ostatek i biednego pieniążka nie przemogła; Ale jednak Bogu za to karanie dziękowała/ i jawnie wyznawała/ żeby nigdy nie była mogła być zbawiona/ gdyby jej Bóg takim nie był nawiedził karaniem. V.
Piąta Córka/ którą Pijaństwo porodziło/ jest Crudelitas: Srogość albo Okrucieństwo. Przy winie (przy dobrej myśli) nie czyń się mężnym: bo wino (opilstwo) wielu do zguby przywiodło. Sir 31. v. 31. et 39. 2. Sam. 13. v. 28.
Absolon Ammona Brata swego podpoiwszy go/ sługom swym kazał różnieść na szablach. Q. Curt. l. 8. de rebus gestis Alexandri M
ostátek y biednego pieniążká nie przemogłá; Ale jednák Bogu zá to karánie dźiękowáłá/ y jáwnie wyznawáłá/ żeby nigdy nie byłá mogłá bydź zbáwiona/ gdyby jey Bog tákim nie był náwiedźił karániem. V.
Piąta Corká/ ktorą Pijáństwo porodźiło/ jest Crudelitas: Srogość álbo Okrućieństwo. Przy winie (przy dobrey myśli) nie czyń śię mężnym: bo wino (opilstwo) wielu do zguby przywiodło. Sir 31. v. 31. et 39. 2. Sam. 13. v. 28.
Absolon Ammoná Brátá swego podpoiwszy go/ sługom swym kazał roznieść ná száblách. Q. Curt. l. 8. de rebus gestis Alexandri M
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 7.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i ta do kniejki gdy czas pospieszyła.
Gdy w Diamencie ryją Niebieskie wyroki/ Od ludzi niech nie mają przeszkody i zwłoki. Bo to jest wbrew przedwiecznej opatrzności samej/ Gdy kto uporu swego narzuca jej Tamy.
Zaczym i ty ma Damo myśliwszy tak sieła/ Puść się za Styrem ręki Niebieskiego dzieła. Bogu ufaj sama czyń/ po długiej uwadze/ Zważ szczęścia twego Valor/ na bacznia Wadze Poradź się szczerze serca/ niechciej iść uporem/ Pięknie zawsze bywało Sreniawie z Toporem. Wola Boska początkiem ludzka dokończeniem/ Tak się więc łący skutek z swoim przeznaczeniem. Księgi Trzecie.
Już się tedy resolwuj/ choć sięzazdrość gryzie/ Przeciw Wyroków Pańskich
y tá do knieyki gdy czás pospieszyłá.
Gdy w Diámenćie ryią Niebieskie wyroki/ Od ludźi niech nie máią przeszkody y zwłoki. Bo to iest wbrew przedwieczney opátrznośći sámey/ Gdy kto vporu swego nárzuca iey Támy.
Záczym y ty má Dámo myśliwszy ták śiełá/ Puść się zá Styrem ręki Niebieskiego dźiełá. Bogu vfay sámá czyń/ po długiey vwadze/ Zważ szczęśćia twego Valor/ ná bacznia Wadze Poradź się sczerze sercá/ niechćiey iść vporem/ Pieknie záwsze bywáło Sreniáwie z Toporem. Wola Boska początkiem ludzka dokończeniem/ Ták się więc łączy skutek z swoim przeznáczeniem. Kśięgi Trzećie.
Iuż się tedy resolwuy/ choć sięzazdrość gryźie/ Przećiw Wyrokow Páńskich
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 216
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
oczyszczę, niżeli upiekę. Więc wróciwszy do domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi
oczyszczę, niżeli upiekę. Więc wróciwszy do domu, na onę pokutę Każę sobie założyć na kominie hutę. Jeszcze się z nimi żegnam, ba, i nie bez żalu, Nim je na swoje miejsce wyprawię do palu; Aż mój stary przyjaciel we drzwi zakołace: „Do takiej li zniewagi twoje przyszły prace? Nie czyń tego, Wacławie, o muzy gra chodzi, Wierzże mi, żeć to u nich na potem zaszkodzi. Z początku świata były fraszki, były żarty, Byle w nich Bóg miał pokój. Czyli twoje karty Treny tylko a wojny? Wiesz, że raz pogodno,
Drugi dżdżysto, raz ciepło, a drugi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 71
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Który, bo mu się nazad skwarne ma do pyska, Ścisnąwszy zęby, prosto do drzwi od półmiska. Potem dopadszy konia, przysiągł na rozdrożu, Nie kłaść się po pijanu na panieńskim łożu. Jeśli nie do rozumu, przynamniej do kiszki I żołądka niech każdy stosuje kieliszki; Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż ludzka obraza, a za nią I sam się świnią staniesz; wszyscy świnie ganią. Toż choroba, ba, i śmierć, przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
Który, bo mu się nazad skwarne ma do pyska, Ścisnąwszy zęby, prosto do drzwi od półmiska. Potem dopadszy konia, przysiągł na rozdrożu, Nie kłaść się po pijanu na panieńskim łożu. Jeśli nie do rozumu, przynamniej do kiszki I żołądka niech każdy stosuje kieliszki; Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż ludzka obraza, a za nią I sam się świnią staniesz; wszyscy świnie ganią. Toż choroba, ba, i śmierć, przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem!
kij wyniść z kuchnie, jako i przez wodę. Wolę pod miecz niż w jarzmo, niż iść do okowu. Jeszcze bym wątpił, gdyby nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem!
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wszechmocny stwórco, i dekretów twoich Na całe państwa i miasta, gdy swoich Grzechów przed tobą płakały, nie nowa! Niechajże, Panie, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Która najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twój wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twój gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, które się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej
Wszechmocny stworco, i dekretow twoich Na całe państwa i miasta, gdy swoich Grzechow przed tobą płakały, nie nowa! Niechajże, Panie, i ta biedna głowa Jeszcze w podziemne nie wstąpi podwoje, Ktora najświętsze sławi imię twoje. Cofni, o Panie, twoj wyrok surowy, A wszakoż oto sługa twoj gotowy. Czyń, stworzycielu, z stworzeniem co raczysz, Boć dufa, że go wiecznie nie przebaczysz. Że takie jego głosy żałościwe Wskroś przebijały serca nieszczęśliwe Żony i dzieci, ktore się kąpały We łzach obfitych: a tu odbiegały Coraz mdłe siły, coraz ubywało, Czym się zbolałe serce posilało. I tak jako sen na porannej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 428
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Bądź młodszą, gładszą, wleź w lepsze ubranie, Umiej się udać, to mi na cię wstanie, Bo pókiś babą, choćby się przegłodzić, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz
Bądź młodszą, gładszą, wleź w lepsze ubranie, Umiej się udać, to mi na cię wstanie, Bo pókiś babą, choćby się przegłodzić, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 321
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wleź w lepsze ubranie, Umiej się udać, to mi na cię wstanie, Bo pókiś babą, choćby się przegłodzić, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz farbujesz, Moje pyje,
wleź w lepsze ubranie, Umiej się udać, to mi na cię wstanie, Bo pókiś babą, choćby się przegłodzić, Kumka-ć (choćbym ja chciał) nie chce wygodzić; Choć się ty smażysz, ona z tego szydzi, I chociaż ślepa, przecię babę widzi. Czyń się już piękną, czyń i świeżą w troku, Widzi cię kumka, choć o jednym oku. ALBO TAK
Cóż z tym rzec, miła babko? Kumka żadną miarą Nie chce cię uczcić i wstać, jak słuszna, przed starą. Chociaż mi złote góry i smak obiecujesz, Chociaż siwy łeb stroisz, siną twarz farbujesz, Moje pyje,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 321
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szkoda, Bo oracja jak fryz, a w kubku uroda, I żmudzinka nie doszła; takie terefery Lepiej chować na zimnej zagrzanie krystery. DO JEDNEJ
Nie wiem, jak cię wołają, czy Zosiu, czy Zusiu; Słyszę tylko, że imię kończy się na siusiu. Choćbyś się też pode mną nawet posiusiała, Czyń co chcesz, byłeś tylko pode mną leżała. STANZA DO ZOSIE
Bodaj ten zginął, moja Zosiu droga, Kto z tobą żyje w jakiej nieszczerości; Bodaj go szabla nie minęła sroga, Kto znając ciebie, nie gore w miłości. Przyznam się, że już ma dusza uboga Wysmażyła się aż do samych kości;
szkoda, Bo oracyja jak fryz, a w kubku uroda, I żmudzinka nie doszła; takie terefery Lepiej chować na zimnej zagrzanie krystery. DO JEDNEJ
Nie wiem, jak cię wołają, czy Zosiu, czy Zusiu; Słyszę tylko, że imię kończy się na siusiu. Choćbyś się też pode mną nawet posiusiała, Czyń co chcesz, byłeś tylko pode mną leżała. STANZA DO ZOSIE
Bodaj ten zginął, moja Zosiu droga, Kto z tobą żyje w jakiej nieszczerości; Bodaj go szabla nie minęła sroga, Kto znając ciebie, nie gore w miłości. Przyznam się, że już ma dusza uboga Wysmażyła się aż do samych kości;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 348
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: — „Nę! bom ja z bogatszego, niśli ty, śpitalu.” 58. BARBARA
Rombarbarom — lekarstwo to bywa w aptyce. Bez rom — mógłby lekarstwem kto być tej dziewice. IV 59. NON MISCEANTUR PROFANA SACRIS
Z czerwonymi złotemi zgubił szkaplerz w łaźniej, Bo non misce profana sacris, czyń uważniej! Wypróżniwszy go — potym podrzucono. Leży: To ten uważał, żeby ujść świętokradzieży. 60. CZEMU ZWIERZĘ MA CZTERY NOGI, A PTAK DWIE
Właśnie pod męskich strojów i pod nieubogi Wymion ciężar — nad ptaka zwierzę ma dwie nogi. Człeka w tym ukrzywdziła natura — więc stary Lub słaby miewa trzeci kij pod
: — „Nę! bom ja z bogatszego, niśli ty, śpitalu.” 58. BARBARA
Rombarbarom — lekarstwo to bywa w aptyce. Bez rom — mógłby lekarstwem kto być tej dziewice. IV 59. NON MISCEANTUR PROFANA SACRIS
Z czerwonymi złotemi zgubił szkaplerz w łaźniej, Bo non misce profana sacris, czyń uważniej! Wypróżniwszy go — potym podrzucono. Leży: To ten uważał, żeby ujść świętokradzieży. 60. CZEMU ZWIERZĘ MA CZTERY NOGI, A PTAK DWIE
Właśnie pod męskich strojów i pod nieubogi Wymion ciężar — nad ptaka zwierzę ma dwie nogi. Człeka w tym ukrzywdziła natura — więc stary Lub słaby miewa trzeci kij pod
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 19
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950