więc zapaloną świecę skrył pod korzec, Co oboje za wielką Pismo liczy winę, Kiedyś odział jamułką tę swoję łysinę. Trudno skryć, co na wierzchu posadzi natura: Alboś w rzędzie złocistym nie widał kaptura? A ty go, odpuść, proszę, nowąć manijerą, Lecz nie do ładu, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką
więc zapaloną świecę skrył pod korzec, Co oboje za wielką Pismo liczy winę, Kiedyś odział jamułką tę swoję łysinę. Trudno skryć, co na wierzchu posadzi natura: Alboś w rzędzie złocistym nie widał kaptura? A ty go, odpuść, proszę, nowąć manijerą, Lecz nie do ładu, nosisz pod skórzaną derą. 518. DO ŁYSEGO SĘDZIEGO W KAPTURZE
Najprawdziwszym cię mogę nazwać słowem, Z kolegów twoich sędzią kapturowem. Wszyscy okryci czuprynami, a ty, I sędziaś, bracie, i kapturowaty.
Grubym co prawda stało się errorem, Żeś nie marszałkiem, żeś nie dyrektorem. Przed półmiskami ustawiają misy; Pod ręką
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 413
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
od Złota pałały Tarcze i Puklerze, Rzedy, Forgi, Bończuki, Pałasze, Koncerze: Tak od Srebra Namioty, Kredence, i Stoły, Jakoby Nieprzyjaciel najłakomszy, w-poły Miał, był dosyć. A tego ani się spodzieli, Ze za proste żelaza frymarczyć to mieli: Samopały, Rzemienie, konopne Popregi. Dery, Guńki Kindiaki, i chude siermiegi. Owo czym go porazić, i strach mu mylślili Puścić w-oczy, tym predzej na się powabili.. Wiec jako się spół wszyscy, i Reimentarze, I przydani do Rady ziadą Komisarze; Porównawszy co komu do kogo wadziło, W-pieknej zgodzie, ( aż zrazu patrzyć na
od Złotá pałáły Tarcze i Puklerze, Rzedy, Forgi, Bończuki, Páłásze, Koncerze: Tak od Srebra Namioty, Kredence, i Stoły, Iákoby Nieprzyiaćiel náyłakomszy, w-poły Miał, był dosyć. A tego áni sie spodźieli, Ze zá proste żelaza frymarczyć to mieli: Samopały, Rzemienie, konopne Popregi. Dery, Guńki Kindiáki, i chude siermiegi. Owo czym go poráźić, i strach mu mylślili Puśćić w-oczy, tym predzey na sie powabili.. Wiec iáko sie społ wszyscy, i Reimentarze, I przydani do Rady ziadą Komissarze; Porownawszy co komu do kogo wadźiło, W-piekney zgodźie, ( áż zrazu patrzyć na
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 26
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Toż po nich i Kozacy, pierwej z-Dział zagrzmiawszy Uale naszym straszliwe, a tak się wybrawszy Nocą cicho, że jako kupy te rozsuli Okiem nie pomierzone, nasi nie poczuli. Dopiero gdy Lucyfer Zorze wzniecił raną, Ujzrze puste Obozy, w-których nie zostaną Oprócz dwóch Taborowych większych Dział urwanych A kilku pod Derami pijanic zaspanych. Którym łby zucinają, liczby dopełniając I piekła tym Howadem. Jakoż go równając Z-garścią Wojska naszego, sto na dziesięć mało I nie był, komuby się ubić nie dostało Dwudziestu ich przynamniej, jeźli kładą więcej Nad pięćdziesiąt dowodnie pobitych tysięcy, W tej wszytkiej ohsydnej. Czego, głów w-
Toż po nich i Kozácy, pierwey z-Dźiał zagrzmiawszy Uale naszym straszliwe, a tak się wybrawszy Nocą ćicho, że iáko kupy te rozsuli Okiem nie pomierzone, naśi nie poczuli. Dopiero gdy Lucifer Zorze wzniećił ráną, Vyzrze puste Obozy, w-ktorych nie zostaną Oprocz dwoch Táborowych większych Dźiał urwánych A kilku pod Derámi piianic zaspanych. Ktorym łby zućinaią, liczby dopełniaiąc I piekłá tym Howádem. Iákoż go rownaiąc Z-garścią Woyská naszego, sto na dźiesięć mało I nie był, komuby się ubić nie dostało Dwudźiestu ich przynamniey, ieźli kłádą więcy Nad pięćdźiesiąt dowodnie pobitych tysięcy, W tey wszytkiey ohsydney. Czego, głow w-
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 98
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mogą konwersacją i przejażdczką się zabawić. Czas pewny na tej wybywszy dewocyj, mogą iść za Mąż O Wierze Katolickiej którą zdobią Ordery
z Fundacyj wyposażone, Poczynają jaśnieć i na Polskim Niebie te Gwiazdy świetne w Warszawie, z hojnej Fondacyj I. W. JejMci Pani Ordynatowy Zamojskiej. Taż ŚWIĘTA RELIGIA KATOLICKA Zdobi się O DERAMI Różnemi.
PO ZAKONACH, tuż kładę ORDERY, gdyż i te są Zakonami, choć nie tak strictae Observantiae. Mają swoje Regulas et Leges, któremi Zakonności merentur Tytuł. Jakoż od Łac ńskiego słowa Ordo, czyli od Niemieckiego Orden znaczących Zakon, zowią się ORDERAMI. Orderu daje definicje Tulius Autor: Ordo est aculeus
mogą konwersacyą y przeiażdczką się zabawić. Czaś pewny na tey wybywszy dewocyi, mogą iść za Mąż O Wierze Katolickiey ktorą zdobią Ordery
z Fundacyi wyposażone, Poczynaią iasnieć y na Polskim Niebie te Gwiazdy swietne w Warszawie, z hoyney Fondacyi I. W. IeyMci Pani Ordynatowy Zamoyskiey. TAZ SWIĘTA RELIGIA KATOLICKA Zdobi się O DERAMI Rożnemi.
PO ZAKONACH, tuż kładę ORDERY, gdyż y te są Zakonámi, choć nie tak strictae Observantiae. Maią swoie Regulas et Leges, ktoremi Zakonności merentur Tytuł. Iakoż od Łac ńskiego słowa Ordo, czyli od Niemieckiego Orden znaczących Zakon, zowią sie ORDERAMI. Orderu daie definicye Tulius Autor: Ordo est aculeus
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1042
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie do pochwały, Pod prześcieradłami, w derach Perskich, bogatych kołderach, Wiodą masztelarze grzeczy One kształtne piękne rzeczy; Dla tych stajnia w Pańskim dworze Pod wałem, wielkie podwórze, Bo tu w ziemi nieskończone. Chcesz wiedzieć, jak dokończone Będą: na wierzchu mieszkania, Niedługo bez omieszkania, Takąż wyniosłością mury, Jak naprzeciwko, dogóry. Za temiż
W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie do pochwały, Pod prześcieradłami, w derach Perskich, bogatych kołderach, Wiodą masztelarze grzeczy One kształtne piękne rzeczy; Dla tych stajnia w Pańskim dworze Pod wałem, wielkie podwórze, Bo tu w ziemi nieskończone. Chcesz wiedzieć, jak dokończone Będą: na wierzchu mieszkania, Niedługo bez omieszkania, Takąż wyniosłością mury, Jak naprzeciwko, dogóry. Za temiż
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 45
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiądzie, Z osłami li przy żłobie zje zęby, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie żywy abo wilk nań twardousty, Choćby i chciał, nie może, obciążony sadłem, Z niedźwiedziem się ogromnym, z wilkiem łomać zjadłem. A jeśli w domu, szczeka, kiedy się napuszy, Tak tubalnie, że w piekle Cerbera zagłuszy; W polu
Lecz który urodzenia odwagą dowodził. Niech z barbaryjskiej klacze Akwilinem będzie Dorodny koń, jeżeli jeździec nań nie wsiędzie, Z osłami li przy żłobie zje zęby, nic po niem: Osłem go albo wołem nazwać, a nie koniem; I to osieł juki, wół pług dźwiga Cererze, Ten darmo w malowanej obrok psuje derze. Ciągnie się na niedźwiedziej skórze brytan tłusty; Wypadnie żywy abo wilk nań twardousty, Choćby i chciał, nie może, obciążony sadłem, Z niedźwiedziem się ogromnym, z wilkiem łomać zjadłem. A jeśli w domu, szczeka, kiedy się napuszy, Tak tubalnie, że w piekle Cerbera zagłuszy; W polu
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 620
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ymo naszę to pozwolenie i zgodę pozwolili, tedy to wszytko za niewaznie mieć chcemy i przeciwko temu wszytkiemu protestujemy się zaraz. Działo się w Zytomierzu roku i dnia wyz mianowanego. Вɛ инъструкъцыи пɛчатъ ɛго мл пана҃ маръшалъкова҃ прытиснɛна, подъпис руки ɛго вɛличєства Mikołaj Roztek z Roztkowa marszałek koła rycezskiego na ten czas ręką swą M Coder про памєт Roztków ɛст описано. Квитация ωт пна Андрɛя Чосновского и малжонъки ɛго, квти ɛго мл королєвску рɛчомъ в рɛчи пɛвноє Року 1635 мсца ωктобра к҃д дн҃я
На врядє кгродском в замку ɛго кр мл житомєрскомъ пєрєдо мною, Jаном Витинским подстаростим житомирским, ωчєвисто постановивши сє урожоны ɛих мл пан Андрєй Чосновских и пн҃и Фєдора Ружинскєго Чосновъская
ÿmo naszę to pozwolenie y zgodę pozwolili, tedÿ to wszÿtko za niewaznie miec chcemy y przeciwko temu wszitkiemu҃ protestuiemy się zaraz. Działo się w Zytomierzu roku ÿ dnia wyz mianowanego. Вɛ инъструкъцыи пɛчатъ ɛго мл пана҃ маръшалъкова҃ прытиснɛна, подъпис руки ɛго вɛличєства Mikołaÿ Rostek z Rostkowa marszałek koła rycezskiego na ten czas ręką swą M Coder про памєт Rostkow ɛст описано. Квитация ωт пна Андрɛя Чосновского и малжонъки ɛго, квти ɛго мл королєвску рɛчомъ в рɛчи пɛвноє Року 1635 мсца ωктобра к҃д дн҃я
На врядє кгродском в замку ɛго кр мл житомєрскомъ пєрєдо мною, Jаном Витинским подстаростим житомирским, ωчєвисто постановивши сє урожоны ɛих мл пан Андрєй Чосновских и пн҃и Фєдора Ружинскєго Чосновъская
Skrót tekstu: KsŻyt
Strona: 229
Tytuł:
Księga grodzka żytomierska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żytomierz
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1635 a 1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1644
święty odpowiedział? Si hoc ignauiae adscribitur non fidei, crastina die anta aciem inermis astabo, et in nomine Domini IESV signo Crucis non clypeo protectus aut galea, hostium cuneos penetrabo securus: Cesarzu jeśli rozumiesz abym to z bojaźni czynił/ że od ciebie odstaję/ jutro się sam jeszcze bez broni o wszytko wojsko uderze. Żołnierze święty w co ufasz że się sam jeszcze bez broni potykać myślisz? Prędszą śmierć tacy niż zwycięstwo miewają. Ufał w Bogu z którym przymierze trzymał/ ufał in nomine Domini IESV, był pewien że go ten miał i ratować i obronić/ ponieważ wszytkich którzy z nim ligę i przymierze trzymają/ nie tylko ratować
święty odpowiedźiał? Si hoc ignauiae adscribitur non fidei, crastina die anta aciem inermis astabo, et in nomine Domini IESV signo Crucis non clypeo protectus aut galea, hostium cuneos penetrabo securus: Cesarzu ieśli rozumiesz ábym to z boiáźni czynił/ że od ćiebie odstáię/ iutro się sam ieszcze bez broni o wszytko woysko vderze. Zołnierze święty w co vfasz że się sam ieszcze bez broni potykáć myślisz? Prętszą śmierć tácy niż zwyćięstwo miewáią. Vfał w Bogu z ktorym przymierze trzymał/ vfał in nomine Domini IESV, był pewien że go ten miał y rátowáć y obronić/ ponieważ wszytkich ktorzy z nim ligę y przymierze trzymáią/ nie tylko rátowáć
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 28
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
przednie jest Frankfurd/ który leży nad Odrą: a ta rzeka dodaje dostatek ryb/ i brzegi jej wina. Obiedwie są pod posłuszeństwem Marchiona Brandenburskiego/ jednego z możniejszych i bogatszych Panów Niemieckich: abowiem trzyma też niektóre miasta w Lusacji/ i Księstwo Kossium na Śląsku/ i niektóre też Grabstwa/ i miasto Sterneberg za Oderą/ a nakoniec może też jachać jego gruntem więcej niż na 60. mil Niemieckich: w którym miejscu rachują 50. miast wielkich/ i 64. inszych mniejszych. Marchio Albertus/ przezwany Niedźwiedziem/ wprowadził winnice do Grabstwa Brandenburskiego. Pierwszej części, Europa. LUSATIA.
LUsatia się rozciąga miedzy rzekami Albis i Odrą/
przednie iest Fránkford/ ktory leży nád Odrą: á tá rzeká dodáie dostátek ryb/ y brzegi iey winá. Obiedwie są pod posłuszeństwem Marchioná Brándeburskiego/ iednego z możnieyszych y bogátszych Pánow Niemieckich: ábowiem trzyma też niektore miásta w Lusátiey/ y Kśięstwo Kossium ná Sląsku/ y niektore też Grábstwá/ y miásto Sterneberg zá Oderą/ á nákoniec może też iácháć iego gruntem więcey niż ná 60. mil Niemieckich: w ktorym mieyscu ráchuią 50. miast wielkich/ y 64. inszych mnieyszych. Márchio Albertus/ przezwány Niedźwiedźiem/ wprowádźił winnice do Grábstwá Brándeburskiego. Pierwszey częśći, Europá. LVSATIA.
LVsátia się rozćiąga miedzy rzekámi Albis y Odrą/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 118
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Granic Duńskich aż do Wisły: i nie rozumie się też inaczej z Słowieńska Pomerania/ tylko kraina przy morzu. Ma nad brzegiem jednę groblą abo tamę samoródną/ jakoby dla ubezpieczenia jej od nawałności i zalewania morskiego. Ma w sobie rozmaite miasta i osady/ częścią wolne/ częścią pod różnymi Pany. Dzieli się Oderą na bliższą i dalszą. W bliższej pierwsze i przednie miasto jest Lubek/ tak potężne/ dla wielkich tam kupiectw i handlów morskich/ iż snadnie wyprawuje zaraz Armaty wielkie: i przez nie porownywa się i sprzeciwia siłom Królów pobliskich. leży na jednej wdzięcznej skale/ którą otaczają dwie rzeki: zaczym jest barzo ochędożne/ bo
Gránic Duńskich áż do Wisły: y nie rozumie się też ináczey z Słowieńská Pomeránia/ tylko kráiná przy morzu. Ma nád brzegiem iednę groblą ábo támę sámorodną/ iákoby dla vbespieczenia iey od náwáłnośći y zálewánia morskiego. Ma w sobie rozmáite miástá y osády/ częśćią wolne/ częśćią pod roznymi Pány. Dźieli sie Oderą ná bliższą y dálszą. W bliższey pierwsze y przednie miásto iest Lubek/ ták potężne/ dla wielkich tám kupiectw y hándlow morskich/ iż snádnie wypráwuie záraz Armaty wielkie: y przez nie porownywa się y sprzećiwia śiłom Krolow pobliskich. leży ná iedney wdźięczney skále/ ktorą otaczáią dwie rzeki: záczym iest bárzo ochędożne/ bo
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 119
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609