, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nią pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym też był w stajni; Jeszcze nie w stajni, ale jako w chlewie. Kiedy masz gości, uspokój się w gniewie. Chcesz
, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nię pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym też był w stajni; Jeszcze nie w stajni, ale jako w chlewie. Kiedy masz gości, uspokój się w gniewie. Chcesz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 276
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
spiesznie prowadzić/ owi abowiem płoty łamiąc wprzód szli/ i dorgę zastępowali/ owi od ucisku wielkiego (na który strach było pojźrzeć) omdlewali/ upadali/ i nogami ludzi nie idących/ ale na kształt rzek płynących podeptywani. Temu chcąc Książę Włodzimierz zabieżeć/ rozkazał rzeżać złotogłowne opony/ także bławatne/ i rzucać ludziom; ciskać potym kazał pieniądze/ aby gdy się nad temi zabawią/ łatwiej Kości S^o^ Boryssa wprowadzili do Cerkwie: co się i stało: a tak postawiwszy je w pojśrzodku Świątnice Bożej/ szli po S^o^ Książęcia Hliba/ i takimże go sposobem przyprowadzili/ i przy Bracie postawili. Stał się spor potym miedzy bracią Włodzimirzem/ Dawidem
spiesznie prowádźić/ owi ábowiem płoty łamiąc wprzod szli/ y dorgę zástępowáli/ owi od vćisku wielkiego (ná ktory strách było poyźrzeć) omdlewáli/ vpadáli/ y nogámi ludźi nie idących/ ále ná kształt rzek płynących podeptywáni. Temu chcąc Xiążę Włodźimierz zábieżeć/ roskazał rzeżáć złotogłowne opony/ tákże błáwatne/ y rzucáć ludźiom; ciskáć potym kazał pieniądze/ áby gdy się nád temi zábáwią/ łátwiey Kośći S^o^ Borissá wprowádźili do Cerkwie: co sie y sstáło: á ták postáwiwszy ie w poyśrzodku Swiątnice Bożey/ szli po S^o^ Xiążęćiá Hlibá/ y tákimże go sposobem przyprowádźili/ y przy Bráćie postáwili. Sstał się spor potym miedzy brácią Włodźimirzem/ Dawidem
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 103.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kadzenia? Czyli zwierzom świat podać chciał do spustoszenia? Lecz tym/ co te sprawy pytali/ Król Nieba Rzekł: (moja to jest piecza) wam się bać nie trzeba/ Wywiodę ja sam plemię narodu ludzkiego Niepodobne pierwszemu/ z początku dziwnego. I już był postanowił/ że po wszystkiej ziemi Miał wolą piorunami ciskać gorącemi: Ale się bał/ by snadź od wiela ogniów beło Święte Niebo płomieni w się nie zapiścieło/ I wszystka się Niebieska oś nie zapaleła. B A pomniąc że co zdawna tak postanowieła Boska rada/ że kiedyś przyść te czasy miały/ Wktóre Morze/ i w które ziemia/ i niemały Pałac Niebieski/
kádzenia? Czyli źwierzom świát podáć chćiał do spustoszenia? Lecz tym/ co te spráwy pytáli/ Krol Niebá Rzekł: (moiá to iest piecza) wam się bać nie trzebá/ Wywiodę ia sam plemię narodu ludzkiego Niepodobne pierwszemu/ z początku dźiwnego. Y iuż był postánowił/ że po wszystkiey źiemi Miał wolą piorunámi ćiskáć gorącemi: Ale się bał/ by snadź od wiela ogniow beło Swięte Niebo płomieni w się nie zápiścieło/ Y wszystká się Niebieska oś nie zápálełá. B A pomniąc że co zdawná ták postánowiełá Boska rádá/ że kiedyś przyść te czásy miáły/ Wktore Morze/ y w ktore źiemiá/ y niemáły Páłác Niebieski/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 17
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
województwie rządzić.”
Miał i więcej co słuchać Fleming, a tymczasem szlachta coraz barzej burzyła się. Na resztę Fleming, podniósłszy laskę, uderzył w stół, tylko te słowa powiedział: „Żegnam”, a szlachta mu odpowiedziała: „Nie żegnaj, boś nie witał.” Wtem Fleming począł się z furią ciskać na pułkownika Paszkowskiego, a wtem Piotr Tołłoczko, krzyknąwszy: „A wpókiż tak będziesz szlachtę traktował”, porwał się do szabli. Zaraz się wszystka szlachta porwała do szabel. Bystry i Kropiński pierwej uciekli, a za nimi sunął się do ucieczki Fleming. Wtem jak szlachta na ławach przy stoliku stali i do szabel się
województwie rządzić.”
Miał i więcej co słuchać Fleming, a tymczasem szlachta coraz barzej burzyła się. Na resztę Fleming, podniósłszy laskę, uderzył w stół, tylko te słowa powiedział: „Żegnam”, a szlachta mu odpowiedziała: „Nie żegnaj, boś nie witał.” Wtem Fleming począł się z furią ciskać na pułkownika Paszkowskiego, a wtem Piotr Tołłoczko, krzyknąwszy: „A wpókiż tak będziesz szlachtę traktował”, porwał się do szabli. Zaraz się wszystka szlachta porwała do szabel. Bystry i Kropiński pierwej uciekli, a za nimi sunął się do ucieczki Fleming. Wtem jak szlachta na ławach przy stoliku stali i do szabel się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 420
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
obroną 4. Galer swoich/ weszli do Citadelli: Tym czasem/ pomienione Galery/ poczęły także na Obóz Nieprzyjacielski/ który na przeciwko Racamatura leży/ gęstego dawać ognia/ i nie bez wielorakiego efectu D. 3. t. m. Odmieniwszy Nieprzyjaciel pierwszą swoje/ Operacją/ począł okropnie Fulminować/ i bombami i Kamieniami ciskać/ na Kontragardę/ St. Stefana/ tak żeśmy tam na ten czas nieco rannych pozyskali. D. 4. t. m. Obadwaj pomienieni Generałowie zniemało różnych inszych Oficjerów z Szedłszy się/ inqvirowali naurząd/ skądby/ i jako/ mogła być uczyniona Nieprzyjacielowi diversia? D. 5. t
obroną 4. Galer swoich/ weszli do Citadelli: Tym cżásem/ pomienione Galery/ pocżeły tákże ná Oboz Nieprzyiaćielski/ ktory ná przeciwko Rácámáturá lezy/ gęstego dáwáć ogńia/ y nie bez wielorákiego effectu D. 3. t. m. Odmieniwszy Nieprzyiaciel pierwszą swoie/ Operátią/ pocżął okropńie Fulminowáć/ y bombámi y Kámieniámi ciskáć/ ná Contragardę/ St. Stephana/ ták zesmy tám ná ten czás nieco ránnych pozyskáli. D. 4. t. m. Obadway pomienieni Generałowie zniemáło roznych inszych Officierow z Szedszy śię/ inqvirowáli náurząd/ zkądby/ y iáko/ mogła być ucżyniona Nieprzyiaćielowi diversia? D. 5. t
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 84
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
był starostą Litińskiem Towarzysz na ten czas królewskiej Pancernej chorągwie Co tak że swojej Chorągwie Czeladź przywodził kazał toż śpiewać Tak Bóg dał ze spód tych Chorągwi i jedna dusza nie zginęła a u Inszych co Nie śpiewali powytykano dziesięcinę Skorośmy tedy do fosy przyszli okrutnie poczęli parzyć owe snopy słomy Już się czeladzi trzymac uprzykrzyło i poczęli je ciskać w fosę jaki taki obaczywszy u pierwszych tak że czynił i wyrownali owę fosę, tak że już daleko lepiej było przeprawiać się tym co na ostatku szli niżeli nam, cośmy szli wprzodzie z Pułku królewskiego bo zle było zowemi snopami drapać się dogóry po śniegu na wał kto jednak swój wyniósł pomagał i z najdowano
był starostą Litinskiem Towarzysz na ten czas krolewskiey Pancerney chorągwie Co tak że swoiey Chorągwie Czeladz przywodził kazał toz spiewać Tak Bog dał ze zpod tych Chorągwi y iedna dusza nie zginęła a u Inszych co Nie spiewali powytykano dziesięcinę Skorosmy tedy do fossy przyszli okrutnie poczęli parzyć owe snopy słomy Iuz się czeladzi trzymac uprzykrzyło y poczęli ie ciskać w fossę iaki taki obaczywszy u pierwszych tak że czynił y wyrownali owę fossę, tak że iuż daleko lepiey było przeprawiać się tym co na ostatku szli nizeli nam, cosmy szli wprzodzie z Pułku krolewskiego bo zle było zowemi snopami drapać się dogory po sniegu na wał kto iednak swoy wyniosł pomagał y z naydowano
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 58v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
radzą drudzy odwodzą a naj bardziej krewny mój Chlebowski że to kupa wielka niewytrzymamy Wachmistrz tez mówi Wyglądamy czy nam tez da jaki sukurs ta Pani coś my się za jej krzywdę ujęli albo chłopom każe nic nie widać Juzesmy się tedy mieli oganiac defensive od owej chałupy Az kiedy widziemy że snopy zwozą zapalają i już je ciskać na chałupę chcą Zawołam Nie turbujcie się odważni kawalerowie będziecie nas tam mieli wnet dla nas ludziom szkody nie czyncie a już tez dnieje wymunderowawszy się tedy dragoni naich konie dobre powsiadali swoje podlejsze na podwórzu zostawili nafassowali Muszkiety czym kto mógł kamykami Hufnalami bo kul Nie było. U owych tylko kilku powiązanych pozywili się w ładunki co
radzą drudzy odwodzą a nay bardziey krewny moy Chlebowski że to kupa wielka niewytrzymamy Wachmistrz tez mowi Wyglądamy czy nąm tez da iaki sukkurs ta Pani cos my sie za iey krzywdę uięli albo chłopom kaze nic nie widać Iuzesmy się tedy mieli oganiac defensive od owey chałupy Az kiedy widzięmy że snopy zwozą zapalaią y iuz ie ciskać na chałupę chcą Zawołam Nie turbuycie się odwazni kawalerowie będziecie nas tam mieli wnet dla nas ludziom szkody nie czyncie a iuz tez dnieie wymunderowawszy się tedy dragoni naich konie dobre powsiadali swoie podleysze na podworzu zostawili nafassowali Muszkiety czym kto mogł kamykami Hufnalami bo kul Nie było. U owych tylko kilku powiązanych pozywili się w ładunki co
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 156v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
gra mały z wielkim albo z słabym silny, Musi być między nimi każdy raz omylny. Mniejszy i słabszy swoją nie doniesie forą, Mocniejszy zaś i wyższy zawsze ciska gorą; Często chybiwszy ręku dla spólnej omyłki Schylać po nią i w trawie przydzie szukać piłki. Potrzebne ręce do niej, potrzebniejsze oczy, Żeby prosto i ciskać, i brać, nie z uboczy; Kto ją gdzie indziej chwyta abo krzywo ciska, Miasto uciechy nuża, trud miasto igrzyska. ... 378. NA TOŻ DRUGI RAZ
Podobną grę w dysputach widzimy tej pile: Póty pięknie, póki są w równej strony sile; Jeśli która slabie je — poniechawszy piłki,
gra mały z wielkim albo z słabym silny, Musi być między nimi każdy raz omylny. Mniejszy i słabszy swoją nie doniesie forą, Mocniejszy zaś i wyższy zawsze ciska gorą; Często chybiwszy ręku dla spólnej omyłki Schylać po nię i w trawie przydzie szukać piłki. Potrzebne ręce do niej, potrzebniejsze oczy, Żeby prosto i ciskać, i brać, nie z uboczy; Kto ją gdzie indziej chwyta abo krzywo ciska, Miasto uciechy nuża, trud miasto igrzyska. ... 378. NA TOŻ DRUGI RAZ
Podobną grę w dysputach widzimy tej pile: Póty pięknie, póki są w równej strony sile; Jeśli która slabie je — poniechawszy piłki,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 225
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szara poświata, Choć już minie pół nocy, jako piła lata. Czas jest zawsze; chyba że beczka, już na lagrze, Dopiero miłej z wielkim żalem przeszkadza grze. Żaden gęby nie chybi, trafi prosto do niej, Aż zaćmiwszy się rozum oczy im zasłoni, Aż spadną z nóg obadwa. Toż przestaną ciskać: Co garłem pili, garłem poczną nazad pryskać. Ani tu wadzi małość, ani wzrost pomoże, Byle wziął szkleńcę, a rzekł: „daj ci zdrowie, Boże”. Prawda, że drugi z głową trafi się tak dużą, Co trzech, czterech z nóg zwali; jemu przecie służą. Zamącąć łby na
szara poświata, Choć już minie pół nocy, jako piła lata. Czas jest zawsze; chyba że beczka, już na lagrze, Dopiero miłej z wielkim żalem przeszkadza grze. Żaden gęby nie chybi, trafi prosto do niej, Aż zaćmiwszy się rozum oczy im zasłoni, Aż spadną z nóg obadwa. Toż przestaną ciskać: Co garłem pili, garłem poczną nazad pryskać. Ani tu wadzi małość, ani wzrost pomoże, Byle wziął szkleńcę, a rzekł: „daj ci zdrowie, Boże”. Prawda, że drugi z głową trafi się tak dużą, Co trzech, czterech z nóg zwali; jemu przecie służą. Zamącąć łby na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 226
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzucić mu z wacka kęs czego/ i dać łagodne słowo (bo który pies/ w ten czas idzie na pieszczotki/ kiedy drudzy gonią/ kija godziena ledwie nie gałęzi.) Także kiedy przydzie do odprawy/ przywitać go czym smacznym/ pogłaskać/ upieścić. W sworach jednak kiedy psi idą/ nie trzeba im nic ciskać/ bo się usiepają/ powiklą/ i cisnąć się/ pod konia często wpadną/ i zdepce je: a też oni ex disciplina w ten czas iść powinni za myśliwcem/ i którzy niechcą/ chlustem ich poganiać ma ten co za nimi jedzie/ nie chlebem wabić ten co przed nimi. Kredyt zasie u
rzućić mu z wácká kęs cżego/ y dáć łágodne słowo (bo ktory pies/ w ten cżás idźie ná piescżotki/ kiedy drudzy gonią/ kiiá godźiená ledwie nie gáłęźi.) Tákże kiedy przydźie do odpráwy/ przywitáć go cżym smácżnym/ pogłaskáć/ vpieśćić. W sworách iednák kiedy pśi idą/ nie trzebá im nic ćiskáć/ bo sie vśiepáią/ powiklą/ y ćisnąć sie/ pod konia cżęsto wpádną/ y zdepce ie: á też oni ex disciplina w ten cżás iśdź powinni zá myśliwcem/ y ktorzy niechcą/ chlustem ich pogániáć ma ten co zá nimi iedźie/ nie chlebem wabić ten co przed nimi. Kredyt záśie v
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 46
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618