdże, śniegi, i inne z nieba niepogody: tak ułomności i afekty Panów, mają być tolerowane, ale przecię inna ma być w wolnej Rzeczyposp: ratio. A cóż mi było potym mówić, kiedy Wojskiem do swojej dyreccji garnącym się mógł co chciał in rem Ojczyzny zrobić. Punkt Manifestu
popuszczáiąc cugle áffektowi, iáko nie tylko w wolney Rzeczypospolitey, gdźie ligatus est conditionibus Princeps, y gdźie káżdy Szláchćic ták się honestissime rodźi, vt quiuis Regum, ále y gdźie śćiśley Monárchowie pánuią, y gdźie ad necem trahuntur Poddáni, niegodźiłoby się. Zniosłem to ia wespoł z Ie^o^ Mośćią Pánem Woiewodą Sendomirskim ćierpliwie, wedle onego. Iáko dźdźe, śniegi, y inne z niebá niepogody: ták vłomnośći y áffekty Pánow, máią bydź tolerowáne, ále przećię inna ma bydź w wolney Rzeczyposp: ratio. A coż mi było potym mowić, kiedy Woyskiem do swoiey directiey gárnącym się mogł co chćiał in rem Oyczyzny zrobić. Punct Mánifestu
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 89
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Nigdy: kiedy diabeł zdechnie. Kiedy mi na dłoni włosy wyrostą.
Jeszcze Pan Bóg zije. A od czego Pan Bóg.
Jeszcze wiele wody upłynie.
Kto czego nie rozumie, temu się dziwuje.
Sprzyrodzenia skłonnismy do próżnowania.
Gdzie Bóg Kościół buduje, Tam Diabeł Kaplice gotuje.
Pochlebstwo gorsze niż trucizna.
Przeciwność trzeba cierpliwie znosić.
Do Boga gdy trwoga.
Kto czeladź wielką chowa i buduje Drogę do ubóstwa sobie gotuje.
Podziewaj się śmiele, póki żyjesz wciele. Póki jedno człowiek ziewa, Wszystkiego się niech spodziewa.
Mądrość przychodzi zlaty. Acz nie każdy mądry, kto brodaty.
Poznać Murzyna z twarzy.
Każdemu się zda,
Nigdy: kiedy diabeł zdechnie. Kiedy mi na dłoni włosy wyrostą.
Jeszcże Pan Bog źyie. A od cźego Pan Bog.
Jeszcże wiele wody upłynie.
Kto cżego nie rozumie, temu śię dźiwuje.
Zprzyrodzenia skłonnismy do prożnowania.
Gdzie Bog Kośćioł buduje, Tam Diabeł Kaplice gotuie.
Pochlebstwo gorsze niż trućizna.
Przeciwność trzeba cierpliwie znośić.
Do Boga gdy trwoga.
Kto czeladź wielką chowa y buduje Drogę do ubostwa sobie gotuie.
Podźieway śię śmiele, poki żyiesz wćiele. Poki iedno cżłowiek źiewa, Wszystkiego śię niech spodziewa.
Mądrość przychodzi zlaty. Acż nie każdy mądry, kto brodaty.
Poznać Murzyna z twarzy.
Każdemu śię zda,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 7
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
.
Kto Bogu wiary nie dochowa, ten ani ludziom.
O cię gra. O twoją skorę idzie.
U Boga respektów nie masz.
Pan Bóg stoi przy sprawiedliwym
Nie chwal nikogo przed śmiercią Póki kto siwy, nie jest szczęśliwy.
Modl się zawsze nabożnie, sprawuj się cnotliwie. Mądrze sobie postępuj, a krzyż znoś cierpliwie.
Słowo wyrzeczona wpospolitości Nie obrazi niewinności.
Co dzień Człowiek mędrszy.
Próżnowaniem dzień ginie.
Obrazić łacno, przejednać trudno.
Odwłoka pod czas pożyteczna.
Nędza milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mówić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet pójdzie precz swą
.
Kto Bogu wiary nie dochowa, ten ani ludźiom.
O cię gra. O twoią skorę idźie.
U Boga respectow nie masz.
Pan Bog stoji przy sprawiedliwym
Nie chwal nikogo przed śmierćią Poki kto śywy, nie jest szczęśliwy.
Modl śię zawsze nabożnie, sprawuy śię cnotliwie. Mądrze sobie postępuy, a krzyż znoś cierpliwie.
Słowo wyrzeczona wpospolitośći Nie obraźi niewinnośći.
Co dzień Człowiek mędrszy.
Proznowaniem dzień ginie.
Obraźić łacno, przejednać trudno.
Odwłoka pod czas pożyteczna.
Nędza milczeć nie umie. Co Kogo boli, otym mowić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet poydzie precz swą
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 42
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702