Zdumiałych zmysłów strętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Diana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod
Zdumiałych zmysłow ztrętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Ty smutna na mym pogrzebie, (Gdy pochodzące od ciebie Zabiją mię te kłopoty), Usłyszysz feralne noty. 673. Na dobrą noc tejże od tegoż.
Dobranoc, moje kochanie! Śpiewałem ci na zaranie, Lecz i teraz, kiedy cienie Nocne już okryły ziemie,
Kiedy złotoblaskie słonie Swoje zmordowane konie W głębokim morzu napawa A po nim piękna nastawa
Dyana z krzywymi rogi, Gdy z pustyń w pola zwierz srogi Idzie na żyr, gdzie zielone Łąki rosą pokropione;
Gdy pod
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
na twe obietnice I bladość twarzy, i serca tęsknice. Taki mój żywot, taka jest drużyna, I co jest złego od strzał Kupidyna. Ale ty, Jago, kiedy o mym zdrowiu Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc
na twe obietnice I bladość twarzy, i serca tęsknice. Taki mój żywot, taka jest drużyna, I co jest złego od strzał Kupidyna. Ale ty, Jago, kiedy o mym zdrowiu Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, kiedy o mym zdrowiu Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj
, kiedy o mym zdrowiu Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna
Pytasz, miejże wraz leki pogotowiu, Bo tak i doktor wprzód pulsu spróbuje, Pyta chorego, a potem ratuje. SERENATA
Dobranoc, dziewczę moje! Już brudnym cieniem okryły się nieba I zgasły słońca zachodnie podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś
podwoje, Już się na smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę
smaczny sen udać potrzeba I w nim utopić dzienne niepokoje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Aleć ty już śpisz, bo któż ci przeszkodzi? Troska nie wstąpi na twoje pokoje, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz,
, Każda-ć noc cicho w miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me
miękkim pierzu schodzi, Aż cię do siebie wzbudzą ranne stroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! A mnie zasię noc, nad zwyczaj wszech ludzi, Niespokojniejsze wszczyna w sercu boje; Twoja mię srogość o północy budzi: W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me toczy, mieć swój powab tęgi, Gdy kochając w nim rwę dane przysięgi, Żem w samej tobie miał kochać na wieki. PACIORKI DAROWNE
Wdzięczne pacierze, wzięte z wdzięcznej ręki, Naprzód jej samej na was oddam dzięki; Powiedzcie jednak
W oczach, miasto snu, stoją słone zdroje. Dobranoc, serce moje!
Dobranoc, dziewczę moje! Ty śpisz, ja czuję, tyś w łóżku, ja kwilę Pod niebem, z czego mękę mam we dwoje, Patrząc na twój wczas, na moję złą chwilę. Już śpijmy albo nie śpijmy oboje! Dobranoc, serce moje! NA OBRAZ
Musi ten obraz, na który powieki Miłość me toczy, mieć swój powab tęgi, Gdy kochając w nim rwę dane przysięgi, Żem w samej tobie miał kochać na wieki. PACIORKI DAROWNE
Wdzięczne pacierze, wzięte z wdzięcznej ręki, Naprzód jej samej na was oddam dzięki; Powiedzcie jednak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 273
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.
– I owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć lekarstwo cum custodia i poleżeć sobie jaki czas w osobności i wygodzie.
– Obaczę, moja panno, jeżeli mi tego potrzeba będzie. Teraz miej dobranoc.– Dobranoc, moje serce jedyne.
Do diableć noc wasza dobra, miłe pociechy i serdeńka jedyne. Czy nie byłabyś lepsza, wygodniejsza, przyzwoitsza i smaczniejsza, jaka należy w wspołeczności i wierze małżeńskiej, w pieszczotach naturze pozwolonych, w konwersacji snu słabość mile pielęgnującej, w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam
.
– I owszem, moje serce, uczyń, jak ci wygodniej, ja się tam nie naprzykrzę i nikomu chodzić tamtędy nie pozwolę. A mógłbyś jeszcze świtem wziąć lekarstwo cum custodia i poleżeć sobie jaki czas w osobności i wygodzie.
– Obaczę, moja panno, jeżeli mi tego potrzeba będzie. Teraz miej dobranoc.– Dobranoc, moje serce jedyne.
Do dyjableć noc wasza dobra, miłe pociechy i serdeńka jedyne. Czy nie byłabyś lepsza, wygodniejsza, przyzwoitsza i smaczniejsza, jaka należy w wspołeczności i wierze małżeńskiej, w pieszczotach naturze pozwolonych, w konwersacyi snu słabość mile pielęgnującej, w dyskursach rządowi domowemu dopomagających i tam
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 262
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962