jako i przeciw poślubionej Małżonce/ której do śmierci wiary i miłości dotrzymywać jest za pomocą Bożą gotów nigdy ustawać nie będzie/ pewną nadzieję mając/ że i stąd zacnego W. M. M. P. z powinowacenia/ i z tego już nie rozerwanego przyjaciela swego/ Wmć i samego siebie wszelakimi pociechami i usługami naciszy: Niech da Pan Bóg aby na długie lata/ wespołz tym od Boga i Wm. M. Panie przyjacielem sobie danym na długie lata wspolnym błogosławieństwie kwietnących dni swoich z sobąwesoło zażyli aWmci M. Panu i zacnej Familii Wmci Mciwego Pana pomyślnąpociechę za czasy przyniozszy/ zacnego potomka Dom ten zacny rozszerzającego za błogosławieństwem Pańskim wydały
iako y przećiw poślubioney Małżonce/ ktorey do śmierći wiáry y miłośći dotrzymywáć iest zá pomocą Bożą gotow nigdy vstawáć nie będźie/ pewną nádźieię máiąc/ że y ztąd zacnego W. M. M. P. z powinowácenia/ y z tego iuż nie rozerwánego przyiaćielá swego/ Wmć y sámego śiebie wszelákimi poćiechámi y vsługámi náćiszy: Niech da Pan Bog áby ná długie látá/ wespołz tym od Bogá y Wm. M. Pánie przyiaćielem sobie dánym ná długie látá wspolnym błogosłáwieństwie kwietnących dni swoich z sobąwesoło zażyli áWmći M. Pánu y zacney Fámiliey Wmći Mćiwego Páná pomyślnąpoćiechę zá cżásy przyniozszy/ zacnego potomka Dom ten zacny rozszerzaiącego zá błogosłáwieństwem Páńskim wydáły
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
chudem” — Pytam u siebie w domu jednego szlachcica. „Bo ja sam siebie pasę, a konia woźnica.” 367 (P). RÓWNY RÓWNEGO SZUKA
Z starym się zwykle stary, z młodym cieszy młody, Nie masz jako równego z równym milszej zgody. W kupie zwajcy, pijacy, w kupie chodzą ciszy, Zły ze złym, dobry z dobrym zawsze towarzyszy. Znam stadło, gdzie mąż diabłu, żona równa jędzy I piekielnej Hekacie złością, a wżdy między Nimi nie masz przyjaźni, żyją jak pies z kotką. Ci prawdziwą przypowieść chcą uczynić plotką. 363 (P). SZCZĘŚLIWA MŁODOŚĆ, KTÓRA STAROŚCI MIEJSCE GOTUJE
Kradał
chudem” — Pytam u siebie w domu jednego szlachcica. „Bo ja sam siebie pasę, a konia woźnica.” 367 (P). RÓWNY RÓWNEGO SZUKA
Z starym się zwykle stary, z młodym cieszy młody, Nie masz jako równego z równym milszej zgody. W kupie zwajcy, pijacy, w kupie chodzą ciszy, Zły ze złym, dobry z dobrym zawsze towarzyszy. Znam stadło, gdzie mąż diabłu, żona równa jędzy I piekielnej Hekacie złością, a wżdy między Nimi nie masz przyjaźni, żyją jak pies z kotką. Ci prawdziwą przypowieść chcą uczynić plotką. 363 (P). SZCZĘŚLIWA MŁODOŚĆ, KTÓRA STAROŚCI MIEJSCE GOTUJE
Kradał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 157
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
poselską, W którego ustach hyblejskiej słodyczy Plastry robiły pczołki pracowite, Ow co i w boju nieoszczędną ręką Szczęśliwej szable gasił więc pragnienie
We krwi pogańskiej, co nie tylko sejmy Znały go, ale wojska i obozy: Już niebezpiecznym zabawom marsowym I ciężkim sprawom rzeczypospolitej l ślizkim dworów omylnych faworom, Temu wszytkiemu służbę wypowiedział A w ciszy żywot prowadząc przystojny, Ostatek zdrowia chce sobie zachować. Aczci on przecie jako łuk spuszczony, Abo jako lew odpoczywający, Nie tak w domowe ukryje się ściany, Żeby się nie miał, jeśli będzie trzeba Światu pokazać i osierociałe Szranki poselskie i górne pokoje, Co teraz po nim tęsknią, co choć w ciżbie Zda
poselską, W ktorego ustach hyblejskiej słodyczy Plastry robiły pczołki pracowite, Ow co i w boju nieoszczędną ręką Szczęśliwej szable gasił więc pragnienie
We krwi pogańskiej, co nie tylko sejmy Znały go, ale wojska i obozy: Już niebezpiecznym zabawom marsowym I ciężkim sprawom rzeczypospolitej l ślizkim dworow omylnych faworom, Temu wszytkiemu służbę wypowiedział A w ciszy żywot prowadząc przystojny, Ostatek zdrowia chce sobie zachować. Aczci on przecie jako łuk spuszczony, Abo jako lew odpoczywający, Nie tak w domowe ukryje się ściany, Żeby się nie miał, jeśli będzie trzeba Światu pokazać i osierociałe Szranki poselskie i gorne pokoje, Co teraz po nim tęsknią, co choć w ciżbie Zda
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 469
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, znajdzie w tobie siła, Co by cierpliwsza głowa jeszcze przekreśliła; Drugi z zazdrości, która średnie mózgi żywi,. W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi; Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani, Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy
, znajdzie w tobie siła, Co by cierpliwsza głowa jeszcze przekreśliła; Drugi z zazdrości, która średnie mózgi żywi,. W oczy pochwali, ale z tyłu gębę skrzywi; Inszy, choć z hipokreńskiej nie pił nigdy bani, Żeby się coś zdał, czego nie umie, pogani. Tak, coś ją w ciszy miała, utracisz powagę I pójdziesz za sukienkę korzeniu na wagę Albo cię, ważąc konfekt, podścielę na szali Aptekarz i Szot tobą tabakę podpali,
Albo kiedy krystera czyści brzuch zawarty, Coraz, co krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 6
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ciepło jadać na Rymę pracować Potrzeba/ i w cieple ją (acz nie każdą) chować.
Mniej napoju zażywać/ wiatry zatrzymywać/ Tej rzeczy niech pilnuje/ kto jej chce pozbywać. Katarhem jest w piersiach strapionych panie/ Nazwali ją Grekowie: Branchos/ obejmuje Kiedy gardło; a gdy zaś nos te sluksy gryzą/ Cisz okrzcili ten rodzaj Reumy koryzą. O Sposobie uleczenia Fistuły. Z Aurypigmentem siarkę i wapno zmieszawszy/ Przytym mydło/ cztery kroć to w Fistułę kladszy Uzdrowisz ją/ i zbędziesz bólu nieznośnego/ Lekarstwa zażywają w tym doświadczonego.
O Boleniu Głowy. Jeżeli cię z pijaństwa głowa zabolała/ Trzeba żebyć ratunek woda w piciu
ćiepło iadáć ná Rymę prácowáć Potrzebá/ y w ćieple ią (ácz nie káżdą) chowáć.
Mniey napoiu záżywáć/ wiátry zátrzymywáć/ Tey rzeczy niech pilnuie/ kto iey chce pozbywáć. Kátarhem iest w pierśiách strapionych pánie/ Názwáli ią Grekowie: Bránchos/ obeymuie Kiedy gárdło; á gdy záś nos te sluxy gryzą/ Cisz okrzćili ten rodzáy Rheumy koryzą. O Sposobie vleczenia Fistuły. Z Aurypigmentem śiárkę y wapno zmieszawszy/ Przytym mydło/ cztery kroć to w Fistułę kladszy Vzdrowisz ią/ y zbędźiesz bolu nieznośnego/ Lekárstwá záżywáią w tym doświádczonego.
O Boleniu Głowy. Ieżeli ćię z pijaństwá głowa záboláłá/ Trzebá żebyć rátunek wodá w pićiu
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
mu się było dotychczas przykrzyło! A skoro z jagód przyszedł, alić wyskakuje,
A synów się gromada starcowi dziwuje. Nie wie, skąd go pod wieczór taka myśl napada, Choć widzą, że cały dzień mało bardzo jada. Zdybało go raz kilka, a on w krzaku dyszy, A zielone jagody bierze sobie w ciszy. Potem też sami sobie tych jagód szukali I gdzie tatuchnik nie był, oni oberwali. Aż też i do nas doszło, potomków Noego, Że i na ziemi roście sok smaku takiego. Boć podobno prostacy zrazu rozumieli, Że to łzy ludzi świętych, gdy wino widzieli — I więc. żeby go nie pić
mu się było dotychczas przykrzyło! A skoro z jagód przyszedł, alić wyskakuje,
A synów się gromada starcowi dziwuje. Nie wie, skąd go pod wieczór taka myśl napada, Choć widzą, że cały dzień mało bardzo jada. Zdybało go raz kilka, a on w krzaku dyszy, A zielone jagody bierze sobie w ciszy. Potem też sami sobie tych jagód szukali I gdzie tatuchnik nie był, oni oberwali. Aż też i do nas doszło, potomków Noego, Że i na ziemi roście sok smaku takiego. Boć podobno prostacy zrazu rozumieli, Że to łzy ludzi świętych, gdy wino widzieli — I więc. żeby go nie pić
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 259
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
by się farba nie wymyła. Wymywszy wykręć i w innej wodzie świeżej zanurzywszy raz/ dwa/ wyciśnij. Potym w glinianym naczeniu szmatki rozwinione poroskładaj/ a ów pozostały sok cytrynowy (przylawszy do niego dwa albo trzy razy tyleż wody zimnej) na niej wylej. Pomieszaj/ wyciśnij/ a szmatki w izbie jakiej zawieś w ciszy nie na słońću/ niech tak uschną. Tym czasem weś nowy garnuszek kwartowy (może być i ten co ocet z sokiem w nim był) nalej wody/ włóż weń dwa łoty karuku. Jeżeliby nie mało szmatek było/ to i trzy łoty. Na trzy łuty wlej wody pułtorej kwarty. Niech to
by się fárbá nie wymyłá. Wymywszy wykręć i w inney wodzie świeżey zánurzywszy ráz/ dwá/ wyćiśniy. Potym w gliniánym náczeniu szmatki rozwinione poroskłádáy/ á ow pozostały sok cytrynowy (przyláwszy do niego dwa álbo trzy rázy tyleż wody źimney) ná niey wyley. Pomieszáy/ wyćiśniy/ á szmatki w izbie iákiey zawieś w ćiszy nie ná słońću/ niech tak uschną. Tym czásem weś nowy gárnuszek kwartowy (może bydz i ten co ocet z sokiem w nim był) naley wody/ włoż weń dwá łoty karuku. Ieżeliby nie máło szmátek było/ to i trzy łoty. Ná trzy łuty wley wody pułtorey kwarty. Niech to
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 190
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
przedtym nie widała
Takiego zwierza. Wtym kot łasząc się na ziemię Przypadł, z dawna wątróbkę mając na to plemię. Chce mysz porwać. A wtym kur, przyskoczywszy z boku, Rozpędzi się ku myszy ze wszystkiego skoku. Skrzydła roztopierzywszy, pograć myślił z myszą,
Lecz mysz, kura się zląkszy, wnet uciekła w ciszą, Do jamy. Pyta matka: przeczby tak strwożona Była? - Rzecze mysz: „Ze dwu miar jestem strapiona. Widziałam zwierząt dwoje: jedno oczy miało Równe gwiazdom wesołym, i tak mi się zdało, Że sierścią swoją do nas barzo jest podobne, Tylko że pstre, k’temu ma paznogcie
przedtym nie widała
Takiego źwierza. Wtym kot łasząc się na ziemię Przypadł, z dawna wątróbkę mając na to plemię. Chce mysz porwać. A wtym kur, przyskoczywszy z boku, Rozpędzi się ku myszy ze wszystkiego skoku. Skrzydła roztopierzywszy, pograć myślił z myszą,
Lecz mysz, kura się zląkszy, wnet uciekła w ciszą, Do jamy. Pyta matka: przeczby tak strwożona Była? - Rzecze mysz: „Ze dwu miar jestem strapiona. Widziałam źwierząt dwoje: jedno oczy miało Równe gwiazdom wesołym, i tak mi się zdało, Że sierścią swoją do nas barzo jest podobne, Tylko że pstre, k’temu ma paznogcie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 23
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
vocabulonuncupabant. Toż u Rzymian, toż u Wenetów teraz. V nas tylko tego niemasz/ bo lubo obieracie Marszałka dla rządu/ jednak żaden mu tytuł mni nie służy/ jako ten który mu czasem dawacie, Directoris. Abowiem nie więcej władze niema z tego urzędu nadto/ że głos rozdawa, wolą: Ciszy/ a laską kołace. Interim każdy czyni jaką chcę propozycją/ i wszystkie rady wasze jako zwyczajną Quaestią, zaczyna: O czym pierwy mówić; Tak tąż onę też kończy. Abowiem od materyj przez Marszałka proponowanej daleko odstąpiwszy/ jeden czyta z instrukcyj punkt i Artykuł/ który mu solemni verbo ante omnia kazano proponować:
vocabulonuncupabant. Tosz v Rzymian, tosz v Wenetow teraz. V nas tylko tego niemász/ bo lubo obieraćie Márszáłká dla rządu/ iednák żaden mu tytuł mni nie służy/ iáko ten ktory mu czásem dawaćie, Directoris. Abowiem nie więcy władze niemá z tego vrzędu nádto/ że głos rozdawa, wolą: Ciszy/ á laską kołáce. Interim káżdy czyni iáką chcę propozycyą/ y wszystkie rády wasze iáko zwyczáiną Quaestią, záczyna: O czym pierwy mowić; Ták tąż onę tesz kończy. Abowiem od máteryi przez Márszáłká proponowáney dáleko odstąpiwszy/ ieden czyta z instrukcyi punkt y Artykuł/ ktory mu solemni verbo ante omnia kazano proponowáć:
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: I2
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Więc i tej godziny Zakrzątnę się. Aleć już nierychło, gdy winy Dopełnił. Pójdę jednak upraszając wodne Bóstwa, przez starość Ojca, i Tetydy godne Matki lata; samemu suplikując nisko O wichry Neptunowi. Tak mówi, w tym blisko Vźrzy Króla wielkiego, który w rzeźwym kwiecie Czoło Oceanowym niosąc po bankiecie: Wiatry ciszy i zimę; wdzięcznym w koło pieniem Trytony, i Baleny okryte krzemieniem, Z inną trzodą wraż płyną, a różne po wodzie Gry czyniąc; Pana cieszą; gdy w miłej pogodzie Na wyniosłym zasiadszy wozie, znak try zębem Daje koniom wodnistym; a te żartkim kłębem Snując się pienią morze, i gdy przodem płyną:
Więc y tey godziny Zákrzątnę się. Aleć iuż nierychło, gdy winy Dopełnił. Poydę iednák upraszáiąc wodne Bostwá, przez stárość Oycá, y Tetydy godne Mátki látá; samemu suplikuiąc nisko O wichry Neptunowi. Ták mowi, w tym blisko Vźrzy Krolá wielkiego, ktory w rzeźwym kwiećie Czoło Oceánowym niosąc po bánkiećie: Wiátry ćiszy y źimę; wdźięcznym w koło pieniem Trytony, y Báleny okryte krzemieniem, Z inną trzodą wraż płyną, á rożne po wodźie Gry czyniąc; Páná ćieszą; gdy w miłey pogodźie Ná wyniosłym záśiadszy woźie, znák try zębem Dáie koniom wodnistym; á te żartkim kłębem Snuiąc się pienią morze, y gdy przodem płyną:
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 109
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700