Dajmysz pokoj/ choć Pani/ mamkąby być chciała; A Panna. na co piersi obnażaćby miała? Czyto dziś taka Moda/ że i Panny radzą; Przeto/ śmieją się z Wieńców: w siatkach rady chodzą? Rzeczci to nie zwyczajna; ale posłuchajcie/ Co przypomnie: a potym zdanie o tym dajcie. W pewnym mieście koronnym/ traf się przydał taki: Stał sobie na pół rynku/ z wozem/ chłop niejaki Tym czasem/ przyjdzie kniemu/ z kobielą Niewiasta/ Pyta: Z kądeś Sąsiedzie? od którego Miasta? Odpowie jej. A ona: Mnie też/ w ten kraj trzeba. Radam że tam
Daymysz pokoy/ choć Páni/ mámkąby bydź chćiáłá; A Pánná. ná co pierśi obnáżáćby miałá? Czyto dźiś táká Modá/ że y Pánny rádzą; Przeto/ śmieią się z Wieńcow: w siatkach rády chodzą? Rzeczći to nie zwyczáyná; ale posłuchayćie/ Co przypomnie: á potym zdánie o tym dayćie. W pewnym mieśćie koronnym/ tráf się przydáł táki: Stał sobie ná puł rynku/ z wozem/ chłop nieiáki Tym czásem/ przyidźie kniemu/ z kobielą Niewiástá/ Pyta: Z kądeś Sąśiedźie? od ktorego Miástá? Odpowie iey. A oná: Mnie też/ w ten kray trzebá. Rádám że tám
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
łby chodzą” — wola. „Diabła mam stać — odpowiem — kiedy głowa goła.” Trzymam przecie, nie dając czasu do rozwodu, Bo mądrzy okazją każą chwytać z przodu. „Jeśli nie przestaniecie takowych much, panie, Na łbie już włosów nie masz, i w brodzie nie stanie. Aiboż ludziom nie dajcie do zwady przyczyny, Albo brodzie na głowę czyńcie przenosiny, Albo też, kiedy gęba bluźni, łaje, wrzeszczy, Słuszniej, że u niej broda, niż czupryna trzeszczy, I gdyby mądrej głowy chciała słuchać gęba, Nie byłaby tak znaczna we włosach poręba.” 323 (D). UTRATA CZASU
Grasz karty
łby chodzą” — wola. „Diabła mam stać — odpowiem — kiedy głowa goła.” Trzymam przecie, nie dając czasu do rozwodu, Bo mądrzy okazyją każą chwytać z przodu. „Jeśli nie przestaniecie takowych much, panie, Na łbie już włosów nie masz, i w brodzie nie stanie. Aiboż ludziom nie dajcie do zwady przyczyny, Albo brodzie na głowę czyńcie przenosiny, Albo też, kiedy gęba bluźni, łaje, wrzeszczy, Słuszniej, że u niej broda, niż czupryna trzeszczy, I gdyby mądrej głowy chciała słuchać gęba, Nie byłaby tak znaczna we włosach poręba.” 323 (D). UTRATA CZASU
Grasz karty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 138
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
raczej/ jakom i mało przed tym rzekł/ ogniowi na poprawę aby był/ podany: mając to sobie każdy znas za zbawienie/ bluźniercom majestatu Bożego zsobą spółkowania mieć/ i progów domu swego prawosławnego trzeć nie dopuścić. Co bowiem za zgoda Chrystusowi z Belialem, abo co za cześć wiernemu z niewiernym? Dajcie mi w tym wiarę Ojcowie moi i Bracia/ że nierównoby się było lepiej z narodem naszym już od dawna stało/ gdyby tym Zyzaniom/ Filaletom/ Ortologom/ i tym podobnym/ w Cerkwi naszej Ruskiej Herezjarchów były usta zatamowane takim sposobem/ jakimby i Boże/ i ludzkie prawo pozwalało/ nie byłaby zaiste
ráczey/ iákom y máło przed tym rzekł/ ogniowi ná popráwę áby był/ podány: máiąc to sobie káżdy znas zá zbáwienie/ bluźniercom máyestatu Bożego zsobą społkowánia mieć/ y progow domu swego práwosławnego trzeć nie dopuśćić. Co bowiem zá zgodá Christusowi z Beliálem, ábo co żá cześć wiernemu z niewiernym? Dáyćie mi w tym wiárę Oycowie moi y Brácia/ że nierownoby sie było lepiey z narodem nászym iuż od dawná stáło/ gdyby tym Zyzániom/ Philáletom/ Ortologom/ y tym podobnym/ w Cerkwi nászey Ruskiey Haeresiárchow były vstá zátámowáne tákim sposobem/ iákimby y Boże/ y ludzkie práwo pozwaláło/ nie byłáby záiste
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 75
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
panie, że już pewnej nie ujdziesz zapłaty. Jeszcze żołądź pod kozyr. Nuż ją. O tać moja. W len jaka jest dawajcie, ba i ta oboja.
Teraz czerwień. Aż trzeci ow: bracie, kozyra. Płaćcież; tak więc wygraje skwapliwy kostyra. Pierwsze kocięta za płot. Nic to, dajcie karty A na kogo inszego schowajcie te żarty. Ja Pasz. Ba i ja chociaż z trzema kozyrami. I ja choć z dobrą szpilą idę też za wami. I teraz Pasz, przystawmy. Taka bywaj zawsze. Cztery wyszniki w ręku, to pieniążki nasze. Nużeż. Ba witaj mi to, znowu maść jednaka
panie, że już pewnej nie ujdziesz zapłaty. Jeszcze żołądź pod kozyr. Nuż ją. O tać moja. W len jaka jest dawajcie, ba i ta oboja.
Teraz czerwień. Aż trzeci ow: bracie, kozyra. Płaćcież; tak więc wygraje skwapliwy kostyra. Pierwsze kocięta za płot. Nic to, dajcie karty A na kogo inszego schowajcie te żarty. Ja Pasz. Ba i ja chociaż z trzema kozyrami. I ja choć z dobrą szpilą idę też za wami. I teraz Pasz, przystawmy. Taka bywaj zawsze. Cztery wyszniki w ręku, to pieniążki nasze. Nużeż. Ba witaj mi to, znowu maść jednaka
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 451
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Teraz ze Odynastych. Kości, szczypiesz gracza; Zgryzę cię. Ej strzęśniże, dobra się naznacza. Ej budet, podwiazujet. Ej nuże szestyniec, Sześć będzie jeść i pannie zostanie na wieniec. Dwie dryje za sześć, chybia siedmiu; tak kościana, Tak z bolika urobisz welikoho pana. Odynastych i po to. Dajcie posiężnego, Nazbyteście to, panie, rączy do cudzego. Ej nużeż Odynastych. Dziesięć. Nuż cynkami Kusznierskimi, stołkami Abrama zubami. Ej piat, opiat podwiazuj, będzie ta po chwili, Wszak pod Piatkami naszy kozaków pobili. Ot jest, nuż znowu trysiem, ot panu dwanaście! Panie, przegraje taka,
Teraz ze Odynastych. Kości, szczypiesz gracza; Zgryzę cię. Ej strzęśniże, dobra się naznacza. Ej budet, podwiazujet. Ej nuże szestyniec, Sześć będzie jeść i pannie zostanie na wieniec. Dwie dryje za sześć, chybia siedmiu; tak kościana, Tak z bolika urobisz welikoho pana. Odynastych i po to. Dajcie posiężnego, Nazbyteście to, panie, rączy do cudzego. Ej nużeż Odynastych. Dziesięć. Nuż cynkami Kusznierskimi, stołkami Abrama zubami. Ej piat, opiat podwiazuj, będzie ta po chwili, Wszak pod Piatkami naszy kozakow pobili. Ot jest, nuż znowu trysiem, ot panu dwanaście! Panie, przegraje taka,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 452
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gadki śmiele nie wyrzecze I skądem wyszedł, i jako mię zową.
Kiedy alarmę w trąby swe uderzę, Zda się, że górna miece gromy strona, Ale się strzały nie bój ni piorona, Bo tam nie biję nigdy, kędy zmierzę.
Wy, panny, jeśli tej zrozumieć gadki Trudna się wam zda, dajcież mi po woli,
A jeśli wasza łaska to pozwoli, Ozwę się ja sam, wypuśćcie mię z klatki.
Jakoż was proszę, więzień i chudzina, Puśćcie mię wolno, a natychmiast snadnie Każdy, com ja jest, coście i wy, zgadnie I rzecze: To są praczki, a to bz-owe
gadki śmiele nie wyrzecze I skądem wyszedł, i jako mię zową.
Kiedy alarmę w trąby swe uderzę, Zda się, że górna miece gromy strona, Ale się strzały nie bój ni piorona, Bo tam nie biję nigdy, kędy zmierzę.
Wy, panny, jeśli tej zrozumieć gadki Trudna się wam zda, dajcież mi po woli,
A jeśli wasza łaska to pozwoli, Ozwę się ja sam, wypuśćcie mię z klatki.
Jakoż was proszę, więzień i chudzina, Puśćcie mię wolno, a natychmiast snadnie Każdy, com ja jest, coście i wy, zgadnie I rzecze: To są praczki, a to bz-owe
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 194
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
: Aniołowie chorzy Mają osobne leki Z niebieskiej apteki, Ta je im tworzy.
Zginąłby był czyn wasz przedni przed niebem Za tym pogrzebem I powaga by wasza z tym obrazem Upadła razem. Dlategoście-ć wy są w poważeniu, Że w takim stworzeniu Widzimy, jako trzeba, W ślicznych oczu nieba, Bogi w pojrzeniu.
Dajcież jej dobre zdrowie i wiek stały Dla swojej chwały: Niech wam odda cześć za zdrowie, co bierze; Nam — za pacierze. Ale choć zleczycie puls i rączkę, Przecię tę bolączkę Żeby trochę pomniała, Przenieście jej z ciała W serce gorączkę. PIEŚŃ
Chłopcze, nalej mi wina, A niechaj tu przyjdzie dziewczyna
: Aniołowie chorzy Mają osobne leki Z niebieskiej apteki, Ta je im tworzy.
Zginąłby był czyn wasz przedni przed niebem Za tym pogrzebem I powaga by wasza z tym obrazem Upadła razem. Dlategoście-ć wy są w poważeniu, Że w takim stworzeniu Widzimy, jako trzeba, W ślicznych oczu nieba, Bogi w pojrzeniu.
Dajcież jej dobre zdrowie i wiek stały Dla swojej chwały: Niech wam odda cześć za zdrowie, co bierze; Nam — za pacierze. Ale choć zleczycie puls i rączkę, Przecię tę bolączkę Żeby trochę pomniała, Przenieście jej z ciała W serce gorączkę. PIEŚŃ
Chłopcze, nalej mi wina, A niechaj tu przyjdzie dziewczyna
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 294
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? a czemuż się go to Ociec o nic nie pyta. Pięknie Sentencje dwie, wyzłaca Chryzolog. Leniwego miłosierdzia Ociec, nie zna. Kto roztrząsa grzechy, wydawa. Nie spytawszy o nic, woła na sługi. Proferte stolam primam, przynieście mi onę szatę najlepszą, dajcie mu pierścień, aby rozumiano, że się w-cudzych Krajach bogato ożenił, i ślubnym tym pierścieniem błyskać przyjachał. Nie chcę i tego, aby w-papuciach miał chodzić, date calceamenta, niech zaraz będą boty. Dobrotliwy Panie Ojcze, jeść dla Boga, jeść, wżdyć to ten Syn twój, nie
, suiti vbi? ubi sunt quae tulisti? á czemuż się go to Oćiec o nic nie pyta. Pięknie Sentencye dwie, wyzłaca Chryzolog. Leniwego miłośierdźia Ociec, nie zna. Kto roztrząsa grzechy, wydawa. Nie zpytawszy o nic, woła ná sługi. Proferte stolam primam, przynieśćie mi onę szátę naylepszą, dayćie mu pierśćień, áby rozumiano, że się w-cudzych Kráiách bogáto ożenił, i ślubnym tym pierśćieniem błyskáć przyiáchał. Nie chcę i tego, áby w-pápućiách miał chodźić, date calceamenta, niech záraz będą boty. Dobrotliwy Pánie Oycze, ieść dla Bogá, ieść, wżdyć to ten Syn twoy, nie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 48
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ale na rękę. Date Annulum in manu eius, bo jakom powiedział pierścionek ten znaczy wiarę, a Ociec ten uczy Syna aby miał pierścionek na ręku, wiarę i uczynki, ucho i rękę. Co tak tłumaczy Hugo Carensis: Date illi annulum in manu eius, id est docete eum habere Fidem in opere, dajcie mu prawi pierścionek na rękę, to jest nauczcie go, aby miał wiarę z-uczynkami; Piękny pierścionek, piękna i wiara, ale gdzież kłaść ten pierścionek? na rękę. Docete eum habere Fidem in opere, aby wiara z-uczynkami była. V. B. Uczy tego Dawid oblubienicę niebieską. Psalmus
ále ná rękę. Date Annulum in manu eius, bo iákom powiedźiał pierśćionek ten znáczy wiárę, á Oćiec tęn vczy Syná áby miał pierśćionek ná ręku, wiárę i vczynki, vcho i rękę. Co ták tłumáczy Hugo Carensis: Date illi annulum in manu eius, id est docete eum habere Fidem in opere, dayćie mu práwi pierśćionek ná rękę, to iest náuczćie go, áby miał wiárę z-uczynkámi; Piękny pierśćionek, piękna i wiárá, ále gdzież kłáść tęn pierśćionek? ná rękę. Docete eum habere Fidem in opere, áby wiára z-uczynkámi byłá. V. B. Uczy tego Dawid oblubienicę niebieską. Psalmus
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 48
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
a ogryzek tylko Adamowi dała, co jeszcze w-garle utknął, i przyjął to wdzięcznie Adam; a my chodziemy około tego aby stół stołem, pożywienie pożywieniem było; a oni postaremu warczą. Co gorsza, nie nam Adam z-ręku, ale my musiemy teraz mężom, wszystkiego z-ręku patrzać. Dajcie pokoj wszyscy tym myślom różnym, spuściliście jakoś głowy: podnieście je, patrzcie na tak wspaniały ogród. widzicie ono drzewo, wiecie które to? jest to drzewo żywota Lignum vitae, to drugie nie tak ci wysokie, ale obłomiste, szerokie; a jest to drzewo Scientiae boni et mali. Wiadomości złego i
á ogryzek tylko Adámowi dała, co ieszcze w-gárle utknął, i przyiął to wdźięcznie Adam; á my chodziemy około tego áby stoł stołem, pożywienie pożywieniem było; á oni postáremu wárczą. Co gorsza, nie nam Adam z-ręku, ále my muśiemy teraz mężom, wszystkiego z-ręku pátrzáć. Dayćie pokoy wszyscy tym myślom rożnym, zpuśćiliśćie iákoś głowy: podnieśćie ie, pátrzćie ná ták wspániáły ogrod. widźićie ono drzewo, wiećie ktore to? iest to drzewo żywotá Lignum vitae, to drugie nie ták ći wysokie, ále obłomiste, szerokie; á iest to drzewo Scientiae boni et mali. Wiádomośći złego i
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 82
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681