i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów diasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go pojmać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu
i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów dyjasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go poimać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
matkę, tu ojca nie wspomnię. 188 (F). NA OPUSZKĘ U CZAPKI
Rzekłbym, że z skopowego ta opuszka runa, Aleć nie. Myślę przecie: nie sobol, nie kuna, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił diaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w
matkę, tu ojca nie wspomnię. 188 (F). NA OPUSZKĘ U CZAPKI
Rzekłbym, że z skopowego ta opuszka runa, Aleć nie. Myślę przecie: nie sobol, nie kuna, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił dyjaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 89
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szkapa przeżegnania stracha, Niewiele na nim pałaszem namacha.” 119. BABA Z CHRZĘSTKĄ
Baba, co ledwie mogła chleb przekąsić żytny, Jeden ząbek albo dwa mając już błękitny, Włożyła chrzęstkę w gębę; tej nie mogąc radzić, Bo ją chciała na one sęczki naprowadzić: „Tobie się igrać, mnie jeść chce, diasku” — rzecze. Aż jej z gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć
szkapa przeżegnania stracha, Niewiele na nim pałaszem namacha.” 119. BABA Z CHRZĘSTKĄ
Baba, co ledwie mogła chleb przekąsić żytny, Jeden ząbek albo dwa mając już błękitny, Włożyła chrzęstkę w gębę; tej nie mogąc radzić, Bo ją chciała na one sęczki naprowadzić: „Tobie się igrać, mnie jeść chce, dyjasku” — rzecze. Aż jej z gęby na ziemię w ostatku uciecze. 120 (P). OWOC PRZED KWIATEM
Usiadszy sobie matka z córką w siódmym lecie, Prawią, co się też z nimi dziać będzie na świecie. „Pewnie za mąż pan ociec — córka rzecze — mnie da.” „Do tegoć
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 254
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kochał w synu, zmiłował się Bóg nad bękartem Abramowym i żeby pragnąc nie umierał, Nową dla niego anioł krynicę otwierał. Kto zły, i bez fraszek zły; dobremu nie szkodzą; Osy i stąd jad biorą, skąd pszczoły miód słodzą. Rozum a śmiech, to różni człowieka od zwierza. Kto ma być u diaska, zgorszy się z pacierza. Lecz i ja już me żarty tym odbywam kwitem, Że się każda rzecz mierzyć powinna dosytem. A jako z odpoczynku wszytko czynim wcześniej, Obracam i ja pióro stąd do świętych pieśni, Które Bogu samemu należą, i z żartu Mojego pewnie się nic nie okroi czartu. Niech się ludzie
Kochał w synu, zmiłował się Bóg nad bękartem Abramowym i żeby pragnąc nie umierał, Nową dla niego anioł krynicę otwierał. Kto zły, i bez fraszek zły; dobremu nie szkodzą; Osy i stąd jad biorą, skąd pszczoły miód słodzą. Rozum a śmiech, to różni człowieka od zwierza. Kto ma być u dyjaska, zgorszy się z pacierza. Lecz i ja już me żarty tym odbywam kwitem, Że się każda rzecz mierzyć powinna dosytem. A jako z odpoczynku wszytko czynim wcześniej, Obracam i ja pióro stąd do świętych pieśni, Które Bogu samemu należą, i z żartu Mojego pewnie się nic nie okroi czartu. Niech się ludzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 425
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziś przyjmujcie sługi! Jutro, nie pożegnawszy, odjedzie precz drugi! Nie tylko białogłowy słowa nie trzymają, Najdą się i mężczyźni, co tęż wadę mają.
Panny, dziś wasze żniwo, która rada skacze! Teraz czas, jutro będziem woleli kołacze. Pan młody spać się bierze. Dobranoc, panowie, Z tego diasek, panowie, nie spać by przy wdowie.
Albo, jeśli masz zawieść, spuść pierwszy cug komu, A sam, jako gospodarz, chodź z kluczmi po domu. Chciej się dojrzeć zawczasu, słaby rząd zagości, Żona-ć już nie uciecze, będziesz syt miłości.
„Nie wiem, jeślim gospodarz,
dziś przyjmujcie sługi! Jutro, nie pożegnawszy, odjedzie precz drugi! Nie tylko białogłowy słowa nie trzymają, Najdą się i mężczyźni, co tęż wadę mają.
Panny, dziś wasze żniwo, która rada skacze! Teraz czas, jutro będziem woleli kołacze. Pan młody spać się bierze. Dobranoc, panowie, Z tego diasek, panowie, nie spać by przy wdowie.
Albo, jeśli masz zawieść, spuść pierwszy cug komu, A sam, jako gospodarz, chodź z kluczmi po domu. Chciej się dojrzeć zawczasu, słaby rząd zagości, Żona-ć już nie uciecze, będziesz syt miłości.
„Nie wiem, jeślim gospodarz,
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 219
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
”, Cicho rzecze; a potem, skoro z miejsca wstanie: „Dobrzeż tobie czupryny workom wiązać, a nie O wojnie dyskurować. I życzy nam zwłoki, Znać, że jeszcze całe ma ze spiżą tłomoki. Siedzieć tu było z nami tak długo na piasku, Przysięgę, że do domu kwapiłbyś diasku. Zaś nam się kopać każe, gdzie by trzeba wały Na dziesięć mil i więcej sypać, przez rok cały, A ja bym się w giaurskich i dzisia rad widział; Tak się zda, jakby sobie z nas dziadek przeszydzał. Dobrze tak na tych gnojków, którzy doić kozy Nawykszy, nie wiedzą co wojna
”, Cicho rzecze; a potem, skoro z miejsca wstanie: „Dobrzeż tobie czupryny workom wiązać, a nie O wojnie dyskurować. I życzy nam zwłoki, Znać, że jeszcze całe ma ze spiżą tłomoki. Siedzieć tu było z nami tak długo na piasku, Przysięgę, że do domu kwapiłbyś dyjasku. Zaś nam się kopać każe, gdzie by trzeba wały Na dziesięć mil i więcej sypać, przez rok cały, A ja bym się w giaurskich i dzisia rad widział; Tak się zda, jakby sobie z nas dziadek przeszydzał. Dobrze tak na tych gnojków, którzy doić kozy Nawykszy, nie wiedzą co wojna
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 261
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
? Da kto więcej? Kąsa cię i szczeka; Dopieroż gdy mu język zazdrości wścieklina Odbierze, co do gęby przyniesie mu ślina, Wszędzie żuje o tobie za twoje wygody; W łyżce-by cię, gdyby mógł, rad utopił wody. Ten ci statek pospólstwa i kuflowa łaska, Jeśli nie lejesz, zaraz idzie do diaska. Żywot niespokojny CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Ów językiem wykrętnym i goli, i strzyże, Kogo rano ukąsił, wieczór go zaś liże. Nieprzyjaciel mej sprawie, przyjaciel osobie, Niech go kat i z przyjaźnią taką weźmie sobie! Ratusze mu warstatem: tam, jako na targi Szewcy buty, przedajne i on niesie wargi, Jako różą
? Da kto więcej? Kąsa cię i szczeka; Dopieroż gdy mu język zazdrości wścieklina Odbierze, co do gęby przyniesie mu ślina, Wszędzie żuje o tobie za twoje wygody; W łyżce-by cię, gdyby mógł, rad utopił wody. Ten ci statek pospólstwa i kuflowa łaska, Jeśli nie lejesz, zaraz idzie do dyaska. Żywot niespokojny CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Ów językiem wykrętnym i goli, i strzyże, Kogo rano ukąsił, wieczór go zaś liże. Nieprzyjaciel mej sprawie, przyjaciel osobie, Niech go kat i z przyjaźnią taką weźmie sobie! Ratusze mu warstatem: tam, jako na targi Szewcy buty, przedajne i on niesie wargi, Jako różą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 292
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
przyjmujcie sługi! Jutro, nie pożegnawszy, odjedzie precz drugi! Nie tylko białogłowy słowa nie trzymają, Najdą się i mężczyźni, co tęż wadę mają. Panny, dziś wasze żniwo, która rada skacze, Teraz czas, jutro będziem woleli kołacze. Pan młody spać się bierze. Dobra noc, panowie. Ki go diasek, panicze, nie śpaćby przy wdowie. A teżeście pojedli wszytkie marcypany, Wytrzęśliście i bębny i pisane dzbany, Nie macie tu co czynić; kto sobie nie woli, Pospolita przypowieść, tego głowa boli. Bądź łaskaw, mamy klucze, dobrze się nam stało; Będziem pić za twe zdrowie, abyć
przyjmujcie sługi! Jutro, nie pożegnawszy, odjedzie precz drugi! Nie tylko białogłowy słowa nie trzymają, Najdą się i mężczyzni, co tęż wadę mają. Panny, dziś wasze żniwo, ktora rada skacze, Teraz czas, jutro będziem woleli kołacze. Pan młody spać się bierze. Dobra noc, panowie. Ki go diasek, panicze, nie śpaćby przy wdowie. A teżeście pojedli wszytkie marcypany, Wytrzęśliście i bębny i pisane dzbany, Nie macie tu co czynić; kto sobie nie woli, Pospolita przypowieść, tego głowa boli. Bądź łaskaw, mamy klucze, dobrze się nam stało; Będziem pić za twe zdrowie, abyć
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 114
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910