w zaloty.
Sam bez afektów, różne w ludzi leję: Gniew, miłość, żal, śmiech, bojaźń i nadzieję; We mgnieniu oka, choć nie mam czym płacić, Mogę zbogacić.
Śmierć nawet sama u mnie w ręku bywa I czas, i wieki, i pamięć skwapliwa;
I czego dowcip ludzki się dobada, U mnie to składa.
Łacno mię zgadnąć, bo i mówię z tobą, I masz mię jawnie w oczach twych przed sobą; Zgadniesz, jeżeliś na oczy nie głuchem I patrzysz uchem. GADKA DWUNASTA
Nie widzi słońce pod swymi obroty Śliczniejszej boskiej nade mnie roboty. Jam jest obrazem bóstwa i na ziemi
w zaloty.
Sam bez afektów, różne w ludzi leję: Gniew, miłość, żal, śmiech, bojaźń i nadzieję; We mgnieniu oka, choć nie mam czym płacić, Mogę zbogacić.
Śmierć nawet sama u mnie w ręku bywa I czas, i wieki, i pamięć skwapliwa;
I czego dowcip ludzki się dobada, U mnie to składa.
Łacno mię zgadnąć, bo i mówię z tobą, I masz mię jawnie w oczach twych przed sobą; Zgadniesz, jeżeliś na oczy nie głuchem I patrzysz uchem. GADKA DWUNASTA
Nie widzi słońce pod swymi obroty Śliczniejszej boskiej nade mnie roboty. Jam jest obrazem bóstwa i na ziemi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 197
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Bowiem ciwszytkiego Licha tego przyczyną. Wynidziecie sami W-pole dyzarmowani: toż z-upominkami Do tąd zatrzymanymi, które i tu macie Z sobą fanty, wszytkie te Hanowi oddacie, Zdrowia swe okupując. Co słysząc Posłowie, Sarkną ciężko. I owszem (jeden z nich odpowie) Będziem milczeć, ani się umyślnie dobadasz Słowa na nas, bo o czym teraz tu powiadasz, I rozumieć, a zgoła pytać się nie chcemy, Prócz p okiśmy wolnymi, do siebie to wiemy, Ze niżby nam do takiej miało przyjść niewoli, I Pogańskich szacunków, dziesięć razy woli Każdy umrzeć. T o czego możemy tu snadnie Przyjść gdy
; Bowiem ćiwszytkiego Lichá tego przyczyną. Wynidźiećie sami W-pole dyzarmowani: toż z-upominkámi Do tąd zátrzymánymi, ktore i tu maćie Z sobą fánty, wszytkie te Hánowi oddaćie, Zdrowia swe okupuiąc. Co słysząc Posłowie, Sarkną ćieszko. I owszem (ieden z nich odpowie) Bedźiem milcżeć, áni sie umyślnie dobadasz Słowá na nas, bo o czym teraz tu powiádasz, I rozumieć, á zgoła pytać sie nie chcemy, Procz p okiśmy wolnymi, do siebie to wiemy, Ze niżby nam do takiey miało przyyść niewoli, I Pogańskich szacunkow, dźiesieć razy woli Káżdy umrzeć. T o czego możemy tu snadnie Przyyść gdy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 67
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z pilnością szukać dobra miałaś/ Od tego/ jako z bywszy wzroku/ uciekałaś: A prawie Stwórcę twego mając w podłej cenie/ Ulubiłaś nikczemne onego stworzenie/ Mając uciechy świata/ rozkosz/ wszeteczeństwo/ Zbytek/ próżność/ za wielkie swe błogosławieństwo Lamentu dzień pierwszy.
Któż się może o liczbie grzechów mych dobadać? Kto zdoła o wielkości zbrodni mych powiadać? I kto zrozumieć może/ któremim swojego Śmiał obrażać Majestat Boga łaskawego? Prędzej może kto z liczyć mokre Wisły krople/ Prędzej w Marcu wiszące z dachów mróżne sople: Ryby drobne po wodzie cichej pływające: I prędzej po powietrzu ptastwo latające; Aniżeli kto zbrodnie/ grzechy/
z pilnośćią szukać dobrá miałaś/ Od tego/ iako z bywszy wzroku/ ućiekałaś: A prawie Stworcę twego maiąc w podłey cenie/ Vlubiłaś nikcżemne onego stworzenie/ Maiąc uciechy świata/ roskosz/ wszetecżeństwo/ Zbytek/ prożność/ za wielkie swe błogosławieństwo Lámentu dźień pierwszy.
Ktoż się może o licżbie grzechow mych dobadáć? Kto zdoła o wielkośći zbrodni mych powiadać? Y kto zrozumieć może/ ktoremim swoiego Smiał obrażáć Maiestát Bogá łáskáwego? Prędzey może kto z liczyć mokre Wisły krople/ Prędzey w Marcu wiszące z dáchow mrożne sople: Ryby drobne po wodźie cichey pływáiące: Y prędzey po powietrzu ptastwo latáiące; Aniżeli kto zbrodnie/ grzechy/
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 17
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
/ żeby mu człowiek (jako niektórzy rozumieją) dosyć uczynić nie mógł: zwłaszcza gdy przezeń nie więcej Pan Bóg i Kościół Świętej wyciąga/ jedno żeby pokutujący/ pilno w sumnienie wejrzawszy/ i sprawy swe roztrząsnąwszy/ tych się grzechów śmiertelnych spowiadać/ które na ten czas pamiętać będzie. Bo gdy by się innych dobadać/ i na myśl przywieść nie mógł (byle szczerze wydać je gotów był) jako ogólnie w tej samej spowiedzi zawarte/ za łaską i miłosierdziem Boskim/ u którego z Prorokiem dufnie prosim Ab occultis meis munda me Domine. Ps: 18. Odpuszczone będą. O/ nagrodzi się ta trudność/ kiedy po krótkim zawstydżeniu
/ żeby mu człowiek (iáko niektorzy rozumieią) dosyć uczynić nie mogł: zwłászcza gdy przezeń nie więcey Pan Bog y Kośćioł Swiętey wyćiąga/ iedno żeby pokutuiący/ pilno w sumnienie weyrzawszy/ y sprawy swe roztrząsnąwszy/ tych się grzechow śmiertelnych spowiádać/ ktore ná ten czas pamiętać będźie. Bo gdy by się innych dobadać/ y ná myśl przywieść nie mogł (byle szczerze wydać ie gotow był) iáko ogulnie w tey samey spowiedźi zawarte/ zá łaską y miłośierdźiem Boskim/ v ktorego z Prorokiem dufnie prośim Ab occultis meis munda me Domine. Ps: 18. Odpuszczone będą. O/ nagrodźi sie ta trudność/ kiedy po krotkim záwstydźeniu
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 96
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wtedy opisać trwogę? Mamże ci wszystko opowiedzieć? Przyprowadzono nas dnia następującego do wysłuchania, Pop którego słowo było nieomylne, powtórzył swoję skargę najprzód przeciwko Stelejowi. Mój Przyjaciel odwoływał się na swoję niewinność, lecz to przed tym strasznym Sądem nic nie ważyło. Postąpili sobie według swego okrutnego zwyczaju, aby się prawdy przed Sądem dobadali. Kazano go położyć, i bić w podeszwy, aby się przyznał. Statecznie w naszych oczach tę katownią wytrzymał, i nie sarknąwszy nawet pod rękami tych okrutników bijących go dwiema prącikami w gołe ciało. Jak jego męka minęła, żadnego nie wymusiwszy z niego wynzania, przyszła kolej na nieszczęśliwego Sidnego. Pop wyznał na niego
wtedy opisać trwogę? Mamże ći wszystko opowiedzieć? Przyprowadzono nas dnia następuiącego do wysłuchania, Pop ktorego słowo było nieomylne, powtorzył swoię skargę nayprzod przeciwko Steleiowi. Moy Przyiaciel odwoływał śię na swoię niewinność, lecz to przed tym strasznym Sądem nic nie ważyło. Postąpili sobie według swego okrutnego zwyczaiu, aby śię prawdy przed Sądem dobadali. Kazano go położyć, i bić w podeszwy, aby śię przyznał. Statecznie w naszych oczach tę katownią wytrzymał, i nie sarknąwszy nawet pod rękami tych okrutnikow biiących go dwiema prąćikami w gołe ćiało. Jak iego męka minęła, żadnego nie wymusiwszy z niego wynzania, przyszła koley na nieszczęśliwego Sidnego. Pop wyznał na niego
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 99
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mówiwszy, Tylko co zakład z mieszka odliczywszy, Równo stanąwszy z niem Gołecki skoczy W usilnym biegu — cel mając przed oczy. Witkop także z niem i przodek jakoby Zda się brać zrazu chcąc swojej ozdoby I sławy dopiąć. Lecz gdy się rozwodzi W biegu Gołecki, wnet bystrym przechodzi Pędem Witkopa; a zaś ostrogami Witkop dobada konia i plagami Częstemi karze, aby przecie swojej Dogodził myśli. Lecz gdzie woda stoi Lub cicho ciecze, trudno stoczystemu Źrzodłu ma zrównać bystro płynącemu. Także i Witkop, nim pół biegu mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co
mówiwszy, Tylko co zakład z mieszka odliczywszy, Równo stanąwszy z niem Gołecki skoczy W usilnym biegu — cel mając przed oczy. Witkop także z niem i przodek jakoby Zda się brać zrazu chcąc swojej ozdoby I sławy dopiąć. Lecz gdy się rozwodzi W biegu Gołecki, wnet bystrym przechodzi Pędem Witkopa; a zaś ostrogami Witkop dobada konia i plagami Częstemi karze, aby przecie swojej Dogodził myśli. Lecz gdzie woda stoi Lub cicho ciecze, trudno stoczystemu Źrzodłu ma zrównać bystro płynącemu. Także i Witkop, nim pół biegu mija, A już Gołecki u kresu wywija — Plac otrzymawszy — wężykiem do koła Upoconego pocierając czoła. A w tym tryjumfie ledwo co
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 166
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
WIENIAWA (głowa żubrza z pierścieniem) 90. DO WIENIAWCZYKA
Żubrzą głowę z rogami masz w pieczęci, bracie; Jeśli prawda, co ludzie powiedają na cię, Że skoroś się ożenił, rosną i na twojej — Zwierz się do rogów rodzi, człeku nie przystoi. Kontentuj tym, co dała natura przy ciele, Dobadaj żenie, tak róść nie będą na czele; Lecz jeśli częściej wisi, niżeli się dźwiga, Nie dziw, że się z inszymi tryka twa Jadwiga. 91. DO HANREJA HERBOWNEGO
Satyrem cię trudno zwać, kiedyś nie kosmaty, A dopieroż człowiekiem, widząc, żeś rogaty. Lecz żebym obie rzeczy
WIENIAWA (głowa żubrza z pierścieniem) 90. DO WIENIAWCZYKA
Żubrzą głowę z rogami masz w pieczęci, bracie; Jeśli prawda, co ludzie powiedają na cię, Że skoroś się ożenił, rostą i na twojej — Zwierz się do rogów rodzi, człeku nie przystoi. Kontentuj tym, co dała natura przy ciele, Dobadaj żenie, tak róść nie będą na czele; Lecz jeśli częściej wisi, niżeli się dźwiga, Nie dziw, że się z inszymi tryka twa Jadwiga. 91. DO HANREJA HERBOWNEGO
Satyrem cię trudno zwać, kiedyś nie kosmaty, A dopieroż człowiekiem, widząc, żeś rogaty. Lecz żebym obie rzeczy
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 436
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to sprawił/ jakoby go miłowała/ abo żeby się nią mąż jej własny hydził/ który podarkami będąc uwiedziony/ nauką swoją sprawił/ że ją ludzie rozumieli być kłaczą. Mąż tedy jej przelekszy się gdy klaczę w łożu swym leżącą widział/ wzdychając płakał/ iż do niej mówiąc/ żadnego słowa nie mógł się na niej dobadać. Przyprowadziwszy tedy kapłany pokazował/ coby się z nią działo/ ale przyczyny tego przypadku niemógł wiedzieć. Uwiązawszy ją tedy jako bydlę/ prowadził na pustynią. A gdy się ku mieszkania Makarego ś. przybliżał/ strofowali go mniszy/ iż z klaczą do klasztora szedł/ który odpowiedział mówiąc: że to żona moja
to spráwił/ iákoby go miłowáłá/ ábo żeby się nią mąż iey własny hydźił/ ktory podárkámi będąc vwiedźiony/ náuką swoią spráwił/ że ią ludźie rozumieli bydź kłácżą. Mąż tedy iey przelekszy się gdy klácżę w łożu swym leżącą widźiał/ wzdycháiąc płákał/ iż do niey mowiąc/ żadnego słowá nie mogł sie ná niey dobádáć. Przyprowádźiwszy tedy kápłany pokázował/ coby sie z nią dźiało/ ále przyczyny tego przypadku niemogł wiedźieć. Vwiązawszy ią tedy iáko bydlę/ prowádźił ná pustynią. A gdy sie ku mieszkania Mákáre^o^ ś. przybliżał/ strofowáli go mniszy/ iż z klácżą do klasztorá szedł/ ktory odpowiedźiał mowiąc: że to żoná moiá
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 439
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
wygody i wczasu, I pychy przytym; smakując te drogi, W których mu życie słodło i nałogi. Choćby najdłużej źli na na świecie żyli, Możność ich jednak trwa do krótkiej chwili, (Pokryta fortun doczenych oponą) Miarkując wieczność nieograniczoną. zginą jak wszytko ginie, i upada, Ani się o nich potomność dobada, Ani ich ludzkie wspomnią kiedy głosy, Sam ich czas zetrże, jak rozdzielne kłosy. Co jeżeli się pokaże inaczy, Któż mnie w mej mowie kłamliwym być baczy? Kto mi fałsz zada? i tak będzie srogiem? Żebym się wstydził słów mych miał przed Bogiem? Job Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący
wygody i wczásu, I pychy przytym; smakuiąc te drogi, W ktorych mu żyćie słodło i nałogi. Choćby naydłużey zli ná ná świećie żyli, Możność ich iednák trwa do krotkiey chwili, (Pokryta fortun doczenych oponą) Miarkuiąc wieczność nieograniczoną. zginą iák wszytko ginie, i upada, Ani się o nich potomność dobada, Ani ich ludzkie wspomnią kiedy głosy, Sam ich czás zetrże, iák rozdźielne kłosy. Co ieżeli sie pokaże inaczy, Ktoż mie w mey mowie kłamliwym bydź baczy? Kto mi fałsz zada? i tak będźie srogiem? Zebym się wstydźił słow mych miał przed Bogiem? Job Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 91
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
na rozdroże, Od nieprawości sam się strzeż nieboże, Która cię marnie za sobą uwiodła, Skoroć dopięło utrapienie godła. Oto BÓG w mocy swojej niepojęty, I w dziełach wielki; i w rozumie Święty, Jak starży Wieszcze świadczą i Wyznawcy, Równego nie ma snadź Zakonodawcy. Kto się z nas może dróg jego dobadać? Albo kto będzie ważył mu się zadać? Ześ w czym nieprawy, że okrom słuszności Piorunem gromisz ludzkie przewrotności? Duchy Niebieskie, i Anieli sami, O których w życiu uczcił proroctwami, Skrytych tajemnic jego nie dociekli, A ty byś pojąć miał, co o nim rzekli? Wszyscy go znają, widzą
ná rozdroże, Od niepráwośći sam sie strzeż nieboże, Ktora ćię marnie zá sobą uwiodła, Skoroć dopięło utrápienie godła. Oto BOG w mocy swoiey niepoięty, I w dźiełach wielki; i w rozumie Swięty, Iák starży Wieszcze świádczą i Wyznawcy, Rownego nie ma snadź Zakonodawcy. Kto się z nas może drog iego dobadáć? Albo kto będźie ważył mu się zadáć? Ześ w czym niepráwy, że okrom słusznośći Piorunem gromisz ludzkie przewrotnośći? Duchy Niebieskie, i Anieli sámi, O ktorych w żyćiu uczćił proroctwámi, Skrytych táiemnic iego nie doćiekli, A ty byś poiąć miał, co o nim rzekli? Wszyscy go znáią, widzą
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 140
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705