się, ani końca, ani miary doczekać się podobna, że życie nie jest życiem, ale mitręgą świata tego, tak jako w piekielnych torturach, gdzie ustawiczne tylko trapią męki mizerną duszę.
2. Saksońskie komedyje, opery, balety i maszkarady, wszystko to jest zbytek rozpusty z wyciśnionych z nędzą ludzką pieniędzy. Tam debosz, a tu gemitus et lachrimae populi, głód, ucisk i nędza. Jakże na takowy stan teraźniejszych rządów, ktokolwiek zna po katolicku sprawiedliwość boską, zawołać nie ma ad iustum iudicem, w którego ręku lubo jest ukaranie, jednak circumdare może misericordia, że et obcecata malitia dworskich faworytów i tych, w których ambitus
się, ani końca, ani miary doczekać się podobna, że życie nie jest życiem, ale mitręgą świata tego, tak jako w piekielnych torturach, gdzie ustawiczne tylko trapią męki mizerną duszę.
2. Saksońskie komedyje, opery, balety i maszkarady, wszystko to jest zbytek rozpusty z wyciśnionych z nędzą ludzką pieniędzy. Tam debosz, a tu gemitus et lachrimae populi, głód, ucisk i nędza. Jakże na takowy stan teraźniejszych rządów, ktokolwiek zna po katolicku sprawiedliwość boską, zawołać nie ma ad iustum iudicem, w którego ręku lubo jest ukaranie, jednak circumdare może misericordia, że et obcecata malitia dworskich faworytów i tych, w których ambitus
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 197
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
em tam. Byłem tamże u rezydującej ip. Podbereskiej marszałkowej upickiej, obiad jadłem i napiłem się łebsko.
22^go^ z ip. Zenowiczem i ip. Puzyną starostą upickim, jeździłem do ip. Biegańskiego starosty starodubowskiego, do Nowosad, folwarku najętego w Prusach za rzeką Jurą; byłem tam trzy dni w ustawicznym deboszu, a jakże go nie było mieć przy staroście upickim? Stamtąd jadąc wstąpiłem do Ragnety, do ip. Zenowicza, gdzie znalazłem ip. Słuszkę wojewodę połockiego, z którymem się tam pogodził, bośmy się nienawidzili; udarował mnie rozmaicie, dość dobrze i hojnie.
3 Novembris żonę swoją do Królewca po
em tam. Byłem tamże u rezydującéj jp. Podbereskiéj marszałkowéj upitskiéj, obiad jadłem i napiłem się łebsko.
22^go^ z jp. Zenowiczem i jp. Puzyną starostą upitskim, jeździłem do jp. Biegańskiego starosty starodubowskiego, do Nowosad, folwarku najętego w Prusach za rzeką Jurą; byłem tam trzy dni w ustawicznym deboszu, a jakże go nie było miéć przy staroście upitskim? Ztamtąd jadąc wstąpiłem do Ragnety, do jp. Zenowicza, gdzie znalazłem jp. Słuszkę wojewodę połockiego, z którymem się tam pogodził, bośmy się nienawidzili; udarował mnie rozmaicie, dość dobrze i hojnie.
3 Novembris żonę swoją do Królewca po
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 139
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
10 Julii wyjechali do obozu pod Niemirowem stojącego, dla kompanii ip. hetmanowej i dla swoich do ipana hetmana interesów. Stanęliśmy w Niemirowie 17 Julii, przyjęci dobrze. Do Białej, do księcia imć z ip. hetmanem jeździliśmy i damy z nami: tam trzy dni solennie traktowani, wstąpiliśmy całą kompanią per debosz do Janowa, do iksiędza biskupa łuckiego Wyho- wskiego, u którego noctem vertimus in diem et de die tota vino laborantes, późno die 25 wróciliśmy się do obozu. Na św. Krzysztof, chociem był w wielkiej kompanii, nikt mnie jednak nie wiązał nad jednego księcia kanclerza zegarkiem.
4 Augusti przy uczcie ip.
10 Julii wyjechali do obozu pod Niemirowem stojącego, dla kompanii jp. hetmanowéj i dla swoich do jpana hetmana interesów. Stanęliśmy w Niemirowie 17 Julii, przyjęci dobrze. Do Białéj, do księcia imć z jp. hetmanem jeździliśmy i damy z nami: tam trzy dni solennie traktowani, wstąpiliśmy całą kompanią per debosz do Janowa, do jksiędza biskupa łuckiego Wyho- wskiego, u którego noctem vertimus in diem et de die tota vino laborantes, późno die 25 wróciliśmy się do obozu. Na św. Krzysztof, chociem był w wielkiéj kompanii, nikt mnie jednak nie wiązał nad jednego księcia kanclerza zegarkiem.
4 Augusti przy uczcie jp.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 145
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Trzeciego dnia książę do Pińska jechał, księżna do Zdzięcioła się wróciła.
Wyjechałem do Pińska 5 Januarii Anno 1711. Nocowałem dwie nocy u p. Włochowicza po części jego chorując; w Pińsku stanąłem 10 Januarii trafiwszy na limitacją tego dnia trybunału skarbowego. Bawiłem się w Pińsku w ustawicznych poczostkach i deboszach z dobrą kompanią, i z kwefikami wyjechałem do domu.
Z domu, to jest z Rohotnej, wyjechałem wespół z księstwem ichmość, Radziwiłłem, zięciem moim i córką do Słucka die 4 Februarii. Po drodze wstępowaliśmy do Kroszyna, do ip. Zenowicza podkomorzego połockiego, dobrze bardzo przyjęci, z którymeśmy
. Trzeciego dnia książę do Pińska jechał, księżna do Zdzięcioła się wróciła.
Wyjechałem do Pińska 5 Januarii Anno 1711. Nocowałem dwie nocy u p. Włochowicza po części jego chorując; w Pińsku stanąłem 10 Januarii trafiwszy na limitacyą tego dnia trybunału skarbowego. Bawiłem się w Pińsku w ustawicznych poczostkach i deboszach z dobrą kompanią, i z kwefikami wyjechałem do domu.
Z domu, to jest z Rohotnéj, wyjechałem wespół z księstwem ichmość, Radziwiłłem, zięciem moim i córką do Słucka die 4 Februarii. Po drodze wstępowaliśmy do Kroszyna, do jp. Zenowicza podkomorzego połockiego, dobrze bardzo przyjęci, z którymeśmy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 151
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
zacność na zażycie chwalebniejsze według powołania i potrzeby ojczyzny konserwuje się.
Pod trzecim prawem szlachcica swojego chcieli mieć Rzymianie: Verus eques non sit gulosus.
I słusznie, obżarstwo bowiem świnię raczej, a nie człowieka znaczy, lubo i ta ma miarę żarłoctwa swojego. Skutki tego wstyd opisywać nie pozwala, w karczmach, zamtuzach i deboszach polskich widzieć się dają, a często –ach sromoto ludzka! – aż do samego domu Bożego wyprowadzają, gdzie gwałtowi swojemu nie wystarczająca natura niejednego aż przez dziesiątą dosięże ławkę, że czasem i kursowym się po komżach dostanie. Prewetem i smrodliwą kloaką telbuch i gardło nazwać raczej, które, w przyjmowaniu porcji nie mając miary
zacność na zażycie chwalebniejsze według powołania i potrzeby ojczyzny konserwuje się.
Pod trzecim prawem szlachcica swojego chcieli mieć Rzymianie: Verus eques non sit gulosus.
I słusznie, obżarstwo bowiem świnię raczej, a nie człowieka znaczy, lubo i ta ma miarę żarłoctwa swojego. Skutki tego wstyd opisywać nie pozwala, w karczmach, zamtuzach i deboszach polskich widzieć się dają, a często –ach sromoto ludzka! – aż do samego domu Bożego wyprowadzają, gdzie gwałtowi swojemu nie wystarczająca natura niejednego aż przez dziesiątą dosięże ławkę, że czasem i kursowym się po komżach dostanie. Prewetem i smrodliwą kloaką telbuch i gardło nazwać raczej, które, w przyjmowaniu porcyi nie mając miary
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 184
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
infamiji gwałtem się dorabiają i domagają. Że P. Jan starszy owę powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacji wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek
infamiji gwałtem się dorabiają i domagają. Że P. Jan starszy owę powabną i delikatną kompleksyjkę przez zbyteczne pijaństwo w trąd jakoby w jaszczur sobie oprawił, czopa i szynkwasu podłego pilnując, konie, porządek, rynsztunek i szacowną niejednę wyprawę przemarnował i przemataczył. Że pan Mikołaj średni na kolacyjki burdelowe, na hultajskie kompanijki i debosze wszytko także utracił, zęby w salwacyi wypluł, paragrafów na pyszczek papinkowaty ponabywał, w długach i kredytach po uszy uwiązł, z rejestru dworskiego, czyli wojskowego, sromotnie wymazany, wyszczwany i wytrąbiony, po skrytych miejscach tuła się i lawiruje, niebezpieczeństwa gardła za sromotną i kryminalną akcyją uchodzi, w gnoju na ostatek
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 211
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
I tak bez pożytku i umiejętności, przeszedszy jako przez praszczęta niecierpliwie szkoły, na przestrzeńsze pole do dworu albo do wojska wychodzi. Tamże go dopiero proszę widzieć. Jeżeli się z szkol wyszedszy nie opartolił, zaraz pozna go tegoż dnia każda po burdelach kurwa, rozbierą po sukniach, rynsztunku i porządku szynkarki, pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa, obedrze z czupryny zwada i masłoctwo, postrzeli i oszkaradzi z okna na nocnym burku grom faskowy, szuler do koszuli obedrze, na ostatek mąż od żony zatrąci albo nieforemna okazja na haku zawiesi i w sromotne ramy oprawi. Albo też z wojska sromotnie wytrąbią, z
I tak bez pożytku i umiejętności, przeszedszy jako przez praszczęta niecierpliwie szkoły, na przestrzeńsze pole do dworu albo do wojska wychodzi. Tamże go dopiero proszę widzieć. Jeżeli się z szkol wyszedszy nie opartolił, zaraz pozna go tegoż dnia każda po burdelach kurwa, rozbierą po sukniach, rynsztunku i porządku szynkarki, pokarbują niedługo debosze i kompanijki, okrzeszą po członkach niestrawne w nieostrożności komplementa, obedrze z czupryny zwada i masłoctwo, postrzeli i oszkaradzi z okna na nocnym burku grom faskowy, szuler do koszuli obedrze, na ostatek mąż od żony zatrąci albo nieforemna okazyja na haku zawiesi i w sromotne ramy oprawi. Albo też z wojska sromotnie wytrąbią, z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wojska predykamencie tamta szkoła nasza na nic nie przyda ojczyźnie. Wszystka myśl i rzecz na tym stoi: podobać się krojem białogłowie, prawem onego koniecznie cudzołożyć, suknią i osobą najgodniejszą polską postponować, psy po ulicach strzylać, wytwornie szalbierować, do południa sypiać, nocy na niecnotach trawić, nabożeństwa chronić się, cudzych obiadów i deboszów szukać, swoję kuchnią na zawsze zagasić, letkości pod faworem letkości, rzyźwości francuskiej pełnić, nos utabaczyć, strojem czas marnować, zgoła i sobie, i nikomu nic się nie przydać. Tej się szkoły i pomniejszą kondycyją bracia nasi chwycili. A na cóż, pytam się? Oto żeby jeden drugiego w niepotrzebnej brawurze jak
wojska predykamencie tamta szkoła nasza na nic nie przyda ojczyźnie. Wszystka myśl i rzecz na tym stoi: podobać się krojem białogłowie, prawem onego koniecznie cudzołożyć, suknią i osobą najgodniejszą polską postponować, psy po ulicach strzylać, wytwornie szalbierować, do południa sypiać, nocy na niecnotach trawić, nabożeństwa chronić się, cudzych obiadów i deboszów szukać, swoję kuchnią na zawsze zagasić, letkości pod faworem letkości, rzyźwości francuskiej pełnić, nos utabaczyć, strojem czas marnować, zgoła i sobie, i nikomu nic się nie przydać. Tej się szkoły i pomniejszą kondycyją bracia nasi chwycili. A na cóż, pytam się? Oto żeby jeden drugiego w niepotrzebnej brawurze jak
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 216
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wiary poniżenie, pomnożenie piekła, zgoła nader tyrańskie i nieznośne Krwi i Ciała Boskiego okrucieństwo. Zastąpiła miejsce miłości Jego zbyteczna siebie, świata, ciała i wszeteczeństwa miłość. Gdzież bowiem więcej amorów, konfidencji, korespondencji, umizgów, komplementów, antagoniji z świeckimi o lepszą, cudzołóstw, wygód, strojów, wytworów, powabności, deboszów, trelów, tańców i inszych światowych i wszeteczeństwa zbytków, jeżeli nie w stanach anielstwu poświęconych? Gdzie więcej do gustu kucharek, do oka pasterek, do przypłodku z córkami gospodyni, jeżeli nie po domach poświęconych? Ledwo nie co plebanija to fraucymer, co folwarek to brakowny inwentarz, i tam, i tu sióstr różnej
wiary poniżenie, pomnożenie piekła, zgoła nader tyrańskie i nieznośne Krwi i Ciała Boskiego okrucieństwo. Zastąpiła miejsce miłości Jego zbyteczna siebie, świata, ciała i wszeteczeństwa miłość. Gdzież bowiem więcej amorów, konfidencyi, korespondencyi, umizgów, komplementów, antagoniji z świeckimi o lepszą, cudzołóstw, wygód, strojów, wytworów, powabności, deboszów, trelów, tańców i inszych światowych i wszeteczeństwa zbytków, jeżeli nie w stanach anielstwu poświęconych? Gdzie więcej do gustu kucharek, do oka pasterek, do przypłodku z córkami gospodyni, jeżeli nie po domach poświęconych? Ledwo nie co plebanija to fraucymer, co folwarek to brakowny inwentarz, i tam, i tu sióstr różnej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wszytkich na dworze dusz opiekunami i do zbawienia przewodnikami.
Stanisław: Tak by miało być, ale nie tymi czasy, gdzie co żywo prywacie swojej nadskakuje, której śmiała w ustach prawda nigdy nie dogodzi.
Mikołaj: To przynajmniej przed obcym księdzem spowiedać się będzie?
Stanisław: I tak wątpię. Noc na wczorajszej kolacji, deboszu i pijatyce dobrze się przeważyć musiała, a jakże w takiej niesposobności komunikować, gdzieby dobrze spać i wyszumać się potrzeba.
Mikołaj: To tak wielką łaskę Boską i stolice apostolskiej opuścić przydzie? Stanisław: Nietrudno pomazańcowi Boskiemu o odpust z Rzymu. Zdrada zaś nieprzyjazna nigdy oka nie mruży, dokaże swego i
wszytkich na dworze dusz opiekunami i do zbawienia przewodnikami.
Stanisław: Tak by miało bydź, ale nie tymi czasy, gdzie co żywo prywacie swojej nadskakuje, której śmiała w ustach prawda nigdy nie dogodzi.
Mikołaj: To przynajmniej przed obcym księdzem spowiedać się będzie?
Stanisław: I tak wątpię. Noc na wczorajszej kolacyi, deboszu i pijatyce dobrze się przeważyć musiała, a jakże w takiej niesposobności komunikować, gdzieby dobrze spać i wyszumać się potrzeba.
Mikołaj: To tak wielką łaskę Boską i stolice apostolskiej opuścić przydzie? Stanisław: Nietrudno pomazańcowi Boskiemu o odpust z Rzymu. Zdrada zaś nieprzyjazna nigdy oka nie mruży, dokaże swego i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 240
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962