to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U nas samych w pamięci, a do tego w prawne Trudno z panem zachodzić, choć w terminy jawne. Mówcie wy, a ja milczę — mówią same pakta, Które w samym archiwum znajdują się akta. Skąd przyobiecane murowane owe Przez Briaka na Wiśle mosty Henrykowe? Skąd Stefan Burgundią, swoje Siedmiogrody Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie
to zwłokami ustało. Przyszło potem do tego, że tak wywietrzało U nas samych w pamięci, a do tego w prawne Trudno z panem zachodzić, choć w terminy jawne. Mówcie wy, a ja milczę — mówią same pakta, Które w samym archiwum znajdują się akta. Skąd przyobiecane murowane owe Przez Bryjaka na Wiśle mosty Henrykowe? Skąd Stefan Burgundyją, swoje Siedmiogrody Obiecował i inne, które miał, narody? Zygmunt Trzeci nadzianych nabawił nas myśli, Aż nie wszyscy z Szwecyji zdrową skórą wyśli. Dosyć na tym. Dwie wojnie nastąpiły potym, A dlaczego z Szwedami, dobrze wiecie o tym, Które was paroksyzmów ciężkich nabawiły, A ledwie
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, jako miewał w obyczaju, Jeżdżąc z miasta do miasta i z kraju do kraju, Stanął nad rzeką, która dzieli z Normandami Brytony, bodąc bliskie swe morze rogami; Ze dżdża, z rozpuszczonego od gorąca śniegu Wezbrawszy, biegła w bystrem w one czasy biegu, A w jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej
, jako miewał w obyczaju, Jeżdżąc z miasta do miasta i z kraju do kraju, Stanął nad rzeką, która dzieli z Normandami Brytony, bodąc blizkie swe morze rogami; Ze dżdża, z rozpuszczonego od gorąca śniegu Wezbrawszy, biegła w bystrem w one czasy biegu, A w jednę zgromadzone kupę wielkie wody, Zrzuciwszy mosty, wszytkie pobrały przechody.
IX
Patrzy Orland po brzegach, ale ani domu Pobliżu, ani łodzi, ani widzi promu. Jako na drugą stronę ma prześć, nie rozumie, Kiedy latać, jako ptak, i pływać nie umie. A w tem widzi, że prosto przez bystre powodzi Przeciwko niemu panna jedzie w krzywej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 173
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
chorągwie drogami puściły, Które od pikardzkiego morza prowadziły, I żeby przez świętego bramę Dioniza I świętego Marcina weszli do Paryża.
XXXI.
Z temi ludźmi tąż drogą wysłał z dobrej rady Wozy, juki i insze wojskowe zawady; Sam wzwyż poszedł z inszemi wojskami nakoło, Ubezpieczywszy dobrze i boki i czoło; Miał i mosty i łodzie, nie chcąc się na brody Spuszczać, chcąc prześć bezpiecznie Sekwanine wody; Mosty zrzucił za sobą, skoro lud przeprawił I w piękny, szyk Angliki i Szoty postawił.
XXXII.
Ale około siebie pierwej zgromadziwszy Rotmistrze i rycerstwo pierwsze i wstąpiwszy Na pagórek, przy brzegu z równiny wydany, Że od wszytkich widziany
chorągwie drogami puściły, Które od pikardzkiego morza prowadziły, I żeby przez świętego bramę Dyoniza I świętego Marcina weszli do Paryża.
XXXI.
Z temi ludźmi tąż drogą wysłał z dobrej rady Wozy, juki i insze wojskowe zawady; Sam wzwysz poszedł z inszemi wojskami nakoło, Ubezpieczywszy dobrze i boki i czoło; Miał i mosty i łodzie, nie chcąc się na brody Spuszczać, chcąc prześć bezpiecznie Sekwanine wody; Mosty zrzucił za sobą, skoro lud przeprawił I w piękny, szyk Angliki i Szoty postawił.
XXXII.
Ale około siebie pierwej zgromadziwszy Rotmistrze i rycerstwo pierwsze i wstąpiwszy Na pagórek, przy brzegu z równiny wydany, Że od wszytkich widziany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 365
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
świętego Marcina weszli do Paryża.
XXXI.
Z temi ludźmi tąż drogą wysłał z dobrej rady Wozy, juki i insze wojskowe zawady; Sam wzwyż poszedł z inszemi wojskami nakoło, Ubezpieczywszy dobrze i boki i czoło; Miał i mosty i łodzie, nie chcąc się na brody Spuszczać, chcąc prześć bezpiecznie Sekwanine wody; Mosty zrzucił za sobą, skoro lud przeprawił I w piękny, szyk Angliki i Szoty postawił.
XXXII.
Ale około siebie pierwej zgromadziwszy Rotmistrze i rycerstwo pierwsze i wstąpiwszy Na pagórek, przy brzegu z równiny wydany, Że od wszytkich widziany i mógł być słyszany, Tak mówił: „Macie za co dziękować wiecznemu, Że was
świętego Marcina weszli do Paryża.
XXXI.
Z temi ludźmi tąż drogą wysłał z dobrej rady Wozy, juki i insze wojskowe zawady; Sam wzwysz poszedł z inszemi wojskami nakoło, Ubezpieczywszy dobrze i boki i czoło; Miał i mosty i łodzie, nie chcąc się na brody Spuszczać, chcąc prześć bezpiecznie Sekwanine wody; Mosty zrzucił za sobą, skoro lud przeprawił I w piękny, szyk Angliki i Szoty postawił.
XXXII.
Ale około siebie pierwej zgromadziwszy Rotmistrze i rycerstwo pierwsze i wstąpiwszy Na pagórek, przy brzegu z równiny wydany, Że od wszytkich widziany i mógł być słyszany, Tak mówił: „Macie za co dziękować wiecznemu, Że was
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 365
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ten był burzliwy: rzeki Po i Tyber, wezbrawszy, wielkie szkody około Rzymu, i Mantuj uczyniły.
Nowa gwiazda w pasie Andromedy.
1613 29 Maja, o siódmej godzinie w wieczor deszcz, grad z błyskawicą, i grzmotami nad Ersordem, Mulhusem, i Vinar.
Rzeka lłme, która wpada w Sala, zniosła mosty, młyny, i wszystkie domy, którędy przechodziła, zalała wiele ludzi, i bydła, z korzenia powyrywała drzewa.
Grad nadzwyczaj gęsty, i obfity potłukł, i pościnał winorośle i zboża, w Czechach i w Brandenburgu.
W Maju ukazała się szarańcza na brzegach wyspy Rodanu nazwanej Camargues nie daleko Arelatu, ta na początku
ten był burzliwy: rzeki Po y Tyber, wezbrawszy, wielkie szkody około Rzymu, y Mantuy uczyniły.
Nowa gwiazda w pasie Andromedy.
1613 29 Maia, o siódmey godzinie w wieczor deszcz, grad z błyskawicą, i grzmotami nad Ersordem, Mulhusem, y Vinar.
Rzeka lłme, która wpada w Sala, zniosła mosty, młyny, y wszystkie domy, którędy przechodziła, zalała wiele ludzi, y bydła, z korzenia powyrywała drzewa.
Grad nadzwyczay gęsty, y obfity potłukł, y pościnał winorośle y zboża, w Czechach y w Brandeburgu.
W Maiu ukazała się szarańcza na brzegach wyspy Rhodanu nazwaney Camargues nie daleko Arelatu, ta na początku
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 100
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
18 Sierpnia: 21, 27, 29 Października: 24, 27 Listopada Zorze północe.
Wybuchanie Wezuwiusza opisane przez Józefa Valletta.
14 Lipca powodź wschodniej części Irlandyj tak nagła* jakby z podziemi woda wypadła.
6 Sierpnia w Hrabstwie Antrim w lrlandyj powodź nagła i znaczna: rzeka nazwana sześć tysięcy wiele domów obaliła, dwa kamienne mosty zerwała, skały wywrócone z sobą porywała a łąki przyległe piaskiem zasypała.
20 Sierpnia około pułnocy w Newsorg w Hrabstwie Dowre w lrlandyj piorun uderzywszy w dom jeden przedziurawił mur na wielu miejscach, potłukł okna, i jedne zwierciadło, i niektóre sprzęty domowe popsował.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 18 calów 2 linie: w Upminster
18 Sierpnia: 21, 27, 29 Października: 24, 27 Listopada Zorze pułnocne.
Wybuchanie Wezuwiusza opisane przez Jozefa Valletta.
14 Lipca powodź wschodniey części Jrlandyi tak nagła* iakby z podziemi woda wypadła.
6 Sierpnia w Hrabstwie Antrim w lrlandyi powodź nagła y znaczna: rzeka nazwana sześć tysięcy wiele domow obaliła, dwa kamienne mosty zerwała, skały wywrocone z sobą porywała á łąki przyległe piaskiem zasypała.
20 Sierpnia około pułnocy w Newsorg w Hrabstwie Dowre w lrlandyi piorun uderzywszy w dom ieden przedziurawił mur na wielu mieyscach, potłukł okna, y iedne zwierciadło, y niektore sprzęty domowe popsował.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 18 calow 2 linie: w Upminster
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 163
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
calów Angielskich.
1708. 27 Lipca w Ipswich w Anglij piorun zabił 4 osoby, błyskawice nakształt rac prosto bez wachania się, i przerwania na ziemie padały.
5 Sierpnia burza gwałtowna w Yorkshire: piorun spalił stodołę, lecz większą uczyniła szkodę powodź. Drzwi domu jednego piasek od spodu aż do góry zupełnie zasypał. Mosty drewniane pozrywała.
11 Sierpnia miedzy 9 i 10 w nocy ogień napowietrzny widziany w Londynie w odległości od ziemi o 40 lub 50 mil: przebiegł od pułnocy ku Południowi niewypowiedzianą prędkością 12 gradusów cyrkułu wielkiego. Na początku bardzo był świetny, a gdy przebiegłszy 12 gradusów zgasł, zostawił po sobie plamę białą bladawą, jakim kolorem
calow Angielskich.
1708. 27 Lipca w Ipswich w Anglij piorun zabił 4 osoby, błyskawice nakształt rac prosto bez wachania się, y przerwania na ziemie padały.
5 Sierpnia burza gwałtowna w Yorkshire: piorun spalił stodołę, lecz większą uczyniła szkodę powodź. Drzwi domu iednego piasek od spodu aż do gory zupełnie zasypał. Mosty drewniane pozrywała.
11 Sierpnia miedzy 9 y 10 w nocy ogień napowietrzny widziany w Londynie w odległości od ziemi o 40 lub 50 mil: przebiegł od pułnocy ku Południowi niewypowiedzianą prętkością 12 gradusow cyrkułu wielkiego. Na początku bardzo był świetny, á gdy przebiegłszy 12 gradusow zgasł, zostawił po sobie plamę białą bladawą, jakim kolorem
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 163
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. W Parasiach de St. Crespin i la Roche burza z gradem tak gęstym, iż po 4 dniach na górach znaleziony w wysokości na pułtory stopy. Bydła rozpędzonego ledwo część tylko, i to w 5 dni do domów powróciła. Dróg publicznych powodź ani śladu nie zostawiła, 14 Sier: rzeka Galaure deszczami pomnożona młyny mosty poznosiła, wiele ludzi utopiła, przedmieście de St. Vallier zalała
W Październiku. w Holandyj burze przez dni 10 z gradem i deszczem trwały. Morze wzruszone bieg i odchód rzek zatrzymawszy powodzią kraj zalała.
19 Paździer: Wezuwiusz z Wielkim hukiem rozpadł się i w krótce dymem i ogniem był okryty w przeciągu 2 godzin ogień
. W Parasiach de St. Crespin y la Roche burza z gradem tak gęstym, iż po 4 dniach na gorach znaleziony w wysokości na pułtory stopy. Bydła rozpędzonego ledwo część tylko, y to w 5 dni do domow powrociła. Drog publicznych powodź ani śladu nie zostawiła, 14 Sier: rzeka Galaure deszczami pomnożona młyny mosty poznosiła, wiele ludzi utopiła, przedmieście de St. Vallier zalała
W Październiku. w Hollandiy burze przez dni 10 z gradem y deszczem trwały. Morze wzruszone bieg y odchod rzek zatrzymawszy powodzią kray zalała.
19 Paździer: Wezuwiusz z Wielkim hukiem rozpadł się y w krotce dymem y ogniem był okryty w przeciągu 2 godzin ogień
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 241
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
mil włoskich osim, barzo amoena positio loci - pagórki ozdobione wszytko pałacami, domami, miasteczkami, ogrodami pięknemi, fruktami, winnicami aż do samej Florencji.
Miasto zaś wielkie barzo i dość piękne. Dzieli środek miasta rzeka, Arno nazwana, potężna i portowa, którą nawet galery do miasta wchodzić mogą. Ma cztery walne mosty, któremi z jednej do drugiej przechodzi lud strony; na średnim moście kromów niemało. Jakoż się tam zaczynają wszytkie mercerie, które extenduntur, ponieważ w różne towary barzo miasto abundans. Materii jedwabnych i jedwabiów, gdzie tego najwięcej rodzi, in summa copia.
Rzemieślnika różnego i wybornego, jako in pictoria, statuaria arte,
mil włoskich osim, barzo amoena positio loci - pagórki ozdobione wszytko pałacami, domami, miasteczkami, ogrodami pięknemi, fruktami, winnicami aż do samej Florencjej.
Miasto zaś wielkie barzo i dość piękne. Dzieli środek miasta rzeka, Arno nazwana, potężna i portowa, którą nawet galery do miasta wchodzić mogą. Ma cztery walne mosty, któremi z jednej do drugiej przechodzi lud strony; na średnim moście kromów niemało. Jakoż się tam zaczynają wszytkie mercerie, które extenduntur, ponieważ w różne towary barzo miasto abundans. Materii jedwabnych i jedwabiów, gdzie tego najwięcej rodzi, in summa copia.
Rzemieśnika różnego i wybornego, jako in pictoria, statuaria arte,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 252
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, w białej barwie chodzę, W jednej się stronie w Lecie, w drugiej w zimie rodzę. Mam trzech swych adwesarzów, Ogień, Słońce, wodę. Miłą jazdę sprawnię, często w zdrowiu szkodzę.
Śnieg się znaczy, i śnieżna droga miła, czasem fatalna. Dziewiętnasta Zagadka.
Wszak drżą wszyscy przedemną, mosty stawiam szklane, Te rzeczy mię nie czują, dobrze przyodziane.
Mróz lody czyniący, odzianych dobrze nie inkomodujący. Dwudziesta Zagadka
Nie mam gęby, a ranię, tchorzów blaskiem straszę, Krzyżem się uzbroiwszy, wielu w życiu gaszę.
Szabla Tchorzom straszna Dwudziesta pierwsza Zagadka
Bez Słońca nic nie mogę, wieczorem umieram, Jestem odzwiernym
, w białey barwie chodzę, W iedney się stronie w Lecie, w drugiey w zimie rodzę. Mam trzech swych adwesarzow, Ogień, Słońce, wodę. Miłą iazdę sprawnię, często w zdrowiu szkodzę.
Snieg się znaczy, y śnieżna droga miła, czasem fatalna. Dziewiętnasta Zagadka.
Wszak drżą wszyscy przedemną, mosty stáwiam szklane, Te rzeczy mię nie czuią, dobrze przyodziane.
Mroz lody czyniący, odzianych dobrze nie inkommoduiący. Dwudziesta Zagadka
Nie mam gęby, a ranię, tchorzow blaskiem straszę, Krzyżem się uzbroiwszy, wielu w życiu gaszę.
Szabla Tchorzom straszna Dwudziesta pierwsza Zagadka
Bez Słońca nic nie mogę, wieczorem umieram, Iestem odzwiernym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1204
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755