jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piórem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobów ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Któremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono prośbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej
jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piorem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobow ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Ktoremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono proźbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 397
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się te języki pokłoniły! Et lingua! Czemu? bo słup złoty! Adoraverunt statuam auream, złoto ich do powolności przywiodło. Ale długoż ten pokłon trwa? trzech się oprze; Et iam non videbitis me: aż on Bałwon kryją, z-oczu ludzkich znoszą. 11, Rokują drudzy, co tajemnych rad dociekają: Zadano Nabuuchodonozorowi, dla afektu dobrego, który miał do Daniela, że on żyd, aby się wywiódł, że nie z-żydowaciał, posąg ten drogi wybudował. Mówi Korneliusz: Vt suspicionem Iudaismi à se amoveret Bywają tacy Nabuchodonozorowie, z-których któżkolwiek, aby pokazał, że on nie żyd, że nieskąpiec, łożyć musi wiele
się te ięzyki pokłoniły! Et lingua! Częmu? bo słup złoty! Adoraverunt statuam auream, złoto ich do powolnośći przywiodło. Ale długoż ten pokłon trwa? trzech się oprze; Et iam non videbitis me: áż on Báłwon kryią, z-oczu ludzkich znoszą. 11, Rokuią drudzy, co táięmnych rad doćiekáią: Zádano Nabuuchodonozorowi, dla áfektu dobrego, ktory miał do Dánielá, że on żyd, áby się wywiodł, że nie z-żydowáćiał, posąg ten drogi wybudował. Mowi Cornelius: Vt suspicionem Iudaismi à se amoveret Bywáią tácy Nábuchodonozorowie, z-ktorych ktożkolwiek, áby pokazał, że on nie żyd, że nieskąpiec, łożyć muśi wiele
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 74
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i wzajem odnosić dobry afekt, choć wiadom, nie umie ogłosić. Lecz te rzeczy przechodzi rozkosz stąd zawzięta, że wraz wierna i wieczna jest ta miłość święta. O miłości, słodkości, me życie, mój miedzie i jeśli co słodszego na Hymecie będzie! O miłości! Gdy wspomnię, co jest Twe kochanie, dociekając słodkości, rozum mój ustanie. Nie ma ta miłość takiej – jak światowe – trwogi, niebieską ma uciechę, świat ma kłopot srogi, po paszach, gdzie są lilij wielkie obfitości, wodząc trzodę panienek, po rajskiej żyzności. Niebieskiemu kochaniu tak czysty kwiat służy, a owieczkom niewinnym rajska pasza płuży. IV
Ja Kochankowi
i wzajem odnosić dobry afekt, choć wiadom, nie umie ogłosić. Lecz te rzeczy przechodzi rozkosz stąd zawzięta, że wraz wierna i wieczna jest ta miłość święta. O miłości, słodkości, me życie, mój miedzie i jeśli co słodszego na Hymecie będzie! O miłości! Gdy wspomnię, co jest Twe kochanie, dociekając słodkości, rozum mój ustanie. Nie ma ta miłość takiej – jak światowe – trwogi, niebieską ma uciechę, świat ma kłopot srogi, po paszach, gdzie są lilij wielkie obfitości, wodząc trzodę panienek, po rajskiej żyzności. Niebieskiemu kochaniu tak czysty kwiat służy, a owieczkom niewinnym rajska pasza płuży. IV
Ja Kochankowi
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 134
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi, Inszej już Bóg nie stworzy przez deszcze, przez śniegi; Lecz komu raz godzinę uderzą zegary, Bliższyś śmierci godziną, i młody, i stary. W morze wpada, z morza się znowu wraca rzeka; Ale kiedy komu raz zegarek docieka, Kogo raz w ziemię włożą, nie wynidzie drugi. Bieży, ach, bieży termin ostatniej usługi: W glinę się człek obraca, jako wyszedł z gliny, Ale już z niej nie wstanie ten, chybaby inny. Więc, panny, póki wiosna, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze
Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi, Inszej już Bóg nie stworzy przez deszcze, przez śniegi; Lecz komu raz godzinę uderzą zegary, Bliższyś śmierci godziną, i młody, i stary. W morze wpada, z morza się znowu wraca rzeka; Ale kiedy komu raz zegarek docieka, Kogo raz w ziemię włożą, nie wynidzie drugi. Bieży, ach, bieży termin ostatniej usługi: W glinę się człek obraca, jako wyszedł z gliny, Ale już z niej nie wstanie ten, chybaby iny. Więc, panny, póki wiosna, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nowu aby swojej nie skonfundowali Religii, nie chcą rewelować Czy GRZEGORZS. Trajana z Piekła wybawił?
Światu, czy jest to cielsko Sarcina iniquitatis, czyłi zgniło, czy piorunem spajone. Inni zaś Mahometani będąc bardzo uparci, zacięci w swojej Religi, i nazbyt nabożni, mają za wielki grzech, o to się badać i dociekać, Sanctissime tylko wszystko o swoim Proroku sentinentes. Jedni Mołnowie, Santonowie. Derwiszowie, do Nabożeństwa należący w tym Meczecie mogliby docieć prawdy, i nam komunikomać; a jeszcze lepiejby spenetrował Chrześcijaniń, ale od Urny Mahometowej poszedłby zaraz do swojej, będąc stracony: od trupą, samby został trupem curiositatis suae
nowu áby swoiey nie zkonfundowali Religii, nie chcą rewelowáć Czy GRZEGORZS. Traiana z Piekła wybawił?
Swiàtu, czy iest to cielsko Sarcina iniquitatis, czyłi zgniło, czy piorunem spaione. Inni zaś Machometani będąc bardzo uparci, zacięci w swoiey Religi, y nazbyt nábożni, maią za wielki grzech, o to się badać y dociekać, Sanctissime tylko wszystko o swoim Proroku sentinentes. Iedni Mołnowie, Santonowie. Derwiszowie, do Nabożeństwa należący w tym Meczecie mogliby docieć prawdy, y nam kommunikomać; a ieszcze lepieyby spenetrował Chrześcianiń, ale od Urny Machometowey poszedłby zaraz do swoiey, będąc ztracony: od trupą, samby został trupem curiositatis suae
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 142
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
samej Aurelii Mieście wprzód zrabowawszy 50 Kościołów, minami wysadzili. Turon Miasto Francuskie ubieżawszy, Skarby Kościelne wyłupili, wzłaszcza przy Grobie Z Marcina Biskupa tamecznego, i tam leżącego, którego i Kości na ogień wrzucili. Mnicha jednego złowiwszy, naturalia mu niewstydliwie odciąwszy, uwarzyli i zjeść przymusili, potym go poćwiertowawszy, rozerznęli żołądek, dociekając jak tę strawił potrawę od tych piekiel[...] ich Kucharzów nagotowaną. W Rotomagu Mieście Francuskim i w całej Normandii Prowincyj (gdzie te leży Miasto) Kościoły ciż Heretycy połupili, Kości Z więtych popalili, niechcąc je dać okupić W Akwitanii Prowincyj Francuskiej Katolików w studni morzyli, dzieci rozcinali, brzuchy Kapłanów rzezali. Kiszki ich
samey Aurelii Mieście wprzod zrabowawszy 50 Kościołow, minami wysadzili. Turon Miasto Francuzkie ubieżawszy, Skárby Kościelne wyłupili, wzłászczá przy Grobie S Marcina Biskupa tamecznego, y tam leżącego, ktorego y Kości na ogień wrzucili. Mnicha iednego złowiwszy, naturalia mu niewstydliwie odciąwszy, uwarzyli y zieść przymusili, potym go poćwiertowawszy, rozerznęli żołądek, dociekaiąc iak tę strawił potrawę od tych piekiel[...] ych Kuchárzow nagotowaną. W Rotomagu Mieście Francuzkim y w całey Normandii Prowincyi (gdzie te leży Miasto) Kościoły ciż Heretycy połupili, Kości S więtych popalili, niechcąc ie dać okupić W Akwitanii Prowincyi Francuzkiey Katolikow w studni morzyli, dzieci rozcinali, brzuchy Kapłanow rzezali. Kiszki ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 198
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
głowy, nogi, etc. O pułnocy także wstawały do ofiar, wyszywały obicia, zasłony dla Bożków, miały swoją Ksienię. Strój nosiły biały, biczowały się, uszy sobie rozkrwawiały, twarz sobie tąż krwią smarując, a potym się w cellach swoich umywając. Za cnotę Panieństwa straconą, ciężko były karane. Czego dociekano stąd, jeśliby tej Panny robotę, aliàs szycie, haftowanie, szczury, albo myszy, pogryzły; wnoszono bowiem, że niewinnej Panny, Bożek by roboty nie dopuścił profanować. Z sześciu tylko Powiatów, czyli Prowincyj do Meksyku należących, były do Klasztoru brane.
W Maju Fest jeden miały najsolenniejszy te Panny, w
głowy, nogi, etc. O pułnocy także wstawały do ofiar, wyszywały obicia, zasłony dlá Bożkow, miały swoią Xienię. Stroy nosiły biały, biczowały się, uszy sobie rozkrwawiały, twarz sobie tąż krwią smaruiąc, a potym się w cellach swoich umywaiąc. Za cnotę Panieństwa straconą, cięszko były karane. Czego dociekano ztąd, ieśliby tey Panny robotę, aliàs szycie, haftowánie, szczury, albo myszy, pogryzły; wnoszono bowiem, że niewinney Panny, Bożek by roboty nie dopuścił profanować. Z sześciu tylko Powiatow, czyli Prowincyi do Mexiku náleżących, były do Klasztoru brane.
W Maiu Fest ieden miały naysolennieyszy te Panny, w
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 585
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zamieszany tak niespokojny czas/ dzieło dobrej śmierci nad wszytkie prace uspokojenia i rekolleccji potrzebujące odkłada. Gdy już warstat gorzeć i dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowej sukienki/ którąć wystawić koniecznie trzeba/ w tym punkcie nie skroisz/ nie uszyjesz. 6. Postąp dalej; gdyć już dadzą znać/ że zegarek docieka/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiami. O jaki cię strach natę nowinę obejmie? Eccl: 41. O mors quàm amara memoria tui[...] a to tylko memoria z daleka tylko uczyniona wzmianka tak gorzka! jaka żółć będzie z samej? rzeczy? z samej obecności? Na przód dla wrodzonej bojaźni gdy się wszytko
zámieszany ták niespokoyny czas/ dźieło dobrey śmierći nád wszytkie prace uspokoieniá y rekollectiey potrzebuiące odkłada. Gdy iuż warstat gorzeć y dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowey sukienki/ ktorąć wystáwić koniecznie trzebá/ w tym punkćie nie skroisz/ nie uszyiesz. 6. Postąp daley; gdyć iuż dadzą znać/ że zegarek doćieká/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiámi. O iáki ćię strach nátę nowinę obeymie? Eccl: 41. O mors quàm amara memoria tui[...] a to tylko memoria z daleká tylko uczynioná wzmiánká ták gorzká! iáka żołć będźie z samey? rzeczy? z samey obecnośći? Ná przod dlá wrodzoney boiaźńi gdy się wszytko
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 125
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
aby mi ociec wybaczył, jeśli nie ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w
aby mi ociec wybaczył, jeśli nie ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 124
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
em, i wszelkich faworów plenitudinem odbierałem, tak dalece, że nie tylko do tej już śmiertelnych moich medytacji godziny, osobliwą a prawie ojcowska dobrocią, assistunt osobie mojej, ale też i po śmierci mojej erga cineres meos et nomen pobożną i chrześcijańską pamięć państwa mego miłościwego sobie obiecuję; przeto, kiedy mi się śmiertelne dociekać zdadzą godziny, podniesionym do nieśmiertelności duchem i sercem nieśmiertelne dziękczynienie maje-
statowi ich oddając, temu panu, do którego się nieśmiertelnej z jegoż pomocą chwały wybieram, pokorną podaję supplikę, aby dni panowania Ich mnogiemi pociechami nieśmiertelnych czynów, sławą, a potem sera immortalitate napełniwszy, semini serenissimae domus pobłogosławił in generationem et generationem,
em, i wszelkich faworów plenitudinem odbierałem, tak dalece, że nie tylko do tej już śmiertelnych moich medytacyi godziny, osobliwą a prawie ojcowska dobrocią, assistunt osobie mojej, ale też i po śmierci mojej erga cineres meos et nomen pobożną i chrześciańską pamięć państwa mego miłościwego sobie obiecuję; przeto, kiedy mi się śmiertelne dociekać zdadzą godziny, podniesionym do nieśmiertelności duchem i sercem nieśmiertelne dziękczynienie maje-
statowi ich oddając, temu panu, do którego się nieśmiertelnej z jegoż pomocą chwały wybieram, pokorną podaję supplikę, aby dni panowania Ich mnogiemi pociechami nieśmiertelnych czynów, sławą, a potem sera immortalitate napełniwszy, semini serenissimae domus pobłogosławił in generationem et generationem,
Skrót tekstu: KoniecSTest
Strona: 379
Tytuł:
Testament
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
testamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842