Płaczoródnych dodała/ żeby dla straszydeł Różnych napadających nie uniosła nogi/ Abo w bok ustąpiła/ łachmany ubogiej Trzymać się rozkazuje/ i tak ją przez głuche Cieśni te przeprowadzi. Póki złotoruche Dzień z morza ochyniony światło swe rozwinie/ Skąd na jednej wesołej ujżrzą się równinie/ I tu starzec. Otożeś minęła te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ i chachmeci brzydkie/ Podźże zatym szczęśliwie. Ja wrócić się muszę Do dom nazad. Pasą tu niedaleko tuszę Trzody swoje Pasterze/ którzy lepiej wiedzą Pustyń tych tu uchody/ i cić dopowiedzą Gdzie się dalej obrócisz. Ty uczynność moję Wdzięcznie przyjmij. Tak w drogę Paskwalina swoję Pójdzie znowuż jedyna/ nikogo nie mając
Płáczorodnych dodáłá/ żeby dla strászydeł Rożnych nápadáiących nie vniosłá nogi/ Abo w bok vstąpiłá/ łáchmány vbogiey Trzymáć się roskazuie/ y ták ią przez głuche Cieśni te przeprowádzi. Poki złotoruche Dzien z morza ochyniony swiátło swe rozwinie/ Zkąd ná iedney wesołey vyżrzą się rowninie/ Y tu stárzec. Otożeś minęłá te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ y cháchmeci brzydkie/ Podźże zátym szczęśliwie. Ia wrocić się muszę Do dom názad. Pásą tu niedáleko tuszę Trzody swoie Pásterze/ ktorzy lepiey wiedzą Pustyń tych tu vchody/ y cić dopowiedzą Gdzie się dáley obrocisz. Ty vczynność moię Wdzięcznie przyimiy. Ták w drogę Pásqualina swoię Poydzie znowuż iedyna/ nikogo nie máiąc
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 56
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
w tę drogę, Bo żyć bez swej małżonki nie chcę i nie mogę.”
XL.
Potem pytał: „Powiedz mi o tych, moja pani, Którzy naprzód na brzegu byli pojmani, Których znać pasterz srogi poniósł na to miejsce, Jeśli zabił Lucynę, jeśli żywa jeszcze.” Odpowiada mu na to żona Cyklopowa, Że ta, o której pytasz, i żywa i zdrowa, I cieszy go i ludzko z Norandynem gada, Powiadając, że Cyklop białychgłów nie jada.
XLI.
„I ja - pry - i te wszystkie insze białegłowy, Które widzisz, podeprą mej prawdziwej mowy, Bo ani jem ani mnie Cyklop nic nie
w tę drogę, Bo żyć bez swej małżonki nie chcę i nie mogę.”
XL.
Potem pytał: „Powiedz mi o tych, moja pani, Którzy naprzód na brzegu byli poimani, Których znać pasterz srogi poniósł na to miejsce, Jeśli zabił Lucynę, jeśli żywa jeszcze.” Odpowiada mu na to żona Cyklopowa, Że ta, o której pytasz, i żywa i zdrowa, I cieszy go i ludzko z Norandynem gada, Powiadając, że Cyklop białychgłów nie jada.
XLI.
„I ja - pry - i te wszystkie insze białegłowy, Które widzisz, podeprą mej prawdziwej mowy, Bo ani jem ani mnie Cyklop nic nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 11
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
między barany I owce przednie coraz przychodzi wmieszany. A ta twarzą żałosną znać dawa nieboga, Aby stamtąd uciekał, prosząc go dla Boga, Ponieważ i sam zginąć ladakiedy może I jej swoją bytnością namniej nie pomoże. PIEŚŃ XVII.
LXII.
Namniej jej nie pomoże; a nie tylko ona, Ale go o toż prosi Cyklopowa żona, Nadaremnie; bo król być i jednej godziny, Kiedyby to mogło być, nie chce bez Lucyny. W tej niewolej, w której go miłość uwiązała I potem go pobożność i litość trzymała, Trwał tak długo, aż w ten kraj, jak to bywa czasem, Trafili się z przygody Mandrykard z Gradasem
między barany I owce przednie coraz przychodzi wmieszany. A ta twarzą żałosną znać dawa nieboga, Aby stamtąd uciekał, prosząc go dla Boga, Ponieważ i sam zginąć ladakiedy może I jej swoją bytnością namniej nie pomoże. PIEŚŃ XVII.
LXII.
Namniej jej nie pomoże; a nie tylko ona, Ale go o toż prosi Cyklopowa żona, Nadaremnie; bo król być i jednej godziny, Kiedyby to mogło być, nie chce bez Lucyny. W tej niewolej, w której go miłość uwiązała I potem go pobożność i litość trzymała, Trwał tak długo, aż w ten kraj, jak to bywa czasem, Trafili się z przygody Mandrykard z Gradasem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 17
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nią ubieżeli I ojcu ją, co tam beł, dali. To się stało Właśnie w ten czas, kiedy się świtać zaczynało, Kiedy jeszcze Norandyn król między owcami Odpoczywał w jaskiniej i między kozami.
LXIV.
Ale skoro świat jasne słońce oświeciło, Dowiedział się król, że już Lucyny nie było. Wszytko mu powiedziała Cyklopowa żona, Jako się działo, jako była uniesiona. Król Bogu dzięki czyni i ręce podnosi Do nieba i pokornie i nabożnie prosi, Aby ją tam prowadził, skądby ją mógł potem Mieć lub prośbą lub mocą lub skarbem i złotem.
LXV.
Niepodobnie wesoły i pełen obrady, Idzie na paszą między kosmatemi stady I
nią ubieżeli I ojcu ją, co tam beł, dali. To się stało Właśnie w ten czas, kiedy się świtać zaczynało, Kiedy jeszcze Norandyn król między owcami Odpoczywał w jaskiniej i między kozami.
LXIV.
Ale skoro świat jasne słońce oświeciło, Dowiedział się król, że już Lucyny nie było. Wszytko mu powiedziała Cyklopowa żona, Jako się działo, jako była uniesiona. Król Bogu dzięki czyni i ręce podnosi Do nieba i pokornie i nabożnie prosi, Aby ją tam prowadził, skądby ją mógł potem Mieć lub prośbą lub mocą lub skarbem i złotem.
LXV.
Niepodobnie wesoły i pełen obrady, Idzie na paszą między kosmatemi stady I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 17
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
cyprskiego, Potem, jako go wiatry przeciwne trzymały I długo go po morzu tam i sam miotały.
LXVII.
Na znak swego wesela i wielkiej radości Król zawołane gody sprawuje dla gości I uchwalił na czasy na potem idące Takie drugie sprawować co cztery miesiące Na pamiątkę, że cztery miesiące w kozłowem Odzieniu szpetnem chodził w stadzie Cyklopowem; I ten dzień właśnie jutro przypadnie, którego Wyszedł z ciężkiej niewolej pasterza srogiego.
LXVIII.
To wszystko, coście teraz odemnie słyszeli, Częściem sam widział, a część, abyście wiedzieli, Wiem od króla, który czas wyższej mianowany Trwał w tej nędzy, zwierzęcą skórą przyodziany. Jeśli wam kto inaczej
cyprskiego, Potem, jako go wiatry przeciwne trzymały I długo go po morzu tam i sam miotały.
LXVII.
Na znak swego wesela i wielkiej radości Król zawołane gody sprawuje dla gości I uchwalił na czasy na potem idące Takie drugie sprawować co cztery miesiące Na pamiątkę, że cztery miesiące w kozłowem Odzieniu szpetnem chodził w stadzie Cyklopowem; I ten dzień właśnie jutro przypadnie, którego Wyszedł z ciężkiej niewolej pasterza srogiego.
LXVIII.
To wszystko, coście teraz odemnie słyszeli, Częściem sam widział, a część, abyście wiedzieli, Wiem od króla, który czas wyszszej mianowany Trwał w tej nędzy, źwierzęcą skórą przyodziany. Jeśli wam kto inaczej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 18
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Byłz fauna i z Demetki Nimfy umnożony Acis; ojcu/ macierzy dziwnie umilony: Mnie jednak nade wszytkich/ skąd też wzbyt mi sprzyjał: Urody zacnej/ rok mu szóstynasty mijał. Mchem wątplowym policzek młody osypował: Ja w nim/ we mnie zaś Cyklops dziwnie korzystował. Ani powiedzieć możno/ czy waśn Cyklopowa? Czy we mnie miłość była więtsza Acysowa? Lecz za jedno w oboje. oh jakiej potęgi twa włądza śliczna Wenus? On paskudnik tęgi Samemi lasy straszny/ nie dojźrzany okiem Krom szkody/ wzgardzca Bogiw z Jowiszem wysokiem/ Już przechwycił miłości. z miłości k nam stroi Fochy dziwne: o bydło/ o jamy nie
. Byłz fauná y z Demetki Nymphy vmnożony Acis; oycu/ máćierzy dźiwnie vmilony: Mnie iednak náde wszytkich/ zkad też wzbyt mi sprzyiał: Vrody zacney/ rok mu szostynasty miiał. Mchem wątplowym policzek młody osypował: Ia w nim/ we mnie zaś Cyklops dźiwnie korzystował. Ani powiedźieć możno/ czy waśn Cyklopowa? Czy we mnie miłość byłá więtsza Acysowa? Lecz zá iedno w oboie. oh iákiey potęgi twa włądza śliczna Wenus? On paskudnik tęgi Sámemi lasy strászny/ nie doyźrzány okiem Krom szkody/ wzgardzcá Bogiw z Iowiszem wysokiem/ Iuż przechwyćił miłośći. z miłośći k nam stroi Fochy dźiwne: o bydło/ o iámy nie
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 339
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636