Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty
Kurklach, psy mi gończe na wrzody w gardle, nieuleczone, zdychały; tę klęskę pamięci podać dla tego się godzi, że mi zdechł najukochańszy ogar (Hałasem go zwano), pożary, który przez lat cztery, przy śmierci siedmiudziesięciu niedźwiedzi i trzech był, nie znając nigdy tego, aby puszczony na trop, albo dołowić go nie miał, albo odstąpić, lubo się zdarzały i południa i upały słoneczne i po hałych borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
w puszczy, ile gdy wiatry, słychać. Tenże głos, im częściej pies nim daje się po tropie idąc słyszeć, tym lepiej dla przebiegających strzelców. Te tedy szczenięta, gdy już po niedziel 14 mieć będą, powodzić im niedźwiedzia i uwiązać gdzie w gęstwie. Z wypuszczonych tedy szczeniąt zważać, które najdłużej, dołowiwszy się, głosić będzie, nic nie nawołując, nadzieja, że nieodstępny będzie tropowy. Takich tedy prób kilka, lecz coraz w inszym miejscu uczyniwszy, konno za sobą wodząc niedźwiedzia, będą przednie tropowe. Kundle zaś żadną miarą innego gniazda być nie powinni, jak tego, o którym zwyż namienił, rosnąć i hodując się
w puszczy, ile gdy wiatry, słychać. Tenże głos, im częściej pies nim daje się po tropie idąc słyszeć, tym lepiej dla przebiegających strzelców. Te tedy szczenięta, gdy już po niedziel 14 mieć będą, powodzić im niedźwiedzia i uwiązać gdzie w gęstwie. Z wypuszczonych tedy szczeniąt zważać, które najdłużej, dołowiwszy się, głosić będzie, nic nie nawołując, nadzieja, że nieodstępny będzie tropowy. Takich tedy prób kilka, lecz coraz w inszym miejscu uczyniwszy, konno za sobą wodząc niedźwiedzia, będą przednie tropowe. Kundle zaś żadną miarą innego gniazda być nie powinni, jak tego, o którym zwyż namienił, rosnąć i hodując się
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 202
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak