(F). PODGÓRSKI OWIES
Przyszedszy do szlacheckiej w Podgórzu stodoły, Obaczę kupę owsa, lecz ze lnem na poły. We wszytkim ma to nasze wygodę Podgórze. Czegóż więcej potrzeba? Zaraz olej w żurze. 141 (P). PIWO Z SIECZKI, GORZAŁKA Z OWSA
Nie pić, ale się raczej takim piwem dawić, Co od niego potrzeba oracyją prawić. Szlachcic jeden uwarzyć kazał piwo z sieczki. Warzy piwowar, potem, skosztowawszy brzeczki: „Nie masz tu — rzecze — smaku, ani też być może; Każ jedno Waszmość na słód lepsze zalać zboże.” Przyjadę dla sąsiedzkiej do niego ugody. Niepodobna pić z chmielem przewarzonej
(F). PODGÓRSKI OWIES
Przyszedszy do szlacheckiej w Podgórzu stodoły, Obaczę kupę owsa, lecz ze lnem na poły. We wszytkim ma to nasze wygodę Podgórze. Czegóż więcej potrzeba? Zaraz olej w żurze. 141 (P). PIWO Z SIECZKI, GORZAŁKA Z OWSA
Nie pić, ale się raczej takim piwem dawić, Co od niego potrzeba oracyją prawić. Szlachcic jeden uwarzyć kazał piwo z sieczki. Warzy piwowar, potem, skosztowawszy brzeczki: „Nie masz tu — rzecze — smaku, ani też być może; Każ jedno Waszmość na słód lepsze zalać zboże.” Przyjadę dla sąsiedzkiej do niego ugody. Niepodobna pić z chmielem przewarzonej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 68
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śmierci przepysznych/ fazjanów/ i ptaków innych smacznych/ fruktów wszelakich/ któreś miał wolą zbierać/ leżąc pod pięknymi drzewy. Masz lichotę/ i masz ptaki jakicheś godzien; one sępy/ i harpie piekielne/ które cię ustawicznie/ jako Prometeusza niezbożnego klują. Masz frukty ogniste/ których przełknąć trudno; które gardziel twój dawić będą na wieki. Spodziewałeś się psotę robić z niewiastami/ psotę nie godną i do wspomnienia. Masz ogień/ masz siarkę/ z tymiś teraz związany/ od tych węzłów nie będziesz oswobodzony na wieki. Wziąłeś teraz zapłatę za niecnoty twoje Mahometańskie: widzisz w piekle Mahometa twego: widzisz jako cierpi za wszeteczną naukę
śmierći przepysznych/ fázyanow/ y ptakow innych smácznych/ fruktow wszelákich/ ktoreś miał wolą zbieráć/ leżąc pod pięknymi drzewy. Masz lichotę/ y masz ptaki iákicheś godźien; one sępy/ y hárpie piekielne/ ktore ćię vstáwicznie/ iáko Prometeuszá niezbożnego kluią. Masz frukty ogniste/ ktorych przełknąć trudno; ktore gardźiel twoy dawić będą ná wieki. Spodźiewałeś się psotę robić z niewiástámi/ psotę nie godną y do wspomnienia. Masz ogień/ masz śiárkę/ z tymiś teraz związány/ od tych węzłow nie będźiesz oswobodzony ná wieki. Wźiąłeś teraz zapłátę zá niecnoty twoie Máhometáńskie: widźisz w piekle Máhometá twego: widźisz iáko ćierpi zá wszeteczną náukę
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, czego uszyma nie strzymam. I oczy toż, nie tylko mają same uszy, Że widząc winowajcę, cholerę gniew ruszy; Jako cesarz Sewerus, niesprawiedliwego, Zaraz krztusił, ilekroć obaczył sędziego. I ten już dziesięć razy jednę rzecz powtarza; Ja bym takiego kazał obiesić kucharza, Gdzie się każdym kawałkiem jego trzeba dawić, Potem rzygnąć womitem, nie mogłszy ich strawić. Mózg się mąci, wątroba wywraca na nice, Przestań, zleź, do nieszczęścia, błaźnie, z kazalnice! Nie ludziom — srokom, żebyś nauczył je gadać, Takie, jakim nas męczysz, kazanie powiadać. 363. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeśliż kazanie
, czego uszyma nie strzymam. I oczy toż, nie tylko mają same uszy, Że widząc winowajcę, cholerę gniew ruszy; Jako cesarz Sewerus, niesprawiedliwego, Zaraz krztusił, ilekroć obaczył sędziego. I ten już dziesięć razy jednę rzecz powtarza; Ja bym takiego kazał obiesić kucharza, Gdzie się każdym kawałkiem jego trzeba dawić, Potem rzygnąć womitem, nie mógszy ich strawić. Mózg się mąci, wątroba wywraca na nice, Przestań, zleź, do nieszczęścia, błaźnie, z kazalnice! Nie ludziom — srokom, żebyś nauczył je gadać, Takie, jakim nas męczysz, kazanie powiadać. 363. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeśliż kazanie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 216
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Który skoro gospodarz pięścią wrócił z karku: „Wszakem cię wczas przestrzegał: mów, da-li Bóg, Marku.” Stąd przypowieść w Podgórzu. Upewniam, że wszędzie, Kto żre nie przeżegnawszy, każdy Markiem będzie. Pierwej po apostolsku trzeba błogosławić, Pożuć po ludzku w zębach, kto się nie chce dawić. 486. PROŚBA PRZYJACIELSKA STANIE ZA ROZBÓJ
Do omycia w kościele pierworodnej winy Przyjaciel i krewny mój prosił mię na krzciny. Że prośba przyjacielska gorsza od rozboju, Choć i starość, i zdrowie swego chce pokoju, Nie mogąc się wymówić, obojga uchylę. Jadę w niepogodny dzień złą drogą o milę Z kościoła, choć
Który skoro gospodarz pięścią wrócił z karku: „Wszakem cię wczas przestrzegał: mów, da-li Bóg, Marku.” Stąd przypowieść w Podgórzu. Upewniam, że wszędzie, Kto żre nie przeżegnawszy, każdy Markiem będzie. Pierwej po apostolsku trzeba błogosławić, Pożuć po ludzku w zębach, kto się nie chce dawić. 486. PROŚBA PRZYJACIELSKA STANIE ZA ROZBÓJ
Do omycia w kościele pierworodnej winy Przyjaciel i krewny mój prosił mię na krzciny. Że prośba przyjacielska gorsza od rozboju, Choć i starość, i zdrowie swego chce pokoju, Nie mogąc się wymówić, obojga uchylę. Jadę w niepogodny dzień złą drogą o milę Z kościoła, choć
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 293
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nowe.
Ale niesamym wstydem zbyć kary dekretu, Trzeba oczy zamrużyć, a nadstawić grzbietu. Stroskany Król sam niewie, co z trzech plag obierać, Wolałby sam za wszystkich głód cierpieć, umierać, To złe, ato nie dobre, i to ciężko strawić, Kość ostra do przełknienia będzie wgardle dawić. Niechże mnie BÓG karzący miałko zmiele, zetrze! Obieram nad głód, wojnę, morowe powietrze. Wolę w paść w ręce Tego,co mnie niemi stworzył, I według Joba jak ser zlepił i utworzył. Jużem sprobował złości człowieczej nad sobą, Wolę mieć zawsze sprawę, o mój Boże, z Tobą
nowe.
Ale niesamym wstydem zbyć káry dekretu, Trzeba oczy zámrużyć, á nadstawić grzbietu. Stroskány Krol sam niewie, co z trzech plag obierać, Wolałby sam zá wszystkich głod cierpieć, umierać, To złe, áto nie dobre, y to cięszko stráwić, Kość ostra do przełknięnia będzie wgárdle dawić. Niechże mnie BOG kárzący miałko zmiele, zetrze! Obieram nad głod, woynę, morowe powietrze. Wolę w paść w ręce Tego,co mnie niemi stworzył, Y według Joba iák ser zlepił y utworzył. Jużem sprobował złości człowieczey nad sobą, Wolę mieć záwsze spráwę, o moy Boże, z Tobą
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 135
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
wesołą Nowiną, że Kozacy z naszych ciurów smołą Wzięli obóz pogański, i tylko już z nieba Łaski bożej, a ludzi na posiłek trzeba. Z tym śle rączo Sajdaczny do hetmanów, żeby Żadną miarą kawałka nie upuszczać z gęby, A zwłaszcza kiedy w polu nie ma ich co bawić, Niech co rychlej pomogą bisurmanów dawić. Przerażony na sercu Chodkiewicz w tej chwili, Pojrzy w niebo i widzi, że się słońce chyli; Nie zda mu się wojsk ruszać już ku samej nocy, Wpaść w labirynty miasto niewczesnej pomocy, Czując to, co się stało, prorockimi duchy, Że Kozactwo z ciurami jak na miedzie muchy, Jako ptacy na
wesołą Nowiną, że Kozacy z naszych ciurów smołą Wzięli obóz pogański, i tylko już z nieba Łaski bożej, a ludzi na posiłek trzeba. Z tym śle rączo Sajdaczny do hetmanów, żeby Żadną miarą kawałka nie upuszczać z gęby, A zwłaszcza kiedy w polu nie ma ich co bawić, Niech co rychlej pomogą bisurmanów dawić. Przerażony na sercu Chodkiewicz w tej chwili, Pojźry w niebo i widzi, że się słońce chyli; Nie zda mu się wojsk ruszać już ku samej nocy, Wpaść w labirynty miasto niewczesnej pomocy, Czując to, co się stało, prorockimi duchy, Że Kozactwo z ciurami jak na miedzie muchy, Jako ptacy na
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 172
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924