Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze fortel/ czyj rożum ogłosi/ Czemu drogie Kamienie na obuwiu nosi? Wszak/ samcy/ tak Natury/ zwyczaj ordynuje/ Ze/ nie kamień/ na nogę; noga nań/ wstępuje. Rzekłbym na to/ na nogach/ kamienie dźwigają; Iż z tąd większej chybkości do tańca dostają. Abo zbyt wycieńczone/ by w lekkość nie wpadły/ Kamienia na swe nogi/ dla wagi nakładły Być może/ że obuwie/ w Kielich przemieniają/ Dla tych; którzy trzewikiem za zdrowie spełniają. Było jeszcze dość tego/ co się nie pisało; Aby się/
Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze fortel/ czyi rożum ogłośi/ Czemu drogie Kámienie ná obuwiu nośi? Wszák/ sámcy/ ták Nátury/ zwyczay ordinuie/ Ze/ nie kámień/ ná nogę; nogá nań/ wstępuie. Rzekłbym ná to/ ná nogách/ kámienie dźwigáią; Iż z tąd większey chybkośći do táńcá dostáią. Abo zbyt wyćieńczone/ by w lekkość nie wpádły/ Kámienia na swe nogi/ dla wagi nákłádły Bydź może/ że obuwie/ w Kielich przemieniáią/ Dla tych; ktorzy trzewikiem zá zdrowie spełniáią. Było ieszcze dość tego/ co się nie pisáło; Aby się/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
przeniósł, włożonego od babki do skrzynki, Pewnieć już nie uczynię tego dyshonoru: Większego, niźli babka, dostąpisz waloru. 432. LAMENT KONIA ALBO POGONIE W. KS. LITEWSKIEGO PO ODESZCIU WOJSKA JEGO SPOD BARU
Przeczże wzdychasz, Pegazie litewskiego księstwa? Twoje przeszłe triumfy i sławne zwycięstwa Niech ci wspaniałe karki dźwigają do góry. Czy nie tenże bohatyr dziś na tobie, który, Możne lądem i wodą zwojowawszy Goty, Ostatnią na tym miejscu dał próbę swej cnoty, Gdzie zatrząsnąwszy całym pyszny Osman światem, Spadszy z dumy, imprezy przypłacił przed katem. Tu, tu twojej dzielności, póki bystry bieży W swych Dniestr brzegach,
przeniósł, włożonego od babki do skrzynki, Pewnieć już nie uczynię tego dyshonoru: Większego, niźli babka, dostąpisz waloru. 432. LAMENT KONIA ALBO POGONIE W. KS. LITEWSKIEGO PO ODESZCIU WOJSKA JEGO SPOD BARU
Przeczże wzdychasz, Pegazie litewskiego księstwa? Twoje przeszłe tryumfy i sławne zwycięstwa Niech ci wspaniałe karki dźwigają do góry. Czy nie tenże bohatyr dziś na tobie, który, Możne lądem i wodą zwojowawszy Goty, Ostatnią na tym miejscu dał próbę swej cnoty, Gdzie zatrząsnąwszy całym pyszny Osman światem, Spadszy z dumy, imprezy przypłacił przed katem. Tu, tu twojej dzielności, póki bystry bieży W swych Dniestr brzegach,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 186
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sługi, To respektem starego, w nowym jest zakonie, Więc im cztery słoneczne dał w kolędzie konie Albo owe, którymi w ognistej karocy I w szorze płomienistym jeździli prorocy. Ilekroć konia cesarz Julijusz osiadał, Zawsze mu się pod nogi na kolana składał; Poddanym go i sługom prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangeliej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry,
sługi, To respektem starego, w nowym jest zakonie, Więc im cztery słoneczne dał w kolędzie konie Albo owe, którymi w ognistej karocy I w szorze płomienistym jeździli prorocy. Ilekroć konia cesarz Julijusz osiadał, Zawsze mu się pod nogi na kolana składał; Poddanym go i sługom prezentuje w dary, Niech z ochotą włożone dźwigają ciężary. Dając inszym, nie mógł też zapomnieć żołnierzy, Którym się sam z swym koniem wmawia święty Jerzy: Niech przy Ewangelijej, onej czystej dziewce, Topią w brzuchach tureckich nieułomne drzewce. Pegaz, co hipokreński zdrój kopytem drużył, Studentom i piśmiennym ludziom będzie służył: Latać i od ziemie się trzeba dźwignąć pióry,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 271
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy. ODE HORATIANA.
Non ebur, neque aureum Meo renidet in domo lacunar etc. Lib. 2. Ode. 18.
Nie od kości słoniowej Domek mój, ani świeci zgłotogłowy, Nie strop hymetski szumny, Gdzieś afrykańskie dźwigają kolumny. Anim ją po Atale Królewski dziedzic opanował sale. Ni mnie z Indów ostatnich Sieroty przędą kądzieli szarłatnich. Alem ja zaś szczęśliwy W cnotę i dowcip. Czemem sprzyjażliwy, I kochankiem bogatym, Będąc ubogim. A dosyć mam na tem. I ni ocz nie podnoszę Do nieba ręku, ani
obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy. ODE HORATIANA.
Non ebur, neque aureum Meo renidet in domo lacunar etc. Lib. 2. Ode. 18.
Nie od kości słoniowej Domek mój, ani świeci zgłotogłowy, Nie strop hymetski szumny, Gdzieś afrykańskie dźwigają kolumny. Anim ją po Attale Królewski dziedzic opanował sale. Ni mnie z Indów ostatnich Sieroty przędą kądzieli szarłatnich. Alem ja zaś szczęśliwy W cnotę i dowcip. Czemem sprzyjażliwy, I kochankiem bogatym, Będąc ubogim. A dosyć mam na tem. I ni ocz nie podnoszę Do nieba ręku, ani
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 95
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
było trzeba światowym rządom, bo te sporządziły nieba, ale gdy człowiek rządzi górnymi krajami a oraz i brunatnych dziedzin rozłojami, jako też może bez skrzel zmierzyć morskie wały i bez skrzydeł na niebie Jowiszowe strzały? Ptakowi pod obłoki pióro przewodnikiem, na bystrych rzekach rybie skrzele jest sternikiem; lecz gdy pióra i skrzele ludzi nie dźwigają, jak tedy rządzić morzem i powietrzem mają? Gdyby ptacy bez skrzydeł, ryby bez skrzel były, pewnie by w elementach swoich nie rządziły. Mniej by miał świat, zaprawdę, w rzeczach doświadczenia, kiedy by muszych skrzydeł nie słyszał brzęczenia, ani by świat dwoiste zawiasy strzymały, gdyby pszczoły świergotnych skrzydeł nie wznaszały.
było trzeba światowym rządom, bo te sporządziły nieba, ale gdy człowiek rządzi górnymi krajami a oraz i brunatnych dziedzin rozłojami, jako też może bez skrzel zmierzyć morskie wały i bez skrzydeł na niebie Jowiszowe strzały? Ptakowi pod obłoki pióro przewodnikiem, na bystrych rzekach rybie skrzele jest sternikiem; lecz gdy pióra i skrzele ludzi nie dźwigają, jak tedy rządzić morzem i powietrzem mają? Gdyby ptacy bez skrzydeł, ryby bez skrzel były, pewnie by w elementach swoich nie rządziły. Mniej by miał świat, zaprawdę, w rzeczach doświadczenia, kiedy by muszych skrzydeł nie słyszał brzęczenia, ani by świat dwoiste zawiasy strzymały, gdyby pszczoły świergotnych skrzydeł nie wznaszały.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 170
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
którego otaczają pułków miliony! Jak są bogate Twego królestwa mieszkania, zdumiewam się i dla ich omdlewam kochania. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy porfirowe, drzwi złote diamentów w sobie mają siła, bram wieże pozłocista dachówka okryła; stropy z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył kryształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiewa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie
którego otaczają pułków milijony! Jak są bogate Twego królestwa mieszkania, zdumiewam się i dla ich omdlewam kochania. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy porfirowe, drzwi złote dyjamentów w sobie mają siła, bram wieże pozłocista dachówka okryła; stropy z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył krzyształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiéwa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 174
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
chorągwią nie widział. Tyran panuje/ absolutum tam Dominium. Biją się nie miłością ojczyzny/ ale albo łakomstwem którego Sedes u nich jest pobudzeni/ albo że muszą/ łaski Cesarskiej ochraniając. Owo zgoła/ i czasu pokoju/ i czasu wojny/ to jarzmo. Sic volo sic iubeo stet pro ratione voluntas na karkach swych dźwigają. Nie rzecze Wołoszyn to/ Multanin to. Bo tam zdrada/ niestatek/ lekkość. Kiedyż oni Panu swemu wiary dodzierżeli: nie jednego na haku zawieszono/ rozstrzelano/ otruto/ radziby jako żaczęta/ co tydzień inszemu mistrzowi. Ale tym bawić się nie będę/ bo to i najmniejszy widzieć/ i dalej
chorągwią nie widział. Tyran pánuie/ absolutum tam Dominium. Biią sie nie miłośćią oyczyzny/ ále álbo łákomstwem ktorego Sedes v nich iest pobudzeni/ álbo że muszą/ łáski Cesárskiey ochrániáiąc. Owo zgołá/ y czásu pokoiu/ y czásu woyny/ to iárzmo. Sic volo sic iubeo stet pro ratione voluntas ná kárkách swych dźwigáią. Nie rzecze Wołoszyn to/ Multanin to. Bo tám zdrádá/ niestátek/ lekkość. Kiedysz oni Pánu swemu wiáry dodźierżeli: nie iednego ná haku záwieszono/ rozstrzelano/ otruto/ rádziby iáko żaczętá/ co tydźień inszemu mistrzowi. Ale tym báwić się nie będę/ bo to y naymnieyszy widzieć/ y dáley
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: E3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
jego królestwo nie jest tego świata, i który nie opowiada inszego Błogosławieństwa, tylko w ubóstwie, beati pauperes; A zatym oczywista to, że bogactwa, zbytki i pompa światowa, nie znacżą Uczniów Chrystusowch; raczej tych, których za sobą powołuje, po tym poznać, kiedy wszystko owszem co mają porzucają, kiedy krzyż dźwigają, i utrapienia w cierpliwości i pokorze. Też sposoby bowiem, które słuziły, do erekcyj, i rozszerzenia kościoła świętego i wiary, słuzić zapewne powinny do utrzymania jej. Wie każdy że ten fundator Niebieski nie zaziwał władzy, powagi, albo bogactw do fundowania kościoła swego, a zatym temiź sposobami konserwować go należy, któremi
iego krolestwo nie iest tego swiata, y ktory nie opowiada inszego Błogosławieństwa, tylko w ubostwie, beati pauperes; A zatym oczywista to, źe bogactwa, zbytki y pompa swiatowa, nie znacźą Uczniow Chrystusowch; raczey tych, ktorych zá sobą powołuie, po tym poznać, kiedy wszystko owszem co maią porzucaią, kiedy krzyź dźwigaią, y utrapienia w ćierpliwośći y pokorze. Teź sposoby bowiem, ktore słuźyły, do erekcyi, y rozszerzenia kośćioła swiętego y wiary, słuźyć zapewne powinny do utrzymania iey. Wie kaźdy źe ten fundator Niebieski nie zaźywał władzy, powagi, albo bogactw do fundowania kośćioła swego, á zatym temiź sposobami konserwować go naleźy, ktoremi
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 19
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
bez przykrych aklamacji, nieznośnych inwektyw, dyskretniejszych przymówek: a kędyż ta albo owa inwekta się podziała? Które prawo i senatus consultum to pisało się na szafunek onej? Skądeś te albo owe dobra kupił, nie mając na nie z intrat i dochodów substancji własnej? Skąd JejMcicórki tak drogi i konsztowny parter noszą i dźwigają na sobie? Skąd tak wielkie posagi i wyprawy idą za nimi? Nie pieszego, konnego sejmu to sprawa, na nim się sprawować, odpowiadać i krwią pocić będziesz. I tam dalej, czego prostemu karbownikowi przy rachunku równym szczęściem nie zawsze dostanie. Zginęła godność w honorach, bo je przez poniżenie zasłużonych niesposobni biorą ani
bez przykrych aklamacyi, nieznośnych inwektyw, dyskretniejszych przymówek: a kędyż ta albo owa inwekta się podziała? Które prawo i senatus consultum to pisało się na szafunek onej? Skądeś te albo owe dobra kupił, nie mając na nie z intrat i dochodów substancyi własnej? Skąd JejMcicórki tak drogi i konsztowny parter noszą i dźwigają na sobie? Skąd tak wielkie posagi i wyprawy idą za nimi? Nie pieszego, konnego sejmu to sprawa, na nim się sprawować, odpowiadać i krwią pocić będziesz. I tam dalej, czego prostemu karbownikowi przy rachunku równym szczęściem nie zawsze dostanie. Zginęła godność w honorach, bo je przez poniżenie zasłużonych niesposobni biorą ani
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 175
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
hipokondria żyć według rozumienia pierwszego podło i niecnotliwie, nie regulując się akcjami do tak wysokiego stanu prerogatywy, albo nad nie imaginować i pretendować stopień wyższy, kiedy go równość w sobie szlachecka przez naturalne stanów Rzeczypospolitej ułożenie nie pozwala w Polsce. Stopień to bowiem jest w sobie najwyższy, na który własne albo antecesorów w ojczyźnie zasługi dźwigają i promowują, a niełatwo osadzają ludzi. Mówię, najwyższy, bo jako do senatu, który względem równości starsi, a względem stopnia senatorskiego wyżsi bracia zasiadają, tak i do samego tronu na najwyższe miejsce wstęp inszą, choć nie przez senat drogą jednako dysponuje i ordynuje. A tu już sobie chodźcie, jak chcecie,
hipokondryja żyć według rozumienia pierwszego podło i niecnotliwie, nie regulując się akcyjami do tak wysokiego stanu prerogatywy, albo nad nie imaginować i pretendować stopień wyższy, kiedy go równość w sobie szlachecka przez naturalne stanów Rzeczypospolitej ułożenie nie pozwala w Polszcze. Stopień to bowiem jest w sobie najwyższy, na który własne albo antecessorów w ojczyźnie zasługi dźwigają i promowują, a niełatwo osadzają ludzi. Mówię, najwyższy, bo jako do senatu, który względem równości starsi, a względem stopnia senatorskiego wyżsi bracia zasiadają, tak i do samego tronu na najwyższe miejsce wstęp inszą, choć nie przez senat drogą jednako dysponuje i ordynuje. A tu już sobie chodźcie, jak chcecie,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 181
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962