jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piórem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobów ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Któremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono prośbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej
jej zasię po okrutnym boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piorem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobow ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Ktoremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono proźbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 397
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi, Inszej już Bóg nie stworzy przez deszcze, przez śniegi; Lecz komu raz godzinę uderzą zegary, Bliższyś śmierci godziną, i młody, i stary. W morze wpada, z morza się znowu wraca rzeka; Ale kiedy komu raz zegarek docieka, Kogo raz w ziemię włożą, nie wynidzie drugi. Bieży, ach, bieży termin ostatniej usługi: W glinę się człek obraca, jako wyszedł z gliny, Ale już z niej nie wstanie ten, chybaby inny. Więc, panny, póki wiosna, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze
Dnia wczorajszego wiecznie niewrócona strata. Wodać się w swoje może znowu wrócić brzegi, Inszej już Bóg nie stworzy przez deszcze, przez śniegi; Lecz komu raz godzinę uderzą zegary, Bliższyś śmierci godziną, i młody, i stary. W morze wpada, z morza się znowu wraca rzeka; Ale kiedy komu raz zegarek docieka, Kogo raz w ziemię włożą, nie wynidzie drugi. Bieży, ach, bieży termin ostatniej usługi: W glinę się człek obraca, jako wyszedł z gliny, Ale już z niej nie wstanie ten, chybaby iny. Więc, panny, póki wiosna, póki wam maj służy I póki słońce oka w morze
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 113
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zamieszany tak niespokojny czas/ dzieło dobrej śmierci nad wszytkie prace uspokojenia i rekolleccji potrzebujące odkłada. Gdy już warstat gorzeć i dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowej sukienki/ którąć wystawić koniecznie trzeba/ w tym punkcie nie skroisz/ nie uszyjesz. 6. Postąp dalej; gdyć już dadzą znać/ że zegarek docieka/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiami. O jaki cię strach natę nowinę obejmie? Eccl: 41. O mors quàm amara memoria tui[...] a to tylko memoria z daleka tylko uczyniona wzmianka tak gorzka! jaka żółć będzie z samej? rzeczy? z samej obecności? Na przód dla wrodzonej bojaźni gdy się wszytko
zámieszany ták niespokoyny czas/ dźieło dobrey śmierći nád wszytkie prace uspokoieniá y rekollectiey potrzebuiące odkłada. Gdy iuż warstat gorzeć y dom się walić pocznie/ nieszczęśliwy stradny krawcze godowey sukienki/ ktorąć wystáwić koniecznie trzebá/ w tym punkćie nie skroisz/ nie uszyiesz. 6. Postąp daley; gdyć iuż dadzą znać/ że zegarek doćieká/ że Doktorowie odstąpili/ że śmierć przededrzwiámi. O iáki ćię strach nátę nowinę obeymie? Eccl: 41. O mors quàm amara memoria tui[...] a to tylko memoria z daleká tylko uczynioná wzmiánká ták gorzká! iáka żołć będźie z samey? rzeczy? z samey obecnośći? Ná przod dlá wrodzoney boiaźńi gdy się wszytko
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 125
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
aby mi ociec wybaczył, jeśli nie ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w
aby mi ociec wybaczył, jeśli nie ma wygody i wczasu, a to dla mego utrapienia, że nie dojźrę sama tego. Tren 49.
Więcże się nam tu już zdało, że mu się poprawiać miało. Leć nadzieja omyliła, gdyż takich poprawin siła Bywa, gdy śmierć blisko czeka, bo już zegarka docieka. Zaczym i te poprawiny gotowały przenosiny. Poprawiło mu się przed śmiercią.
Wkrótce się to pokazało i z wieczora widzieć dało, Bo już siły osłabiały, śmiertelny pot pokazały. A gdy go ocieram z niego, nachyliwszy się do niego, Więc ostatnie pożegnanie czyni przez pocałowanie. Już prawie poczynając konać, pocałował mię w
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 124
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
sobie drzewka i żywice wonne, gniazdo z nich klei, i potym umiera. Z kości i mózgu robak się odradza, a zniego nowy Feniks, najpierwsze jego staranie Ojca swego grzebać. I dla tego utacza gałkę albo jajko z mirry, i różnych zapachów, jaką tylko wnieść może, dźwiga, i siły swojej docieka, potym wydraża je, i tam prochy Ojca swego składa, zakleja, mirrą oblewa, i inszemi wonnościami. Dopiero niesie ten drogi ciężar, i na Ołtarzu na spalenie kładzie w Mieście Heliopolis. Herodot, i Tacit, wątpią o niektórych okolicznościach, przecięż zda się, że rzecz przyznawają za prawdziwą. Pliniusz zaś
sobie drzewká y żywice wonne, gniázdo z nich klei, y potym umiera. Z kośći y mozgu robák się odradzá, á zniego nowy Fenix, naypierwsze iego staránie Oyca swego grzebáć. Y dlá tego utaczá gałkę albo iáyko z mirrhy, y rożnych zápachow, iaką tylko wnieść może, dzwigá, y śiły swoiey docieka, potym wydrażá ie, y tam prochy Oyca swego składá, zakleiá, mirrhą oblewa, y inszemi wonnośćiámi. Dopiero niesie ten drogi ciężar, y ná Ołtarzu ná spalenie kładzie w Mieśćie Heliopolis. Herodot, y Tacit, wątpią o niektorych okolicznośćiách, przecięż zda się, że rzecz przyznáwáią za prawdziwą. Pliniusz zaś
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 91
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
od pana poddanych natura, Kaczor wodzi kurczęta, młode kaczki kura. 496. ZRAZU JAK PO SZYDLE, DALEJ JAK PO MYDLE
I to też moim zdaniem ujdzie za przysłowie: Jest chęć, jest materia do pisania w głowie, Papier, kałamarz, pióro na stole mię czeka; Co usiądę, to wstanę. Godzina docieka, Druga, trzecia, aż obiad, aż chłopiec z obrusem, A zwłaszcza jeśli zimie, jeśli na dniu kusem. Nagrodzę, com omieszkał rano, po obiedzie. Myślę, skąd by ją począć? Nic się mi nie wiedzie. Co raz pióro omoczę, znowu go otrzepię; 10 Rychlej papier upluskam,
od pana poddanych natura, Kaczor wodzi kurczęta, młode kaczki kura. 496. ZRAZU JAK PO SZYDLE, DALEJ JAK PO MYDLE
I to też moim zdaniem ujdzie za przysłowie: Jest chęć, jest materyja do pisania w głowie, Papier, kałamarz, pióro na stole mię czeka; Co usiędę, to wstanę. Godzina docieka, Druga, trzecia, aż obiad, aż chłopiec z obrusem, A zwłaszcza jeśli zimie, jeśli na dniu kusem. Nagrodzę, com omieszkał rano, po obiedzie. Myślę, skąd by ją począć? Nic się mi nie wiedzie. Co raz pióro omoczę, znowu go otrzepię; 10 Rychlej papier upluskam,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 299
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tobie samemu daję błogosławieństw tyle? Ile bieg słońca codzień wyrachuje mile, Ile gwiazd na Suficje swym firmament liczy, Tyleć łask Boskich Dawid, Salomonie życzy. A teraz idź w pokoju, bo i ja odchodzę, Bliższy jestem na śmierci, niż na życia drodze, Zegarek lat, miesięcy, dni, godzin, docieka, Już mnie ostatni kwadrans, w trzech minutach czeka; Ledwie tych słów dokończył Dawid, oddał Ducha BOGU, płaczący stojąc nadstawiają ucha, Jeźli Król jeszcze żyje, ale skrzepłe ciało, Ze duszy w sobie niema, jawnie pokazało. Zakończył Dawid życie, pełen dni i sławy, Pełen bogactw, Pan to był
Tobie samemu daię błogosławieństw tyle? Ile bieg słońca codzień wyrachuie mile, Ile gwiazd ná Sufficie swym firmament liczy, Tyleć łásk Boskich Dawid, Salomonie życzy. A teraz idź w pokoju, bo y ia odchodzę, Bliższy iestem ná śmierci, niż ná życia drodze, Zegarek lát, miesięcy, dni, godzin, docieka, Już mnie ostatni kwadrans, w trzech minutach czeka; Ledwie tych słow dokończył Dawid, oddał Ducha BOGU, płáczący stoiąc nádstawiaią ucha, Jeźli Krol ieszcze żyie, ále skrzepłe ciało, Ze duszy w sobie niema, iawnie pokazało. Zákończył Dawid życie, pełen dni y sławy, Pełen bogactw, Pan to był
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 150
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752