ksiądz wodą pokropił. 371 (P). NIECH JĘZYK NIE WYPRZEDZA MYŚLI
I raz, i drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie
ksiądz wodą pokropił. 371 (P). NIECH JĘZYK NIE WYPRZEDZA MYŚLI
I raz, i drugi dobra skosztuje kucharka, Uwrzałoli, nim wyda na półmisek z garka. Nie zaraz przyniesioną w gębę kładzie z kuchnie,
Lecz pierwej mądry człowiek potrawę odmuchnie. Błaznowie, skoro język wrzącym warem sparzą, Na zimny chleb dmuchają, nie tylko na warzą Z tej przyczyny, i nie bez fundamentu czynią: Doświadczenie u błaznów po szkodzie mistrzynią. Rozum kuchmistrz w człowieku: ten, nim słowo rzecze, Nim go wyda, doświadczy, jeśli nie upiecze, Jeśli godne słuchania uważnego ucha; Albo, jeśli gorące, pierwej na nie dmucha: Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 159
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to być zły znak, (i porwał się dworzanin pokojowy, który mi to sam powiadał, zaświecać świece,) Król Jego Mość nie-kazał jej zapalać, w-tym dymiła się długo, a potym sama prze się zapaliła się. Świeco Korony Polski jakoś gaśniesz, wielkiż to gas, kiedy Familia Jagielońska ustaje. Dmuchają na tę świecę przeciwne od wschodu wiatry, potencyj Tureckiej, i Tatarskiej, spraw to Bogarodzico Panno, aby się znowu ta świeca zapaliła, roziaśniała, berłem swym zaświeciła. Przemów do sług twoich, i do tej służebnice twojej, Korony naszej Bogarodzico Panno, Dominus tecum Pan z-tobą Polsko. 3. Ale możesz się też
to bydż zły znák, (i porwał się dworzánin pokoiowy, ktory mi to sam powiádał, záświecáć świece,) Krol Iego Mość nie-kazał iey zápaláć, w-tym dymiłá się długo, á potym sámá prze się zápaliłá się. Swieco Korony Polski iákoś gáśniesz, wielkiż to gás, kiedy Fámilia Iágielońska vstáie. Dmucháią ná tę świecę przećiwne od wschodu wiátry, potencyi Tureckiey, i Tátárskiey, spraw to Bogárodźico Pánno, áby się znowu tá świecá zápaliłá, roziáśniáłá, berłem swym záświećiłá. Przemow do sług twoich, i do tey służebnice twoiey, Korony nászey Bogárodzico Pánno, Dominus tecum Pan z-tobą Polsko. 3. Ale możesz się też
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 14
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
paszczękę zjadłego/ Nn I przez Niedźwiadka straszną swoję krążącego Szyje wielkim zakołem/ Oo i Raka/ któremu Już się inakszym kształtem kark krąży/ niż temu. Ani ty tego możesz sobie obiecować/ Być to łatwo przyść miało konie te sprawować: Konie ogniami srogie/ które w piersiach mają/ I którymi i usty i nozdrzem dmuchają. Zaledwie mnie samego posłuszne być śmieją/ Skoro się w nich umysły zuchwałe zagrzeją. I szyja się sprzeciwia lecom. Ty koniecznie Patrz synu/ byś nie został sobie niepraw wiecznie/ I śmiertelnej posługi nie wziął z ręki mojej: Póki tedy rzecz cała/ popraw prosby swojej. Wszak tylko znaków żądasz/
paszczekę ziadłego/ Nn Y przez Niedźwiadka straszną swoię krążącego Szyie wielkim zakołem/ Oo y Raká/ ktoremu Iuż się inákszym kształtem kárk krąży/ niż temu. Ani ty tego możesz sobie obiecowáć/ Być to łátwo przyść miało konie te spráwowáć: Konie ogniámi srogie/ ktore w pierśiach máią/ Y ktorymi y vsty y nozdrzem dmucháią. Záledwie mnie sámego posłuszne bydź śmieią/ Skoro się w nich vmysły zuchwáłe zágrzeią. Y szyiá się sprzećiwia lecom. Ty koniecznie Pátrz synu/ byś nie został sobie niepraw wiecznie/ Y śmiertelney posługi nie wźiął z ręki moiey: Poki tedy rzecz cáła/ popraw prosby swoiey. Wszak tylko znákow żądasz/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 54
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
stroi od stroju naszego/ Różny mają do sprawy dzieła żelaznego.
V nas w piecach okrągłych i niskich spuszczają RUdę: w których żelazo pospiesznie działają. A tam zaś mają piece wielkie i przestrone/ Wysokie jak kominy na czworgrań lepione.
Więc formęz wielkim okiem w piec sprzykra stawiają/ Przez którą miechy z góry we spodek dmuchają. Zaczym węgla niemało i żelaza palą/ Tak aż ciecze jak krupy przez lachor z żuzelą. Potym jeden ustawnie onę zużel tłucze W stępach: A w tym używa niepotrzebnej prace/ Wybierając z żuzele żelazo spalone: Które zaś znowu miecą w piec z rudą zmieszane. Więc i dęcie nie spieszne w onych piecach mają/
stroi od stroiu nászego/ Rożny máią do spráwy dźiełá żeláznego.
V nas w piecách okrągłych y niskich spusczáią RUdę: w ktorych żelázo pospiesznie dźiáłáią. A tám záś máią piece wielkie y przestrone/ Wysokie iák kominy ná czworgráń lepione.
Więc formęz wielkim okiem w piec sprzykrá stáwiáią/ Przez ktorą miechy z gory we spodek dmucháią. Záczym węgla niemáło y żelazá palą/ Ták áż ćiecze iák krupy przez láchor z żuzelą. Potym ieden vstáwnie onę zużel tłucze W stępách: A w tym używa niepotrzebney prace/ Wybieraiąc z żuzele żelázo spalone: Ktore zaś znowu miecą w piec z rudą zmieszane. Więc y dęćie nie spieszne w onych piecách máią/
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: E3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
i błyskawice słyszane i obaczone będą/ gdyby jedno Bóg szkodliwe grady łaskawie oddalić raczył. Słońce w prawdzie rzadko aleć przecię podczas miedzy to promieni swoich użyczy. Tu szatan nie będzie próżnował! Boże wszechmogący racz rozruchy/ zamieszania i srogie Krwie przelanie/ które groźne bywają/ oddalić! Gdy tak Marsy Saturnus w jeden róg dmuchają/ tedyć żtrudna bez rozruchów będzie! Wszakże jeden panuje nad wszytkimi! Cesarz Maksymilian widział że chłopek Daktyle siał i szczepił/ które drzewo dopieo we stu lat owoce nosić miało; przeto się dziwował/ i tego człowieka pytał/ komu by to ku dobremu czynił? Odpowiedział chłopek Bogu/ i potomkom; Ta odpowiedź tak barzo
y błyskáwice słyszáne y obáczone będą/ gdyby iedno Bog szkodliwe grády łáskáwie oddalić ráczył. Słonce w práwdźie rzadko áleć przećię podczás miedzy to promieni swoich użyczy. Tu szátan nie będźie proznował! Boże wszechmogący ráćz rozruchy/ zámieszánia y srogie Krwie przelanie/ ktore groźne bywáią/ oddálić! Gdy ták Marsy Sáturnus w ieden rog dmucháią/ tedyć żtrudná bez rozruchow będźie! Wszákże ieden pánuie nád wszytkimi! Cesarz Maximilian widźiał że chłopek Dáktyle śiał y szczepił/ ktore drzewo dopieo we stu lat owoce nośić miáło; przeto śię dźiwowáł/ y tego człowieká pytał/ komu by to ku dobremu czynił? Odpowiedźiał chłopek Bogu/ y potomkom; Tá odpowiedź ták bárzo
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: Gv
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
kiedy nalegali O córkę i pieniędzy coś siła dawali; Dał ją jem, pozwoliwszy, by ją z sobą wzięli I do swego królestwa, jeśli będą chcieli. PIEŚŃ XXVIII.
LIV.
Biorą pannę i pociech z nią obfite zdroje: Raz ten, drugi raz zaś ów ma rozkoszy swoje; Tak więc wzajemne miechy jednako dmuchają, Gdy w kominach kowalskich płomień z węgla dają. Stamtąd Hiszpanią prześć wszytkę umyślili, Potem pragną, Afrykę aby nawiedzili. Jadą już z Walencjej, wieczora pierwszego W Zatcie u gospodarza stanęli jednego.
LV.
I zaraz według swoich dawniejszych zwyczajów Idą kościoły, gmachy widzieć onych krajów; Bo tak, gdzie jeno kolwiek w
kiedy nalegali O córkę i pieniędzy coś siła dawali; Dał ją jem, pozwoliwszy, by ją z sobą wzięli I do swego królestwa, jeśli będą chcieli. PIEŚŃ XXVIII.
LIV.
Biorą pannę i pociech z nią obfite zdroje: Raz ten, drugi raz zaś ów ma rozkoszy swoje; Tak więc wzajemne miechy jednako dmuchają, Gdy w kominach kowalskich płomień z węgla dają. Stamtąd Hiszpanią prześć wszytkę umyślili, Potem pragną, Afrykę aby nawiedzili. Jadą już z Walencyej, wieczora pierwszego W Zatcie u gospodarza stanęli jednego.
LV.
I zaraz według swoich dawniejszych zwyczajów Idą kościoły, gmachy widzieć onych krajów; Bo tak, gdzie jeno kolwiek w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 370
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zatrudniać interesami prywatnemi promowując swoje interesa zabierając czas publicznych Akcyj niepotrzebnemi zbytkami i bankietami. Chleb z garła wydarty Ludziom zasłużonym obracając na fakcyje korupcyje i dochodzenie swoich interesów. do skarbu Rzpty drzeć się oślep jak kotka do Mleka. A skoro się co kolwiek zamarszczy fortuna albo najmniejsza jawi adversitas skoro im wdzięcznych nie stanie Fawoniuszów a przykre dmuchają Akwilony. Do cieplic z Gęsiami zapomniawszy curam Ojczyzny uciec za Granicę i w Cudzoziemskich Miastach dać się szarpać jako Cygani. Domi Leones Foris Vulpecullae . Mamy tego niedawną probę Wojnę szwedzką Kiedy już sevire fortuna et Cuncta miscere Cepit . Kiedy nas Vicinarum Gentium a prawie wszystkich simul et semel ścisnęła Potentia Kiedy na Rezystencyją tak ciężkim impetem
zatrudniać interessami prywatnemi promowuiąc swoie interessa zabieraiąc czas publicznych Akcyi niepotrzebnemi zbytkami y bankietami. Chleb z garła wydarty Ludziom zasłuzonym obracaiąc na fakcyie korrupcyie y dochodzenie swoich interessow. do skarbu Rzpty drzeć się oslep iak kotka do Mleka. A skoro się co kolwiek zamarszczy fortuna albo naymnieysza iawi adversitas skoro im wdzięcznych nie stanie Fawoniuszow a przykre dmuchaią Akwilony. Do cieplic z Gęsiami zapomniawszy curam Oyczyzny uciec za Granicę y w Cudzozięmskich Miastach dać się szarpać iako Cygani. Domi Leones Foris Vulpecullae . Mamy tego niedawną probę Woynę szwedzką Kiedy iuz sevire fortuna et Cuncta miscere Cepit . Kiedy nas Vicinarum Gentium a prawie wszystkich simul et semel scisnęła Potentia Kiedy na Rezystencyią tak cięzkim impetem
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 133
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ukradkiem przez podkop dziurę czyni na dnie, Ognistemi wyrzuca bronę petardami, Piechoty pod mur pędzi, nakryte tarczami: Tak serdeczna rycerka sili się, pracuje; Próżno, bo broń od twardej blachy odskakuje.
LXXIII.
Z zbroje, z tarczy, z szyszaka skry tak wylatują, Jako z komina, w ogień gdy miechy dmuchają. Krzywe, proste, zmyślone cięcia wynajduje, Lubo szyję lub ramię przeciąć usiłuje; Tak z pochmurza wypchniony czarnego deszcz z gradem Urodzaj w polach żyzny częstem wali padem. Rugier nakoło krokiem sporem rączo chodzi, Składa się, a choćby mógł, namniej jej nie szkodzi.
LXXI
Raz stanie, raz uczyni odwrót prędki w
ukradkiem przez podkop dziurę czyni na dnie, Ognistemi wyrzuca bronę petardami, Piechoty pod mur pędzi, nakryte tarczami: Tak serdeczna rycerka sili się, pracuje; Próżno, bo broń od twardej blachy odskakuje.
LXXIII.
Z zbroje, z tarczy, z szyszaka skry tak wylatują, Jako z komina, w ogień gdy miechy dmuchają. Krzywe, proste, zmyślone cięcia wynajduje, Lubo szyję lub ramię przeciąć usiłuje; Tak z pochmurza wypchniony czarnego deszcz z gradem Urodzaj w polach żyzny częstem wali padem. Rugier nakoło krokiem sporem rączo chodzi, Składa się, a choćby mógł, namniej jej nie szkodzi.
LXXI
Raz stanie, raz uczyni odwrót prędki w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 353
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Jud przywiodę do wiecznych przepaści. Bo się w maściach i w perfumach, w farbiczkach kochają, Białegłowy rozkosznice, to przy sobie mają. Czoło wymuszcze, wygładzi, białkami pokości, A nabarziej to działają, gdy na więcej gości. A pachołcy łotrzykowie, co to dobrze znają, Goździków w usta nakładszy, na panny dmuchają. Stare panny z sześćdziesiąt lat, z pomarszczoną twarzą, Jaskru i ziół rozmaitych dostatkiem nawarzą. Na twarz sobie przykładają, że skóra oblezie, Zupełnie cztery niedziele na świat nie wylezie, A wódkami twarz smalcuje; skoro się wyleni, Znowu się młodsza uczyni, kiedy twarz odmieni.
Tam będą przyprawki, dragant,
Iud przywiodę do wiecznych przepaści. Bo się w maściach i w perfumach, w farbiczkach kochają, Białegłowy rozkosznice, to przy sobie mają. Czoło wymuszcze, wygładzi, białkami pokości, A nabarziej to działają, gdy na więcej gości. A pachołcy łotrzykowie, co to dobrze znają, Goździków w usta nakładszy, na panny dmuchają. Stare panny z sześćdziesiąt lat, z pomarszczoną twarzą, Jaskru i ziół rozmaitych dostatkiem nawarzą. Na twarz sobie przykładają, że skóra oblezie, Zupełnie cztery niedziele na świat nie wylezie, A wódkami twarz smalcuje; skoro sie wyleni, Znowu sie młodsza uczyni, kiedy twarz odmieni.
Tam będą przyprawki, dragant,
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 48
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903