było do gęby jak przymuskał, a teraz jakby odpychał; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po
było do gęby jak przymuskał, a teraz jakby odpychał; nie rzkąc, by całować, ale miedzy zęby mógłby szwiec siedzieć.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
głowa boli. Ta szczotka nie jest prawie ostra. Nuże niechaj jedno będę piękny (piękna) tedy mię młodzieńcy panny będą miłować. Ba patrz/ jaka tu weż siedzi. Zabijże ją, a nie poczwaruj się. Ba i warkocze twoje pełne są gnid. Niewiem skąd się te wszy bierza. Wszak się czeszę mało nie na każdy dzień/ i każę sobie wiskać. Strupów też na głowie niemam. A przecię nie mogę się im objąć. Niewiem też/ jako ich mam pozbyć/ albo zagubić. Tu nie daleko mieszka niewiasta/ co je może zagubić/ ma maść jakąś osobliwą/ co od niej zginą. Moja
głowá boli. Tá szcżotká nie iest práwie ostra. Nuże niechay iedno będę piękny (piękna) tedy mię młodźieńcy pánny bedą miłowáć. Bá pátrz/ iáka tu weż śiedźi. Zábiyże ią, á nie pocżwáruy śię. Bá y wárkocże twoie pełne są gnid. Niewiem skąd śię te wszy bierza. Wszák śię cżeszę máło nie ná káżdy dźień/ y każę sobie wiskáć. Strupow też ná głowie niemam. A przećię nie mogę śię im objąć. Niewiem też/ iáko ich mam pozbyć/ álbo zágubić. Tu nie dáleko mieszka niewiástá/ co ie może zágubić/ ma máść iákąś osobliwą/ co od niey zginą. Moiá
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 23
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612