. Motyk mularskich No 3. Graca No 1. Drutu żelaznego zwitków No 5. Konew z lejbą blaszaną No 1. Śrub stolarskich drewnianych No 24. Świdrów stolarskich No 3. Hyblów żelaznych, całych, No 3. Hyblów z żelazkami, małych i dużych, No 60. Żelazek różnych do hyblów No 30. Dłuta różne, stare, No 14. Nożów stolarskich No 2. Klub żelaznych stolarskich, z sprężynami, No 3. Raszpłów stolarskich No 3. Piłek No 2. Krala żelazna do okna No 1. Balasów kamiennych No 4, a piąty złamany, litem latarni blaszanych, pobielanych, wraz spojonych, No 2. Latarnia
. Motyk mularskich No 3. Graca No 1. Drutu żelaznego zwitków No 5. Konew z lejbą blaszaną No 1. Śrub stolarskich drewnianych No 24. Świdrów stolarskich No 3. Hyblów żelaznych, całych, No 3. Hyblów z żelazkami, małych i dużych, No 60. Żelazek różnych do hyblów No 30. Dłuta różne, stare, No 14. Nożów stolarskich No 2. Klub żelaznych stolarskich, z sprężynami, No 3. Raszpłów stolarskich No 3. Piłek No 2. Krala żelazna do okna No 1. Balasów kamiennych No 4, a piąty złamany, litem latarni blaszanych, pobielanych, wraz spojonych, No 2. Latarnia
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 32
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
Askalafus, który Próżerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie, Takie lamenty śpiewali przy grobie: PHOEBUS
Nie byłem po swym synu Faetonie W takiej żałobie
Askalafus, który Prozerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie, Takie lamenty śpiewali przy grobie: PHOEBUS
Nie byłem po swym synu Faetonie W takiej żałobie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 139
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Przebywszy siła i ziemie, i morza, I przyszedszy swymi męstwy Tam, gdzie wieczorna padnie słońca zorza, Z tym wierszem wystawił słupy: Nie dalej bierze ręka ludzka łupy;
A zwycięzca czarta w piekle, Na znak swych bojów i srogiego bólu, Którym go trapiono wściekle, Wystawił krwawy słup, gdzie w krwawym polu Dłuto łaski tak wyryło: Nie dalej idzie ludzkiej męki dzieło.
Więzień od żony zdradzony, Znajomej przedtem Filistynom siły, Gdy mu warkocz ostrzyżony Odrósł, a siły z nim się powróciły, Jak się ujął mocno słupa, Nieprzyjaciół swych nakładł z sobą trupa;
A Pan przez zdrajcę przedany I niechętnymi związany łańcuchy, Na wzgardę z
Przebywszy siła i ziemie, i morza, I przyszedszy swymi męstwy Tam, gdzie wieczorna padnie słońca zorza, Z tym wierszem wystawił słupy: Nie dalej bierze ręka ludzka łupy;
A zwycięzca czarta w piekle, Na znak swych bojów i srogiego bolu, Którym go trapiono wściekle, Wystawił krwawy słup, gdzie w krwawym polu Dłuto łaski tak wyryło: Nie dalej idzie ludzkiej męki dziéło.
Więzień od żony zdradzony, Znajomej przedtem Filistynom siły, Gdy mu warkocz ostrzyżony Odrósł, a siły z nim się powróciły, Jak się ujął mocno słupa, Nieprzyjaciół swych nakładł z sobą trupa;
A Pan przez zdrajcę przedany I niechętnymi związany łańcuchy, Na wzgardę z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 215
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
umyślił; I uwiązawszy konia u drzewa wodzami, Szedł do skrytej jaskiniej cichemi krokami I wszedł w nią, ostre ciernie na bok uprzątając, I coby go wprowadził do niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nią wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na niskiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał
umyślił; I uwiązawszy konia u drzewa wodzami, Szedł do skrytej jaskiniej cichemi krokami I wszedł w nię, ostre ciernie na bok uprzątając, I coby go wprowadził do niej, nie czekając.
XC.
Przez wiele stopni do niej po wschodzie schodzono Tam, kędy beło ludzie żywo pogrzebiono. Twardemi, stalonemi jama niewidziana Dłuty w skale sklepisto była wykowana; Słońce się jej po części przecię dostawało, Acz go, gdzie w nię wchodzono, było barzo mało; Ale go zasię dosyć przez okno wchodziło, Które w dziurze nieznacznej z prawej strony było.
XCI.
Na nizkiej, małej ławce, na śrzodku jaskinie, Przed ogniem, który gorzał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 271
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: Honora medicum propter necessitatem. A że tam raro medicus, ubi mendicus patiens, Charitas go i Pan do tego stymulować powinni, żeby i ubogich ratować nie zaniedbał.
Cieśle w Dobrach potrzebni, cokolwiek architektury rozumiejący, trzyzwi, rozeznani; którzyby mając sieklery, bindasy, topory, piły, piłki, świdry, dłuta, klamry, węgielnicę, sznur, śródwagę, wszystko z należytą zakładali, i wystawiali proporcją, według reguł tu opisanych w architekturze. Starzy zbytnie do tego konsztu już się nie zdadzą, bo rectilinium nie dojrzą, dla krzyżów nie nazginają się, nie dźwigną, na rusztowaniach, dachach niech będą ostróżni, aby nie zmierzyli
: Honora medicum propter necessitatem. A że tam raro medicus, ubi mendicus patiens, Charitas go y Pan do tego stymulować powinni, żeby y ubogich ratować nie zaniedbał.
Ciesle w Dobrach potrzebni, cokolwiek architektury rozumieiący, trzyzwi, rozeznani; ktorzyby maiąc sieklery, bindasy, topory, piły, piłki, swidry, dłutá, klamry, węgielnicę, sznur, srodwagę, wszystko z należytą zakładali, y wystawiali proporcyą, według reguł tu opisanych w architekturze. Starzy zbytnie do tego konsztu iuż się nie zdadzą, bo rectilinium nie doyrzą, dla krzyżow nie nazginaią się, nie dzwigną, na rusztowaniach, dachach niech będą ostrożni, aby nie zmierzyli
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 372
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, aby instrumenta reparował, stalił.
Do drzewianej Fabryki te są requisita. Piły wielkie i małe, topór, siekiera, bindas; świdry różne, jako to łopatnie nawrotnie, sworzniowe, grabelne, łatne, hybIe różne jakoto, szarfhybel, drugi śliszfhybel gładzący, trzeci fibanek, czwarty szpuntybel etc. Oksza, dłuta różne, sznur, waga, pian, węgielnica, dojbnia, winda, kafar, liny etc.
Folwark i Dwór, i o wielu rzeczach folwarcznych. Folwark, u porządnego Pana być powinien porządny. Naprzód Dwór mocny honestè erygowany na pagórku, aby jak zstrazni- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
cy widać było,
, aby instrumenta reparował, stalił.
Do drzewianey Fabryki te są requisita. Piły wielkie y małe, topor, siekiera, bindas; swidry rożne, iako to łopatnie nawrotnie, sworzniowe, grabelne, łatne, hybIe rożne iakoto, szarfhybel, drugi sliszffhybel gładzący, trzeci fibanek, czwarty szpunthybel etc. Oksza, dłuta rożne, sznur, waga, pian, węgielnica, doybnia, winda, kafar, liny etc.
Folwark y Dwor, y o wielu rzeczach folwarcznych. Folwark, u porządnego Pana bydź powinien porządny. Naprzod Dwor mocny honestè erygowany na pagorku, aby iak zstrazni- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
cy widać było,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 399
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
BRAZILEĘ. On to jako większej cześci Ameryki wynalezca, imię dał całej Indyj Zachodniej AMERYKA od swego imienia. W PUŁNOCNEJ AMERYCE, alias w KANADZIE, albo Nowej Francyj, jest jeszcze wiele dzikich ludzi; z których już poznani Irokonowie, Huronowie Alkonkinowie. Tym Francuzi dając do gospodarstwa naczynia, to jest siekiery, świdry, dłuta, to też odzież, za to biorą futra[...] Kastorowe, wydry, kuny, wilki etc. W WIRGINII Prowincyj Anglikom podległej, tak zwanej, iż Elżbiecie Pannie wtedy Krołewnie dostała się, i na jej imic znaleziona; z wielogrochu chleb pieką, mają Wino, skor dostatek, które Angłikom także za inne dostają się
BRAZILEĘ. On to iako większey cześci Ameryki wynalezca, imie dał całey Indyi Zachodniey AMERYKA od swego imienia. W PUŁNOCNEY AMERYCE, alias w KANADZIE, albo Nowey Francyi, iest ieszcze wiele dzikich ludzi; z ktorych iuż poznani Irokonowie, Huronowie Alkonkinowie. Tym Francuzi daiąc do gospodarstwa naczyniá, to iest siekiery, świdry, dłuta, to też odzież, za to biorą futra[...] Kastorowe, wydry, kuny, wilki etc. W WIRGINII Prowincyi Anglikom podległey, tak zwaney, iż Elżbiecie Pannie wtedy Krołewnie dostała się, y na iey imic znaleziona; z wielogrochu chleb pieką, maią Wino, skor dostátek, ktore Angłikom także za inne dostaią się
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 694
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
imię. Aż tam, nie rzkąc obrazy, jako w starym Rzymie, Lecz ze wszytkich materyj, począwszy od drzewa, Kamieni, spiże, którą rzemieślnik odlewa, W rozlicznych kształtach ludzkie wyrażając twarze, I ściany zastawione, i święte ołtarze. Boga nawet, którego ludzkie widzieć oczy Niegodne, malarz pęzlem, tokarz dłutem toczy! Więc i sam, do którego z tych podobien słupa, Skamieniawszy, po chwili biegę do biskupa. Stary mu oraz Nowy Testament przynoszę; Żeby mnie, jeśli błądzę, informował, proszę. „Że tak często, tak srodze, po tysiąckroć razów, Żydom Stary, nam i ten, i Nowy obrazów
imię. Aż tam, nie rzkąc obrazy, jako w starym Rzymie, Lecz ze wszytkich materyj, począwszy od drzewa, Kamieni, spiże, którą rzemieślnik odlewa, W rozlicznych kształtach ludzkie wyrażając twarze, I ściany zastawione, i święte ołtarze. Boga nawet, którego ludzkie widzieć oczy Niegodne, malarz pęzlem, tokarz dłutem toczy! Więc i sam, do którego z tych podobien słupa, Skamieniawszy, po chwili biegę do biskupa. Stary mu oraz Nowy Testament przynoszę; Żeby mnie, jeśli błądzę, informował, proszę. „Że tak często, tak srodze, po tysiąckroć razów, Żydom Stary, nam i ten, i Nowy obrazów
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 516
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od Hormizdy przestrogę. Antè Imperator stabulum tale condi iubeto, sivales. O tym Rynku Trajanowym Ammianus pisze, ze był cudowny: Cassiodorus przydaje, że i temu, który co dzień na tę patrzył strukturę, cudem był codziennym. Nieszpetne było i FORUM Antonini z Kolumną wspaniałą, po dziś dzień konserwowaną, na której ryte dłutem Wiktorie z Ormian, Partów, Niemców, Wandalów, Swewów, Sarmatów. Tamże był wyryty ad vivum Jowisz deszcz i pioruny rzucający na nieprzyjaciół. Zgoła RYNKÓW w Rzymie starożytnym było 17. ale rachując mniejsze etiam, naliczył Publius Victor 40. EUROPA. Rzymu starego Delineacja.
Była tam wielka Struktura SEPTIZONIUM o siedmiu salach na
od Hormizdy przestrogę. Antè Imperator stabulum tale condi iubeto, sivales. O tym Rynku Tráianowym Ammianus pisze, ze był cudowny: Cassiodorus przydaie, że y temu, ktory co dźień ná tę patrzył strukturę, cudem był codźiennym. Nieszpetne było y FORUM Antonini z Kolumną wspániałą, po dziś dźień konserwowáną, ná ktorey ryte dłutem Wiktorye z Ormian, Partow, Niemcow, Wandálow, Swewow, Sarmatow. Tamże był wyryty ad vivum Iowisz deszcz y pioruny rzucáiący ná nieprzyiacioł. Zgoła RYNKOW w Rzymie starożytnym było 17. ále ráchuiąc mnieysze etiam, náliczył Publius Victor 40. EUROPA. Rzymu starego Delineacya.
Była tám wielka Struktura SEPTIZONIUM o siedmiu salách ná
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 95
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
mię trapią wnetrzne niepokoje: Tyleś z nią razy rozmawiał Zozymie, A nie spytałeś jakie miała Imię? Chodzę po między leśnemi szpalery, Nie wiem co czynić z ciałem znalezionym? Aż widzę jakieś na piasku litery, Znowu się czuję niby pocieszonym, Czytając, w słowach wzrok tępy zanurze, Jak by ich dłutem wyrył na Marmurze. Pogrzeb Zozymię, nędzne ciało moje, Daj ziemi ziemię, niech wraca z kąd wyszło,
Duszy daj pomoc przez modlitwę swoje, Dla której Boskie miłosierdzie przyszło. Wiedz każdy kto Grób i to pismo mija, Ze tu spoczywa Egipska MARIA: Tu na kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Józefowych
mię trapią wnetrzne niepokoie: Tyleś z nią razy rozmawiał Zozymie, A nie spytałeś iakie miała Imie? Chodzę po między leśnemi szpalery, Nie wiem co czynić z ciałem znalezionym? Aż widzę iakieś na piasku litery, Znowu się czuię niby pocieszonym, Czytaiąc, w słowach wzrok tępy zanurze, Jak by ich dłutem wyrył na Marmurze. Pogrzeb Zozymię, nędzne ciało moie, Day ziemi ziemię, niech wraca z kąd wyszło,
Duszy day pomoc przez modlitwę swoie, Dla ktorey Boskie miłosierdzie przyszło. Wiedz każdy kto Grob y to pismo miia, Ze tu spoczywa Egipska MARYA: Tu na kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Jozefowych
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 194
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752