w pole pod Onikszty, Pieniany koło Douksz; zajęcyśmy naszczwali; był ze mną ipan chorążyc. W Wilnie będąc, darowałem cug koni wronych żmujdów ip. wojewodzie mścisławskiemu marszałkowi trybunalskiemu.
18^go^ byłem na uczcie u ip. Iwanowskiego podstolego wiłkomirskiego, dobrzem traktowany i udarowany. Tamem dokończył z imcią kontrakt o Czekanie i odebrałem pieniądze.
20^go^ polować jechałem koło Nidok, Żmujdek, Miedziat, i t. d.; nie miałem cale szczęścia, wróciłem się do domu 24^go^.
1 Junii z Kurkl na sejm wyjechałem. W Wilnie kilka dni bawiłem się dla dobrej kompanii. W Usnarzu stanąłemdie
w pole pod Onikszty, Pieniany koło Douksz; zajęcyśmy naszczwali; był ze mną jpan chorążyc. W Wilnie będąc, darowałem cug koni wronych żmujdów jp. wojewodzie mścisławskiemu marszałkowi trybunalskiemu.
18^go^ byłem na uczcie u jp. Iwanowskiego podstolego wiłkomirskiego, dobrzem traktowany i udarowany. Tamem dokończył z imcią kontrakt o Czekanie i odebrałem pieniądze.
20^go^ polować jechałem koło Nidok, Żmujdek, Miedziat, i t. d.; nie miałem cale szczęścia, wróciłem się do domu 24^go^.
1 Junii z Kurkl na sejm wyjechałem. W Wilnie kilka dni bawiłem się dla dobréj kompanii. W Usnarzu stanąłemdie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 67
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, w lewo trzy, a na posiłku także trzy, (bo o tych co w lesie stali, nic nie wiedzieli, trzech też pułków przebranych ciurów nie widzieli) ale skoro trzy chorągwie w tył szlachty (to jest od Głogowa) obaczyli, wnet rzymski kalendarz zrozumiawszy, według wczorajszej Ewangelii poczęli schnąć od bojażni i czekania i t. d. Zaczem zaraz opuściwszy furie, poczęli po norymbersku prosić, oświadczając, iż oni jako wierni cesarzowi j. m. i narodowi polskiemu przychylni, nie na żadną bitwę przyszli, ale tylko traktować o tem, aby wojsko Elearskie tak spokojnie szło przez ostatek Śląska, jako świeżo było przez Czechy przeszło
, w lewo trzy, a na posiłku także trzy, (bo o tych co w lesie stali, nic nie wiedzieli, trzech też pułków przebranych ciurów nie widzieli) ale skoro trzy chorągwie w tył szlachty (to jest od Głogowa) obaczyli, wnet rzymski kalendarz zrozumiawszy, według wczorajszej Ewangielii poczęli schnąć od bojażni i czekania i t. d. Zaczem zaraz opuściwszy furye, poczęli po norymbersku prosić, oświadczając, iż oni jako wierni cesarzowi j. m. i narodowi polskiemu przychylni, nie na żadną bitwę przyszli, ale tylko traktować o tem, aby wojsko Elearskie tak spokojnie szło przez ostatek Szląska, jako świeżo było przez Czechy przeszło
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 121
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
zamiłowała. Co ją za myśli, co ją za chęci miotały? Jako na wielkim morzu rozigrane wały Styru nie słuchającym okrętem ciskają, A władze ani wiosła, ani żagle mają, Tak Wenus w zapalonym sercu się mieszała. Bo acz wszystko po myśli mieć się nadziewała, Ale drobniejsze lata i wiek jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i wolne nadzieje, Bo miłość za jeden dzień dosyć osiwieje. Nie tak śnieg, gdy mu słońce na wiosnę dogrzywa, Prędko taje i w wodny strumień się rozpływa, Jako ona w szalonym umyśle tajała. Na koniec sercu swemu dosyć udziałała. Nazwała to małżeństwem
zamiłowała. Co ją za myśli, co ją za chęci miotały? Jako na wielkim morzu rozigrane wały Styru nie słuchającym okrętem ciskają, A władze ani wiosła, ani żagle mają, Tak Wenus w zapalonym sercu się mieszała. Bo acz wszystko po myśli mieć się nadziewała, Ale drobniejsze lata i wiek jeszcze mięki, I czekania dalekie, i zwłoki przez dzięki Wątliły w niej otuchy i wolne nadzieje, Bo miłość za jeden dzień dosyć osiwieje. Nie tak śnieg, gdy mu słońce na wiosnę dogrzywa, Prędko taje i w wodny strumień się rozpływa, Jako ona w szalonym umyśle tajała. Na koniec sercu swemu dosyć udziałała. Nazwała to małżeństwem
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 93
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
kiedy sobie imaginuję ożenienie nasze, to mi się zda, że to tylko sen jakiś albo żart. A im dalej upatruję i uważam, ile żem się na takich nie zwykł mylić rzeczach, tedy to widzę, że albo mało co, albo cale nic nam z sobą mieszkać nie przyjdzie, i tak nas to czekanie w dalsze zawiedzie lata. Bo coraz będą mówić: a ten tylko rok będzie kłótni - jeszcze ten - a potem na Ukrainie- a potem do Moskwy - i tak wiek minie, który P. Bóg żyć naznaczył; a jeśli go nie skróci, to potem choroby, starość i inne mizerie żywota ludzkiego. Jeśli tak
kiedy sobie imaginuję ożenienie nasze, to mi się zda, że to tylko sen jakiś albo żart. A im dalej upatruję i uważam, ile żem się na takich nie zwykł mylić rzeczach, tedy to widzę, że albo mało co, albo cale nic nam z sobą mieszkać nie przyjdzie, i tak nas to czekanie w dalsze zawiedzie lata. Bo coraz będą mówić: a ten tylko rok będzie kłótni - jeszcze ten - a potem na Ukrainie- a potem do Moskwy - i tak wiek minie, który P. Bóg żyć naznaczył; a jeśli go nie skróci, to potem choroby, starość i inne mizerie żywota ludzkiego. Jeśli tak
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 114
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kompanii tutejszej. 16. Nie mogąc dla miejsca szczupłego sal u siebie traktować, traktowałem u traktiera Beytlera na Lankforcie całą tu we Gdańsku będącą kompanią. Po którym obiedzie trwał taniec do zamknięcia bram, które się tu punktualnie o szóstej z wieczora zamykają, latem zaś o dziewiątej, z salwą jednak dłuższego czekania, gdy kto z dystyngwowanych o to do pana prezydenta poszle, obligując. 17. Od szóstej z rana zacząwszy z waszmość panem baronem Bekierem, o samej jedenastej przed południem finalnie się zakonkludowali interesa rat dotąd płaconych najjaśniejszemu elektorowi jegomości. Za co niech będzie Bóg na wieki pochwalon, że summa non minoris praecii czerwonych złotych
kompanii tutejszej. 16. Nie mogąc dla miejsca szczupłego sal u siebie traktować, traktowałem u traktiera Beytlera na Lankforcie całą tu we Gdańsku będącą kompanią. Po którym obiedzie trwał taniec do zamknięcia bram, które się tu punktualnie o szóstej ź wieczora zamykają, latem zaś o dziewiątej, z salwą jednak dłuższego czekania, gdy kto z dystyngwowanych o to do pana prezydenta poszle, obligując. 17. Od szóstej z rana zacząwszy z waszmość panem baronem Bekierem, o samej jedenastej przed południem finalnie się zakonkludowali interesa rat dotąd płaconych najjaśniejszemu elektorowi jegomości. Za co niech będzie Bóg na wieki pochwalon, że summa non minoris praecii czerwonych złotych
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 120
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak