głowy tej na ziemię skłonionej, padać się musiała, i już odkupiona od złego ziemia, złości się otrząsała. 4. Do mego przedsięwzięcia, słyszała ziemia dekret niesprawiedliwy, widziała wykonanie, spodziewała się jednak, że ludzie poprawią swego zdania, zdejmą i uleczą Pana. Ale gdy ziemia postrzegła, że niesprawiedliwość dokończona, że dobiega, gdzie się zapuściła Sądu złość. Movebuntur fandamenta terrae, i zarazem zatrzęsła się ziemia. Nieczynić było tak niesprawiedliwego dekretu, spokojna by była ziemia, za niesprawiedliwością przyszedł ten niepokój. Wyraził to Liranus tłumacząc przytoczone Z. Ewangelyj miejsce. Terra mota est, quasi non potenssustinere mortem Christi. Ziemia się trzęsie,
głowy tey ná źiemię zkłońioney, pádáć się muśiáłá, i iuż odkupiona od złego źiemiá, złośći się otrząsała. 4. Do mego przedśięwźięćia, słyszáłá źięmiá dekret niespráwiedliwy, widziáłá wykonánie, spodziewáłá się iednák, że ludźie popráwią swego zdánia, zdeymą i vleczą Páná. Ale gdy źiemiá postrzegłá, że niespráwiedliwość dokończona, że dobiega, gdźie się zápuśćiłá Sądu złość. Movebuntur fandamenta terrae, i zárázem zátrzęsłá się źięmiá. Nieczynić było ták niespráwiedliwego dekretu, zpokoyna by byłá źięmiá, zá niespráwiedliwośćią przyszedł ten niepokoy. Wyráził to Lyránus tłumácząc przytoczone S. Ewángelyi mieysce. Terra mota est, quasi non potenssustinere mortem Christi. Zięmiá się trzęśie,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 5
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Kolumna Prosper, hetman stary, I za niem zawołany margrabia z Peskary I Wasty młody czynią, że włoski kraj potem Będzie się zawżdy drogi zdał liliom złotem; I widzę, że ten trzeci, jakby zapędzony, Chce inszych do laurowej uprzedzić korony, Jako rączy zawodnik, co z miejsca wybiega Ostateczny, a kresu napierwej dobiega.
XXIX.
Widzę cnego Alfonsa, który tej wierności, Tego męstwa i tej jest rycerskiej dzielności, Że mu cesarz tak młodo, choć jeszcze swojego Wieku spełna nie mija dwudziestoszóstego, Wojska swego powierzy, które w jego pieczy Mając, nie tylko wszytko, co ma, ubezpieczy, Ale wszytkiego świata uczynić się panem Będzie
Kolumna Prosper, hetman stary, I za niem zawołany margrabia z Peskary I Wasty młody czynią, że włoski kraj potem Będzie się zawżdy drogi zdał liliom złotem; I widzę, że ten trzeci, jakby zapędzony, Chce inszych do laurowej uprzedzić korony, Jako rączy zawodnik, co z miejsca wybiega Ostateczny, a kresu napierwej dobiega.
XXIX.
Widzę cnego Alfonsa, który tej wierności, Tego męstwa i tej jest rycerskiej dzielności, Że mu cesarz tak młodo, choć jeszcze swojego Wieku spełna nie mija dwudziestoszóstego, Wojska swego powierzy, które w jego pieczy Mając, nie tylko wszytko, co ma, ubezpieczy, Ale wszytkiego świata uczynić się panem Będzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 337
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, wpóty dokuczał Brylowi, mając już gotową suplikę do podania królowi, że Bryl musiał należyty list napisać i dać mu kopią tegoż listu dla pokazania księciu hetmanowi, a tak to sprawiwszy i od Duranda, ministra francuskiego, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł, jeszcze większą prędkością, bo nawet oklep na żydowskich koniach, dobiegał do Nowogródka, ale Fleming, będąc o tym pierwej ostrzeżony od księcia kanclerza, w uporze swoim, został i zwaliwszy na deputatów, że nie chcą relaksować swego dekretu, oczywiście na resztę słowa królowi nie dotrzymał i tak Bohusz nic nie wskórał, a tymczasem trybunał ziemski nowogródzki zalimitowany został.
Wszystkie zatem staranie księcia hetmana było
, wpóty dokuczał Brylowi, mając już gotową suplikę do podania królowi, że Bryl musiał należyty list napisać i dać mu kopią tegoż listu dla pokazania księciu hetmanowi, a tak to sprawiwszy i od Duranda, ministra francuskiego, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł, jeszcze większą prędkością, bo nawet oklep na żydowskich koniach, dobiegał do Nowogródka, ale Fleming, będąc o tym pierwej ostrzeżony od księcia kanclerza, w uporze swoim, został i zwaliwszy na deputatów, że nie chcą relaksować swego dekretu, oczywiście na resztę słowa królowi nie dotrzymał i tak Bohusz nic nie wskórał, a tymczasem trybunał ziemski nowogródzki zalimitowany został.
Wszystkie zatem staranie księcia hetmana było
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 817
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
niemudzi/ I które cię zwycięstwo potkać ma w tym dziele/ Nie mieszkaj mu. Zaczym ją pożegnała mile/ I tak kontentowaną przy ochotnym chlebie/ Z wdzięcznej konwersacji puściła od siebie. Nadobnej Paskwaliny. Punkt II. Nadobnej Paskwaliny Nadobnej Paskwaliny PUNKT III
A Tam gdy Paskwalina spoczynku szukając Głowie swojej/ i miejsca tego dobiegając Przez trudy nieskończone/ po świecie wędruje Tu/ o której bez łodzi Morze przeprawuje/ I ziemie nie dotyka/ rumor o niej w Mieście Gąb tysiąc swych rozwiąże/ różno to odeście Ztą jej interpretując. Czemu tak ukryta Poszła nieodpowiednie: Takli jej niezbyta Miłość była: i jedna mogła ją ceduła/ Do jej
niemudzi/ Y ktore cię zwycięstwo potkáć ma w tym dziele/ Nie mieszkay mu. Záczym ią pożegnáła mile/ Y tak kontentowáną przy ochotnym chlebie/ Z wdzięczney konwersácyey pusciła od siebie. Nadobney Pasqualiny. Punkt II. Nadobney Pasqualiny Nadobney Pasqualiny PUNKT III
A Tám gdy Pasqualina spoczynku szukáiąc Głowie swoiey/ y mieyscá tego dobiegáiąc Przez trudy nieskończone/ po świecie wędruie Tu/ o ktorey bez łodzi Morze przepráwuie/ Y ziemie nie dotyka/ rumor o niey w Mieście Gąb tysiąc swych rozwiąże/ rożno to odeście Ztą iey interpretuiąc. Czemu ták vkryta Poszłá nieodpowiednie: Tákli iey niezbyta Miłość byłá: y iedná mogłá ią cedułá/ Do iey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 90
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
przed niem leci, I wprzód na gmachu kędy zaszumieje, Niżli się piasek za wichrem przywieje. Tak i wołoszyn, jako począł nogi Zbierać i zmietać proch swym wiatrem z drogi, Pierwej przyleciał do kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się z sobą zaraz osądzili, A tym igrzyskiem ludzie ucieszyli. Na to patrzając Witkop tam będący A w swym rumaku także ufający — Pomyślił sobie, iż „zrazu leniwie Wołoszyn poszedł — tylko co pierzchliwie Przed samem kresem. Mogę ja ugonić
przed niem leci, I wprzód na gmachu kędy zaszumieje, Niżli się piasek za wichrem przywieje. Tak i wołoszyn, jako począł nogi Zbierać i zmietać proch swym wiatrem z drogi, Pierwej przyleciał do kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się z sobą zaraz osądzili, A tym igrzyskiem ludzie ucieszyli. Na to patrzając Witkop tam będący A w swym rumaku także ufający — Pomyślił sobie, iż „zrazu leniwie Wołoszyn poszedł — tylko co pierzchliwie Przed samem kresem. Mogę ja ugonić
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 165
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
że szczęśliwsi w sieroctwie swoim niżli my: A zasz nie tak? leniwe prawo Polskie/ albo swawolna niezgoda/ (której Panie uchowaj) jako długo przewlec może sieroctwo nasze wszyscy wiecie. Rączoć w prawdzie bieżała Atalanta/ chyżo doskoczyć chciała naznaczonego kresu: prędko myśliła odprawić zawody swoje; ale chytry Hyppomenes jako postrzegł/ że dobiega zamierzonego miejsca/ co raz to jabłko złote ciskał/ aby się około niego bawieła/ a on tym czasem swego dowodzieł. Wiemci ja żeby osierociała Korona nasza/ rada jako druga Atalanta co naprędzej do kresu sieroctwa swego przybiegła i tam Interegnum swoje skończywszy Pana przywitała; ale kto wie jeśli się nie znajdą jaczy Hippomenesowie/ którzy
że szczęśliwśi w śieroctwie swoim niżli my: A zasz nie ták? leniwe práwo Polskie/ álbo swawolna niezgodá/ (ktorey Pánie vchoway) iáko długo przewlec może śieroctwo nasze wszyscy wiećie. Rączoć w prawdźie bieżáła Atálántá/ chyżo doskoczyć chćiáłá náznáczonego kresu: prędko myśliłá odpráwić zawody swoie; ále chytry Hyppomenes iáko postrzegł/ że dobiega zámierzonego mieyscá/ co raz to iábłko złote ćiskał/ áby sie około niego báwiełá/ á on tym czásem swego dowodźieł. Wiemći ia żeby ośieroćiáła Koroná nászá/ rádá iáko druga Atálántá co naprędzey do kresu śieroctwá swego przybiegłá y tám Interegnum swoie skończywszy Páná przywitáła; ále kto wie ieśli się nie znaydą iáczy Hippomenesowie/ ktorzy
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 30
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, Żeby przyznał wygraną, zwycięzcę obdarzy), W powinności, nadobna, poczuwa się, dziewko, Kawaler twój: z dziardynu Erycyny drzewko Dajeć na znak wygranej. Już masz niewolnika, Który jakoć dał serce, da i duszę w łyka, Boś mu cnotą przy ślicznej dała met urodzie, Że swego przedsięwzięcia dobiega w zawodzie. W nowy zawód miłości z tobą dożywotnej, Kędy niebo zakładem, bierze się ochotny. To smakuje, dzisiejsze to smakuje pęta, Że będzie miał do kresu z ciebie konkurenta. 158. UCZYŁ SIĘ, JAK PIES PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg,
, Żeby przyznał wygraną, zwycięzcę obdarzy), W powinności, nadobna, poczuwa się, dziewko, Kawaler twój: z dziardynu Erycyny drzewko Dajeć na znak wygranej. Już masz niewolnika, Który jakoć dał serce, da i duszę w łyka, Boś mu cnotą przy ślicznej dała met urodzie, Że swego przedsięwzięcia dobiega w zawodzie. W nowy zawód miłości z tobą dożywotnej, Kędy niebo zakładem, bierze się ochotny. To smakuje, dzisiejsze to smakuje pęta, Że będzie miał do kresu z ciebie konkurenta. 158. UCZYŁ SIĘ, JAK PIES PIJE W NILU
Z jednym, co miał o sobie opiniją wielką Nauki z czytania ksiąg,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 94
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nieukiem. Śmiejąc się: Taką rzeczą, rzekę, jeśli się to Ostoi, przybędzie nam w każdy miesiąc święto. 101 (D). ŻYWOT ŚMIERTELNY
W drodześmy wszyscy, a powiem coś gorzej, Wszyscy w zawodzie: ten później, ów sporzej, Ten śpiąc, ów czując, ten młody, ów stary Dobiega metu, póki w piersiach pary. Ktokolwiek na świat rodzi się z macierze, Zaraz na strawę, zaraz termin bierze, Kędy go pocztą, dzień dniowi, noc nocy Podaje, a człek leci jako z procy; A wżdy tak głupi i nierozgarniony, Że jakby trzymał żywot zakupiony, Jakby na gruncie, nie na
nieukiem. Śmiejąc się: Taką rzeczą, rzekę, jeśli się to Ostoi, przybędzie nam w każdy miesiąc święto. 101 (D). ŻYWOT ŚMIERTELNY
W drodześmy wszyscy, a powiem coś gorzej, Wszyscy w zawodzie: ten później, ów sporzej, Ten śpiąc, ów czując, ten młody, ów stary Dobiega metu, póki w piersiach pary. Ktokolwiek na świat rodzi się z macierze, Zaraz na strawę, zaraz termin bierze, Kędy go posztą, dzień dniowi, noc nocy Podaje, a człek leci jako z procy; A wżdy tak głupi i nierozgarniony, Że jakby trzymał żywot zakupiony, Jakby na gruncie, nie na
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 275
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
,
to mi gwałtownie Niezgoda wydziera i wrota obcym na zdobycz otwiera, a Upór, trąbiąc tym więcej na trwogę, tego chce, czego dać mu ja nie mogę.
Darujcie krzywdę Matce, dzieci, swoję, a już rumioną złóżcie z grzbietów zbroję, a jeśli mężnych boków nie dolega, niech przed bachmatem wprzód Niestru dobiega.
Ono ujźrzawszy i gołe tam kąty, wydarł rozbójca znowu mi Iflanty, jako chciał prawie, bez potu, bez rany, śmiały po bitwie niedawno przegranej.
Waszymi na was działy strzelać będzie, których mu Kamień w gęstym dodał rzędzie, a jeśli prędkiej odsieczy nie zoczy, nie zahamuje Dźwina jego mocy.
,
to mi gwałtownie Niezgoda wydziera i wrota obcym na zdobycz otwiera, a Upór, trąbiąc tym więcej na trwogę, tego chce, czego dać mu ja nie mogę.
Darujcie krzywdę Matce, dzieci, swoję, a już rumioną złóżcie z grzbietów zbroję, a jezli mężnych boków nie dolega, niech przed bachmatem wprzód Niestru dobiega.
Ono ujźrzawszy i gołe tam kąty, wydarł rozbójca znowu mi Iflanty, jako chciał prawie, bez potu, bez rany, śmiały po bitwie niedawno przegranéj.
Waszymi na was działy strzelać będzie, których mu Kamień w gęstym dodał rzędzie, a jeśli prędkiéj odsieczy nie zoczy, nie zahamuje Dźwina jego mocy.
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 183
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
/ Nawigacje różne odprawiają: Ten z Wenecji do Alepu płynie/ Ów ku Cyprowi szczęśliwej krainie: Ten do dalekiej Etijopiej Laduje okręt: ów Aleksandrii. I do ludnego puścił się Kairu/ Dla trochy cukru/ i kąska Imbieru.
III. Szukają zysku rozmaitą sztuką/ I na wojennych galerach się tłuką. I podziemnego dobiegają nieba/ Dla bryły złota/ i dla sztuki chleba. Wschodni/ zachodni kraj spielgrzymowali/ I za daleki Kaukaz żeglowali: A śmierć za nimi w trumnie miasto łodzi Pędzi/ i w mokrej topi je powodzi. Pochodnia
IV. Gdym się tak ludzkiej przypatrzał chciwości/ Rzekł domnie świętej Bohatyr miłości: Już nie
/ Náwigácye rożne odpráwiáią: Ten z Wenecyey do Alepu płynie/ Ow ku Cyprowi sczęśliwey krainie: Ten do dálekiey Aetiiopiey Laduie okręt: ow Alexándryey. Y do ludnego puśćił sie Káiru/ Dla trochy cukru/ y kąská Imbieru.
III. Szukaią zysku rozmáitą sztuką/ Y ná woiennych galerách sie tłuką. Y podziemnego dobiegaią niebá/ Dla bryły złotá/ y dla sztuki chlebá. Wschodni/ zachodni kray spielgrzymowáli/ Y zá dáleki Kaukáz żeglowáli: A śmierć zá nimi w trumnie miasto łodzi Pędzi/ y w mokrey topi ie powodzi. Pochodniá
IV. Gdym sie ták ludzkiey przypátrzał chćiwośći/ Rzekł domnie świętey Bohátyr miłośći: Iuż nie
Skrót tekstu: TwarKPoch
Strona: D3v
Tytuł:
Pochodnia miłości bożej
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628