sposobności, i wielorakie rozrywki nie dopuszczają rozpościerać się po imaginacyj zaprzątnionej myślom ponurym i smutnym; czyli też z tej przyczyny, iż obywatele miast więcej pospolicie od wieśniaków mający oświecenia, uprzedzeniom prosty podejść się nie dają. Cokolwiek bądź, sądzę za rzecz niebezpieczną i wielce szkodliwą, dyskursa o strachach, aparycjach, upierech, czarownicach, wznawiać przy dzieciach. Imprezye w młodym wieku powzięte, wkorzeniają się głęboko, i z wielką chyba ciężkością przezwyciężone być mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek przyść może, częstokroć zdrowiem i niebezpieczeństwy życia przypłacić musi przywary dzieciństwa swojego.
Nie godzi się mówić w prawowiernej wierze wychowanemu, iż dusze po wyiściu z ciała ukazać
sposobności, y wielorakie rozrywki nie dopuszczaią rospościerać się po imaginacyi zaprzątnioney myślom ponurym y smutnym; czyli też z tey przyczyny, iż obywatele miast więcey pospolicie od wieśniakow maiący oświecenia, uprzedzeniom prosty podeyść się nie daią. Cokolwiek bądź, sądzę za rzecz niebespieczną y wielce szkodliwą, dyskursa o strachach, apparycyach, upierech, czarownicach, wznawiać przy dzieciach. Impressye w młodym wieku powzięte, wkorzeniaią się głęboko, y z wielką chyba ciężkością przezwyciężone bydź mogą. Nim zaś do tego stopnia człowiek przyść może, częstokroć zdrowiem y niebespieczeństwy życia przypłacić musi przywary dzieciństwa swoiego.
Nie godzi się mowić w prawowierney wierze wychowanemu, iż dusze po wyiściu z ciała ukazać
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 112
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do
napisana, powiedziałbym: sroga. Ożenić się rzecz święta, ale z drugiej strony Okrutnie niebezpieczna, straszna, kiedy żony, Niech będzie pijanica, zła, głupia, nieplaga, Swarliwa, jadowita, niech cię jako zgaga Piecze w sercu ustawnie, niech sapi, niech dmucha, Szpetna, zrzędna, utratna, czarownica, plucha, Niech ci zdrowie skaleczy, poddanych zuboży, Opuścić zabroniono, gdy nie cudzołoży. Choćby to nie dla wstydu czyniła i cnoty, Lecz że dla pomienionych jej przymiotów kwoty Każdy się nią ostroczy, każdy się nią żadzi, Nic to, krom cudzołóstwa, mężowi nie wadzi. Inszej żadnej przyczyny nie masz do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek jada: Przypatrz się, jaka żona podle niego siada. Rad by nocy przykrócił, zdrzemać się nie może, Woli z tak brzydką babą za stół niż na łoże, Woli z kumem pilnować do kurów szklenice, Niż się podle przemierzłej ukłaść czarownice. DO OCZU SWOICH
Żart to i fraszka przeciw Bogumile, Coście widziały, oczy, do tej chwile, Choć wam gładkości włoskie nie nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona, Malta wojenna i hiszpańska strona, Co Wenecja pokrywa w zapusty, Co ma Niderland do wdzięcznej rozpusty. Wszytko
nie jadła nigdy tej zwierzyny. O MARKU
Nie dziwuj, że wieczerzą późno Marek jada: Przypatrz się, jaka żona podle niego siada. Rad by nocy przykrócił, zdrzemać się nie może, Woli z tak brzydką babą za stół niż na łoże, Woli z kumem pilnować do kurów szklenice, Niż się podle przemierzłej ukłaść czarownice. DO OCZU SWOICH
Żart to i fraszka przeciw Bogumile, Coście widziały, oczy, do tej chwile, Choć wam gładkości włoskie nie nowina, I które nosi francuska kraina, Co ich angielska wystawia korona, Malta wojenna i hiszpańska strona, Co Wenecyja pokrywa w zapusty, Co ma Niderland do wdzięcznej rozpusty. Wszytko
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 58
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I w cienkie-ć postać wyformował rogi, Lubo-ć przyjazny twarz pełną przywraca, Którą czas mierzysz, co wszytko okraca, Słysz prośby moje utęsknione, a te Niech cię w czas dojdą, trzykształtna Hekate! Wszak gdy-ć amońskie każą czarownice, Opuszczasz chętnie niebieskie łożnice. Ja tylko, abyś te, które ponoszę Od kanikuły, uśmierzyła, proszę.
Nieznośne ognie i żebyś swej kosy Wstrząsnąwszy, chłodnej użyczyła rosy, Abym tak łaską twoją wspomożony Był od połowy ogniów wybawiony; Bo drugą, którą zły Kupido wzniecił, Choćby na niebie sam Arkturus
ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I w cienkie-ć postać wyformował rogi, Lubo-ć przyjazny twarz pełną przywraca, Którą czas mierzysz, co wszytko okraca, Słysz prośby moje utęsknione, a te Niech cię w czas dojdą, trzykształtna Hekate! Wszak gdy-ć ammońskie każą czarownice, Opuszczasz chętnie niebieskie łożnice. Ja tylko, abyś te, które ponoszę Od kanikuły, uśmierzyła, proszę.
Nieznośne ognie i żebyś swej kosy Wstrząsnąwszy, chłodnej użyczyła rosy, Abym tak łaską twoją wspomożony Był od połowy ogniów wybawiony; Bo drugą, którą zły Kupido wzniecił, Choćby na niebie sam Arkturus
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 171
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; I to twój lepszy mąż, bo za muzykę Pozwolił z piekła wywieść Eurydykę, A ty, zazdrosna, nie chcesz ciemnej nocy Przyczernić trochę dla mojej pomocy. Bodajże twój wstyd widom był przed bogi, Gdy cię obłapia Faunus koziorogi! Bodaj to, w którym tak się kochasz, lice, Często-ć krwawiły mgłami czarownice! A mnie łaskawsza bogini wspomoże Wenus i w chmurze na kochane łoże Przeniesie, w której przejdę wszytkie straży, Choćby też z strachem — nie ma, kto nie waży. NA IMIĘ
Gniewam się, gniewam, gniewam, i, by stało Wiersza, dłużej by pióro się gniewało! Nie na cię, Jago,
; I to twój lepszy mąż, bo za muzykę Pozwolił z piekła wywieść Eurydykę, A ty, zazdrosna, nie chcesz ciemnej nocy Przyczernić trochę dla mojej pomocy. Bodajże twój wstyd widom był przed bogi, Gdy cię obłapia Faunus koziorogi! Bodaj to, w którym tak się kochasz, lice, Często-ć krwawiły mgłami czarownice! A mnie łaskawsza bogini wspomoże Wenus i w chmurze na kochane łoże Przeniesie, w której przejdę wszytkie straży, Choćby też z strachem — nie ma, kto nie waży. NA IMIĘ
Gniewam się, gniewam, gniewam, i, by stało Wiersza, dłużej by pióro się gniewało! Nie na cię, Jago,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 250
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
by był dawno wzniesion na wysokie chory, Ale sam tego nie chce, co czyni z pokory. Jednakże i prywatę ma w tym słuszną — wierę: Wielce ulubił owę — co na niej dzban — sferę. 93. UCZEŃ NAD MISTRZA
Beształ mistrz swego ucznia, że miu nia granicę Mało drew zawieziono — palić czarownicę. Aż kącik: „Panie ojcze, załóżmy się cale, A ja cię z żoną, z dziećmi na tym stosie spalę.” 94. WŁODARZ ALBO DOZORCA
Hardy chłop, gdy pan jaki urząd zleci chłopu: Staje się woda wodą — bez ognia — z ukropu. 95. BLADA CHUDOKOŚCISTA
Somnus est mortis imago
by był dawno wzniesion na wysokie chory, Ale sam tego nie chce, co czyni z pokory. Jednakże i prywatę ma w tym słuszną — wierę: Wielce ulubił owę — co na niej dzban — sferę. 93. UCZEŃ NAD MISTRZA
Beształ mistrz swego ucznia, że miu nia granicę Mało drew zawieziono — palić czarownicę. Aż kącik: „Panie ojcze, załóżmy się cale, A ja cię z żoną, z dziećmi na tym stosie spalę.” 94. WŁODARZ ALBO DOZORCA
Hardy chłop, gdy pan jaki urząd zleci chłopu: Staje się woda wodą — bez ognia — z ukropu. 95. BLADA CHUDOKOŚCISTA
Somnus est mortis imago
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 30
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
) (IJI. 14)
4364. (44) W sprawie między uczciwą Reginą Budzinką z jednej strony aktorką a uczciwym Stanisławem Dutkiem pozwanym z drugiej strony, o zadanie Słów nieuczciwych, jako to: czarownictwa, zaliła się pomieniona aktorka, iż, naszedszy ją na dom, nawolał na nią: ty taka a taka czarownica, co się powrosłem opasujesz, a tośmi, po miedzy chodząc, gałązką kropiła, wierzbią trzesła, besu krzaki 3 powrosłami opasała, znalazłem garnek z plugastwem, i innych Słów niezliczonych roznymi czasy nawołanie, kamieńmi ciskanie z synem swoim. Uczciwy zaś Stanisław Dudek, wymawiając się, na skargę aktorki odpowiedział, iż dnia
) (III. 14)
4364. (44) W sprawie między uczciwą Reginą Budzinką z iedney strony aktorką a uczciwym Stanisławem Dutkiem pozwanym z drugiey strony, o zadanie słow nieuczciwych, iako to: czarownictwa, zaliła się pomieniona aktorka, iż, naszedszy ią na dom, nawolał na nię: ty taka a taka czarownica, co się powrosłęm opasuiesz, a tośmi, po miedzy chodząc, gałąską kropiła, wierzbią trzesła, besu krzaki 3 powrosłami opasała, znalazłęm garnek z plugastwęm, y innych słow niezliczonych roznymi czasy nawołanie, kamienmi ciskanie z synem swoim. Uczciwy zaś Stanisław Dudek, wymawiaiąc się, na skargę aktorki odpowiedział, iż dnia
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 641
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
na trawniku końmi wypaść swojemu woźnicy, gdym wyszedł z domu i mówiłem człowiekowi w sczycie u niej poszywającemu: młodzience, mowże temu woźnicy, niechai mi więcej nie wypasa, bo mu kości zmiękcę; w tym aktorka wypadła, wołając: a ty gruzła złodzieju; a jam odpowiedział: łżes, ty czarownico, i powtorzyłem słowa wyżej pomienione: żeś mi, po miedzy chodząc, gałązką kropiła i wierzbę trzesła. Zaś aktorka, na odpowiedz jego replikując, odpowiedziała, że tego dnia, jako on powiada, że ja na jego miedzy była i przepraszał ją, do tego się nie zna, bo ani na miedzy postała
na trawniku konmi wypaść swoiemu woznicy, gdym wyszedł z domu i mowiłem człowiekowi w sczycie u niey poszywaiącemu: młodzience, mowże temu woznicy, niechai mi więcey nie wypasa, bo mu kości zmiękcę; w tym aktorka wypadła, wołaiąc: a ty gruzła złodzieiu; a iam odpowiedział: łżes, ty czarownico, y powtorzyłem słowa wyżey pomienione: żeś mi, po miedzy chodząc, gałąską kropiła y wierzbę trzesła. Zaś aktorka, na odpowiedz iego replikuiąc, odpowiedziała, że tego dnia, iako on powiada, że ia na iego miedzy była y przepraszał ią, do tego się nie zna, bo ani na miedzy postała
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 641
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
ten dzień z Dutkiem nie widziała, ani wierzbą trzęsła, ani bzu jego powrosłami opasywała, ani garków caroctwem napełnionych na jego gruncie nie podrzucała pospołu z synem wykonała, nakazuje, aby p. Stanisław Dudek naprzod przy urzędzie odwołał, iż paniej Budzynce niesłusznie pomienione słowa zadał, i nie jest to nigdy prawda, aby była czarownicą i mowa moja, łubom to z nieostrozności wymówił, sławie jej szkodzie nic nie powinna, i owszem cokolwiek mówiłem, tom zle niepoczciwie mówił, to wszytko w swoją gębę biorę; po tej zas rewokacji i przywróceniu sławy, tak P. Budzynce, jako i jej synowi, przy urzędzie solenną deprekacją uczynić
tęn dzien z Dutkiem nie widziała, ani wierzbą trzęsła, ani bzu iego powrosłami opasywała, ani garkow caroctwęm napełnionych na iego gruncie nie podrzucała pospołu z synęm wykonała, nakazuie, aby p. Stanisław Dudek naprzod przy urzędzie odwołał, iż paniey Budzynce niesłusznie pomienione słowa zadał, y nie iest to nigdy prawda, aby była czarownicą y mowa moia, łubom to z nieostroznosci wymowił, sławie iey szkodzie nic nie powinna, y owszem cokolwiek mowiłęm, tom zle niepoczciwie mowił, to wszytko w swoię gębę biorę; po tey zas rewokacyi y przywroceniu sławy, tak P. Budzynce, iako y iey synowi, przy urzędzie solenną deprekacyą uczynić
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 643
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
NA III. NIEDZ: PO WIELKIEJ NOCY. WTÓRA CZĘSC
3. DLa pożytku pospólstwa, powiem niektóre historyje, o dzisiejszym Świętym Wojciechu, rzadko wiadome; które się najdują w-Legen- dach Długoszowych. Gdy Pragę zakładano jeszcze za Pogaństwa (jakom to od człowieka poważnego w-tamtym kraju słyszał) posłano do jednej widmy albo Czarownice, prosząc aby wrożyła, co za szczęście miasta tego być miało: ona odesłała do jednego Cieśli, aby patrzano co robił, odpowiedział słowiańskim językiem: Prach, po Polsku Próg: a Czarownica rzecze: będzie to miasto Progiem, przez który żaden nigdy nieprzyjaciel nie przejdzie. Co się do dzisiejszego dnia spełniło, bo chociesmy
NA III. NIEDZ: PO WIELKIEY NOCY. WTORA CZĘSC
3. DLa pożytku pospolstwá, powiem niektore historyie, o dźiśieyszym Swiętym Woyćiechu, rzadko wiádome; ktore się náyduią w-Legen- dách Długoszowych. Gdy Prágę zákładano ieszcze zá Pogáństwá (iákom to od człowieká poważnego w-támtym kráiu słyszał) posłano do iedney widmy álbo Czárownice, prosząc áby wrożyłá, co zá szczęśćie miástá tego bydź miáło: oná odesłáłá do iednego Cieśli, áby pátrzano co robił, odpowiedźiał słowiáńskim ięzykiem: Prách, po Polsku Prog: á Czárownicá rzecze: będźie to miásto Progiem, przez ktory żaden nigdy nieprzyiaćiel nie przeydźie. Co się do dźiśieyszego dniá zpełniło, bo chociesmy
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 86
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681