, lat jakie pięćdziesiąt na uspokojenie niemowlęcej trwoźliwości, a dopiero drugie pięćdziesiąt obrócić na kurs doskonałej galanteryj. Ale w tym wieku skażonym i zepsutym zbyt dojrzałe owoce nie popłacają.
2do. Niech uważą Damy, iż jeźli życie trwa ktrotko, piękność jeszcze krócej. Najgładszą twarz marszczki orzą, i skoro pora przemijająca zadziwienia nad płci delikatnością upłynie; niegdys cudna, nieznacznie wprzystojną, dalej w poważną, dalej w letnią, aż też w starą, zgrzybiałą, szpetną, jeźli tylko nie szkaradną przemieni się.
3tio. Niech uważą w jakiej byłyby sytuacyj, gdyby w piędziesiątym roku zaczęły myśleć o doskonałym stanie. Pora wieku na ten czas więcej niż jesienna
, lat iakie pięćdziesiąt na uspokoienie niemowlęcey trwoźliwości, á dopiero drugie pięćdziesiąt obrocić na kurs doskonałey galanteryi. Ale w tym wieku skażonym y zepsutym zbyt doyrzałe owoce nie popłacaią.
2do. Niech uważą Damy, iż ieźli życie trwa ktrotko, piękność ieszcze krocey. Naygładszą twarz marszczki orzą, y skoro pora przemiiaiąca zadziwienia nad płci delikatnością upłynie; niegdys cudna, nieznacznie wprzystoyną, daley w poważną, daley w letnią, aż też w starą, zgrzybiałą, szpetną, ieźli tylko nie szkaradną przemieni się.
3tio. Niech uważą w iakiey byłyby sytuacyi, gdyby w piędziesiątym roku zaczęły myśleć o doskonałym stanie. Pora wieku na ten czas więcey niż iesienna
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 65
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
ziemi obmyte i od roboty zmarszczone oraczów całowali ręce i im się o kryski kłaniali? A tobie równemu szlachcicowi ciężko ci kłaniać się będzie? Więcej trochę skromności ludzkiej, rozsądku i roztropności, więcej trochę ludzkości, a w Rzpltej żyjąc, nic ciężkiego zdawać ci się nie będzie w staraniu się o miłość braterską. Nadto tej delikatności czy dumy. Nie trzeba ci się było rodzić w wolnej Rzepltej, kiedy ci milsze podłe i liche temu u Dworu lub owemu pokłony i mniej przystojne lichości niż starania się o województwa i stanu szlacheckiego przyjaźń.
Mogąż być porównane teraźniejsze, które dla otrzymania czego czyniemy, podłości, te, które cierpiemy, poniżenia, subiekcja
ziemi obmyte i od roboty zmarszczone oraczów całowali ręce i im się o kryski kłaniali? A tobie równemu szlachcicowi ciężko ci kłaniać się będzie? Więcej trochę skromności ludzkiej, rozsądku i roztropności, więcej trochę ludzkości, a w Rzpltej żyjąc, nic ciężkiego zdawać ci się nie będzie w staraniu się o miłość braterską. Nadto tej delikatności czy dumy. Nie trzeba ci się było rodzić w wolnej Rzepltej, kiedy ci milsze podłe i liche temu u Dworu lub owemu pokłony i mniej przystojne lichości niż starania się o województwa i stanu szlacheckiego przyjaźń.
Mogąż być porównane teraźniejsze, które dla otrzymania czego czyniemy, podłości, te, które cierpiemy, poniżenia, subiekcyja
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 269
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
wielkie, a jeszcze prawie zro słe i łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosów gęstych i wielkich, dają znać że taki śmiały i choleryk,
Brwi małe, małego też serca i płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby napuchłe zna czą ospałych.
Oczu często mruganie, jest znakiem krótkiego życia dla delikatności Muszkułu:
U kogo Oczy wielkie, ten ma być leniuch; u kogo małe, ma być do wcipny, frantowaty. U kogo leniwe, powoli się obracające, denotant tępy w nim dowcip, i bojaźliwego serca; a prędko latające, świadczą obrót, dowcip, odwagę: Ukogo czarne, ten amorów niewolnik,
wielkie, a ieszcze prawie zro słe y łedwie nie złączone, nad Nosem Z włosow gęstych y wielkich, daią znać że taki smiały y choleryk,
Brwi małe, máłego też serca y płochego, nie śmiałego znaczą.
Powieki wypukłe, niby napuchłe zna czą ospałych.
Oczu często mruganie, iest znakiem krotkiego życia dla delikatności Muszkułu:
U kogo Oczy wielkie, ten ma bydź leniuch; u kogo małe, ma bydź do wcipny, frantowaty. U kogo leniwe, powoli się obracaiące, denotant tępy w nim dowcip, y boiazliwego serca; a prędko lataiące, swiadczą obrot, dowcip, odwagę: Ukogo czarne, ten amorow niewolnik,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 183
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
rasieńskiego, znalezione kontynuował się. Komisje tamże w Janowie z stawionych przez ojca mego ludzi dwie ekspediowane pod przysięgami były, z których widocznie pokazało się, że bez żadnej wiadomości rodziców moich,
nie wiedzieć skąd, pomieniony Żyd Wolf tych sreber dostał. Mój zaś ociec, lubo i bez tego wiadomy był wszystkim o rzetelności i delikatności sumienia swego i innych wielkich cnotach swoich, jednakże offerebat iuramentum na tym, jako o tym srebrze u Antoniego Zawadzkiego, podstarościego rasieńskiego, będącym nie wiedział ani go widział i najpierwszą o nim za wykradzeniem przez Regiego i wydaniem cytacji do konsystorza wziął wiadomość.
Z rozkazu ojca mego pojechałem do Warszawy do biskupa Żałuskiego,
rasieńskiego, znalezione kontynuował się. Komisje tamże w Janowie z stawionych przez ojca mego ludzi dwie ekspediowane pod przysięgami były, z których widocznie pokazało się, że bez żadnej wiadomości rodziców moich,
nie wiedzieć skąd, pomieniony Żyd Wolf tych sreber dostał. Mój zaś ociec, lubo i bez tego wiadomy był wszystkim o rzetelności i delikatności sumienia swego i innych wielkich cnotach swoich, jednakże offerebat iuramentum na tym, jako o tym srebrze u Antoniego Zawadzkiego, podstarościego rasieńskiego, będącym nie wiedział ani go widział i najpierwszą o nim za wykradzeniem przez Regiego i wydaniem cytacji do konsystorza wziął wiadomość.
Z rozkazu ojca mego pojechałem do Warszawy do biskupa Załuskiego,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 120
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
weksą.
Racz tedy osądzić, najdobrotliwszy Panie, co mam czynić. Najdoskonalszą radą swoją, przez miłosierdzie chrześcijańskie, racz mnie oświecić.
Źle było naszego procederu nie naczynać, źle, publicznie zacząwszy, nie kończyć i zostawić notę plamę do opacznej złośliwej ludzkiej interpretacji. Wszak znam zgubę fortuny, niebezpieczeństwo azardu. Muszę znać i delikatność honoru szlacheckiego. Muszę żalić się na przyczynę tak ciężkiej aflikcji. Muszę wołać do Pana Boga o ratunek, obronę i miłosierdzie.
Oddaję mnie zatem z nieutulonymi łzami litości pańskiej, to przed Bogiem i światem wyznając, że nie masz tak przykrej okoliczności, która by mogła immutarezmienić wrodzoną we mnie od śp. ojca i
weksą.
Racz tedy osądzić, najdobrotliwszy Panie, co mam czynić. Najdoskonalszą radą swoją, przez miłosierdzie chrześcijańskie, racz mnie oświecić.
Źle było naszego procederu nie naczynać, źle, publicznie zacząwszy, nie kończyć i zostawić notę plamę do opacznej złośliwej ludzkiej interpretacji. Wszak znam zgubę fortuny, niebezpieczeństwo azardu. Muszę znać i delikatność honoru szlacheckiego. Muszę żalić się na przyczynę tak ciężkiej aflikcji. Muszę wołać do Pana Boga o ratunek, obronę i miłosierdzie.
Oddaję mnie zatem z nieutulonymi łzami litości pańskiej, to przed Bogiem i światem wyznając, że nie masz tak przykrej okoliczności, która by mogła immutarezmienić wrodzoną we mnie od śp. ojca i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 562
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Ziemi potrzebuje sypkiej piaszczystej. Gdzie samo rośnie, tam miejsce płonne dla innego drzewa. Sadzone bywa w płonki, albo się z pestki mnoży. Na szczepienie jego Kwiecień, na sadzenie Październik miesiąc ma być obrany, miejsce zagroda albo szkoła. Pestek kilka wraz sadzić potrzeba, bo choć z jednej zejdzie, to zginie dla delikatności zbła; a kilka ratują się zobopolnie, i w jedno zrastają drzewo. W sadzeniu samym obserwować, aby owemi dołkami co podłuż pestek idą do, góry obracać, gdyż z tego boku kły wypuszczają, nie skońca jak innne nasiona i kostki. Jest między Palmami samiec owocu nie wydający, i samica rodząca, ale
Ziemi potrzebuie sypkiey piaszczystey. Gdzie samo rosnie, tam mieysce płonne dla innego drzewa. Sadzone bywa w płonki, albo się z pestki mnoży. Na szczepienie iego Kwiecień, na sadzenie Październik miesiąc ma bydź obrany, mieysce zagroda albo szkoła. Pestek kilka wraz sadzić potrzeba, bo choć z iedney zeydzie, to zginie dla delikatności zbła; á kilka ratuią się zobopolnie, y w iedno zrastaią drzewo. W sadzeniu samym obserwować, aby owemi dołkami co podłuż pestek idą do, gory obracać, gdyż z tego boku kły wypuszczaią, nie zkońca iak innne nasiona y kostki. Iest między Palmami samiec owocu nie wydaiący, y samica rodząca, ale
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 392
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
górą Kaukazem. Wełna jest przy mnóstwie owiec, jak Angielska wyśmienita. Zwierza tu dosyć. którego końmi gonią. Jelenia ugoniwszy, kości łamią, szpikiem się dla sił smarują: wiary cudownej, obrzezują się, Biblii i Alkoranu nie znają. czczą Z. Eliasza. Mężczyźni i białogłowy w jednakowym chodzą stroju, sama twarzy delikatność i włosów długość, dystyngwuje. Takie to tam errory w Religii i obyczajach, a Patriarcha Carogrodzki, choć to się zowie Ekumenicznym, na to nie boleje, i nie pracuje zelô, jak powinien.
W TURCJi AZJATYCKIEJ, jest NATOLIA, olim AZJA Mniejsza, albo ANATOLIA od Wschodu, zwana po Włosku Lenante, przedtym
gorą Kaukazem. Wełná iest przy mnostwie owiec, iak Angielska wyśmienita. Zwierza tu dosyć. ktorego końmi gonią. Ielenia ugoniwszy, kości łamią, szpikiem się dlá sił smaruią: wiary cudowney, obrzezuią się, Biblii y Alkoranu nie znaią. czczą S. Eliasza. Męszczyzni y białogłowy w iednakowym chodzą stroiu, sáma twarzy delikatność y włosów długość, dystyngwuie. Takie to tam errory w Religii y obyczaiach, a Pátryarcha Carogrodzki, choć to się zowie Ekumenicznym, na to nie boleie, y nie pracuie zelô, iak powinien.
W TURCII AZYATYCKIEY, iest NATOLIA, olim AZYA Mnieysza, albo ANATOLIA od Wschodu, zwana po Włosku Lenante, przedtym
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 452
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
bym zapewne, ani bym chciał sam z siebie zatrudniać czytających, gdyby podobneż usiłowania, i rozkazy mojego niezwyciężały uporu.
Wiek teraźniejszy gustowny, przyuczony do myśli, słów, i ułożenia wyboru, nieznajdzie w tym mniej wykształconym dziele ukontentowania tyle, ile pragnie znajdować w książkach teraz na świat wychodzących. Delikatność u-
szu, i serc, wytwornościami samemi pieszczone imaginacje zrażą się nawet może i odstręczą przez proste i szczere bez koloru żadnego wyrażenia moje.
Te jednakże wzmiankowane niedostatki, jeżeli będą wytykane od subtelnych i dotkliwych Czytelników, bynajmniej mię nie zasmucą. Oby przynajmniej to mi przyznano: mówił szczerze według Pisma Z., według
bym zapewne, ani bym chciał sam z siebie zatrudniać czytaiących, gdyby podobneż usiłowania, y rozkazy moiego niezwyciężały uporu.
Wiek teraźnieyszy gustowny, przyuczony do myśli, słow, y ułożenia wyboru, nieznaydzie w tym mniey wykształconym dziele ukontentowania tyle, ile pragnie znaydować w książkach teraz na świat wychodzących. Delikatność u-
szu, y serc, wytwornościami samemi pieszczone imaginacye zrażą się nawet może y odstręczą przez proste y szczere bez koloru żadnego wyrażenia moie.
Te iednakże wzmiankowane niedostatki, ieżeli będą wytykane od subtelnych y dotkliwych Czytelnikow, bynaymniey mię nie zasmucą. Oby przynaymniey to mi przyznano: mowił szczerze według Pisma S., według
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 2
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Księga będzie bardzo skupna.
DZIWAKIEWICZ. Ja upewniam Wm Panią, że nie będę żałował ani pracy ani kosztu na to wszystko, cokolwiek może przynieść honor i polor Ojczyźnie. Jakoż i w Paryżu będąc miałem to sobie za cel. Nie straciłem tam próżno czasu jak drudzy czynią nasi Kawalerowie. Cokolwiek należy do delikatności gustu, w poznawaniu, i w prowadzeniu gustownej mody, do tego się mocno aplikowałem. Prawda żem wiele na to stracił, ale nie żal mi tego dla przysługi Ojczyzny mojej. I dla tego szczególnie powróciłem tu do Polskiej żebym mógł być dla niej użyteczny, choć mi się mocno Francja podobała,
Księga będzie bardzo skupna.
DZIWAKIEWICZ. Ia upewniam Wm Panią, że nie będę żałował ani pracy ani kosztu na to wszystko, cokolwiek może przynieść honor y polor Oyczyźnie. Iakoż y w Paryżu będąc miałem to sobie za cel. Nie straciłem tam prożno czasu iak drudzy czynią nasi Kawalerowie. Cokolwiek należy do delikatności gustu, w poznawaniu, y w prowadzeniu gustowney mody, do tego się mocno aplikowałem. Prawda żem wiele na to stracił, ale nie żal mi tego dla przysługi Oyczyzny moiey. Y dla tego szczegulnie powróciłem tu do Polskiey żebym mogł bydź dla niey użyteczny, choć mi się mocno Francya podobała,
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 68
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
: zwolna nie znagła robią rzeczy, i tym bezpieczniej. Niżeli jaki zaczną interes, sekretnie, dysymulujący, deliberujący, sztuczni; zgoła powolni; wolą odnieść actu zwycięstwa, niżeli niemi chlubić się, i triumfy głosić przed potyczką. Żadna ich umysłu nie złamie przeciwność, owszem wielkich rzeczy czyni nadzieję. Częściej dla delikatności naturalnej na ciele, niż na umyśle upadną. Żółwim postępują krokiem, nie jelenim, i swoje wyrabiają zamysły. Są to Łowczowie czasu i Okazji, więcej głową, niżeli ręką, więcej siedzeniem, niż czynieniem rzeczy robią, nie sfatygowani. Zawsze tedy są podejzrzeni i straszni: Lepiej Włochów bać się jak nieprzyjaciół, niż
: zwolná nie znágła robią rzeczy, y tym bespieczniey. Niżeli iáki záczną interes, sekretnie, dysymuluiący, deliberuiący, sztuczni; zgoła powolni; wolą odnieść actu zwycięstwá, niżeli niemi chlubić się, y tryumfy głosić przed potyczką. Żadná ich umysłu nie złamie przeciwność, owszem wielkich rzeczy czyni nádźieię. Częściey dla delikátności náturalney ná ciele, niż ná umyśle upadną. Zołwim postępuią krokiem, nie ielenim, y swoie wyrábiaią zámysły. Są to Łowczowie czasu y Okazyi, więcey głową, niżeli ręką, więcey siedzeniem, niż czynieniem rzeczy robią, nie sfatygowáni. Záwsze tedy są podeyzrzeni y strászni: Lepiey Włochow báć się iak nieprzyiacioł, niż
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 703
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746