kwiateczkom bujności Dodając, grzędy z banie drobną rosą moczy, Zarazem sobie wspomnię łzy, które w żałości, Nie osychając, toczą moje oczy;
Jeśli też jeden szczepek sadzi w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody, Ja myślę: ten w nadziei — ty za swe posługi Ani łaski proś, ni czekaj nadgrody.
Dobranoc tedy, mój miły ogrodzie, Nie nawiedzę cię, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie
kwiateczkom bujności Dodając, grzędy z banie drobną rosą moczy, Zarazem sobie wspomnię łzy, które w żałości, Nie osychając, toczą moje oczy;
Jeśli też jeden szczepek sadzi w drugi Albo z nadzieją plonu zasiewa ogrody, Ja myślę: ten w nadziei — ty za swe posługi Ani łaski proś, ni czekaj nadgrody.
Dobranoc tedy, mój miły ogrodzie, Nie nawiedzę cię, mogę to ślubować śmiele, Aże miłość albo mnie puści po swobodzie, Albo mi miększe łoże gdzie pościele. ZAPUST
Zapuszczam zapust smutny i gdy świat szaleje Z wesołości, samemu mnie serce truchleje. Nie masz cię, dziewko droga, a ja zaś bez ciebie Wesela nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 23
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Ach, mój wianeczku różany, Liliami przewijany, Otoczysz mię kołem Nad mym wdzięcznym czołem.
Jużem cię ostatnie wiła, Pókim jeszcze panną była; Teraz za mąż idę, Więcej tu nie przydę.
Bóg cię żegnaj, panie ojcze, Bywali tu wdzięczni goście: Już nie będą bywać, Wesela zażywać.
Już dobranoc, pani matko, Tyś mię wychowała gładko, Czego-ć nie odsłużę, W tym ci się zadłużę.
Bracia, siostry, i was społem Pożegnam dzisia ogółem. Kto wam służyć będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I was żegnam, śliczne ściany, Alchirzyku malowany, Któż tu siadać będzie, Kiedy mnie
Ach, mój wianeczku różany, Lilijami przewijany, Otoczysz mię kołem Nad mym wdzięcznym czołem.
Jużem cię ostatnie wiła, Pókim jeszcze panną była; Teraz za mąż idę, Więcej tu nie przydę.
Bóg cię żegnaj, panie ojcze, Bywali tu wdzięczni goście: Już nie będą bywać, Wesela zażywać.
Już dobranoc, pani matko, Tyś mię wychowała gładko, Czego-ć nie odsłużę, W tym ci się zadłużę.
Bracia, siostry, i was społem Pożegnam dzisia ogółem. Kto wam służyć będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I was żegnam, śliczne ściany, Alchirzyku malowany, Któż tu siadać będzie, Kiedy mnie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 13
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
modzie, w rzyźwości, w aparencji pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc.
Mikołaj: Dobranoc, mój bracie, niedługo sobie dzień dobry powiemy, bo się już ma ku północy. Stanisław:
Śpicie, panie Mikołaju?
Mikołaj: Już od godziny nie śpię, słyszałem, kiedy siódma i ósma biła. Widziałem też króla przez sen, nie wiem, jeżeli takiego na jawie zobaczę
modzie, w rzyźwości, w aparencyi pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc.
Mikołaj: Dobranoc, mój bracie, niedługo sobie dzień dobry powiemy, bo się już ma ku północy. Stanisław:
Śpicie, panie Mikołaju?
Mikołaj: Już od godziny nie śpię, słyszałem, kiedy siódma i ósma biła. Widziałem też króla przez sen, nie wiem, jeżeli takiego na jawie zobaczę
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 240
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, w aparencji pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc.
Mikołaj: Dobranoc, mój bracie, niedługo sobie dzień dobry powiemy, bo się już ma ku północy. Stanisław:
Śpicie, panie Mikołaju?
Mikołaj: Już od godziny nie śpię, słyszałem, kiedy siódma i ósma biła. Widziałem też króla przez sen, nie wiem, jeżeli takiego na jawie zobaczę, a on wyspowiadawszy
, w aparencyi pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc.
Mikołaj: Dobranoc, mój bracie, niedługo sobie dzień dobry powiemy, bo się już ma ku północy. Stanisław:
Śpicie, panie Mikołaju?
Mikołaj: Już od godziny nie śpię, słyszałem, kiedy siódma i ósma biła. Widziałem też króla przez sen, nie wiem, jeżeli takiego na jawie zobaczę, a on wyspowiadawszy
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 240
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć lekarstwo cum custodia i poleżeć sobie jaki czas w osobności i wygodzie.
– Obaczę, moja panno, jeżeli mi tego potrzeba będzie. Teraz miej dobranoc.– Dobranoc, moje serce jedyne.
Do diableć noc wasza dobra, miłe pociechy i serdeńka jedyne. Czy nie byłabyś lepsza, wygodniejsza, przyzwoitsza i smaczniejsza, jaka należy w wspołeczności i wierze małżeńskiej, w pieszczotach naturze pozwolonych, w konwersacji snu słabość mile pielęgnującej, w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam dalej. Po
owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć lekarstwo cum custodia i poleżeć sobie jaki czas w osobności i wygodzie.
– Obaczę, moja panno, jeżeli mi tego potrzeba będzie. Teraz miej dobranoc.– Dobranoc, moje serce jedyne.
Do dyjableć noc wasza dobra, miłe pociechy i serdeńka jedyne. Czy nie byłabyś lepsza, wygodniejsza, przyzwoitsza i smaczniejsza, jaka należy w wspołeczności i wierze małżeńskiej, w pieszczotach naturze pozwolonych, w konwersacyi snu słabość mile pielęgnującej, w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam dalej. Po
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 262
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nas dobrze zna jako Brześcianin. Z tym wszystkim Sosnowski wprowadził nas do pokoju księżny kanclerzynej, której pokłoniliśmy się i wyraziłem, że i tę omyłkę mamy za szczęśliwą, że do jej stóp upadamy. Potem wyszliśmy z pokoju. Poszliśmy do stancji Sosnowskiego, gdzie nas winem częstował, a potem mu dawszy dobranoc pojechaliśmy do Garbowa; a wyjechawszy z Przybysławic, mówiłem bratu memu, aby uważał, jaki z nas żart uczyniono, a to dlatego, że jak nam Sosnowski w Garbowie powiedał, że się już Abramowicz, pisarz ziemski wi-leński, godzi, tak aby wzajemnie przed Abramowiczem i wszędzie rozgłosić, że pod niebytność księcia
nas dobrze zna jako Brześcianin. Z tym wszystkim Sosnowski wprowadził nas do pokoju księżny kanclerzynej, której pokłoniliśmy się i wyraziłem, że i tę omyłkę mamy za szczęśliwą, że do jej stóp upadamy. Potem wyszliśmy z pokoju. Poszliśmy do stancji Sosnowskiego, gdzie nas winem częstował, a potem mu dawszy dobranoc pojechaliśmy do Garbowa; a wyjechawszy z Przybysławic, mówiłem bratu memu, aby uważał, jaki z nas żart uczyniono, a to dlatego, że jak nam Sosnowski w Garbowie powiedał, że się już Abramowicz, pisarz ziemski wi-leński, godzi, tak aby wzajemnie przed Abramowiczem i wszędzie rozgłosić, że pod niebytność księcia
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 705
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, żem na ich kochanie Bynamniej nie dbał i ich obłapianie. Teraz bym pono słuchał ich na wodzie, Lecz słuchać było lepiej na swobodzie. Żegnam się tedy, którychem ja wiele Nad wszytko kochał jako duszę w ciele, Ojcze i matko! żegnam mój dom drogi I wszytkie, którem przestępował, progi! Dobranoc, siostry, dobranoc kochane! Jako lilije, jak kwiecie różane — Żyjcie, kwitnijcie! a cośmy żyć mieli Dłużej, mym wiekiem niech was Bóg podzieli! A wy, nielube — jeźli co umiecie, Terazże, co chcąc z nami, wiatry, czyńcie! Niech już nie cierpiem furyj ustawicznych, Wichrów
, żem na ich kochanie Bynamniej nie dbał i ich obłapianie. Teraz bym pono słuchał ich na wodzie, Lecz słuchać było lepiej na swobodzie. Żegnam się tedy, którychem ja wiele Nad wszytko kochał jako duszę w ciele, Ojcze i matko! żegnam mój dom drogi I wszytkie, którem przestępował, progi! Dobranoc, siostry, dobranoc kochane! Jako lilije, jak kwiecie różane — Żyjcie, kwitnijcie! a cośmy żyć mieli Dłużej, mym wiekiem niech was Bóg podzieli! A wy, nielube — jeźli co umiecie, Terazże, co chcąc z nami, wiatry, czyńcie! Niech już nie cierpiem furyj ustawicznych, Wichrów
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 142
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Lecz gdyby Bóg chciał, jeszcze bym życzyła, Abym jaki wiek z tobą wespół żyła, Najmilszy mężu! Ale o boleści Srogie już moje ściskają wnętrzności! Próżno żyć, widzę, śmierć przemaga moje Siły i w larwy ubiera mię swoje Kładąc mię w łożu nieskończonej nocy, Już mi żelaznym snem zawiera oczy. Dobranoc tedy, dobranoc, serdeczny Małżonku — mówię już raz ostateczny. A żem cię — żyjąc — kochała miłego Jak duszę swoję i część zdrowia mego, Tedyć na ten znak mej szczerej miłości, Zastawę, z moich zrodzoną wnętrzności, Dwoje dziateczek — zostawiam po sobie Jak dwie równianki ku twojej ozdobie, Oddajęć syna,
Lecz gdyby Bóg chciał, jeszcze bym życzyła, Abym jaki wiek z tobą wespół żyła, Najmilszy mężu! Ale o boleści Srogie już moje ściskają wnętrzności! Próżno żyć, widzę, śmierć przemaga moje Siły i w larwy ubiera mię swoje Kładąc mię w łożu nieskończonej nocy, Już mi żelaznym snem zawiera oczy. Dobranoc tedy, dobranoc, serdeczny Małżonku — mówię już raz ostateczny. A żem cię — żyjąc — kochała miłego Jak duszę swoję i część zdrowia mego, Tedyć na ten znak mej szczerej miłości, Zastawę, z moich zrodzoną wnętrzności, Dwoje dziateczek — zostawiam po sobie Jak dwie równianki ku twojej ozdobie, Oddajęć syna,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 154
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chciał, jeszcze bym życzyła, Abym jaki wiek z tobą wespół żyła, Najmilszy mężu! Ale o boleści Srogie już moje ściskają wnętrzności! Próżno żyć, widzę, śmierć przemaga moje Siły i w larwy ubiera mię swoje Kładąc mię w łożu nieskończonej nocy, Już mi żelaznym snem zawiera oczy. Dobranoc tedy, dobranoc, serdeczny Małżonku — mówię już raz ostateczny. A żem cię — żyjąc — kochała miłego Jak duszę swoję i część zdrowia mego, Tedyć na ten znak mej szczerej miłości, Zastawę, z moich zrodzoną wnętrzności, Dwoje dziateczek — zostawiam po sobie Jak dwie równianki ku twojej ozdobie, Oddajęć syna, któregom karmiła Sama
chciał, jeszcze bym życzyła, Abym jaki wiek z tobą wespół żyła, Najmilszy mężu! Ale o boleści Srogie już moje ściskają wnętrzności! Próżno żyć, widzę, śmierć przemaga moje Siły i w larwy ubiera mię swoje Kładąc mię w łożu nieskończonej nocy, Już mi żelaznym snem zawiera oczy. Dobranoc tedy, dobranoc, serdeczny Małżonku — mówię już raz ostateczny. A żem cię — żyjąc — kochała miłego Jak duszę swoję i część zdrowia mego, Tedyć na ten znak mej szczerej miłości, Zastawę, z moich zrodzoną wnętrzności, Dwoje dziateczek — zostawiam po sobie Jak dwie równianki ku twojej ozdobie, Oddajęć syna, któregom karmiła Sama
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 154
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wiem, ktoś drugi, Z którym miluchno rozmawiasz godzin w noc siła; Jeśli mi to na złość czynisz, dajbyś nie żyła.
Ale żyj szczęśliwa, póki będziesz żywa, Bo pewienem tego, że ty dla nowego Przyjaciela, nie opuścisz mnie dawniejszego.
Już dobranoc, ogródeczku, z żalem odchodzę, Dobranoc wam, ziółeczka, i tobie, gospodze! Wianeczek ci zostawuję, weźmi go sobie, A jako tej nocy spałem, wypowie tobie. Wierzże, iż tej nocy nie zamknąłem oczy; Przecię ty koniecznie miej dobranoc wiecznie, Ja się z tobą dzisia żegnam już ostatecznie. DWUDZIESTY PIERWSZY: SEWERYN
Ogniu mój
wiem, ktoś drugi, Z którym miluchno rozmawiasz godzin w noc siła; Jeśli mi to na złość czynisz, dajbyś nie żyła.
Ale żyj szczęśliwa, póki będziesz żywa, Bo pewienem tego, że ty dla nowego Przyjaciela, nie opuścisz mnie dawniejszego.
Już dobranoc, ogródeczku, z żalem odchodzę, Dobranoc wam, ziółeczka, i tobie, gospodze! Wianeczek ci zostawuję, weźmi go sobie, A jako tej nocy spałem, wypowie tobie. Wierzże, iż tej nocy nie zamknąłem oczy; Przecię ty koniecznie miej dobranoc wiecznie, Ja się z tobą dzisia żegnam już ostatecznie. DWUDZIESTY PIERWSZY: SEWERYN
Ogniu mój
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 84
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983