drogą, zacieśnią obciążone wozy, Te góry, jakmy nasze ku Węgrom, Tatrami, Turcy, i Bularowie zowią Bałkanami. Przebywanie Bałkanów, albo gór wielkich.
Do tejjeśmy przeprawy, dość wcześnie przebyli Prawie o wschodzie słońca, gdzie Turcy spędzili Więcej stu par bawołów; by sprzężona w pary W skalistą ową górę, dźwigały ciężary Poselskiego bagazu; bo przez trakt tak długi, Niepodobna by były wsytarczyły cugi, Przeszłą drogą zwątlone. bawołów zaś siła Których jakoby nato natura sprawiła, Ogromnością, nazwyczaj grubymi karkami, Ze się ledwo nie mogą porównać z słoniami; Ciężarem się nie zegnie, ni z zaczętej drogi, (By się liny padały
drogą, zacieśnią obciążone wozy, Te gory, iákmy násze ku Węgrom, Tátrámi, Turcy, y Bulárowie zowią Bałkánámi. Przebywánie Báłkánow, albo gor wielkich.
Do teyieśmy przepráwy, dość wcześnie przebyli Práwie o wschodzie słońcá, gdzie Turcy spędzili Więcey stu par bawołow; by sprzężona w páry W skálistą ową gorę, dzwigáły ciężary Poselskiego bagázu; bo przez trákt ták długi, Niepodobna by były wsytárczyły cugi, Przeszłą drogą zwątlone. bawołow záś siłá Ktorych iákoby náto natura spráwiłá, Ogromnością, názwyczay grubymi kárkámi, Ze się ledwo nie mogą porownáć z słoniámi; Ciężarem się nie zegnie, ni z záczętey drogi, (By się liny padáły
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 75
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
, kiedy sam zbójcę nie okróconego, co mu był wegnał tyłem w jamę woły, udusił w dymie, dopadszy go wpoły.
Kto insze dzieła w rzewliwej żałobie policzy, które przypominał sobie? To hydrę, to lwa, to paszczęki trojej w łańcuchu prowad z podziemnych podwojej. “Też to ramiona krąg nieba dźwigały, by sobie wytchnął Atlas na czas mały, też obaliły Anteusza ręce?”. I więcej mówił w ciężkiej onej męce, aż na ostatek przy sosnowej klecie oddał na zgonie strzały Filoklecie. Cóż ci się zda ten, którego równamy z mężem, co nadeń pod słońcem nie mamy? (Co się tknie tylko
, kiedy sam zbójcę nie okróconego, co mu był wegnał tyłem w jamę woły, udusił w dymie, dopadszy go wpoły.
Kto insze dzieła w rzewliwej żałobie policzy, które przypominał sobie? To hydrę, to lwa, to paszczeki trojej w łańcuchu prowad z podziemnych podwojej. “Też to ramiona krąg nieba dźwigały, by sobie wytchnął Atlas na czas mały, też obaliły Anteusza ręce?”. I więcej mówił w ciężkiej onej męce, aż na ostatek przy sosnowej klecie oddał na zgonie strzały Filoklecie. Cóż ci się zda ten, którego równamy z mężem, co nadeń pod słońcem nie mamy? (Co się tknie tylko
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 220
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
lwa okrutnego, Zażył smaragdów do palca męskiego, Włos Kawalerski czesał grzebieniami, Nogi złotemi podwiązał fstęgami. W miękkie pończochy ubrał swoje nogi. A ręką, która drąg dźwigała srogi, Nici subtelne wyprządał wrzecionem. Widział kraj Perski, zswiatem zbogaconem Lidyjskim, jak zdjął skorę z grzbietu swego Lwa Nemejskiego. Ramiona które na sobie dźwigały Gwiazdy wysokie w suknią się ubrały Z drogiej purpury w Tyrze urobionej. Boski to ogień mówię doświadczony. Nazbyt jest możny, jako wielkie morze Ziemię oblewa: jak gdy gasną zorze, Jasne na Niebie, gwiazdy się wydają, Wszystkie za pana kraje jego znają. Czują stalony grot jego dzirydy, Śliczne wbłękitnym morzu Nereidy,
lwá okrutnego, Záżył smárágdow do pálcá męskiego, Włos Káwálerski czesał grzebięniámi, Nogi złotęmi podwiązał fstęgámi. W miękkie pończochy ubráł swoie nogi. A ręką, ktora drąg dźwigáłá srogi, Nici subtelne wyprządáł wrzecionęm. Widźiał kray Perski, zswiátem zbogáconęm Lydyyskim, iák zdiął skorę z grzbietu swego Lwá Nemeyskiego. Rámioná ktore ná sobie dźwigáły Gwiazdy wysokie w suknią się ubráły Z drogiey purpury w Tyrze urobioney. Boski to ogięń mowię doswiádczony. Názbyt iest możny, iáko wielkie morze Zięmię oblewa: iák gdy gásną zorze, Jásne ná Niebie, gwiazdy się wydáią, Wszystkie zá páná kráie iego znáią. Czuią stalony grot iego dźirydy, Sliczne wbłękitnym morzu Nereidy,
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 135
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
/ w szatach też złotogłowowych.
Prowadzili potym Królową Margaryte/ pod Baldykinem w szacie Królewskiej/ i Koronie barzo kosztownej/ Musur Mareściał della Verdyn/i Konte della Roccia fugo/będąc ubrani barzo ozdobnie/ za Królowa Margarytą szli cztery Księżny/ niosąc jej podołek/ którym (zosobna każdej) podwie zacnych Pań podolki dźwigały. A tem Paniom dwie Szlachcianki opozad idąc służyły. Te Pomienione Księżny korony drogiemi kamieniami oprawne na sobie miały oprócz Księżny dy Monpensier/ której z samego tylko szczerego złota korona była. Madamma dy Z. Polo. Pierwsza żona królewska z którą się rozwiódł/ że potomstwa niemiał.
Gdy tedy Królową do kościoła wprowadzono/
/ w szátách też złotogłowowych.
Prowádźili potym Krolową Márgárite/ pod Báldikinem w száćie Krolewskiey/ y Koronie bárzo kosztowney/ Musur Máreśćiał dellá Verdin/y Conte dellá Roccia fugo/będąc vbráni bárzo ozdobnie/ zá Krolowa Márgárithą szli cżtery Kśiężny/ niosąc iey podołek/ ktorym (zosobná káżdey) podwie zacnych Pań podolki dźwigáły. A tem Pániom dwie Szláchćianki opozad idąc służyły. Te Pomienione Kśiężny korony drogiemi kámieniámi opráwne ná sobie miáły oprocż Kśiężny di Monpensier/ ktorey z sámego tylko szcżerego złotá koroná byłá. Madamma di S. Polo. Pierwsza żoná krolewska z ktorą się rozwiodł/ że potomstwá niemiał.
Gdy tedy Krolową do kośćiołá wprowádzono/
Skrót tekstu: JudCerem
Strona: B
Tytuł:
Ceremonie i porządek w koronowaniu Marii de Medici
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Bazyli Judycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
mową swą wyrażę. Nie kupa, ale cnota w kupie rządzi, Nie mąż to, wojsko co z wielkości sądzi; Nie z tłumów licznych pochodzą zwycięstwa, Ale - z odwagi, śmiałości i męstwa. Śmiałego szczęście dźwiga, a o miłą Wolność oprzeć się by ostatnią siłą; Niewielkie wojska, ale wielkie w cnotę Dźwigały w bojach z Turkiem Kastryjotę; Te mu ojczyznę wydartą wróciły, Znał je pohaniec, znał i jego siły. Jako Hunniad, Władysław dowodził, Wie Turczyn, co się w rozpacz aż przywodził. Lecz po co budzę bohatery dawne, Świeższe nam w domu są, a światu jawne Domowe męstwa i zwycięstwa palmy – Tym
mową swą wyrażę. Nie kupa, ale cnota w kupie rządzi, Nie mąż to, wojsko co z wielkości sądzi; Nie z tłumów licznych pochodzą zwycięstwa, Ale - z odwagi, śmiałości i męstwa. Śmiałego szczęście dźwiga, a o miłą Wolność oprzeć się by ostatnią siłą; Niewielkie wojska, ale wielkie w cnotę Dźwigały w bojach z Turkiem Kastryjotę; Te mu ojczyznę wydartą wróciły, Znał je pohaniec, znał i jego siły. Jako Hunniad, Władysław dowodził, Wie Turczyn, co się w rozpacz aż przywodził. Lecz po co budzę bohatery dawne, Świeższe nam w domu są, a światu jawne Domowe męstwa i zwycięstwa palmy – Tym
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 63
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003