wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok w pięknym ciele trzymasz utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słówka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieborak, a jasne promienie Pełnej Diany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej
wymknęła, Choć za nią orszak zaczyna wesoło Taneczne koło,
Ty barziej wina, miłością spojony Wzrok w pięknym ciele trzymasz utopiony A cicho puszczasz w ucho ulubione Słowka pieszczone.
Wtym zacny brodus, czeladka życzliwa, Panny służbiste i baba złośliwa, Wszyscy zasnęli a ty w cudzym domu Masz dosyć rumu.
Patrzajmyż teraz tego czatownika, Jak do cudzego zsyła alkierzyka Częste podjazdy, sam za drzwiami w boku Tuż stoi w kroku.
Straże po wschodach wszędzie rozstawione, Podsłuchy wkoło domu postawione; Stoi i wierny Andrasz na odwodzie, W tylnym ogrodzie.
Dybie nieboras, a jasne promienie Pełnej Dyany klnie, że nocne cienie Nimi oświeca i pono zabieży Nocnej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 356
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tỹ świecie/ który tak okrutny? Napisał Dawid ś. Mężowie krwie i zdradliwi, ledwie do połowice dni swoich przyidą. Nie przyszedł ten ani do połowice/ krwie rozlewca/ i krzywoprzysiężca; zadawiony przed czasem/ przed tym niż dopędził lat 20. wieku swego. Słuchajcie zdrady jego: W obozie pod Chocimem/ Czatownicy jego na trawie w lesiech nałapali 300. człowieka/ pacholików/ czzurów/ kozaczków. Kazał stawić wszystkich przed sobą/ i wybrał z nich jednego doródniejszego/ jako rozumiał/ i silniejszego. Temu rozkazał/ aby wszystkich pościnał/ obiecując mu wolność/ jako to uczyni. Uczynił katowskie dzieło nad swoimi/ on przymuszony braniec:
tỹ świećie/ który ták okrutny? Nápisał Dawid ś. Mężowie krwie y zdrádliwi, ledwie do połowice dni swoich przyidą. Nie przyszedł ten áni do połowice/ krwie rozlewcá/ y krzywoprzyśiężcá; zádawiony przed czásem/ przed tym niż dopędźił lat 20. wieku swego. Słuchayćie zdrády iego: W oboźie pod Choćimem/ Czátownicy iego ná trawie w leśiech náłapáli 300. człowieká/ pácholikow/ czzurow/ kozaczkow. Kazał stáwić wszystkich przed sobą/ y wybrał z nich iednego dorodnieyszego/ iáko rozumiał/ y śilnieyszego. Temu roskazał/ áby wszystkich pośćinał/ obiecuiąc mu wolność/ iáko to vczyni. Vczynił kátowskie dźieło nád swoimi/ on przymuszony brániec:
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
okazji próbowania. szczęścia od Boga, pod Kremzą od Wielkiejnocy aż do pożniwia w pokoju odpoczywali, tymczasem ochotni Elearowie ustawicznemi czatami. odległe kwartery heretyckie pilnie znosili, i języków co dziń, wybornych przywodzili. Zaczem panowie rebelizanci część pomienionemi w przeszłym rozdziale wielkiemi klęskami pod Horną i Prohacicami, część też takowem ich gęstem od czatowników elearskich znoszeniem przymuszeni , uciekli się znowu do Betlejem Gabora o Węgry na ratunek, których od czasu odstąpienia Betlejem Gaborowego z pod Wiednia in (Decemb. 1619) domowe konopie węgierskie od Elearów odganiać nie mieli. A cesarzowi też j. m. wojsk przybywało. Naprzód abowiem przyszedł około Wniebowstąpienia pańskiego N. Jakuszewski, który
okazyi próbowania. szczęścia od Boga, pod Kremzą od Wielkiejnocy aż do pożniwia w pokoju odpoczywali, tymczasem ochotni Elearowie ustawicznemi czatami. odległe kwartery heretyckie pilnie znosili, i języków co dziń, wybornych przywodzili. Zaczem panowie rebelizanci część pomienionemi w przeszłym rozdziale wielkiemi klęskami pod Horną i Prohacicami, część też takowem ich gęstem od czatowników elearskich znoszeniem przymuszeni , uciekli się znowu do Bethlehem Gabora o Węgry na ratunek, których od czasu odstąpienia Bethlehem Gaborowego z pod Wiednia in (Decemb. 1619) domowe konopie węgierskie od Elearów odganiać nie mieli. A cesarzowi też j. m. wojsk przybywało. Naprzód abowiem przyszedł około Wniebowstąpienia pańskiego N. Jakuszewski, który
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 31
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
(choć i z pacholików) byle wiary godnymi, albo znalezieniem przy nim czegokolwiek kościelnego, a nie mogącym się z tego jako przynależy wyrachować, przeświadczony, taki tymże sposobem ma być spalony, a wszystko jego na kościół oddane. IV. Na starszyznę wojskową, jako rotmistrze, poruczniki, sędziego, strażnika obożnego, czatownika naznaczonego i t. d. a mianowicie na pułkownika, albo jego lokotenenta, ktoby się słowem obrażliwem porwał, a o to oskarżonym był, taki jeżeli towarzysz, ma być winą sta złotych na kościół i publicznem odproszeniem karany; a jeżeli pacholik, tedy kijmi na ulicy pobiciem i od wojska wytrąbieniem; a jeżeli
(choć i z pacholików) byle wiary godnymi, albo znalezieniem przy nim czegokolwiek kościelnego, a nie mogącym się z tego jako przynależy wyrachować, przeświadczony, taki tymże sposobem ma być spalony, a wszystko jego na kościół oddane. IV. Na starszyznę wojskową, jako rotmistrze, poruczniki, sędziego, strażnika obożnego, czatownika naznaczonego i t. d. a mianowicie na pułkownika, albo jego lokotenenta, ktoby się słowem obrażliwem porwał, a o to oskarżonym był, taki jeżeli towarzysz, ma być winą sta złotych na kościół i publicznem odproszeniem karany; a jeżeli pacholik, tedy kijmi na ulicy pobiciem i od wojska wytrąbieniem; a jeżeli
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 73
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Elearowie przyszli, alić ich piątego dnia hojną to obfitość otrzymali. Którą wdzięcznością arcyksiążęcą poruszeni Elearowie, od tego czasu różni różne czaty co dzień czynili, i różnych języków (na kilkadziesiąt milzapadając) z różnych miejsc i nieprzyjaciół co dzień wodzili. Pod tymże czasem Lotaryngia, księstwo pobożne i katolickie, siła ucierpiało dla nieświadomości czatowników, co zaczby byli oni ludzie, ale owszem słysząc iż się po swemu Lautring zwali, oni rozumieli iż to tam właśnie Luterska ziemia była, bo i wiele miejsc tam się w to brzmienie nazywa, jako Luterburg, Lauterek, Kaiserzluter, Holmekluter i wiele inszych miejsc nad rzeką Lutera leżących. Z tych czat między
Elearowie przyszli, alić ich piątego dnia hojną to obfitość otrzymali. Którą wdzięcznością arcyksiążęcą poruszeni Elearowie, od tego czasu różni różne czaty co dzień czynili, i różnych języków (na kilkadziesiąt milzapadając) z różnych miejsc i nieprzyjaciół co dzień wodzili. Pod tymże czasem Lotaryngia, księstwo pobożne i katolickie, siła ucierpiało dla nieświadomości czatowników, co zaczby byli oni ludzie, ale owszem słysząc iż się po swemu Lautring zwali, oni rozumieli iż to tam właśnie Luterska ziemia była, bo i wiele miejsc tam się w to brzmienie nazywa, jako Luterburg, Lauterek, Kaiserzluter, Holmekluter i wiele inszych miejsc nad rzeką Luthera leżących. Z tych czat między
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 95
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
miastach i lubo głębiej miało iść wojsko w duńskie królestwo ale uwazał to Regimentarz żeby stanąć nazimę jako naj blizej stej racyj żeby przecie więcej jesć chleba szwedzkiego niżeli Duńskiego jakoż tak było bo przez całą zimę czaty nasze do tamtych wiosek, mścili się na nich Owych Narodu ich a pisać by siła cotam znimi robili Czatownicy stawiając sobie przez oczy recentem od nich Injuriam w ojczyźnie swojej prowadzono sczał wszelakich Prowiantów wielką obfitość bydeł dosyć owiec dostał kupic wołu dobrego za bity talar dwa Marki Duńskie miodów prasnych wielką wieziono obfitość bo popolach lada gdzie przestronę pasieki. a wszystko pszczoły w słomianych pudełkach, nie w ulach. Ryb wszelakiego rodzaju podostatkiem chleba
miastach y lubo głębiey miało iść woysko w dunskie krolestwo ale uwazał to Regimentarz zeby stanąc nazimę iako nay blizey ztey racyi żeby przecie więcey jesć chleba szwedzkiego nizeli Dunskiego iakoz tak było bo przez całą zimę czaty nasze do tamtych wiosek, mscili się na nich Owych Narodu ich a pisac by siła cotam znimi robili Czatownicy stawiaiąc sobie przez oczy recentem od nich Injuriam w oyczyznie swoiey prowadzono zczał wszelakich Prowiantow wielką obfitość bydeł dosyć owiec dostał kupic wołu dobrego za bity talar dwa Marki Dunskie miodow prasnych wielką wieziono obfitość bo popolach lada gdzie przestronę pasieki. a wszystko pszczoły w słomianych pudełkach, nie w ulach. Ryb wszelakiego rodzaiu podostatkiem chleba
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 54v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
między któremi kompanowski Przeorowski kaznowski i Jarzyna Rafał syn Marcina kasztelana sochaczowskiego korydzki jeszcze tam był został i tak wiele Polaków którzy tam już assueverunt i niespodziewali się tak mieć w Polsze dobrze powróciwszy naswoję fortunę. My tez stojąc blisko siebie Obozami Cum Cesareis przez niedziel 8 czy więcej uprzykszyliśmy się sobie znacznie oni na nas narzekają że Czatownicy nas kradną My zaś na nich ze nam Zony ich w obozie chleb ziadają Odsunęlismy się tedy od nich trzema Milami i tam postaremu trafiły lubo tak już nieczęsto. Przychodzą interym listy od Króla naszego de Nunciando imminentia na Ojczyznę od Moskwy pericula. Ażeby zapowtórnym ordynansem być na pogotowiu ad Regressum ku Granicy Mnie jedna wielką czyni
między ktoremi kompanowski Przeorowski kaznowski y Iarzyna Rafał syn Marcina kasztellana sochaczowskiego korydzki ieszcze tam był został y tak wiele Polakow ktorzy tam iuz assueverunt y niespodziewali się tak miec w Polsze dobrze powrociwszy naswoię fortunę. My tez stoiąc blisko siebie Obozami Cum Cesareis przez niedziel 8 czy więcey uprzykszyliśmy się sobie znacznie oni na nas narzekaią że Czatownicy nas kradną My zas na nich ze nąm Zony ich w obozie chleb ziadaią Odsunęlismy się tedy od nich trzema Milami y tam postaremu trafiły lubo tak iuz nieczęsto. Przychodzą interym listy od Krola naszego de Nunciando imminentia na Oyczyznę od Moskwy pericula. Azeby zapowtornym ordynansem bydz na pogotowiu ad Regressum ku Granicy Mnie iedna wielką czyni
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 73
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
/ 292 Szatan jako przyszłe rzeczy opowieda/ 453 Szatan przechodu nasieniu może bronić/ 330 Szatan czemu niektórym świętym szkodzi a drugim nie może/ 398 Szatan Hermogenesa skrepowanego do ś. Jakuba przywiódł/ 410 Szatan w świnie bez dozwolenia Bożego wniść niemógł/ 427 Szatan sprawić może że białagłowa porodzi bez naruszenia panieństwa/ 370 Szatana czatownicy magisterrkiem zowią/ 302 Szatana Dawid zowie Aniołem Bożym 432 Szatani w osobach młodzieńców 28 Szatani z naniższego chóru Anielskiego/ 58 Szatani przez listy i włośniennicę bywają wyganiani/ 112 Szatani są mistrzami pokory 23o Szatani domy prześladniący 304 Szatani latawcy/ 307 Szatani okrutnicy/ tamże Szatani kuglarze/ tamże Szatani są jako kaci/ 321 Szatani w
/ 292 Szátan iáko przyszłe rzecży opowieda/ 453 Szátan przechodu naśieniu może bronić/ 330 Szátan cżemu niektorym świętym szkodźi á drugim nie może/ 398 Szátan Hermogenesa skrepowánego do ś. Iákubá przywiodł/ 410 Szátan w świnie bez dozwolenia Bożego wniśdź niemogł/ 427 Szátan spráwić może że białagłowá porodźi bez náruszenia pánieństwa/ 370 Szátáná cżátownicy mágisterrkiẽ zowią/ 302 Szátaná Dawid zowie Aniołem Bożym 432 Szátáni w osobách młodźieńcow 28 Szátáni z naniższego choru Anielskiego/ 58 Szátáni przez listy y włośniennicę bywáią wyganiáni/ 112 Szátáńi są mistrzámi pokory 23o Szátáni domy prześládniący 304 Szátáni latáwcy/ 307 Szátáni okrutnicy/ támże Szátáńi kuglarze/ támże Szátáni są iáko káci/ 321 Szátáńi w
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 471
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, o którym że żyje, źle go udawano, do obozu pod Sokal wjechał i tam regiment wojska przyjąwszy i że się na konfederacyją między wojskiem zanosi postrzegszy, aby pokątne rozerwał rady, wojsko na stanowiska po Małej Polsce i Rusi rozłożył, które 25 niedziel pod Sokalem stojąc, wołyńskiemu, ruskiemu i bełskiemu województwom wielkie przez czatowników swoich, szkody czynili i większe by jeszcze poczynili, gdyby go było powietrze morowe w obozie szerzące się i tej konfederacyjej początki, nie rozerwały.
Pomarło w tym roku niemało różnych ludzi, między znacznejszymi kładę Macieja Łubieńskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego, męża wielce dobrego i pobożnego. Ale i najznaczniejszemu śmierć nie przepuściła Innocentemu papieżowi X,
, o którym że żyje, źle go udawano, do obozu pod Sokal wjechał i tam regiment wojska przyjąwszy i że się na konfederacyją między wojskiem zanosi postrzegszy, aby pokątne rozerwał rady, wojsko na stanowiska po Małej Polscze i Rusi rozłożył, które 25 niedziel pod Sokalem stojąc, wołyńskiemu, ruskiemu i bełskiemu województwom wielkie przez czatowników swoich, szkody czynili i większe by jescze poczynili, gdyby go było powietrze morowe w obozie szerzące się i tej konfederacyjej początki, nie rozerwały.
Pomarło w tym roku niemało różnych ludzi, między znacznejszymi kładę Macieja Łubieńskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego, męża wielce dobrego i pobożnego. Ale i najznaczniejszemu śmierć nie przepuściła Innocentemu papieżowi X,
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 101
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
imprezie.
Więc tedy przez Krainkę wojsko ku Poznaniowi udało się i szlachtę do kompanijej inwitowano. Którzy staropolską cnotę do tego ochotni byli, tym dziękowano i dobra ich ochroniono, którzy zaś nie dufając sobie, albo przed wojskiem do fortece uchodzili szwedzkich, albo w przedsięwzięciu swoim upornymi byli, tych zgoła oprymowano i substancyje ich od czatowników wojskowych nieco bezpieczne były i owszem we dworach takich partyzantów szwedzkich chorągwie całe stawały, i co się im podobało, złym zwyczajem brali, bo Rok 1656
się potym tego za złym nałogiem i mało co winnej szlachcie cierpieć dostawało. Wiele już jednak skupiło się szlachty wielkopolskiej do wojska, którzy chorągwie powiatowe podnosząc inszych do siebie zaciągali
imprezie.
Więc tedy przez Krainkę wojsko ku Poznaniowi udało się i slachtę do kompanijej inwitowano. Którzy staropolską cnotę do tego ochotni byli, tym dziękowano i dobra ich ochroniono, którzy zaś nie dufając sobie, albo przed wojskiem do fortece uchodzili szwedzkich, albo w przedsięwzięciu swoim upornymi byli, tych zgoła oprymowano i substancyje ich od czatowników wojskowych nieco bezpieczne były i owszem we dworach takich partyzantów szwedzkich chorągwie całe stawały, i co się im podobało, złym zwyczajem brali, bo Rok 1656
się potym tego za złym nałogiem i mało co winnej slachcie cierpieć dostawało. Wiele już jednak skupiło się slachty wielgopolskiej do wojska, którzy chorągwie powiatowe podnosząc inszych do siebie zaciągali
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 195
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000