inwektyw, niżeli dyskretnej nagany, więcej lekkości, niżeli powaźnej modestyj; pospolicie jednak o takim Oratorze sądziemy, że wielki mowca, a w tym słowie zawieramy wszystkie requistita talentów ad promovendum bonum publicum.
Zgoła rzadki głos, żeby nie był albo komu panegirykiem, albo przeciwko komu paszkwilem, albo prywatnego interesu munimentem, albo nadaremną deklamacją. Staramy się z wielką chciwością stanąć Posłami na Sejmiku, niebywszy podobno nigdy na Sejmie; Deputatami na Trybunał, niepostawszy nigdy na nim, w Słuźbie wojennej być zaraz Pułkownikiem, mieć komendę, nienauczywszy, się wprzód być komendzie posłuszym; a wszędzie tak w radach, jako i w wojsku cum spiritu dominandi
inwektyw, niźeli dyskretney nagany, więcey lekkośći, niźeli powaźney modestyi; pospolićie iednak o takim Oratorze sądźiemy, źe wielki mowca, á w tym słowie zawieramy wszystkie requistita talentow ad promovendum bonum publicum.
Zgoła rzadki głos, źeby nie był albo komu panegirykiem, albo przećiwko komu paszkwilem, albo prywatnego interessu munimentem, albo nadaremną deklamacyą. Staramy się z wielką chćiwośćią stanąć Posłami na Seymiku, niebywszy podobno nigdy na Seymie; Deputatami na Trybunał, niepostawszy nigdy na nim, w Słuźbie woienney bydź zaraz Pułkownikiem, mieć kommendę, nienauczywszy, śię wprzod bydź kommendźie posłuszym; a wszędźie tak w radach, iako y w woysku cum spiritu dominandi
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 57
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
na każde tego kazania słowo pokażemy dokumenta. Wymawiałem, cośmy winni, że Fleming, podskarbi lit., przez swoje ferwory i konfundowanie szlachty na sejmiku sam sobie swego przypadku jest winien, a to mówiąc Sosnowskiego nie wypuszczałem. Zastąpiłem mu od karety, częstowałem, poiłem. Było tej mojej deklamacji na kwadrans. Umyślnie to czyniłem, aby wszyscy przytomni naszą sensibilitatem słyszeli. Sosnowski, pisarz lit., i Pióro, regent lit., który z Sosnowskim z Wołczyna przyjechali, nic na to nie mówili, tandem ich wypuściłem i tak odjechali do Wołczyna. Wszyscy sobie podochocili, tak dalece, że małe
na każde tego kazania słowo pokażemy dokumenta. Wymawiałem, cośmy winni, że Fleming, podskarbi lit., przez swoje ferwory i konfundowanie szlachty na sejmiku sam sobie swego przypadku jest winien, a to mówiąc Sosnowskiego nie wypuszczałem. Zastąpiłem mu od karety, częstowałem, poiłem. Było tej mojej deklamacji na kwadrans. Umyślnie to czyniłem, aby wszyscy przytomni naszą sensibilitatem słyszeli. Sosnowski, pisarz lit., i Pióro, regent lit., który z Sosnowskim z Wołczyna przyjechali, nic na to nie mówili, tandem ich wypuściłem i tak odjechali do Wołczyna. Wszyscy sobie podochocili, tak dalece, że małe
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 503
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
czasu/ tylko ciężką, pro iudicio et doctrina gotujących się na nie pracą, tylko wymowy ostentacją i za nie/ abo próżną pochwalę/ abo też żart śmiech, ludibrium. Ale żeby to w uwagę iść miało/ żeby zdanie Senatora lubo uważne/ w dalszej umowie miał kto wspomnieć, inauditum. Cóż tedy po tych deklamacjach? Które raczyby in Scená służyły/ niż in Senatu. Słusznie co Praetor apud Liuium: Adsummam (inquit) rerum nostrarum pertnere magis arbitror P. C. quid agendum nobis quàm quid loquendum sit. Toż i ja do naszych Panów Senatorów rzec mogę: gdyż moim zdaniem/ compositae orationes alibi locum habent,
czásu/ tylko ćięszką, pro iudicio et doctrina gotuiących się ná nie pracą, tylko wymowy ostentácyą y zá nie/ ábo prozną pochwalę/ ábo tesz żárt śmiech, ludibrium. Ale żeby to w vwagę iść miáło/ żeby zdánie Senatorá lubo vważne/ w dálszey vmowie miał kto wspomnieć, inauditum. Cosz tedy po tych deklámácyách? Ktore ráczyby in Scená służyły/ niż in Senatu. Słusznie co Praetor apud Liuium: Adsummam (inquit) rerum nostrarum pertnere magis arbitror P. C. quid agendum nobis quàm quid loquendum sit. Tosz y ia do nászych Pánow Senatorow rzec mogę: gdysz moim zdániem/ compositae orationes alibi locum habent,
Skrót tekstu: OpalŁRoz
Strona: I4
Tytuł:
Rozmowa plebana z ziemianinem
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
się tu spodziewać dobrego?
Niech, jako kto chce, cukruje i chwali tego teraźniejszego rokoszu złożenie i to tak nagłe i gwałtowne wnętrzuego pokoju et status Rzpltej poruszenie; trudno to jednak pochwalić baczny może, bo ani przyczyny do tego tak wielkiej nie baczymy jeszcze, dopiero jej szukać się zdadzą i coś ludziom pokazując, deklamacjami raczej i nasadzonemi mowami, a kazaniom podobniejszymi, to coś rozszerzając i farbując słowy, a egzagerując niektóre wszem wiadome rzeczy, ludziom coś wielkiego ukazać usiłują. A ono jako żywo tak we wszystkich państwach bywało, że palam libertas et speciosa nomina praetexebantur w takowych zaciągach, czemu więc rado adstrepit vulgusi własnych nie upatrując przyczyn
się tu spodziewać dobrego?
Niech, jako kto chce, cukruje i chwali tego teraźniejszego rokoszu złożenie i to tak nagłe i gwałtowne wnętrzuego pokoju et status Rzpltej poruszenie; trudno to jednak pochwalić baczny może, bo ani przyczyny do tego tak wielkiej nie baczymy jeszcze, dopiero jej szukać się zdadzą i coś ludziom pokazując, deklamacyami raczej i nasadzonemi mowami, a kazaniom podobniejszymi, to coś rozszerzając i farbując słowy, a egzagerując niektóre wszem wiadome rzeczy, ludziom coś wielkiego ukazać usiłują. A ono jako żywo tak we wszystkich państwach bywało, że palam libertas et speciosa nomina praetexebantur w takowych zaciągach, czemu więc rado adstrepit vulgusi własnych nie upatrując przyczyn
Skrót tekstu: ZdanieSzlachCz_II
Strona: 415
Tytuł:
Zdanie szlachcica polskiego o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
w szczupłej zawarty Trunience/ ten którego świat nie mógł ogarnąć. Kserkses Pers góry znosił/ i rzeki wypijał Z swoim wojskiem/ i morze słał mostami/ przecię W jednej łodeczce uszedł przed Grekami I mizernie umykał/ bojąc się pogoni. Ci wszyscy przypłacili pożądanej sławy Nic nam niezostawiwszy/ tylko materiam Retorom i Studentom na deklamacje/ Nasz nie dawno Żołkiewski/ lubo wielki Hetman Głowy marnie pozbawion/ a onę Turecka Szabla aż do Sztambułu na widok zaniosła. Nieboszczyk Koniecpolski/ już i naszy świeżo Hetmani kosztowali i kosztują dotąd Złej niewoli pogańskiej/ a nad wszystko wstydu. Nuż Zołkiewski nasz Prosisz o długie życie.
Siła takich co sobie długich lat więc
w szczupłey záwarty Trunience/ ten ktorego świát nie mogł ogarnąć. Xerxes Pers gory znośił/ y rzeki wypijał Z swoim woiskiem/ y morze słał mostámi/ przećię W iedney łodeczce vszedł przed Grekámi Y mizernie vmykał/ boiąc się pogoni. Ci wszyscy przypłaćili pożądaney sławy Nic nąm niezostawiwszy/ tylko materiam Rhetorom y Studentom ná deklamacye/ Nász nie dawno Żołkiewski/ lubo wielki Hetman Głowy márnie pozbawion/ á onę Turecka Szabla áż do Sztambułu ná widok zániosła. Nieboszczyk Koniecpolski/ iuż y naszy świeżo Hetmáni kosztowali y kosztuią dotąd Złey niewoli pogańskiey/ á nád wszystko wstydu. Nusz Zołkiewski nász Prośisz o długie żyćie.
Siła tákich co sobie długich lat więc
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 111
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650