Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki uparte Ich niewytrzymana siła, Mury i bramy otwarte Nogą suchą przestąpiła, Twardo ouzdany Car sam brzmiał kajdany. Doznali i ręki twojej, Gdyś bujał nie swemi pióry, Jeszcze nie w ozdobie swojej, I byłeś jako z nas który: Jedno niebo czując, Jeden chleb smakując. Doznali razem i cnoty Dziwnej
Smoleńsk obegnany. Nie mieszkaj, a na koń mściwy Wielki wsiadaj bohatyrze, Sam ich sam wzrok twój gniewliwy W złamanym potępi mirze; Jako słoma spłoną, Gdy na to wspomioną. Czyli raz przodkom twym nowy, Nierówne wygrawać boje, Twarde im ucinać głowy I o stołeczne podwoje, Gdzie próg nietykany, Zapierać tarany. Deptała karki uparte Ich niewytrzymana siła, Mury i bramy otwarte Nogą suchą przestąpiła, Twardo ouzdany Car sam brzmiał kajdany. Doznali i ręki twojej, Gdyś bujał nie swemi pióry, Jeszcze nie w ozdobie swojej, I byłeś jako z nas który: Jedno niebo czując, Jeden chleb smakując. Doznali razem i cnoty Dziwnej
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 7
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
miedziane trybem któregoś też Monarchy wojennego kłaść: Nie więcej i dalej. Poszliśmy i dalej/ a zostawiwszy o bok Ordy Tatarskie Kazan i Astrachan/ (nie trzeba się nam bowiem nie zarobitą farbować sławą. Bo oprócz tych Ord setnej części ręku naszych roboty nie wyliczę) poszliśmy mówię ziemią/ którą podobno końską nie deptała noga/ mając za Kałauza Słońce/ rachując sobie/ że tam musi być coś/ komu to niebieskie oko świeci/ gdyż przyrodzenie albo Bóg powiadają: że nic darmo nie czynią. Tam dopiero kraje nowe/ różne narody/ i w-czuwaniu nam nie zwyczajne/ i do zmowienia się niepodobne znalazłszy/ szablą tylko się
miedźiáne trybem ktoregoś też Monárchy woiennego kłáść: Nie więcey i dáley. Pośliśmy i dáley/ á zostáwiwszy o bok Ordy Tátárskie Kazan i Astráchan/ (nie trzebá się nam bowiem nie zarobitą fárbowáć sławą. Bo oprocz tych Ord setney częśći ręku nászych roboty nie wyliczę) pośliśmy mowię źiemią/ ktorą podobno końską nie deptáłá nogá/ máiąc zá Káłáuzá Słońce/ ráchuiąc sobie/ że tám muśi być coś/ komu to niebieskie oko świeći/ gdyż przyrodzenie álbo Bog powiádáią: że nic dármo nie czynią. Tám dopiero kráie nowe/ rożne narody/ i w-czuwániu nam nie zwyczáyne/ i do zmowienia się niepodobne znalaszszy/ száblą tylko się
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 75
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
zdrowia w tak ciężkiej utarczce nie zbyła, gdy mię tak gęsta ręka ze wszech stron okryła. Przeciem szwanku żadnego nie miała na ciele, gdyż Mars impet swój wyrwał na nieprzyjaciele. Jam też także przed ogniem nie umknęła czoła, chocia kule latały jako grad dokoła. Wtym nazad powracając triumfalną drogą, świeże trupy deptałam zwyciężoną nogą. Kto by rzekł, żeby kiedy tak potężne siły przeciwnemu Marsowi u nóg czołem biły? Ach, po takich triumfach sławnie otrzymanych, po tak wielu mogiłach piekłu udeptanych, po koronach zwyciężną ręką uplecionych, po laurach po twych, Marsie, ścianach zawieszonych, jednego tylko grzechu moc takowa była, że wraz
zdrowia w tak ciężkiej utarczce nie zbyła, gdy mię tak gęsta ręka ze wszech stron okryła. Przeciem szwanku żadnego nie miała na ciele, gdyż Mars impet swój wyrwał na nieprzyjaciele. Jam też także przed ogniem nie umknęła czoła, chocia kule latały jako grad dokoła. Wtym nazad powracając tryumfalną drogą, świeże trupy deptałam zwyciężoną nogą. Kto by rzekł, żeby kiedy tak potężne siły przeciwnemu Marsowi u nóg czołem biły? Ach, po takich tryumfach sławnie otrzymanych, po tak wielu mogiłach piekłu udeptanych, po koronach zwyciężną ręką uplecionych, po laurach po twych, Marsie, ścianach zawieszonych, jednego tylko grzechu moc takowa była, że wraz
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 115
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
inspici possit. W kim też Timor Domini jest/ ten śmiele chorągiew tę Si Deus est nobiscum, wziąwszy/ przeciw wszytkiej świata tego mocy bezpiecznie puścić się może. Pausanias poganin nie będąc prawdziwą światłością oświecony: bez tej chorągwie/ znieprzyjacielem zetrzeć się niechciał. Jeszcze żaden nieszwankował/ ani Fortuna złośliwa po takim deptała/ który jedno zwierciadło to przed swemi oczyma miewał. Abowiem omnia prospera colentibus Deos, aduersa spernentibus. I w Piśmie świętym. Beatusqui timet Dominum, omnia enim quaecun que faciet illi, prosperabuntur. Gdzie tedy bojaźń Boża namiot swój rozbiła/ i możeż tam być co nagany godnego: Nietylko mówię/ ale
inspici possit. W kim też Timor Domini iest/ ten śmiele chorągiew tę Si Deus est nobiscum, wziąwszy/ przećiw wszytkiey świátá tego mocy bespiecznie puśćić się może. Pausanias pogánin nie będąc prawdziwą świátłośćią oświecony: bez tey chorągwie/ znieprzyiaćielem zetrzeć się niechćiał. Iescze żaden nieszwánkował/ áni Fortuná złośliwa po tákim deptáłá/ ktory iedno zwierćiádło to przed swemi oczymá miewał. Abowiem omnia prospera colentibus Deos, aduersa spernentibus. Y w Pismie świętym. Beatusqui timet Dominum, omnia enim quaecun que faciet illi, prosperabuntur. Gdzie tedy boiaźń Boża namiot swoy rozbiłá/ y możeż tám bydz co nagány godnego: Nietylo mowię/ ále
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: B2
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Tagusowych znajduje się, ani o wytworne perły nad szczęśliwym morzem, ale o trawę, o wodę, krew z siebie toczylismy, upleniając Ojczyźnie nieprzyjaciół, a ustawiając snadne osiedzenie północych Państw Imieniowi Polskiemu. Wspomina dalej jako zostawili obok, Ordy Tatarskie, Kazan i Astrachan. Poszliśmy mówi, ziemią, której podobno końska niedeptała noga, mając za Kałahusa słońce, miarkując sobie że tam musi być coś, komu te Niebieskie oko świeci etc. Tam dopiero kraje nowe, różne Narody i w czuwaniu nam niezwyczajne, i do rozmowienia się nie podobne znalazłszy, szablą się tylko hasło dawało, żeśmy nie ich pobratymowie. Niechybiłyby nas lodowatego
Tagusowych znayduie się, ani o wytworne perły nad szczęśliwym morzem, ále o trawę, o wodę, krew z siebie toczylismy, upleniaiąc Oyczyźnie nieprzyiacioł, a ustawiaiąc snadne osiedzenie pułnocnych Państw Imieniowi Polskiemu. Wspomina daley iako zostawili obok, Ordy Tatarskie, Kazan y Astrachan. Poszliśmy mowi, ziemią, ktorèy podobno końska niedeptáła noga, maiąc za Kałahusa słońce, miarkuiąc sobie że tam musi być coś, komu te Niebieskie oko swieci etc. Tam dopiero kraie nowe, rożne Narody y w czuwaniu nam niezwycżayne, y do rozmowienia się nie podobne znalazłszy, szablą się tylko hasło dawało, żeśmy nie ich pobratymowie. Niechybiłyby nas lodowatego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 40
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
to w ziemi Świetej, to w Jeruzalem, to w Antiochyj, to w Aleksandryj, to w Carogrodzie, to w Anglii, Hibernii, Szkocyj, Danii, Saksonii, w Belgium, w których tych wszystkich miejscach te Świete Ciał Męczeńskich znajdowały się deposita, a nasze nieoszacowane Katolickie skarby, dziwnie z despektowała, z deptała, rozrzuciła, i niektóre, nec vestigium ich zostawiwszy, zagubiła, ciężko zawsze za to ukarana. Na co Ecclesia Mater ubolewa, jak niegdy Rachel płacząca Synów swoich, quia non sunt. Inni Święci pomarli na puszcy, których kości i Relikwii niemamy: inne z głębokich Boga Sądów nam nie rewelowane, a podczas
to w ziemi Swietey, to w Ieruzalem, to w Antyochyi, to w Alexandryi, to w Carogrodzie, to w Anglii, Hibernii, Szkocyi, Danii, Saxonii, w Belgium, w ktorych tych wsżystkich mieyscach te Swiete Ciał Męcżeńskich znaydowały sie deposita, á nasze nieoszacowane Katolickie skarby, dziwnie z despektowała, z deptała, rozrzuciła, y niektore, nec vestigium ich zostawiwszy, zagubiła, cięszko zawsze za to ukarana. Na co Ecclesia Mater ubolewa, iak niegdy Rachel płacżąca Synow swoich, quia non sunt. Inni Swięci pomarli na puszcy, ktorych kości y Relikwii niemamy: inne z głebokich Boga Sądow nam nie rewelowane, á podczas
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 86
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
rozdzielony jest/ aby nauka Ewangeliej Chrystusowej bezpiecznie do Egiptu przysć mogła: i jako czasów Mojżeszowych Morze Czerwone roździelone było/ aby lud Boży prześć mógł z Egiptu przechodząc/ przeciwnym sposobem rzeki Egipskie rozdzielone po wyższych/ aby Apostołowie i nauka Chrystusowa nie z Egiptu ale do Egiptu przyść mogła/ i Egipt opanowała/ i ponim deptała/ i dla tego przydaje Prorok/ vt transseant per eum Calceati, to jest Apostołowie opowiadając naukę Chrystusowę/ według onych słów: Quam pulchri super montis pedes Anuntiantis et praedicantis pacem: anuntiantis bonum, praedicantis salutem, dicentis Sion, regnabit Deus tuus: Jako piękne na górach nogi oznajmującego/ i opowiadającego pokoj: Oznajmującego
rozdźielony iest/ áby náuká Ewángeliey Chrystusowey beśpiecznie do Egiptu przysć mogłá: y iáko czásow Moyzeszowych Morze Czerwone roźdźielone było/ áby lud Boży prześć mogł z Egiptu przechodząc/ przećiwnym sposobem rzeki Egipskie rozdźielone po wyższych/ áby Apostołowie y náuká Chrystusowá nie z Egiptu ále do Egiptu przyść mogłá/ y Egipt opánowáłá/ y ponim deptáłá/ y dla tego przydáie Prorok/ vt transseant per eum Calceati, to iest Apostołowie opowiádáiąc náukę Chrystusowę/ według onych słow: Quam pulchri super montis pedes Anuntiantis et praedicantis pacem: anuntiantis bonum, praedicantis salutem, dicentis Sion, regnabit Deus tuus: Iáko piękne ná gorách nogi oznáymuiącego/ y opowiádáiącego pokoy: Oznáymuiącego
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 66
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
: a w dolnych zwierzyńcach Tułał się błędny po kiściastych trzcińcach. Poszedłem dalej gdzie na wielkiej fali/ Długimi rzędy tablice wisiały: Na nich siedm grzechów śmiertelnych obrazy Prawe źwierciadła duszy mojej skazy. Napierwszej. Pycha w złocistej koronie Siedziała strojną na wysokim tronie. Bogactwo złote w ręku piastowała/ A wszywe nogą ubóstwo deptała. Tuż przy niej siostra stała/ zapalczywie Z miedzi wyryta/ a oczy swe chciwie Na cudze dobro wszędzie obracała/ A tytuł taki INVIDIA miała. Gnuśne lenistwo na szczudle się wlecze/ Bicz służby Bożej okrutnie je siecze. Dwaj charci przy nim/ ospałym jednego/ Zowią: a chramym co przy boku jego. Łakomstwo
: a w dolnych źwierzyńcach Tułał się błędny po kiśćiastych trzćińcach. Poszedłem daley gdźie na wielkiey fali/ Długimi rzędy tablice wiśiały: Ná nich śiedm grzechow śmiertelnych obrázy Práwe źwierćiadłá duszy moiey skázy. Napierwszey. Pychá w złoćistey koronie Siedźiáłá stroyną ná wysokim thronie. Bogáctwo złote w ręku piástowáłá/ A wszywe nogą vbostwo deptáłá. Tuż przy niey siostra stałá/ zápálczywie Z miedźi wyryta/ a oczy swe chćiwie Ná cudze dobro wszędźie obracáłá/ A tytuł táki INVIDIA miáłá. Gnuśne lenistwo ná sczudle się wlecze/ Bicz służby Bożey okrutnie ie śiecze. Dwáy charći przy nim/ ospałym iednego/ Zowią: a chramym co przy boku iego. Lákomstwo
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: D2
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
stawiono skorupkę to tam dopiro odprawiła swój wczas. Qualitates Wydry.
Druga stróz taki wnocy Panie zachowaj do Łoszka przystąpić, chłopcu ledwie pozwoliła z botów z zuć, a potym już nie ukazuj się bo narobiła wrzasku takiego, że się musiał obudzić choć by najtęzej spał. A kiedym był pijany to ona po piersiach deptała wrzeszcząc tak długo że obudziła gdy się kto koło łóżka przechodził, a w dzień spała tak rozwaliwszy się gdzie kolwiek że choć ją na ręce wziął to oczów nierozdziwiła Tak bestia konfidowała człowiekowi. Surowej ryby surowego mięsa nichciała jeść. Nawet kiedy w piątek albo wpost uwarzono jej kurczę Lubo gołębię a niewłozono piętruszki. należy
stawiono skorupkę to tam dopiro odprawiła swoy wczas. Qualitates Wydry.
Druga stroz taki wnocy Panie zachoway do Łoszka przystąpić, chłopcu ledwie pozwoliła z botow z zuć, a potym iuz nie ukazuy się bo narobiła wrzasku takiego, że się musiał obudzić choc by naytęzey spał. A kiedym był piiany to ona po piersiach deptała wrzeszcząc tak długo że obudziła gdy się kto koło łoszka przechodził, a w dzięn spała tak rozwaliwszy się gdzie kolwiek że choc ią na ręce wziął to oczow nierozdziwiła Tak bestya konfidowała człowiekowi. Surowey ryby surowego mięsa nichciała ieść. Nawet kiedy w piątek albo wpost uwarzono iey kurczę Lubo gołębię a niewłozono piętruszki. nalezy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 252
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, przed wami nie kryję, Klin mi najwyższy mocno w głowę zabił, Rzecz arcypiękną, ale i rozumną, W tych dniach uczynił swoją wolą dumną, Którą nam na złość, czy na udręczenie, Wystawił, bo ta Zwierzchność będzie miała,
Nad nami, nad to, największe zelżenie, Po głowach naszych chcąc żeby deptała, Potrzeba wcześnie tej wzgardzie zabieżeć, Gruszek w popiele niechciejmy zależeć, Wydaj mój mandat rozkaz generalny, Żeby się duchy z pod mojej komendy, W punkcie stawiły do mnie na Sejm walny, I którykolwiek zabłąkany kędy, Choćby kulawy, ślepy, głuchy, niemy, Iść musi, być tam, do kąd go
, przed wami nie kryię, Klin mi náywyższy mocno w głowę zabił, Rzecz arcypiękną, ále y rozumną, W tych dniach uczynił swoią wolą dumną, Ktorą nam ná złość, czy ná udręczęnie, Wystawił, bo ta Zwierzchność będzie miała,
Nád nami, nad to, náywiększe zelżenie, Po głowach nászych chcąc żeby deptała, Potrzeba wcześnie tey wzgárdzie zábieżeć, Gruszek w popiele niechcieymy záleżeć, Wyday moy mandat rozkaz generalny, Zeby się duchy z pod moiey komendy, W punkcie stáwiły do mnie ná Seym walny, Y ktorykolwiek zábłąkany kędy, Choćby kulawy, ślepy, głuchy, niemy, Jść musi, bydź tam, do kąd go
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 180
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752