. Śmieszna: szeląg na czele, a stempel u dupy. 213. NA ZAZDROŚĆ
Ssi, Momie, ssi, bo łacniej, niźli swoje pisać, Cudzą pracę nicować, szpocić i wysysać. Kto tyle śmie, co umie, ten pochwały godny; Kto sobie mądry, głupstwa wizerunk dowodny. 214. EGZORCYSTA NOWY
Diabelstwem są pieniądze, święte piszą listy; Dobrze utracyjuszów nazwać egzorcysty. 215. ŻOŁNIERZ Z WDOWĄ
Jeden się stary żołnierz chcąc zalecić wdowie, W rzeczy sobie podpiwszy: „Mościa pani — powie — Co rozumiesz o takim, jeśli nie dogodzi, Co je, pije, śpi dobrze?” A ta: „Dobrze smrodzi
. Śmieszna: szeląg na czele, a stempel u dupy. 213. NA ZAZDROŚĆ
Ssi, Momie, ssi, bo łacniej, niźli swoje pisać, Cudzą pracę nicować, szpocić i wysysać. Kto tyle śmie, co umie, ten pochwały godny; Kto sobie mądry, głupstwa wizerunk dowodny. 214. EGZORCYSTA NOWY
Diabelstwem są pieniądze, święte piszą listy; Dobrze utracyjuszów nazwać egzorcysty. 215. ŻOŁNIERZ Z WDOWĄ
Jeden się stary żołnierz chcąc zalecić wdowie, W rzeczy sobie podpiwszy: „Mościa pani — powie — Co rozumiesz o takim, jeśli nie dogodzi, Co je, pije, śpi dobrze?” A ta: „Dobrze smrodzi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 289
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Diabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII.
Nikt inszy być nie może, jeno czart złośliwy, Co miasto z gruntu niszczy i lud nieszczęśliwy. Patrzaj na gęste dymy z ogniów podnieconych I perzyny z kościołów i domów spalonych! Jeśli, cesarzu, słudze nie wierzysz twojemu
króla Brytana.
LXXXVI.
A wtem jeden na twarzy wybladły, strwożony, Że ledwie mógł odetchnąć, w biegu umęczony, Niż począł co inszego, na sercu ujęty Strachem wielkiem, powtarza: „Niestetyż! niestety! Dziś upadnie, cesarzu wielki, rzymskie państwo, Dziś opuścił i w zgubę dał Bóg chrześcijaństwo: Dyabelstwo dżdżem podomno z góry pospadało, Aby się już w tem mieście więcej nie mieszkało.
LXXXVII.
Nikt inszy być nie może, jeno czart złośliwy, Co miasto z gruntu niszczy i lud nieszczęśliwy. Patrzaj na gęste dymy z ogniów podnieconych I perzyny z kościołów i domów spalonych! Jeśli, cesarzu, słudze nie wierzysz twojemu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 379
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
O niezbożny/ a ze wszech miar niewstydliwy człowiecze/ Jakoś się tego nie obawiał/ żeby cię ziemia żywo/ w ten czas gdyś tak jawne a grubie kłamliwe potwarzy zmyślał i pisał/ jako Datana i Abirona/ nie połknęła? wycierpiałci zaprawdę/ wycierpiał ten który podobnym tobie niezbożnikom/ gdy go Samarytanem i Diabelstwo mającym nazywali/ tak też potwarzo zepsowaniu kościoła/ i zabronieniu Cesarzowi dani dawać/ nań niewstydliwie (jako i ty teraz na członki jego) wnosili/ wycierpieć raczył? Ale niechci ta tak wielka cierpliwość jego na złe otuchy nie daje/ cierpi on długo/ ale srogo karze tych którzy cierpliwości jego źle zażywają/
O niezbożny/ á ze wszech miar niewstydliwy cżłowiecże/ Iákoś się tego nie obawiał/ żeby ćię źiemiá żywo/ w ten cżás gdyś ták iáwne á grubie kłamliwe potwarzy zmyślał y pisał/ iáko Dathaná y Abironá/ nie połknęłá? wyćierpiałci záprawdę/ wyćierpiał ten ktory podobnym tobie niezbożnikom/ gdy go Sámáritanem y Dyabelstwo máiącym názywáli/ ták też potwarzo zepsowániu kośćiołá/ y zábronieniu Cesárzowi dani dáwáć/ nań niewstydliwie (iáko y ty teraz ná cżłonki iego) wnośili/ wyćierpieć racżył? Ale niechći tá ták wielka ćierpliwość iego ná złe otuchy nie dáie/ ćierpi on długo/ ále srogo karze tych ktorzy ćierpliwości iego źle záżywáią/
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 21
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie diabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu wojewodzie albo inszemu od stołka podobien? Czemu p. wojewodzie panu kasztelanowi z oka wypadł? Obadwa jakby ojców nieswoich mieli, piękni, nadobni z cudzego lica i kompleksji? A zatem
, życiu ich własnego ustępując życia. Taż się im znowu w własnym potomstwie nadgradzała uprzejmość. Tymi czasy bezbożny i niepodciwy płód starości i sędziwości rodzicielskiej nie lubi, zwierzchności i władzy nie znosi, śmierci prędkiej żąda, fortuny ich i jednowładztwa swojego pragnie. W takowychże narowach i niemiłości albo nierównie w gorszych dla siebie dyjabelstwo płodzi. Ale, przebóg, miłość i obligacyja przyrodzona kędy? Odpowiedzieć nie potrafię. A raczej pytam się, czemu p. kasztelanie panu wojewodzie albo inszemu od stołka podobien? Czemu p. wojewodzie panu kasztelanowi z oka wypadł? Obadwa jakby ojców nieswoich mieli, piękni, nadobni z cudzego lica i kompleksyi? A zatem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 219
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
do umoru niezgodliwa/ zaczym cierpi kordiakę/ abo podobno z tych afektów chorobę: uprzędzie sobie w głowie/ abowięc kto w nie w mówi że to czary: za taką fantazje szuka Egzorcisty takiegosz/ jako i sama blahego rozsądku: pochlebi jej fantazji/ i przyzna że cię czaruje nuż tu po domie kopać/ po pierzynach diabelstwa i czarów szukać/ domowe i sąsiady pomawiać o czary/ bez żadnego sumnienia i bojaźni Bożej. A ono by wstęgą ześli/ abo z łaski nahaiską piątką takie ostudy/ chcę rzecz/ obżartą i nierozumną swąwolą lepiej leczyć. Nat to są też białegłowy przyrodzenia flegmistego i wilgotnego/ a wilgotność łatwie się wzrusza/ i
do vmoru niezgodliwa/ záczym ćierpi kordyakę/ ábo podobno z tych affektow chorobę: vprzędzie sobie w głowie/ abowięc kto w nie w mowi że to czáry: zá táką fántazye szuka Exorćisty tákiegosz/ iáko y samá blahego rozsądku: pochlebi iey fántázyey/ y przyzna że ćię czaruie nuż tu po domie kopać/ po pierzynách diabelstwá y czárow szukáć/ domowe y sąśiady pomawiáć o czáry/ bez żadnego sumnienia y boiáźni Bożey. A ono by wstęgą ześli/ ábo z łaski naháiską piątką takie ostudy/ chcę rzecz/ obżártą y nierozumną swąwolą lepiey leczyć. Nát to są tesz białegłowy przyrodzenia flegmistego y wilgotnego/ á wilgotność łátwie się wzrusza/ y
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 47
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
surowych/ grzybów/ bedłek/ korzenia/ gliny/ wapna/ fruktów niewczesnych smazonek/ i innych rzeczy swojej naturze szkodliwych/ za czym nie zdrowie/ zła cera/ żołądek niestrawny /vroki/ osypanie/ czary/ czarownice. Napadnie na takiego co rad smacznie kąski po dworach zobie/ wmowi wnię czary/ nuż tu diabelstwa po pierzynach/ powannach szukać/ nuż tu i te i owe posadzac/ i przed mężem o czary/ udawać. On dla klekotania ustawicznego/ musi chudzina wtakie plotki się wdać/ wrzkomo dla swego pokoju/ a ono wielkiego dusznego i doczesnego na będzie niepokoju/ jako sami nie raz zpłaczem dobrowolnie/ choć nie
surowych/ grzybow/ bedłek/ korzenia/ gliny/ wapna/ fruktow niewczesnych smázonek/ y innych rzeczy swoiey náturze szkodliwych/ zá czym nie zdrowie/ złá cerá/ zołądek niestrawny /vroki/ osypánie/ czáry/ czárownice. Nápádnie ná tákiego co rad smacznie kąski po dworach zobie/ wmowi wnię czáry/ nusz tu diábelstwá po pierzynách/ powannach szukáć/ nusz tu y te y owe posadzac/ y przed mężem o czáry/ vdáwać. On dla klekotania vstawicznego/ muśi chudzina wtakie plotki się wdáć/ wrzkomo dlá swego pokoiu/ á ono wielkiego dusznego y doczesnego na będźie niepokoiu/ iako sami nie raz zpłáczem dobrowolnie/ choć ne
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 102
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
wybawia od śmierci/ i sprawuje/ że kto znajdzie miłosierdzie i żywot wieczny. Trzeci sposób pozbywania czar/ przez zwyczajne odrzucanie/ palenie/ psowanie/ wykopywanie tych rzeczy które są hasłem abo umową szatańską/ aby na nie gdzie były położone szkodził/ i złość ludziom wyrządzał. Jednak z tą kondycją nie przez długie czary abo diabelstwo bo się to niegodzi i jest grzechem śmiertelnym. Może i to nakoniec ostatnie i niepoślednie być lekarstwo na czary/ niebyć lekomyślnym i niebawić się plotkami ani ludźmi pletliwymi/ daleko mniej ich plotek słuchać/ abo im wiarę dawać/ ale ufność zupełną pokładać w Panu Bogu swoim/ bez którego wolej włoszgłowy naszej
wybáwiá od śmierći/ y spráwuie/ że kto znaydzie miłośierdzie y żywot wieczny. Trzeći sposob pozbywania czar/ przez zwyczáyne odrzucánie/ palenie/ psowánie/ wykopywánie tych rzeczy ktore są hasłem ábo vmową szátańską/ áby ná nie gdzie były położone szkodził/ y złość ludziom wyrządzał. Iednák z tą konditią nie przez długie czáry abo diabelstwo bo się to niegodzi y iest grzechem śmiertelnym. Może y to nákoniec ostátnie y niepoślednie bydź lekarstwo ná czáry/ niebydź lekomyślnym y niebáwić sie plotkámi áni ludzmi pletliwymi/ daleko mniey ich plotek słucháć/ ábo im wiárę dawáć/ ale vfność zupełną pokładać w Panu Bogu swoim/ bez ktorego woley włoszgłowy nászey
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 116
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
nościam. Tak Brasilczykowie/ acz nie chwalą P. Boga naszego/ ani się też bałwanom kłaniają; jednak przecię przewodzą nad nimi/ i rozmaicie nimi wodzą wieszczkowie i kuglarze ich: i rządzą się złym abo dobrym potkaniem/ abo znakiem rzeczy przeszłych. Ludzie S. Crucis Montis, acz nie mają bałwanów; chwalą jednak diabelstwo/ nieżeby od nich dostępowali czego dobrego/ ale żeby się uchronili złego: mówią i rozprawują z nimi samymi/ i ofiarują im rozmaite rzeczy. Rozlewają ku czci tych diabłów wino/ i piją je z wielkiemi ceremoniami: nie śmieją dotknąć się fruktów z ziemie żadnych/ aż im wprzód ofiarują pierwnastki. Niemasz czymby
nośćiam. Ták Brásilczykowie/ ácz nie chwalą P. Bogá nászego/ áni się też báłwanom kłániáią; iednák przećię przewodzą nád nimi/ y rozmáićie nimi wodzą wiesczkowie y kuglarze ich: y rządzą się złym ábo dobrym potkániem/ ábo znákiem rzeczy przeszłych. Ludźie S. Crucis Montis, ácz nie máią báłwanow; chwalą iednák dyabelstwo/ nieżeby od nich dostępowáli czego dobrego/ ále żeby się vchronili złego: mowią y rospráwuią z nimi sámymi/ y ofiáruią im rozmáite rzeczy. Rozlewáią ku czći tych dyabłow wino/ y piią ie z wielkiemi caeremoniámi: nie śmieią dotknąć się fruktow z źiemie żadnych/ áż im wprzod ofiáruią pierwnastki. Niemász czymby
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 2
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
colimus, cui pineus ardor aceruo Pascitur, et medium ferti pietate per ignem Cultores multa premimus vestigia pruna. Lecz to wołanie Candyre/ i chodzić zataczając się i tam i sam/ zda mi się iż poszło od białychgłów pijanych służących Bachusowi/ których tamci w tej mierze naśladują. Ciż to ludzie mają wiadomość o siedmiorakim diabelstwie/ i czynią im uczciwość/ obawiając się/ aby ich zle nie traktowali/ abo nie pozabijali/ gdzieby tego nie czynili: a są też i ci barzo podlegli wieżdżbiarstwom. Noszą swe strzały do swych wieszczków/ i wedle rozsądku ich/ abo je mają za dobre i szczęśliwe/ i chowają je; abo za
colimus, cui pineus ardor aceruo Pascitur, et medium ferti pietate per ignem Cultores multa premimus vestigia pruna. Lecz to wołánie Cándire/ y chodźić zátaczáiąc się y tám y sam/ zda mi się iż poszło od białychgłow piiánych służących Bachusowi/ ktorych támći w tey mierze náśláduią. Ciż to ludźie máią wiádomość o śiedmiorákim dyabelstwie/ y czynią im vczćiwość/ obawiáiąc się/ áby ich zle nie tráktowáli/ ábo nie pozábiiáli/ gdźieby tego nie czynili: á są też y ći bárzo podlegli wieżdżbiárstwom. Noszą swe strzały do swych wiesczkow/ y wedle rozsądku ich/ ábo ie máią zá dobre y sczęśliwe/ y chowáią ie; ábo zá
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 2
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ręce przy ścienie/ Przewielebnego B. Jana Kantego/ Doktora w Piśmie ś. i Profesora Akademii Krak. wielka pociecha łudzi wszytkich Korony Polskiej. Tu bowiem przy jego grobie/ ślepi/ głuszy/ chrami/ wrzodowaci/ i chorobami różnymi ściśnieni/ u Pana Boga przez przyczynę tego świętego zdrowie upraszają/ i opętani wolni od diabelstwa zostają/ daj Panie Boże doczekać tego świętego Kanonizacjej. Doznał łaski Pańskiej za przyczyną tego świętego w swej ciężkiej chorobie ś. pomięci X. Jakub Zadzik/ Biskup Krak. w Roku 1638. gdzie zaraz pewną i szczodrą sumę Jałmużny odłożył na Kanonizacją i na Kaplicę tego świętego. Czego i przed tym inszych wiele różnymi chorobami
ręce przy śćienie/ Przewielebnego B. Ianá Kántego/ Doktorá w Piśmie ś. y Professorá Akádemiey Krák. wielka poćiechá łudźi wszytkich Korony Polskiey. Tu bowiem przy iego grobie/ ślepi/ głuszy/ chrami/ wrzodowáći/ y chorobámi rożnymi śćiśnieni/ v Páná Bogá przez przyczynę tego świętego zdrowie vpraszáią/ y opętáni wolni od dyabelstwá zostáią/ day Pánie Boże doczekáć tego świętego Kánonizácyey. Doznał łáski Páńskiey zá przyczyną tego świętego w swey ćięszkiey chorobie ś. pomięći X. Iákub Zadźik/ Biskup Krák. w Roku 1638. gdźie záraz pewną y szczodrą sumę Iáłmużny odłożył ná Kánonizácyą y ná Káplicę tego świętego. Czego y przed tym inszych wiele rożnymi chorobámi
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 21
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650