ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał
ostatnią, i tego nawet, co go zdradza, Nim się z nimi pożegna, wieczerzą zasadza, Sobie na śmierć, im na post. Jako się położy W grobie Chrystus Pan, odtąd pości kościół boży. O, choć o jednym chlebie, rozkoszne zapusty, Bo wszytkich zwierzyn, wszytkich miąs przenosi gusty.
O delikacki poście, o chlebie tak syty, Że choćby język wszytkie zebrał apetyty, Najeść się go nie może. Najsmaczniejszych rzeczy Wszelkie smaki ma w sobie, i tuczy, i leczy, Do żywota wiecznego prawdziwej pokuty Przydawszy, kto owocem Adamowym struty. Były też tam maszkary, był i taniec dziwny, Gdy się Chrystus przechadzał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 70
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mówię potrząsając nie którzy/ i daleko inaczej/ aniżeli tam jest napisano/ to co wnim jest do ludzi udając na Jezuity to zwalając i onym tę książkę mianowicie przypisują/ twierdząc/ jakoby oni zakony szkalowali, które tych rzeczy używają bardziej nad inne, posty i ostrą odzieżą ganili, a wczasy wprowadzali: do żywota delikackiego ludzie prowadząc, a od ostrości pokuty odwodząc, zliczby tych co to tak o Jezuitach rozumieją i tę książkę tak wykładają/ jest też ten miły P. Pleban/ i z pomocnikami swymi i dla tegoż to tu zarzucą Jezuitom/ że pismem swym innych ganią. Lecz wtym i Jezuitom/ na których to gratis
mowię potrząsaiąc nie ktorzy/ y dáleko inácżey/ ániżeli tám iest nápisáno/ to co wnim iest do ludźi vdáiąc ná Iezuity to zwaláiąc y onym tę kśiąszkę miánowićie przypisuią/ twierdząc/ iákoby oni zakony szkálowáli, ktore tych rzeczy vzywáią bárdźiey nád inne, posty y ostrą odźieżą gánili, á wczasy wprowadzáli: do zywotá delikáckiego ludźie prowadząc, á od ostrosci pokuty odwodząc, zliczby tych co to ták o Iezuitách rozumieią y tę kśiąszkę ták wykładáią/ iest tesz ten miły P. Pleban/ y z pomocnikámi swymi y dla tegoż to tu zárzucą Iezuitom/ że pismem swym innych gánią. Lecz wtym y Iezuitom/ ná ktorych to gratis
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 17
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
nim nie gardzi, tylko że niechce być przymuszoną, wiedząc, że cały wiek ma pędzić z Mężem, życzyła tedy sobie mieć go obowiązanym, że go sobie sama obrała, i tym zawrzeć wymówkę, którąby potym mogły mieć, że mu zdradzała przed tym. Baron ten dyskurs poważywszy za słuszny, lubo bardzo delikacki, z podziewał się, że Eugenia do kresu wszystko miała doprowadzić, nigdy nie opuszczając ją napominać, ile mu się zdarzyło znią mówić. Salmina postrzegszy ich rozmawiających, osądziła, że nie omylnie Polak dworuje z Niemca, wiedząc go być jego konkurentem, a że w tym ufność położyła, że Siostra nie będzie się
nim nie gárdźi, tylko że niechce bydź przymuszoną, wiedząc, że cáły wiek ma pędźić z Mężęm, życzyłá tedy sobie mieć go obowiązánym, że go sobie samá obráłá, y tym záwrzeć wymowkę, ktorąby potym mogły mieć, źe mu zdradzáłá przed tym. Báron tęn dyskurs poważywszy zá słuszny, lubo bárdzo delikácki, z podźiewał się, że Eugenia do kresu wszystko miáłá doprowádźić, nigdy nie opuszczáiąc ią nápomináć, ile mu się zdárzyło znią mowić. Sálminá postrzegszy ich rozmawiáiących, osądźiłá, że nie omylnie Polak dworuie z Niemcá, wiedząc go bydź iego konkurrentem, á że w tym ufność położyłá, że Siostrá nie będźie się
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 47
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
chodzić tam we dnie nie mogą. Nie mniej jest pagorzysta jako Apulia: ani nędzniejsza nad Aragonią: i nie ma też więcej drew nad Ekstremadurę. To jest prawda/ iż na niektórych miejscach rodzi pewne drzewa/ które mogą wystarczyć za wiele inszych: gdyż ledwo ich sześć chłopów mogą objąć. Są też tam niektóre tak delikackiego/ i dziwnego przyrodzenia/ iż jak skoro się kto dotknie ich gałęzi/ tak prędko poschną ich liście. Gdzie tej krainy ratuje jaka rzeka/ abo strumień/ abo insza jaka woda/ jest tak żyzna/ jakiej kto może pomyślić: jaka jest owa część/ która się rozciąga od portu rzeczonego Succursus/ aż do Fondury
chodźić tám we dnie nie mogą. Nie mniey iest págorzysta iáko Apulia: áni nędznieysza nád Arágonią: y nie ma też więcey drew nád Extremádurę. To iest prawdá/ iż ná niektorych mieyscách rodźi pewne drzewá/ ktore mogą wystárczyć zá wiele inszych: gdyż ledwo ich sześć chłopow mogą obiąć. Są też tám niektore ták delikáckiego/ y dźiwnego przyrodzenia/ iż iák skoro się kto dotknie ich gáłęźi/ ták prędko poschną ich liśćie. Gdźie tey kráiny rátuie iáka rzeká/ abo strumień/ ábo insza iáka wodá/ iest ták żyzna/ iákiey kto może pomyślić: iáka iest owá część/ ktora się rozćiąga od portu rzeczonego Succursus/ áż do Fondury
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 291
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
bo tez nie pod Niebem ale pod namiotem sucho i pięknie stoi. Chodzą na krywają Dery Ciepłe Prześcieradła jedwabiami i złotem szyte, Zgoła w co tylko tchiesz to wszystko specjał. Słuszniec każdemu trzeba mieć ochotę do Wojny przeciwko Turczynowi. Bo się tym i Bogu przysłuzysz z nieprzyjacielem jego wojując. A już tez to Naród jest Delikacki nie tak pracowity jak przedtym bywał. Te ich Bogactwa i Dostatki zatopiły w delicjach1 już ich effeminarunt. Oni Tylko Tatarami a Brancami których zynszych narodów biorąc akomodują do Wojny Czyniąc znich Anczarów i szpalirów. Ale sami już zdelikatnieli i ta Mollities prędką im tez podobno przyniesie zgubę. Jako mamy praeiudicata że i inszym Narodom per
bo tez nie pod Niebem ale pod namiotem sucho y pięknie stoi. Chodzą na krywaią Dery Ciepłe Przescieradła iedwabiami y złotem szyte, Zgoła w co tylko tchiesz to wszystko specyjał. Słuszniec kozdemu trzeba miec ochotę do Woyny przeciwko Turczynowi. Bo się tym y Bogu przysłuzysz z nieprzyiacielem iego wojując. A iuz tez to Narod iest Delikacki nie tak pracowity iak przedtym bywał. Te ich Bogactwa y Dostatki zatopiły w delicyiach1 iuz ich effeminarunt. Oni Tylko Tatarami a Brancami ktorych zynszych narodow biorąc akkommoduią do Woyny Czyniąc znich Anczarow y szpalirow. Ale sami iuż zdelikatnieli y ta Mollities prędką im tez podobno przyniesie zgubę. Iako mamy praeiudicata że y inszym Narodom per
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 261v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
świecie/ światowe ciernie jest. Ćiernie grzech jest/ ciernie karanie jest ciernie fałszywy brat jest/ ciernie zły sąsiad jest. Grzechem się przyozdobił JEZUS, gdy na się grzech przyjął JEZUS: czeka ciernie JEZUSA srogie karanie/ Apostołskie czeka wydanie/ czeka od Jezusa uczniów miłych odbieżenie. O biała lilia Jezu, o mieluchny i delikacki kwiateczku/ niewiernych i zdradliwych pełno będzie około ciebie: ztobą/ upatrujże jako ostróżnie będziesz miał chodzić/ między cierniem. Pełen świat ciernia. Na ziemi jest. na powietrzu jest. w ciele jest. już nie z twego ciała Jezu wyrastające/ ale na ciele twoim przyjęte. Przedziwna JEZUSA ostróżności/ nosić ciernie
świećie/ świátowe ćiernie iest. Ćiernie grzech iest/ ćiernie karánie iest ćiernie fałszywy brát iest/ ćiernie zły sąśiad iest. Grzechem się przyozdobił IEZVS, gdy ná się grzech przyiął IEZVS: czeka ćiernie IEZVSA srogie karánie/ Apostolskie czeka wydánie/ czeka od Iezusá vczniow miłych odbieżenie. O biała lilia IEZV, o mieluchny y delikácki kwiateczku/ niewiernych y zdrádliwych pełno będźie około ćiebie: ztobą/ vpatruyże iáko ostrożnie będźiesz miał chodźić/ między ćierniem. Pełen świát ćiernia. Ná źiemi iest. ná powietrzu iest. w ćiele iest. iuż nie z twego ćiáłá IEZV wyrastáiące/ ále ná ćiele twoim przyięte. Przedźiwna IEZVSA ostrożnośći/ nosić ćiernie
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 251
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
I całych majętności. Wiele gemba/ wiele Brzuch Pański potrzebuje/ który gdy potrawi Cokolwiek tam Rodzicy zbioru zostawili/ Do czegoż się ucieczesz? przydzie i koszulę Ostatnią z siebie przedać. Pomnię ja Szlachcica Który po Wojewodzu goście więc częstował/ A miał to za przysłowie. Cossa delicata. Aż się też on animusz skruczył delikacki/ Gdy na koniec nie było co i w gembę włożyć. Siła brzuch trawi i potrawi. Daleko z tąd do onąd. Inszy Król, inszy Pan Baranoski. Nosce te ipsum. Karz się przykładem Ikara, nie wylatui. SATYRA X. Miarą kotek mówi. Sera in fundo parsimonia. Skutki marnych zbytków i utrat
Y cáłych máiętnośći. Wiele gemba/ wiele Brzuch Páńśki potrzebuie/ ktory gdy potrawi Cokolwiek tám Rodźicy zbioru zostawili/ Do czegosz się vćieczesz? przydźie y koszulę Ostátnią z siebie przedáć. Pomnię ia Szlachćicá Ktory po Woiewodzu goście więc częstował/ A miał to zá przysłowie. Cossa delicata. Asz się tesz on ánimusz skruczył delikacki/ Gdy ná koniec nie było co y w gembę włożyć. Siła brzuch trawi y potrawi. Dáleko z tąd do onąd. Inszy Krol, inszy Pan Baranoski. Nosce te ipsum. Karz się przykłádem Ikara, nie wylatui. SATYRA X. Miárą kotek mowi. Sera in fundo parsimonia. Skutki marnych zbytkow y vtrat
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 29
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650