, Potem przed nim, złożywszy palce na krzyż, klęknie I przysięże szkaradnie, na żywego Boga, Że tu do śmierci jego nie postoi noga, Że myślistwo porzuci, że w czym go uszkodzi, Przeprosiwszy o kontempt, sowicie nagrodzi. I zaraz, dawszy pokój dzisiejszej uciesze, Zostawiwszy psy w polu, ku domowi czesze. I ten, kiwnąwszy cugiem: „Zdarłeś mi się z wędy; Znajdziesz mię, będzieszli się chciał mścić — rzecze — wszędy. Jeszczeć nie napisano, znać, śmierci dekretu.” W tym wypaliwszy na wiatr z obu pistoletu, Wraca nazad do ojca. U książęcia rada, Skoro się słudzy zbiegną
, Potem przed nim, złożywszy palce na krzyż, klęknie I przysięże szkaradnie, na żywego Boga, Że tu do śmierci jego nie postoi noga, Że myślistwo porzuci, że w czym go uszkodzi, Przeprosiwszy o kontempt, sowicie nagrodzi. I zaraz, dawszy pokój dzisiejszej uciesze, Zostawiwszy psy w polu, ku domowi czesze. I ten, kiwnąwszy cugiem: „Zdarłeś mi się z wędy; Znajdziesz mię, będzieszli się chciał mścić — rzecze — wszędy. Jeszczeć nie napisano, znać, śmierci dekretu.” W tym wypaliwszy na wiatr z obu pistoletu, Wraca nazad do ojca. U książęcia rada, Skoro się słudzy zbiegną
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 208
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
błędu; Nieszczęśliwszy, co inszych uczy, sam, bez względu Piekła, nie żyje wedle swej nauki. Ale Najnieszczęśliwszy, co się nie da uczyć cale. 521. BRODA
Stary zwyczaj wniósł tę modę Dla statku zapuszczać brodę, Lecz kto go nie ma z natury, Nie zatka kądzielą dziury. Niechaj ją do pasa czesze,
Cóż bez napoju po wiesze? I kozioł ci się tak stroi, A wżdy skacze, a wżdy broi. Kto ma brodę, nie ma statku, Piękniej by mu z nią u zadku. Ma-li i waszmości wadzić, Radziłbym ją tam przesadzić. 522. ŻAL PO MAŁŻONCE
Jakoż na
błędu; Nieszczęśliwszy, co inszych uczy, sam, bez względu Piekła, nie żyje wedle swej nauki. Ale Najnieszczęśliwszy, co się nie da uczyć cale. 521. BRODA
Stary zwyczaj wniósł tę modę Dla statku zapuszczać brodę, Lecz kto go nie ma z natury, Nie zatka kądzielą dziury. Niechaj ją do pasa czesze,
Cóż bez napoju po wiesze? I kozioł ci się tak stroi, A wżdy skacze, a wżdy broi. Kto ma brodę, nie ma statku, Piękniej by mu z nią u zadku. Ma-li i waszmości wadzić, Radziłbym ją tam przesadzić. 522. ŻAL PO MAŁŻONCE
Jakoż na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 414
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
skwapliwa z języcnym przestaje/ Co owo tajemnice zwierzone wydaje. Próżno się skrytych rzeczy zwierzać takowemu/ Który wodze rozpuścił językowi swemu. Mogąc podczas zamilczeć czego drudzy tają/ Zwłaszcza co z obrazliwym być bliźniego znają. A on wszystko wyrzuci prawie jako Morze/ Owo sienie zatai nigdy szydło w worze. Teskliw gdy świerbiącego języka nie czesze/ Choć mu to niewynidzie pod czas ku pociesze. Bo się już takowego każdy chronić wszędzie/ I nigdy z poczciwemi miejsca mieć nie będzie. Swarliwych też w swym Połku ja nie rada widzę/ Lowiguzem zabójcą z natury się brzydzę. Co owo uszczypliwie nasławie szarpają Nie winnych/ i zębem swym z dzielnych cnot
skwápliwa z ięzycnym przestáie/ Co owo táiemnice zwierzone wydáie. Prozno się skrytych rzeczy zwierzáć tákowemu/ Ktory wodze rospuścił ięzykowi swemu. Mogąc podczás zámilczeć czego drudzy táią/ Zwłasczá co z obrázliwym być bliźniego znáią. A on wszystko wyrzući práwie iáko Morze/ Owo sienie zátái nigdy szydło w worze. Teskliw gdy świerbiącego ięzyká nie czesze/ Choć mu to niewynidźie pod czás ku poćiesze. Bo się iuż tákowego káżdy chronić wszędźie/ Y nigdy z poczćiwemi mieyscá mieć nie będzie. Swarliwych też w swym Połku ia nie ráda widzę/ Lowiguzem záboycą z nátury się brzydzę. Co owo vsczypliwie násławie szárpáią Nie winnych/ y zębem swym z dźielnych cnot
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D4
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ojca księdzem, czego się doczyta W świętych pismach obojga, prawdziwy lewita” — Wiedząc, skąd się wziął, rzekę do sąsiada z śmiechem. Ale nie wiem dlaczego, on to nazwał grzechem. 75. NA JEDNEGO ŻAKA
Kazałem ze wsi chłopca uczyć czytać klesze; Że był tępy, często go rózgą w szkole czesze. Prosi potem, gdy idę z kościoła przez cmentarz, Żebym mu kazał kupić w Krakowie lamentarz, Co miał rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata. 76 (
ojca księdzem, czego się doczyta W świętych pismach obojga, prawdziwy lewita” — Wiedząc, skąd się wziął, rzekę do sąsiada z śmiechem. Ale nie wiem dlaczego, on to nazwał grzechem. 75. NA JEDNEGO ŻAKA
Kazałem ze wsi chłopca uczyć czytać klesze; Że był tępy, często go rózgą w szkole czesze. Prosi potem, gdy idę z kościoła przez cmentarz, Żebym mu kazał kupić w Krakowie lamentarz, Co miał rzec elementarz. „Jeśliś — rzekę — smęcił Nad tablicą, nad książką będziesz się lamencił.” Lecz po elementarzu nie czekał Donata, Bo porzuciwszy szkołę, poszedł precz do kata. 76 (
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 559
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
da mu pięścią w zęby. Tu była rzecz dobrego pana swego sługi, Wziąwszy jeden policzek, nadstawić mu drugi; Aleć opak uczynił, bo gdy się pokrzepi, Chce oddać, choć już tego, co wziął, nie odlepi. Nuż w tykwy i co włosów mają wkoło piesze, Jeden ociec drugiego bez grzebienia czesze. Mieliby też, jako Piotr, pryncypał ich święty, Miecz do takiej potrzeby do boku przypięty. Nikt rozwadzać i tknąć się nie śmie deputata, Żeby nie zdał pomagać, bo sprawa u kata. Toż skoro się upuszą, ukrwawią do woli, Idą sądzić na ratusz na naszy apostoli. 153 (D)
da mu pięścią w zęby. Tu była rzecz dobrego pana swego sługi, Wziąwszy jeden policzek, nadstawić mu drugi; Aleć opak uczynił, bo gdy się pokrzepi, Chce oddać, choć już tego, co wziął, nie odlepi. Nuż w tykwy i co włosów mają wkoło piesze, Jeden ociec drugiego bez grzebienia czesze. Mieliby też, jako Piotr, pryncypał ich święty, Miecz do takiej potrzeby do boku przypięty. Nikt rozwadzać i tknąć się nie śmie deputata, Żeby nie zdał pomagać, bo sprawa u kata. Toż skoro się upuszą, ukrwawią do woli, Idą sądzić na ratusz na naszy apostoli. 153 (D)
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 610
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
taki: „Widziałem — prawi — barzo śliczną pannę, Nad urodziwą piękniejszą Diannę, Która — wyszedszy z morskich głębokości W niemałej panien swych okoliczności — Sama spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na
taki: „Widziałem — prawi — barzo śliczną pannę, Nad urodziwą piękniejszą Dyjannę, Która — wyszedszy z morskich głębokości W niemałej panien swych okoliczności — Sama spojśrzodka onych wybieżała Z białym grzebieniem, który w rękach miała, I do okrętu przyszedszy naszego Mnie na swym łonie położy samego. Zatym grzebieniem moje długie włosy Tak czesze, że z nich jakieś grzmiały głosy; A jeśli włosek — czesząc — mi zerwała, Swoim go pannom na morze ciskała, Za którym one — jako bełt — latały, Jedna przed drugą z rąk go wydzierały; A jako tylko która go dostała, Do warkocza go swego przypletała. Potym zaś wziąwszy dzbana niemałego Na
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 90
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
obóz nasz potężna CZĘŚĆ ÓSMA
Stąd drugich dział sześćdziesiąt strasznie na nas rzygnie. Rzekłbyś, że się przed onym hukiem ziemia przygnie, Że się już góry walą, lasy mostem ścielą, Kiedy ze sta dwudziestu razem do nas strzelą. Świszczą kule wiatr siekąc, jako gdy po strzesze Na dachu się wysokim tęgi Auster czesze, I nieraz się zderzywszy w gęstym dymie owym, Krzesały iskry równe ogniom piorunowym. Świata nie znać w kurzawie; słuch odjęły gromy, I żywy gorejącej wizerunk Sodomy Osman, słup a słup solny, nie śmie ruszyć kroku, Czeka swej ostatniego fortuny wyroku. Tedy na Lisowczyków wszytek impet lęże; Tam idą janczarowie,
obóz nasz potężna CZĘŚĆ ÓSMA
Stąd drugich dział sześćdziesiąt strasznie na nas rzygnie. Rzekłbyś, że się przed onym hukiem ziemia przygnie, Że się już góry walą, lasy mostem ścielą, Kiedy ze sta dwudziestu razem do nas strzelą. Świszczą kule wiatr siekąc, jako gdy po strzesze Na dachu się wysokim tęgi Auster czesze, I nieraz się zderzywszy w gęstym dymie owym, Krzesały iskry równe ogniom piorunowym. Świata nie znać w kurzawie; słuch odjęły gromy, I żywy gorejącej wizerunk Sodomy Osman, słup a słup solny, nie śmie ruszyć kroku, Czeka swej ostatniego fortuny wyroku. Tedy na Lisowczyków wszytek impet lęże; Tam idą janczarowie,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 265
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kochana.” Hamuje ją ów sąsiad i z tej się posługi Wymawia, a ta z mieszka porwawszy grosz drugi, Że go nie chciał wziąć w ręce, położy na ławie:
„Nie zeznasz dobrowolnie, przysiężesz przy sprawie.” Z tym poszła i ja też się w swoję drogę biorę; Patrzę, a ona czesze z koszałką przez gorę. Jako od niej jegomość przyjął tę nowinę, Spytam się, bo drugi raz umyślnie nie minę. 105. DO FRASZEK
Jednako wszelkie bydło, w tym cię nie zawiodę, Trawę lubi, jednako wszytkie gęsi wodę. Sam człowiek, imo wszytkie bydła, zwierze, ptaki, Różne ma w jadle
kochana.” Hamuje ją ów sąsiad i z tej się posługi Wymawia, a ta z mieszka porwawszy grosz drugi, Że go nie chciał wziąć w ręce, położy na ławie:
„Nie zeznasz dobrowolnie, przysiężesz przy sprawie.” Z tym poszła i ja też się w swoję drogę biorę; Patrzę, a ona czesze z koszałką przez gorę. Jako od niej jegomość przyjął tę nowinę, Spytam się, bo drugi raz umyślnie nie minę. 105. DO FRASZEK
Jednako wszelkie bydło, w tym cię nie zawiodę, Trawę lubi, jednako wszytkie gęsi wodę. Sam człowiek, imo wszytkie bydła, zwierze, ptaki, Różne ma w jadle
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 279
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej sobie Życzy, bliski mój sąsiad, chcąc oszukać obie, Ołowianym grzebieniem, co ich nie okrzesze Późna starość, na głowie siwe włosy czesze. Jakoż udał się wdowie z farbowanej grzywy; Aż skoro do ogona przyszło, diabeł dziwy: Z przodu sekiel a sekiel, od krzyża frez kusy, W namiecie nic nie umie, w tańcu czyni susy. Aleć nie mógł nieborak, która się na sierci Lepiej zna, niźli wdowy, odrwić panny śmierci:
czerni. Nie włos, nie ciało, bo te na popiół się skruszą, Ale tam z grobu trzeba biało powstać duszą. 323. OŁOWIANY GRZEBIEŃ
Kiedy się jednej damy boi, drugiej sobie Życzy, bliski mój sąsiad, chcąc oszukać obie, Ołowianym grzebieniem, co ich nie okrzesze Późna starość, na głowie siwe włosy czesze. Jakoż udał się wdowie z farbowanej grzywy; Aż skoro do ogona przyszło, diabeł dziwy: Z przodu sekiel a sekiel, od krzyża frez kusy, W namiecie nic nie umie, w tańcu czyni susy. Aleć nie mógł nieborak, która się na sierci Lepiej zna, niźli wdowy, odrwić panny śmierci:
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 381
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ ni do łuku pokwaplowa. Z Najad sama z Dianą/ cną nie nakładała. Wielekroć ją tykały siostry (wieść lątała) Salmacy/ weźm też oszczep/ lub sajdak chędogi: Nie wszytko leż/ wynidź też na zwierz prędkonogi. Ni wczasów swych myślistwem przykrym przeplatuje. Lecz lubo przepłokuje/ swym ciało strumieniem/ Lub czesze warkocz długi/ Cytorskim grzebienie/ I coby jej służyło/ przeciera we zdroju: Czasem nakładszy na się/ kosztownego stroju/ Na liściu/ lubo trawie/ przesypiać się wdała: Lub kwiatki rwać/ a pewnie i wtedy je rwała/ Gdy dziecko obadawszy/ sobie go życzyła. I niemuż nie drzewiej poszła/ lubo
/ ni do łuku pokwáplowa. Z Náiad sámá z Diáną/ cną nie nákłádáłá. Wielekroć ią tykáły śiostry (wieść lątáłá) Sálmácy/ weźm też oszczep/ lub sáydak chędogi: Nie wszytko leż/ wynidź też ná źwierz prędkonogi. Ni wczásow swych myślistwem przykrym przeplátuie. Lecz lubo przepłokuie/ swym ćiáło strumieniem/ Lub czesze wárkocz długi/ Cytorskim grzebienie/ Y coby iey służyło/ przećiera we zdroiu: Czásem nákładszy ná się/ kosztownego stroiu/ Ná liśćiu/ lubo trawie/ przesypiáć się wdáłá: Lub kwiatki rwać/ á pewnie y wtedy ie rwáłá/ Gdy dźiecko obádawszy/ sobie go życzyłá. Y niemuż nie drzewiey poszłá/ lubo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 88
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636