. W Węgrzech pod Miastem Krenicz, wielka moc znajduje się złota i srebra. Okno jest do tej Góry mineralowej szerokie na stop 6, głębokie na stop 2400, którym co 4 godziny Górników Co który kraj Ludziom przynosi osobliwego?
po pułtora sta spuszcza się: po wyściu czterech godzin, znowu świeżych tam spuszczają, alias dłużejby tam robić nie mogli, dla zbytnie duszącej ekshalacyj, plucom, mózgowi, i sercu szkodzącej, bo pełnej arszenikowych, Merkuriuszowych, i solnych przymiotów; z czego ledwo który z Górników do lat przeżyje 50. Oprócz okna owego, są inne tam wejścia, jak na miny kopane, któremi tam idąc, z razu
. W Węgrzech pod Miastem Krenicz, wielka moc znayduie się złota y srebra. Okno iest do tey Gory mineralowey szerokie na stop 6, głębokie na stop 2400, ktorym co 4 godziny Gornikow Co ktory kray Ludziom przynosi osobliwego?
po pułtora sta spuszcza się: po wyściu czterech godzin, znowu swieżych tam spuszczaią, alias dłużeyby tam robić nie mogli, dla zbytnie duszącey exhalacyi, plucom, mozgowi, y sercu szkodzącey, bo pełney arszenikowych, Merkuriuszowych, y solnych przymiotow; z czego ledwo ktory z Gornikow do lat przeżyie 50. Oprocz okna owego, są inne tam weyścia, iak na miny kopane, ktoremi tam idąc, z razu
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 997
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wesele z nami kończyli. Samiśmy ich traktowali i ochoty dodawali.
Biskup kilka niedzil bawił, nim się w drogę swą wyprawił. Królestwo śpieszyć kazali - we Gdańsku wtenczas mieszkali. Pewnie melancholizować nie da, ani się turbować, Bo codziennie zabawiają i różne gry wymyślają. Ks. biskup jechał do Gdańska do królestwa.
Dłużejby się był zabawił; leć, aby się na czas stawił, Jako mu o to mówili, więceśmy go prowadzili, Gdzie był do mnie w swaty zjechał, - stąd teraz w drogę odjechał. A myśmy się tu zostali, gdzie kilka czasów mieszkali. Do Maciewic odprowadzaliśmy go. Tren 66.
wesele z nami kończyli. Samiśmy ich traktowali i ochoty dodawali.
Biskup kilka niedzil bawił, nim się w drogę swą wyprawił. Królestwo śpieszyć kazali - we Gdańsku wtenczas mieszkali. Pewnie melankolizować nie da, ani się turbować, Bo codziennie zabawiają i różne gry wymyślają. Ks. biskup jechał do Gdańska do królestwa.
Dłużejby się był zabawił; leć, aby się na czas stawił, Jako mu o to mówili, więceśmy go prowadzili, Gdzie był do mnie w swaty zjechał, - stąd teraz w drogę odjechał. A myśmy się tu zostali, gdzie kilka czasów mieszkali. Do Maciewic odprowadzaliśmy go. Tren 66.
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 167
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, Orlanda chwaliła, Jako się z nią obchodził, jako jej ratował Od śmierci i jako się jej potem zachował. Zerbin, co Izabellę piękną z swem żywotem Na jednej szali trzymał, zdumiał się, a potem Uklęknął na kolana i grabi dziękował, Że mu dwa jednem razem żywoty darował. PIEŚŃ XXIII.
LXX.
Dłużejby się bawili beli dziękowaniem I wzajemnem przyjaźni swej ofiarowaniem, By beli nie słyszeli huku w onem czesie, Który się jem ozywał głośno w bliskiem lesie. Porwali się do koni i hełmy włożyli Na głowy, które beli dopiero odkryli; Ledwie siodeł dopadli, kiedy jadącego Z lasu ujźrzeli z panną rycerza jednego.
LXXI.
, Orlanda chwaliła, Jako się z nią obchodził, jako jej ratował Od śmierci i jako się jej potem zachował. Zerbin, co Izabellę piękną z swem żywotem Na jednej szali trzymał, zdumiał się, a potem Uklęknął na kolana i grabi dziękował, Że mu dwa jednem razem żywoty darował. PIEŚŃ XXIII.
LXX.
Dłużejby się bawili beli dziękowaniem I wzajemnem przyjaźni swej ofiarowaniem, By beli nie słyszeli huku w onem czesie, Który się jem ozywał głośno w blizkiem lesie. Porwali się do koni i hełmy włożyli Na głowy, które beli dopiero odkryli; Ledwie siodeł dopadli, kiedy jadącego Z lasu ujźrzeli z panną rycerza jednego.
LXXI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 213
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czasem zaś Marfiza Mandrykarda swego Obraca: pot się leje z twarzy, z czoła jego. Wygadza on jej wzajem i niemniej dokucza, Co to jest z mężem walczyć, białą płeć naucza. U obojga tarcz, zbroja, szyszak doświadczony Strzeże ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryliadora, którem
czasem zaś Marfiza Mandrykarda swego Obraca: pot się leje z twarzy, z czoła jego. Wygadza on jej wzajem i niemniej dokucza, Co to jest z mężem walczyć, białą płeć naucza. U obojga tarcz, zbroja, szyszak doświadczony Strzeże ran, broni głowy, piersi z każdej strony. Tak w równem męstwie ponno dłużejby swe siły Pokazowali, ale konie przeszkodziły.
CXXV.
Przykry Marfiza swojem obrót uczyniła Na łące, co z niedawnych deszczów mokra była; Ten się pośliznął i padł srodze w onej dobie Ani ratunku mógł dać najmniejszego sobie. Bo gdy się poprawował i ledwo podnosił, Kilkoro uderzenia raz po raz odnosił Od Bryljadora, którem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 316
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dalej to barziej. Bo co o ten sam czas iż uciecha w gonieniu/ jest na głosiech psich/ a to cukruje kiedy tego długo (co jest wszystkich rozkoszy przysmak) on głosów ujmuje cicho przebiegając/ i zasadzając się zdradliwie/ czas odcina porywając zająca/ któryby był uciekał dłużej/ a ten co myśłiwy/ dłużejby był za nim psów się nasłuchał. Napotomny zaś czas/ wszytko prawie psuje/ bo skoro psi raz dwa za tego przemysłem zająca zjedzą/ za nim jak za dobrodziejem biegać będą/ i jego/ a nie zająca/ ani gonienia pilnować/ tak iż co głupszy tylko będą gonić/ a co mądrszy łapać przebiegając/
dáley to bárźiey. Bo co o ten sam cżás iż vćiechá w gonieniu/ iest ná głośiech pśich/ á to cukruie kiedy tego długo (co iest wszystkich roskoszy przysmák) on głosow vymuie ćicho przebiegáiąc/ y zásádzáiąc sie zdrádliwie/ cżás odćina porywáiąc záiącá/ ktoryby był vćiekał dłużey/ á ten co myśłiwy/ dłużeyby był za nim psow sie násłuchał. Nápotomny záś cżas/ wszytko práwie psuie/ bo skoro pśi raz dwá zá tego przemysłem záiącá ziedzą/ zá nim iak zá dobrodźieiem biegáć będą/ y iego/ á nie záiącá/ áni gonienia pilnować/ ták iż co głupszy tylko będą gonić/ á co mądrszy łápáć przebiegáiąc/
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 37
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
abo owies widząc z pożądania znak wydaje. Przystępując zasię do wieku końskiego/ gdyż każda rzecz żywiąca swój koniec mieć musi. Aristoteles opisuje wiek jego/ aż do lat 40. i na przykład wspomina konia/ którego znał aż do lat 40. stado dobrze chowając/ i pewna gdyby się tym nie wysilał/ snadź dłużejby żył. Plinius zaś aż do lat 70. Albertus magnus też pisze/ iż znał konia u jednego żołnierza/ który w siedmidziesiąt leciech będąc w potaczce dosyć dobrze panu swemu służył. Bucefał wielkiego króla Aleksandra przez trzydzieści lat przednie dobrym we wszelakich potrzebach się pokazował/ i pewnie dłużejby żył/ gdyby go w
ábo owies widząc z pożądánia znák wydáie. Przystępuiąc zásię do wieku końskiego/ gdyż káżda rzecz żywiąca swoy koniec mieć muśi. Aristoteles opisuie wiek iego/ áż do lat 40. y ná przykład wspomina koniá/ ktorego znał áż do lat 40. stádo dobrze chowáiąc/ y pewna gdyby się tym nie wyśilał/ snadź dłużeyby żył. Plinius záś áż do lat 70. Albertus magnus też pisze/ iż znał koniá v iednego żołnierzá/ ktory w śiedmidźieśiąt lećiech będąc w potaczce dosyć dobrze pánu swemu służył. Bucefał wielkiego krolá Alexándrá przez trzydźieśći lat przednie dobrym we wszelákich potrzebách się pokázował/ y pewnie dłużeyby żył/ gdyby go w
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
się tym nie wysilał/ snadź dłużejby żył. Plinius zaś aż do lat 70. Albertus magnus też pisze/ iż znał konia u jednego żołnierza/ który w siedmidziesiąt leciech będąc w potaczce dosyć dobrze panu swemu służył. Bucefał wielkiego króla Aleksandra przez trzydzieści lat przednie dobrym we wszelakich potrzebach się pokazował/ i pewnie dłużejby żył/ gdyby go w bitwie pod Aleksandrem nie zabito. Piszą też historykowie o koniu Ferdynanda króla Neapolitańskiego/ że w stajni miał kursyra przednie dobrego/ który żył aż do lat 70. Hercules książę Ferarskie ociec zmarłego Alfonsa ostatniego książęcia domu tego/ miał też stad Rzymskich konia na swej stajni białego i dosyć gotowego/
się tym nie wyśilał/ snadź dłużeyby żył. Plinius záś áż do lat 70. Albertus magnus też pisze/ iż znał koniá v iednego żołnierzá/ ktory w śiedmidźieśiąt lećiech będąc w potaczce dosyć dobrze pánu swemu służył. Bucefał wielkiego krolá Alexándrá przez trzydźieśći lat przednie dobrym we wszelákich potrzebách się pokázował/ y pewnie dłużeyby żył/ gdyby go w bitwie pod Alexándrem nie zábito. Piszą też historykowie o koniu Ferdynándá krolá Neápolitáńskiego/ że w stáyni miał kursyrá przednie dobrego/ ktory żył áż do lat 70. Hercules kśiążę Ferárskie oćiec zmárłego Alfonsá ostátniego kśiążęćiá domu tego/ miał też stad Rzymskich koniá ná swey stáyni białego y dosyć gotowego/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, a królowi, chcąc tu pano-
wać, barzo niebezpieczna, bo tyrannis nigdy i nigdziej, a pogotowiu tu u ludzi wolnych, długotrwała być nie może. Nie jest tak głupi król ten, aby się w tym baczyć nie miał, miałliby tu wolą panować, że raczej benevolentia et amore subditorum, niż opresją, dłużejby panować mógł. Tak ci i Batorego Zygmunta ćwiczyli pp. Rakuszanie, aby pierwej wszytkie impedimenta im uprzątnął, brata udawił, pany przedniejsze pościnał. Jednaż ci to informacja, trochę tu mitior, ale sztuczniejsza: nieznacznie nastąpić i wyzuć z wolności, aby tak w ciernie szlachta; cyt, milcz, ani sarknij,
, a królowi, chcąc tu pano-
wać, barzo niebezpieczna, bo tyrannis nigdy i nigdziej, a pogotowiu tu u ludzi wolnych, długotrwała być nie może. Nie jest tak głupi król ten, aby się w tym baczyć nie miał, miałliby tu wolą panować, że raczej benevolentia et amore subditorum, niż opresyą, dłużejby panować mógł. Tak ci i Batorego Zygmunta ćwiczyli pp. Rakuszanie, aby pierwej wszytkie impedimenta im uprzątnął, brata udawił, pany przedniejsze pościnał. Jednaż ci to informacya, trochę tu mitior, ale sztuczniejsza: nieznacznie nastąpić i wyzuć z wolności, aby tak w ciernie szlachta; cyt, milcz, ani sarknij,
Skrót tekstu: ZniesKalCz_II
Strona: 346
Tytuł:
Zniesienie kalumnii z p. Wojewody krakowskiego i zaraz deklaracya skryptów stężyckich z strony praktyk
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918