” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie, lezą w
” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom. Ledwo pan wstanie, lezą w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną, co żywo, aż tam pełno błędu:
I wino się odmieni, i prędzej wyleci, I panny tak najrychlej nabywają dzieci. Weźm ty klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej
Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przede mną usług nie ganiła. Ba, i kutner do góry, darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody.
Dla nas wino, dla was miód, ej, dobra drużyno, Cóż po ceremoniach, pijmy wszyscy wino!
Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną, co żywo, aż tam pełno błędu:
I wino się odmieni, i prędzej wyleci, I panny tak najrychlej nabywają dzieci. Weźm ty klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej
Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przede mną usług nie ganiła. Ba, i kutner do góry, darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody.
Dla nas wino, dla was miód, ej, dobra drużyno, Cóż po ceremonijach, pijmy wszyscy wino!
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 220
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
oddała usługi. On nie zwyczajne Uczy się woźniki Rządzić przez krótkie wiodąc się przesmyki. Nocy swych czasów rządu nie trzymały. Dni się nierychłym wschodem powracały. Bo się wóz w takie ciężary nie włożył. I sym Alkmeny szybki łuk położył. Położył skorę, łup lwa okrutnego, Zażył smaragdów do palca męskiego, Włos Kawalerski czesał grzebieniami, Nogi złotemi podwiązał fstęgami. W miękkie pończochy ubrał swoje nogi. A ręką, która drąg dźwigała srogi, Nici subtelne wyprządał wrzecionem. Widział kraj Perski, zswiatem zbogaconem Lidyjskim, jak zdjął skorę z grzbietu swego Lwa Nemejskiego. Ramiona które na sobie dźwigały Gwiazdy wysokie w suknią się ubrały Z drogiej purpury w Tyrze
oddáłá usługi. On nie zwyczayne Vczy się woźniki Rządźić przez krotkie wiodąc się przesmyki. Nocy swych czásow rządu nie trzymáły. Dńi się nierychłym wschodęm powracáły. Bo się woz w tákie ciężary nie włożył. I sym Alkmęny szybki łuk położył. Położył skorę, łup lwá okrutnego, Záżył smárágdow do pálcá męskiego, Włos Káwálerski czesał grzebięniámi, Nogi złotęmi podwiązał fstęgámi. W miękkie pończochy ubráł swoie nogi. A ręką, ktora drąg dźwigáłá srogi, Nici subtelne wyprządáł wrzecionęm. Widźiał kray Perski, zswiátem zbogáconęm Lydyyskim, iák zdiął skorę z grzbietu swego Lwá Nemeyskiego. Rámioná ktore ná sobie dźwigáły Gwiazdy wysokie w suknią się ubráły Z drogiey purpury w Tyrze
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 135
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
od miejsc i rzeczy pachnących, a narażając się na cuchnące okazje. Smak trapił, nie dobrze zgotowanych potraw nie przypra- wując: przed jedzeniem albo pokarm, albo język, piołunem albo inną gorzkością napuszczając, tego nie jedząc, do czego większy go apetyt ciągnął. Głowie się przykrząc, wezgłowka twardego używał, żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściej był o ziemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiej przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich sciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużej na jednej nodze stawał: kamyczki do trzewików podkładał, stopy i boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, i piersi rozgami smagał, i żelaznym grzebieniem czesał: Język,
od mieysc y rzeczy pachnących, á narażaiąc się na cuchnące okazye. Smak trapił, nie dobrze zgotowanych potraw nie przypra- wuiąc: przed iedzeniem albo pokarm, albo ięzyk, piołunem albo inną gorzkością napuszczaiąc, tego nie iedząc, do czego większy go appetyt ciągnął. Głowie się przykrząc, wezgłowka twardego używał, żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściey był o źiemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiey przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich zciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużey na iedney nodze stawał: kamyczki do trzewikow podkładał, stopy y boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, y piersi rozgami smagał, y żelaznym grzebieniem czesał: Język,
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 94
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściej był o ziemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiej przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich sciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużej na jednej nodze stawał: kamyczki do trzewików podkładał, stopy i boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, i piersi rozgami smagał, i żelaznym grzebieniem czesał: Język, tymże szarpał, gorącemi potrawami parzył, ziemię, cegłę, i inne chropowate rzeczy lizał. Miał i nadzwyczajne niektóre umartwienia. Przy dokończeniu każdego roku, trzysta sześćdziesiąt i pięć razy się zacinał, to jest tyle, wiele dni w roku: grzebieniem żelaznym tak wiele razy się szarpał, jak wiele znaczniejszych
żelaznym się grzebieniem czesał: czołem częściey był o źiemię przed Bogiem. Nad rękami pastwiąc się, paznokcie głębiey przyrzynał, ostrym łancuszkiem ich zciskał. Nogi martwiąc, umyślnie dłużey na iedney nodze stawał: kamyczki do trzewikow podkładał, stopy y boki ogniem przypalał. Golenie, żywot, y piersi rozgami smagał, y żelaznym grzebieniem czesał: Język, tymże szarpał, gorącemi potrawami parzył, ziemię, cegłę, y inne chropowate rzeczy lizał. Miał y nadzwyczayne niektore umartwienia. Przy dokończeniu każdego roku, trzysta sześćdziesiąt y pięć razy się zacinał, to iest tyle, wiele dni w roku: grzebieniem żelaznym tak wiele razy się szarpał, iak wiele znacznieyszych
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 94
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
? Poruczmy rząd Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną co żywo, aż tam pełno błędu: I wino się odmieni i prędzej wyleci: I panny tak najrychlej dostawają dzieci.
Weźmi klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przedemną usług nie ganiła, Ba i kutner do góry; darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody. Dla nas wino, a dla was miod, dobra drużyno. Cóż po ceremoniach, pij my wszyscy wino. Dobra
? Poruczmy rząd Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną co żywo, aż tam pełno błędu: I wino się odmieni i prędzej wyleci: I panny tak najrychlej dostawają dzieci.
Weźmi klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przedemną usług nie ganiła, Ba i kutner do gory; darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody. Dla nas wino, a dla was miod, dobra drużyno. Coż po ceremoniach, pij my wszyscy wino. Dobra
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 115
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910