każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie
każda matka.” 98 (P). NIE MA SIĘ CZŁOWIEK Z CZEGO PYSZNIC
Widząc strojnopysznego, a on stąpa z góry: Co też ten ma swego, prócz włosy a pazury, Które mu odrastają? bo to futro śliczne, To sukno, to jedwabie, to złoto zdobyczne; Boty ze skóry capiej, czapla na łbie kita. Niechajże się tu każde do swego przypyta, Ryś futro, bombiks jedwab, wełnę weźmie owca, Aż darmopych zostanie nagi, bez pokrowca. Stąd się może najlichszy pysznić między gbury; Wspaniałe serca dary wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 50
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, w ekspressji chorej białogłowy, przy której doktor urynę obserwuje, a na niemi panienka z pieskiem.
179 + Obraz na dobrą ćwierć, z ekspressją głowy męskiej.
180 + Obrazów 2, jednej ręki, w ramach czarnych, na ćwierci 2 1/2, z ekspressją jeden psów uganiających łabędzia, drugi uganiających psów czaplę.
181 + Portret, łokciowy, mężczyzny z kołnierzykiem białym, w paludamencie.
182 + Obraz 2-ćwierciowy, ośmgraniasty, w ramkach złocistych, z ekspressją głowy starca.
183 Portrecików małych, in circulo, w czarnych ramkach, z pozłotą, za szkłem, miniaturowych, No 4, z ekspressją dam cum cornucopia.
184
, w ekspressji chorej białogłowy, przy której doktor urynę obserwuje, a na niemi panienka z pieskiem.
179 + Obraz na dobrą ćwierć, z ekspressją głowy męskiej.
180 + Obrazów 2, jednej ręki, w ramach czarnych, na czwierci 2 1/2, z ekspressją jeden psów uganiających łabędzia, drugi uganiających psów czaplę.
181 + Portret, łokciowy, mężczyzny z kołnierzykiem białym, w paludamencie.
182 + Obraz 2-ćwierciowy, ośmgraniasty, w ramkach złocistych, z ekspressją głowy starca.
183 Portrecików małych, in circulo, w czarnych ramkach, z pozłotą, za szkłem, miniaturowych, No 4, z ekspressją dam cum cornucopia.
184
Skrót tekstu: InwObrazŻółkGęb
Strona: 180
Tytuł:
Inwentarze obrazów w zamku Żółkiewskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1740 a 1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1746
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się
kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
darowaną, całą Judzką Ziemię Karolowi Wielkiemu darował, Aventinus lib: 4. Annal: Bohe miae.
Czemu nie które Zwierzęta chude?
SCIENDUM, że prawie wszystkie Animalia Carnivora, tojesł Mięsem żyjące są chudej konstytucyj, jako to między Czwornożnemi LEW, WILK, LIS; między Ptastwem ORZEŁ, SĘP, JASTRZĄB, BOCIAN, CZAPLA etc. Między Rybami SZCZUPAK, etc. Racja chudości jest, że te Zwierzęta niżeli dostaną dla siebie poziwienia alias mięsa, głodu się nacierpią, albo jeżeli dostaną zwierzyny, tedy ta czasem małą jest dla ich żarłoctwa porcją; albo w strachu swoim naturalnym. a Ludzkiej ostróżności nie najadłszy się sufficienter, od swego uciekają łupu
darowaną, całą Iudzką Ziemię Karolowi Wielkiemu darował, Aventinus lib: 4. Annal: Bohe miae.
Czemu nie ktore Zwierzęta chude?
SCIENDUM, że prawie wszystkie Animalia Carnivora, toiesł Mięsem żyiące są chudey konstytucyi, iako to między Czwornożnemi LEW, WILK, LIS; między Ptastwem ORZEŁ, SĘP, IASTRZĄB, BOCIAN, CZAPLA etc. Między Rybami SZCZUPAK, etc. Racya chudości iest, że te Zwierzętá niżeli dostaną dla siebie poźywienia alias mięsa, głodu się nacierpią, albo ieżeli dostaną zwierzyny, tedy ta czasem małą iest dla ich żarłoctwa porcyą; albo w strachu swoim naturalnym. a Ludzkiey ostrożności nie naiadłszy się sufficienter, od swego uciekaią łupu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 594
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
; albo w strachu swoim naturalnym. a Ludzkiej ostróżności nie najadłszy się sufficienter, od swego uciekają łupu. I tak Sęp się naczeka i nalata, niż dostanie ścierwa; które że jest in statu corruptionis, nie ma należytej nutrycyj: WILK nachodzi się po polach, niż zagryzie wieprza, byka, ciele, barana: CZAPLA nastoi się w wodzie z nosem jak z wędą, niż rybki będą: A tak kto Voraks, nunquam Satur. E kontra które żyją nie mięsem, lecz korzeniem, fruktem, zbożem, leguminą, do wielkiej przychodzą sytości, i gust przynoszą jedzącemu; jako jest DZIK, WOŁ, KUROPATWA, JARZĄBEK, BEKAS,
; albo w strachu swoim naturalnym. a Ludzkiey ostrożności nie naiadłszy się sufficienter, od swego uciekaią łupu. Y tak Sęp się naczeka y nalata, niż dostanie ścierwa; ktore że iest in statu corruptionis, nie ma należytey nutrycyi: WILK nachodzi się po polach, niż zagryzie wieprza, byka, ciele, barana: CZAPLA nastoi się w wodzie z nosem iak z wędą, niż rybki będą: A tak kto Vorax, nunquam Satur. E contra ktore żyią nie mięsem, lecz korzeniem, fruktem, zbożem, leguminą, do wielkiey przychodzą sytości, y gust przynoszą iedzącemu; iako iest DZIK, WOŁ, KUROPATWA, IARZĄBEK, BEKAS,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 594
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
o Stawach, Rybach, etc,
popiołem posypywać. Ta zaś ikra rybia, albo nasienie, trwa aż do wilii Z. Jakuba, do tego tedy czasu włokiem ryb łowić nienależy, żeby ikry nie psuć, ani kaczek puszczać. Hysop także rzucony w wodę ryby rozpłasza, tak go antypaticznie nie lubią. Czaple ryb nie mało ziadają, dla tego strzylać je potrzeba, wydry gubić, Ale największy ich nieprzyjaciel pan mielnik, sto mający sposobów ich dostawać, tej to rękatej wydrze, trzeba wydrzeć czołny, sieci, więcierze, kozulki, albo haki, gdyż te mając instrumenta, co dnia szczęścia probuje w stawie. Stawniczy powinien mu
o Stawach, Rybach, etc,
popiołem posypywać. Ta zaś ikra rybia, albo nasienie, trwa aż do wilii S. Iakuba, do tego tedy czasu włokiem ryb łowić nienależy, żeby ikry nie psuć, ani kaczek puszczać. Hysop także rzucony w wodę ryby rozpłasza, tak go antypatycznie nie lubią. Czaple ryb nie mało ziadaią, dla tego strzylać ie potrzeba, wydry gubić, Ale naywiększy ich nieprzyiaciel pan mielnik, sto maiący sposobow ich dostawać, tey to rękatey wydrze, trzeba wydrzeć czołny, sieci, więcierze, kozulki, albo haki, gdyż te maiąc instrumenta, co dnia szczęscia probuie w stawie. Stawniczy powinien mu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 467
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
obie znakomicie: Rybki w nosiech trzymając/ swojże obłów wlasny/ (Na znak: iż to jest ich żywot/ kto swym żyw) rozkoszny. Więc Helmem i Koroną obie przedzielono/ A to względem godności wielkiej uczyniono. Na znak tego; iż każdy w cnocie doświadczony/ Godzien też i królewskiej więc bywa korony. Czapla jako to o niej istotnie udają Ludzie: co się myślistwem ptaszym obierają. Iż ma z wlasnej natury swej nad ptaki insze/ Sposoby w zachowaniu życia osobliwsze. Jest ptak barzo spokojny nie rad szkody czyni/ Tak jako to umieją czynić ptacy inni. Tylko się około wód ustawicznie bawi/ Rybki małe chwytając i tymi się
obie znákomićie: Rybki w nośiech trzymáiąc/ swoyże obłow wlasny/ (Ná znák: iż to iest ich żywot/ kto swym żyw) roskoszny. Więc Helmem y Koroną obie przedźielono/ A to względem godnośći wielkiey vczyniono. Ná znák tego; iż káżdy w cnoćie doświadczony/ Godźien też y krolewskiey więc bywa korony. Czáplá iáko to o niey istotnie vdáią Ludźie: co się myślistwem ptászym obieráią. Iż ma z wlasney nátury swey nád ptaki insze/ Sposoby w záchowániu żyćia osobliwsze. Iest ptak bárzo spokoyny nie rad szkody czyni/ Ták iáko to vmieią czynić ptacy ini. Tylko sie około wod vstáwicznie báwi/ Rybki máłe chwytáiąc y tymi sie
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: A3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
I wesołego czoła nikomu nie skąpią. Posłowie też tymczasem z swą pompą nastąpią, Którzy Turkom jako dwie świecili kozery: Obom rycerska postać; każdy bohatyry Z kroju, z stroju, z humoru, z kształtnej ciała tusze Poznał; i zgasły brody na ich animusze! Obom puszą sobole gładkie aksamity; Obom zdobią dostojne czoła czaple kity; W prawych ręku złociste buzdygany toczą; Lewą szable trzymają; tak wspaniało kroczą, Żywej młodzi koroną z tyłu osypani, I Turcy rozumieli, że oba hetmani. Plac był dosyć przestrony, równy i okrągły, Który rynkiem namioty cesarskie osiągły Ruszają się do przywitania Osmana Naszy posłowie WOJNA CHOCIMSKA
Tak świetne, tak bogate
I wesołego czoła nikomu nie skąpią. Posłowie też tymczasem z swą pompą nastąpią, Którzy Turkom jako dwie świecili kozéry: Obom rycerska postać; każdy bohatyry Z kroju, z stroju, z humoru, z kształtnej ciała tusze Poznał; i zgasły brody na ich animusze! Obom puszą sobole gładkie aksamity; Obom zdobią dostojne czoła czaple kity; W prawych ręku złociste buzdygany toczą; Lewą szable trzymają; tak wspaniało kroczą, Żywej młodzi koroną z tyłu osypani, I Turcy rozumieli, że oba hetmani. Plac był dosyć przestrony, równy i okrągły, Który rynkiem namioty cesarskie osiągły Ruszają się do przywitania Osmana Naszy posłowie WOJNA CHOCIMSKA
Tak świetne, tak bogate
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 321
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wymysłów, choć trafią na miejsce, na paszą, Miasto połowu, ryby od niewodu straszą; Kiedy w piasku, niż w wodzie, więcej mają gustu, Co miało w staw przybywać, ubywa do spustu. Ma diabeł różne wędy i różne więcierze: Dziś wydra, jutro kulig, odziawszy się w pierze, Albo czapla, tak lata, tak krąży, tak dybie, Że się na wierzch pokazać nie dopuści rybie; Ledwie postrzeże myśli, gestem albo słowem, Porwawszy, leci co tchu do piekła z obłowem. 417 (D). DO JEGOMOŚCI KSIĘDZA SUFRAGANA KRAKOWSKIEGO, BISKUPA LAODYCKIEGO
Ledwie wezmę świętego objawienie Jana: To, rzekę,
wymysłów, choć trafią na miejsce, na paszą, Miasto połowu, ryby od niewodu straszą; Kiedy w piasku, niż w wodzie, więcej mają gustu, Co miało w staw przybywać, ubywa do spustu. Ma diabeł różne wędy i różne więcierze: Dziś wydra, jutro kulig, odziawszy się w pierze, Albo czapla, tak lata, tak krąży, tak dybie, Że się na wierzch pokazać nie dopuści rybie; Ledwie postrzeże myśli, gestem albo słowem, Porwawszy, leci co tchu do piekła z obłowem. 417 (D). DO JEGOMOŚCI KSIĘDZA SUFRAGANA KRAKOWSKIEGO, BISKUPA LAODYCKIEGO
Ledwie wezmę świętego objawienie Jana: To, rzekę,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 432
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
córki z matkami sobie poczynają, Zwłaszcza miejskie, co się to szlachciankom równają. To powie: — „Pani matko, idę do kościoła, Racz ze mię, waśnić, posłać, bym nieszporu zgoła Nie omieszkała sobie”. A ona na względy Idzie, pokazując się, a pogląda wszędy. Umiezga się by czapla, na niej terepele, A oczyma by sowa strzyże po kościele. Dla pończoszki i dziurek ukasze letniczka, Wstęgi od zamszowego ukaże trzewiczka. To się wije jako wąż, głową potrząsając, A zatyczki z wianeczkiem na łbie poprawiając. Matka też za nią idzie tudzież jako kłoda, Wola za nią: — „Patrz na
córki z matkami sobie poczynają, Zwłaszcza miejskie, co się to slachciankom równają. To powie: — „Pani matko, idę do kościoła, Racz ze mię, waśnić, posłać, bym nieszporu zgoła Nie omieszkała sobie”. A ona na względy Idzie, pokazując się, a pogląda wszędy. Umiezga się by czapla, na niej terepele, A oczyma by sowa strzyże po kościele. Dla pończoszki i dziurek ukasze letniczka, Wstęgi od zamszowego ukaże trzewiczka. To się wije jako wąż, głową potrząsając, A zatyczki z wianeczkiem na łbie poprawiając. Matka też za nią idzie tudzież jako kłoda, Wola za nią: — „Patrz na
Skrót tekstu: WierszForBad
Strona: 155
Tytuł:
Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950