czary ludzi na fajerce Przetwarzała? przez czary gdy i Waszmość w winie, Z rozumnych, widzę, ludzi porobiłaś świnie. Wszelkie czary na człeka swoje mają gusła: Ziele go w co inszego, wino robi w susła. 472. NA TOŻ
„I prawo pospolite, i zwyczaj wniósł stary, Wespół z czarownikami wszytkie palić czary. Mnie to, jako sędziemu grodzkiemu, należy. Przebaczysz, gospodarzu, kiedy ją do wieży, Wypiwszy z niej to wino, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości
czary ludzi na fajerce Przetwarzała? przez czary gdy i Waszmość w winie, Z rozumnych, widzę, ludzi porobiłaś świnie. Wszelkie czary na człeka swoje mają gusła: Ziele go w co inszego, wino robi w susła. 472. NA TOŻ
„I prawo pospolite, i zwyczaj wniósł stary, Wespół z czarownikami wszytkie palić czary. Mnie to, jako sędziemu grodzkiemu, należy. Przebaczysz, gospodarzu, kiedy ją do wieży, Wypiwszy z niej to wino, wziąć każę od stołu. Nie mają czary miejsca z poczciwymi społu.” A gospodarz: „Wytrwajcie, panie podstarości! Wziąwszy czarę, czymże bym uczęstował gości
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zstawa, nie umiera. Toż i Orland w tejże pieśni ukazuje, który już w dostałem wieku tak dawno się rozmiłowawszy Angeliki, od miłości przymuszony, opuścił króla swego, ojczyznę, nakoniec i wiarę, aby tylko wszędzie beł z nią pospołu.
SKŁAD PIERWSZY.
O jako miedzy nami wiele jest na ziemi Czarowników, czarownic, o których nie wiemy; Którzy sobie swą postać i twarz odmieniają I w ludzie często miłość obłudną wzbudzają, Nie przez czary, nie przez złych duchów zaklinanie, Nie przez złączonych z sobą gwiazd upilnowanie, Ale kłamstwem, chytrością, zmyślaniem, zdradami, Serca ludzkie mocnemi ściskają węzłami.
II.
Ktoby
zstawa, nie umiera. Toż i Orland w tejże pieśni ukazuje, który już w dostałem wieku tak dawno się rozmiłowawszy Angeliki, od miłości przymuszony, opuścił króla swego, ojczyznę, nakoniec i wiarę, aby tylko wszędzie beł z nią pospołu.
SKŁAD PIERWSZY.
O jako miedzy nami wiele jest na ziemi Czarowników, czarownic, o których nie wiemy; Którzy sobie swą postać i twarz odmieniają I w ludzie często miłość obłudną wzbudzają, Nie przez czary, nie przez złych duchów zaklinanie, Nie przez złączonych z sobą gwiazd upilnowanie, Ale kłamstwem, chytrością, zmyślaniem, zdradami, Serca ludzkie mocnemi ściskają węzłami.
II.
Ktoby
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 147
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DwunasTA. ARGUMENT. Orland gniewliwy goni rycerza srogiego, Z Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. AlegORIE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w którem
wodzami - Ale wam teraz o tem niechaj nie powiadam, Bo to wszytko do drugiej pieśni wam odkładam.
KONIEC PIEŚNI JEDENASTEJ. PIEŚŃ DWANASTA. ARGUMENT. Orland gniewliwy goni rycerza srogiego, Z Angeliką do lasa uciekającego, I trafia do pałacu, który Atlant stary Z Kareny dla Rugiera zbudował przez czary; Tamże chytry czarownik Rugiera prowadzi. Orland o Angelikę z Feratem się wadzi; Potem z wojskiem pogańskiem w srogi bój wstępuje, Nakoniec Izabellę w jaskini najduje. ALLEGORYE. Pałac Atlantów, gdzie w miłości uwikłani samych siebie nie znają, myśląc tylko o tem, jakoby rzeczy pożądanej dostali, kładzie nam przed oczy ustawiczny labirynt, w którem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 248
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama w sobie, którego z nich ma wziąć, rozbiera, Ale w tem nic pewnego jeszcze nie zawiera.
XXVII.
Nie może poznać, kogo ma mieć za lepszego, Jeśli Orlanda, jeśli króla cyrkaskiego; Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją
beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama w sobie, którego z nich ma wziąć, rozbiera, Ale w tem nic pewnego jeszcze nie zawiera.
XXVII.
Nie może poznać, kogo ma mieć za lepszego, Jeśli Orlanda, jeśli króla cyrkaskiego; Orland ją może lepiej przewieść swą dzielnością Przez niebezpieczne miejsca i swoją
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 255
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
je miłość bodła, Że się zaraz za twarzą gładką i złotemi Włosami i oczami udali czarnemi Panny, co uciekając klaczę poganiała, Bo w towarzystwie jednem nie rada widziała Razem trzech miłośników, aczby była wzięła I jednego po drugiem każdego przyjęła.
XXXIV.
Skoro je tak daleko piękna Angelika Odwiodła od pałacu, że od czarownika Mogli być bezpiecznemi, tak że ich onemi Dłużej tam trzymać nie mógł czarami swojemi, Pierścień, którem się nie raz i nie dwa wykradła, Zdjąwszy z palca, w różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć
je miłość bodła, Że się zaraz za twarzą gładką i złotemi Włosami i oczami udali czarnemi Panny, co uciekając klaczę poganiała, Bo w towarzystwie jednem nie rada widziała Razem trzech miłośników, aczby była wzięła I jednego po drugiem każdego przyjęła.
XXXIV.
Skoro je tak daleko piękna Angelika Odwiodła od pałacu, że od czarownika Mogli być bezpiecznemi, tak że ich onemi Dłużej tam trzymać nie mógł czarami swojemi, Pierścień, którem się nie raz i nie dwa wykradła, Zdjąwszy z palca, w różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miała Rugiera wyzwolić z niewolej. Melissa wtem została, kiedy od onego Pałacu była blisko czarownikowego: Nie zdało się jej dalej podjeżdżać pod mury, Aby jej czarnoksiężnik nie obaczył z góry.
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów, którzy go ściskali I srodze nań z obu rącz oba przycinali.
LXXVI.
Bradamanta wyzwolić chce z niebezpieczeństwa Tego, co ma Rugiera wszytkie podobieństwa. Przestrogi od Melissy wcale zapomina I już źle jakoś
miała Rugiera wyzwolić z niewolej. Melissa wtem została, kiedy od onego Pałacu była blizko czarownikowego: Nie zdało się jej dalej podjeżdżać pod mury, Aby jej czarnoksiężnik nie obaczył z góry.
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów, którzy go ściskali I srodze nań z obu rącz oba przycinali.
LXXVI.
Bradamanta wyzwolić chce z niebezpieczeństwa Tego, co ma Rugiera wszytkie podobieństwa. Przestrogi od Melissy wcale zapomina I już źle jakoś
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 292
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obawiasz, żebym swoim wzrokiem zasłonionym Twym oczom nie była urokiem. Czym-em, proszę, na taką winę zasłużyła, żem Twej twarzy niegodna oglądania była? Czy za to, żem zgrzeszyła, Twych oczu uwłoką zraniasz szczyrej kochanki serce tak głęboko? Czy się lękasz, by wzrok mój nie był czarownikiem albo język wężowym nie straszył Cię krzykiem? Poprzedź koło cyrcyjskie światłem Twym bezpiecznym i widomy upadek zgładź okiem skutecznym; póki żyję, Swej twarzy nie zasłaniaj ręką, gdyż w Twym gniewie mój żywot jest mi ciężką męką i żadne inne światło tak mię nie turbuje, jako gdy twoich ogniów, Febusie, nie czuję; oczy
obawiasz, żebym swoim wzrokiem zasłonionym Twym oczom nie była urokiem. Czym-em, proszę, na taką winę zasłużyła, żem Twej twarzy niegodna oglądania była? Czy za to, żem zgrzeszyła, Twych oczu uwłoką zraniasz szczyrej kochanki serce tak głęboko? Czy się lękasz, by wzrok mój nie był czarownikiem albo język wężowym nie straszył Cię krzykiem? Poprzedź koło cyrcyjskie światłem Twym bezpiecznym i widomy upadek zgładź okiem skutecznym; poko żyję, Swej twarzy nie zasłaniaj ręką, gdyż w Twym gniewie mój żywot jest mi ciężką męką i żadne inne światło tak mię nie turbuje, jako gdy twoich ogniów, Febusie, nie czuję; oczy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 47
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Tyś u wilka piekielnego tego w Metryce/ Mahomecie przeklęty: tyś pełen i z swoimi/ obrzydliwości Sodomskich/ cudzołożnicych: tyś pełen kłamstwa i zdrady/ i krzywoprzysięstwa/ a ciśniesz się do pałaców od pereł? Nie będzie z tego nic/ zbrodniu przeklęty. fora (ze dwora) niebieskiego/ psi i czarownicy, i niewstydliwi, i mężobójcy, i bałwanom (Alkoranom) służący; i każdy który miłuje i czyni kłamstwo. A tyś taki z adherentami swymi/ tamże idź/ kędy twoje prawo; to jest/ do jezierzysk piekielnych. Spodziewałeś się bankietów po śmierci przepysznych/ fazjanów/ i ptaków innych smacznych/ fruktów
Tyś v wilká piekielnego tego w Metryce/ Máhomećie przeklęty: tyś pełen y z swoimi/ obrzydliwośći Sodomskich/ cudzołożnicych: tyś pełen kłamstwá y zdrády/ y krzywoprzyśięstwá/ á ćiśniesz się do páłacow od pereł? Nie będźie z tego nic/ zbrodniu przeklęty. forá (ze dworá) niebieskiego/ pśi y czárownicy, y niewstydliwi, y mężoboycy, y báłwanom (Alkoranom) służący; y káżdy który miłuie y czyni kłamstwo. A tyś táki z ádherentámi swymi/ támże idź/ kędy twoie práwo; to iest/ do ieźierzysk piekielnych. Spodźiewałeś się bánkietow po śmierći przepysznych/ fázyanow/ y ptakow innych smácznych/ fruktow
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
FILIPICUS Bardanet, zaHasło mający: Fortuna cito reposcit, quae dedit.
23, ANASTAZJUSZ II.
24. TEODOZJUSZ III którego Hasło: Patientia remediũ malorum.
25. LEO III Isaurious, Syn Konstantego, z Obrazu zdartą ukoronowany Koroną, według Wetiusza, który nauczony od niejakiego Bezer konfidenta Obrazoborstwa, które Żyd jeden Czarownik w Fenicyj i Syryj na palenie i psowanie Obrazów w domach i Kościołach już był rozsiał, on
też toż czynił, i swoim Cesarskim edyktem wszystkim toż czynić rozkazał; na zburzenie Obrazów, a to Roku 722. Lecz Concilium Niceńskie Annô Domini 838 źłożone, kazało Obrazy szanować, ale tylko Cultu Reverentiali non Latriae,
PHILIPPICUS Bardanet, záHasło maiący: Fortuna cito reposcit, quae dedit.
23, ANASTAZYUSZ II.
24. THEODOZYUSZ III ktorego Hasło: Patientia remediũ malorum.
25. LEO III Isaurious, Syn Konstantego, z Obrazu zdartą ukoronowany Koroną, według Wetiusza, ktory nauczony od nieiakiego Bezer konfidenta Obrazoborstwa, ktore Zyd ieden Czarownik w Fenicyi y Syryi na pálenie y psowanie Obrazow w domach y Kościołach iuż był rozsiał, on
też toż czynił, y swoim Cesarskim edyktem wszystkim toż czynić roskazał; na zburzenie Obrazow, á to Roku 722. Lecz Concilium Niceńskie Annô Domini 838 źłożone, kazało Obrazy szanować, ale tylko Cultu Reverentiali non Latriae,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 476
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Zmia, której jadiest nad wszystkie gadu ukąszenie najgorszy, nieugojony, chyba ucięciem członka. Stąd Morsus Aspidis mówi się, gdy co jest irreparabile. Ródzi się w Libii i Egipcie. Jest to ostróżna bestia, osobliwie Palamnis nazwana z samego zdania Dawida w Psalmie 57, że słysząc przymawianie, szepty, wróżki, czarnoksiężnika, czarownika, jedne ucho ku ziemi przytuli, drugie nakrywa ogonem. Furor illis secundum similitudinem Serpentis: sicut Aspidis surdae obturantis aures suas,quae non exaudiet vocem incantantium, jako tłumaczą Z Augustyn, Teodoretus,Eutymius, Piccinellus, świadczy, że od Zmii ukąszeni, bez bólu umierają; dlatego i Kleopatra Królowa ostatnia Egipska, ten
Zmiia, ktorey iadiest nad wszystkie gadu ukąszenie naygorszy, nieugoiony, chyba ucięciem członka. Ztąd Morsus Aspidis mowi się, gdy co iest irreparabile. Rodzi się w Lybii y Egypcie. Iest to ostrożna bestya, osobliwie Palamnis nazwana z samego zdania Dawida w Psalmie 57, że słysząc przymawianie, szepty, wrożki, czarnoksiężnika, czarownika, iedne ucho ku ziemi przytuli, drugie nakrywa ogonem. Furor illis secundum similitudinem Serpentis: sicut Aspidis surdae obturantis aures suas,quae non exaudiet vocem incantantium, iako tłumaczą S Augustyn, Theodoretus,Eutymius, Piccinellus, świadczy, że od Zmii ukąsżeni, bez bolu umieraią; dlatego y Kleopatra Krolowa ostatnia Egypska, ten
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 602
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755