okopach/ namioty: Wzięli za to Kamieniec/ do Polski klucz złoty. Którym do Ukrainy skoro otworzyli; W popiół ją i w perzynę hardzie obrócili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widane! Jakoście/ tak sromotnie/ z ziemią porównane! O jakoby nad wami krwawo płakać trzeba! Któreście Polsce/ niegdy dodawały chleba. Już teraz Niwy wasze krwią Polską zbroczone/ Miasto kłosów/ rodzić będą palaszestalone. Was bracia/ czy nie kapać we łzach/ i was Siostry? Które okrutnie pożarł/ Pogański miecz ostry. Tym się tylko w płaczliwej żałobie cieszemy: Ze odstępstwa od wiary w was się nie bojemy. Owych (pożal
okopách/ námioty: Wźięli za to Kámieniec/ do Polski klucz złoty. Ktorym do Vkrainy skoro otworzyli; W popioł ią y w perzynę hárdźie obroćili. O twierdze niedobyte/ zamki nie widáne! Iakośćie/ ták sromotnie/ z źiemią porownáne! O iakoby nád wámi krwáwo płákáć trzebá! Ktoreśćie Polszcze/ niegdy dodawáły chlebá. Iuż teraz Niwy wásze krwią Polską zbroczone/ Miásto kłosow/ rodźić będą pálaszestalone. Was braćia/ czy nie kapać we łzách/ y was Siostry? Ktore okrutnie pożarł/ Pogański miecz ostry. Tym się tylko w płáczliwey żáłobie ćieszemy: Ze odstępstwá od wiáry w was się nie boiemy. Owych (pożal
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, jako mamy Numerorum 15. u. 38. A żeby mu rzeczy były jeszcze smarowniej szły, poszedł na Cmentarz, obszedł Kapłaństwo, jakiemu takiemu przypomniał prawa o trądzie: i rozumiał, że był bezpieczny: w-tym zaraził człowieka jednego, o którym macie u Łukasza Świętego. Wysypały się krosty, serca sobie dodawały; niedajmy się Chrystusowi: nie będzie się nas śmiał dotknąć, bo tego prawo Mojżeszowe zakazuje: toć nam nie będzie nic. A Chrystus co czyni? jedno rękę swoję wyciągnął, a trąd w-nogi: i co się miał Panu opierać, co miał go zarażać, albo nań obowiązek oczyszczenia w-prowadzać
, iáko mąmy Numerorum 15. v. 38. A żeby mu rzeczy były ieszcze smárowniey szły, poszedł ná Cmentarz, obszedł Kápłáństwo, iákiemu tákiemu przypomniał práwá o trądźie: i rozumiał, że był beśpieczny: w-tym záráził człowieká iednego, o ktorym maćie v Łukaszá Swiętego. Wysypáły się krosty, sercá sobie dodawáły; niedaymy się Chrystusowi: nie będźie się nas śmiał dotknąć, bo tego práwo Moyżeszowe zákázuie: toć nąm nie będźie nic. A Christus co czyni? iedno rękę swoię wyćiągnął, á trąd w-nogi: i co się miał Pánu opieráć, co miał go zárażáć, álbo nąń obowiązek oczyśćienia w-prowadzáć
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 17
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nim taki napisały: Tu legł Faeton/ sprawca woza ojcowskiego/ Nie zdołałci/ lecz przecię ważył się wielkiego. C Ale ociec żałością zjęty niezrownaną/ Zakrył był twarz swą płaczem troskliwym oblaną. I godzili się wierzyć/ udają bezpiecznie/ D Ze jeden dzień bez słońca minąć miał koniecznie: Aż pochodnie ogniowe światła dodawały/ I w tym złym jakokolwiek świata ratowały. E Więc i Klimene żalu pełna okrutnego/ I jakoby rozumu zbywszy zupełnego/ Skoro wyrzekła wszystkie słowa/ które beło Wyrzec się jej w tak ciężkim nieszczęściu godzieło: Rozszarpawszy na sobie szatę/ pobiegała Wszytek świat/ F a wprzód członków beduchych szukała/ Potym kości: Jakoż te
nim táki nápisáły: Tu legł Pháeton/ sprawcá wozá oycowskiego/ Nie zdołáłći/ lecz przećię ważył się wielkiego. C Ale oćiec żáłośćią zięty niezrownáną/ Zákrył był twarz swą płáczem troskliwym oblaną. Y godźili się wierzyć/ vdáią bespiecznie/ D Ze ieden dźień bez słońcá minąć miał koniecznie: Aż pochodnie ogniowe świátłá dodawáły/ Y w tym złym iákokolwiek świátá rátowáły. E Więc y Klimene żalu pełná okrutnego/ Y iákoby rozumu zbywszy zupełnego/ Skoro wyrzekłá wszystkie słowá/ ktore beło Wyrzec się iey w tak ćięszkim nieszczęśćiu godźieło: Rozszárpawszy ná sobie szátę/ pobiegáłá Wszytek świát/ F á wprzod członkow beduchych szukałá/ Potym kośći: Iakoż te
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 70
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sobie, a w tych zbrojnego Żołnierza lokowawszy, w Wojsko Nieprzyjacielskie wpędzali, którzy rzeczy nowością, ciała wielkością i osobliwością rykiem swoim mieszali szyki, albo do ucieczki przyprowadzali. Pyrrhus Król wyprowadził ich nie mało przeciw Rzymianom w Lukanii, potym Annibal w Afryce. Król Antyóchus na Wschodnie, Jugurta w Numidyj, według Wegeciusza. Dodawały Rzymianom Serca ustawiczne Wojenne Exercitia i Spectacula, na których uczyli się contemptum vitae, jakie były GLADIATORUM tojest SZERMIERZÓW, albo Pojedynkujących, że woczach całego Rzymu na teatrach publicznych dla ukontentowania oka wiele par z sobą arte wycwiczonych, lub dekretowanych pojedynkowało. To Spectacu- o Machinach Wojennych Starożytnych Rzymianów
lum nazywało się Munus, że było
sobie, a w tych zbroynego Zołnierza lokowawszy, w Woysko Nieprzyiacielskie wpędzali, ktorzy rzeczy nowością, ciała wielkością y osobliwością rykiem swoim mieszali szyki, albo do ucieczki przyprowadzali. Pyrrhus Krol wyprowadził ich nie mało przeciw Rzymianom w Lukanii, potym Annibal w Afryce. Krol Antióchus na Wschodnie, Iugurtha w Numidyi, według Wegeciusza. Dodawały Rzymianom Sercá ustawiczne Woienne Exercitia y Spectacula, na ktorych uczyli się contemptum vitae, iakie były GLADIATORUM toiest SZERMIERZOW, albo Poiedynkuiących, że woczach całego Rzymu na teatrach publicznych dla ukontentowania oka wiele par z sobą arte wycwiczonych, lub dekretowanych poiedynkowało. To Spectacu- o Machinach Woiennych Starożytnych Rzymianow
lum nazywáło się Munus, że było
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 464
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
czas prolongować. A nacóż się bawić dłużej? Gdy chce Fortuna - usłuży. Dobrze sobie ominuje, gdy się w drogę wyprawuje - Królewskie intercesyje, bierze różnych instancyje. Listy królewskie. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Lubo mniej potrzebne były, bo same cnoty zdobiły. Urodzenie pewnie zacne, spowinowacenia znaczne Same drogę torowały, że nadzieje dodawały. Nato trochę tu boleje, że ma przyjaciół niewiele,
Co mu tej drogi pomogli, bo nie wszyscy jechać mogli: Bo różnych różne racje, drugich sejmowe funkcyje Na tym miejscu zatrzymały, że mu usłużyć nie dały; Więc zaś drugich tamowała przeprawa, że się psowała. Nie może mieć z sobą wiele przyjaciół dla
czas prolongować. A nacóż się bawić dłużej? Gdy chce Fortuna - usłuży. Dobrze sobie ominuje, gdy się w drogę wyprawuje - Królewskie intercesyje, bierze różnych instancyje. Listy królewskie. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Lubo mniej potrzebne były, bo same cnoty zdobiły. Urodzenie pewnie zacne, spowinowacenia znaczne Same drogę torowały, że nadzieje dodawały. Nato trochę tu boleje, że ma przyjaciół niewiele,
Co mu tej drogi pomogli, bo nie wszyscy jechać mogli: Bo różnych różne racyje, drugich sejmowe funkcyje Na tym miejscu zatrzymały, że mu usłużyć nie dały; Więc zaś drugich tamowała przeprawa, że się psowała. Nie może mieć z sobą wiele przyjaciół dla
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 137
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
odprawili swoje Funkcje. Co do Solennego Bankietu, siłaby trzeba opisować, jednak dosyć namienić, że było Convivium Magnum, przy wszelakim dostatku wyśmienitych Potraw i kosztownych Piramid z Cukrów, których były napoje i trunki rozmaite jako najprzedniejsze etc. którego splendoru, Magnificencyj, nie podobna dostatecznie wyrazić, przy muzykach wybornych, które wielkiej dodawały wesołości. Przy konkluzji Obiadu, wyszło do Marcypanów, jarzęcych pochodni 40 które nader bogate i kosztowne z Insygniami Ojca Z. Cesarza I. M. Rzeczypospolitej i W. X. L. jako też własnych noviter Coronati Regis znajdowały się. W Zamku zaś samym na dole propter populum communem, liquory różne ad sufficientiam wystawione
odpráwili swoie Funkcye. Co do Solennego Bankietu, śiłáby trzebá opisowáć, iednák dosyć námięnić, że było Convivium Magnum, przy wszelákim dostátku wyśmienitych Potraw y kosztownych Pirámid z Cukrow, ktorych były napoie y trunki rozmáite iáko nayprzednieysze etc. ktorego splendoru, Magnificencyi, nie podobná dostátecznie wyráźić, przy muzykach wybornych, ktore wielkiey dodawáły wesołośći. Przy konkluzyey Obiádu, wyszło do Márcypanow, iárzęcych pochodni 40 ktore nader bogáte y kosztowne z Insigniami Oyca S. Cesarza I. M. Rzeczypospolitey y W. X. L. iáko też włásnych noviter Coronati Regis znaydowały się. W Zamku záś samym ná dole propter populum communem, liquory rożne ad sufficientiam wystawione
Skrót tekstu: RelWjazdKról
Strona: A4v
Tytuł:
Relacja wjazdu solennego do Krakowa króla polskiego i praeliminaria actus coronationis
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
rzecz ku takiemu jadowi Ioannem Sulpitium Vicarium Generalem Ord: S. Augustini w Niemczech/ i pomienionego Marcina Lutra lectorem Ordinarium w Witembergu/ iż wszystko mogami wzgórę wywrócili. Pierwsze oręże Lutrowe było złorzeczenie/ którym lżył i szczypał w mowach i w pismach swych na każdym miejscu/ i za każdą okazją/ wszytkie duchowne: a dodawały mu wymowy obyczaje rozpucztne/ i żywot zepsowany osób kościelnych: a osobliwie/ iż obracali intraty i dobra/ oddane od przodków naszych na chwałę Bożą/ i ku poratowaniu ubogich/ na pompę i na marności/ i na gorsze jeszcze rzeczy. Tak się był Luter rozpuścił na złorzeczeństwo/ iż też Joannes Vigandus w książce swej
rzecz ku tákiemu iádowi Ioannem Sulpitium Vicarium Generalem Ord: S. Augustini w Niemcech/ y pomienionego Marćiná Lutrá lectorem Ordinarium w Withembergu/ iż wszystko mogámi wzgorę wywroćili. Pierwsze oręże Lutrowe było złorzeczenie/ ktorym lżył y sczypał w mowách y w pismách swych ná káżdym mieyscu/ y zá káżdą occásią/ wszytkie duchowne: á dodawáły mu wymowy obyczáie rospucztne/ y żywot zepsowány osob kośćielnych: á osobliwie/ iż obrácáli intraty y dobrá/ oddáne od przodkow nászych ná chwałę Bożą/ y ku porátowániu vbogich/ ná pompę y ná márnośći/ y ná gorsze iescze rzeczy. Ták się był Luther rospuśćił ná złorzeczeństwo/ iż też Ioánnes Vigándus w kśiążce swey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 2
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
krótko mówiąc uczynimy co należy zajedziemy gdzie potrzeba, będziemy tam gdzie i drudzy, niewzdrygajmy się pokazać Tyriis in Locis Niemoże tedy zła Fortuna dobrych Ojczyzny ukrzywdzić synów których Ręka Boska wswojej Łaskawej konserwuje Protekcyjej i owszem chcąc zepsować bardziej czasem naprawić kiedy dobrą sławę i nie umierającą Nagali Reputacyją.
Takim Ojczyzny synom aby Nieba Obfitych dodawały szczęśliwości optandum. Mówiąc z Poetą.
Vivite Fortes Fortiaque adversis opponite Pectora Rebus .
APOSTROPHE
Białego Orła synu kwitnie w swej ozdobie Gniazdo jego które cię wy chowało sobie. Ma Ukontentowanie i Gust stej Przyczyny Ze na tak jawne światu patrzy twoje czyny.
Cieszy się Orzeł Polski że syna takiego Ma Cnotą i postępkiem sobie podobnego Bo
krotko mowiąc uczynimy co nalezy zaiedziemy gdzie potrzeba, będziemy tam gdzie y drudzy, niewzdrygaymy się pokazac Tyriis in Locis Niemoże tedy zła Fortuna dobrych Oyczyzny ukrzywdzić synow ktorych Ręka Boska wswoiey Łaskawey konserwuie Protekcyiey y owszem chcąc zepsować bardziey czasem naprawić kiedy dobrą sławę y nie umierającą Nagali Reputacyią.
Takim Oyczyzny synom aby Nieba Obfitych dodawały szczęsliwosci optandum. Mowiąc z Poetą.
Vivite Fortes Fortiaque adversis opponite Pectora Rebus .
APOSTROPHE
Białego Orła synu kwitnie w swey ozdobie Gniazdo iego ktore cię wy chowało sobie. Ma Ukontentowanie y Gust ztey Przyczyny Ze na tak iawne swiatu patrzy twoie czyny.
Cieszy się Orzeł Polski że syna takiego Ma Cnotą y postępkiem sobie podobnego Bo
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 269v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
po szańcach i redutach niedaleko wałów piechoty, które już prawie mijających szańce i w wały wpadających prawie Tatarów, z dział i strzelby ręcznej i ognia gęsto oddawszy z czoła i boków wielce razili i w zad odwodzili. Rok 1651
Toż czynili i we środku będące z Przyjemskim piechoty, które także ognia Tatarom nieco zdrowego zewsząd dodawały. Nie lepsza fortuna była i na prawym skrzydle wojska kwarcianego, bo i tam Tatarowie gwałtownie napadszy i pułk Stanisława Potockiego, wojewody podolskiego, strzałami go jako mgłą okrywszy, tak byli oskoczyli, że wręcz nie strzelbą, ale szablami bić się im trzeba było i pewnie by był tam pułk, lubo wielkiego męstwa i dzielności
po szańcach i redutach niedaleko wałów piechoty, które już prawie mijających szańce i w wały wpadających prawie Tatarów, z dział i strzelby ręcznej i ognia gęsto oddawszy z czoła i boków wielce razili i w zad odwodzili. Rok 1651
Toż czynili i we środku będące z Przyjemskim piechoty, które także ognia Tatarom nieco zdrowego zewsząd dodawały. Nie lepsza fortuna była i na prawym skrzydle wojska kwarcianego, bo i tam Tatarowie gwałtownie napadszy i pułk Stanisława Potockiego, wojewody podolskiego, strzałami go jako mgłą okrywszy, tak byli oskoczyli, że wręcz nie strzelbą, ale szablami bić się im trzeba było i pewnie by był tam pułk, lubo wielkiego męstwa i dzielności
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 79
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
ścieżką idzie odważony; Krwawą bitwę wznawiają, wzrok podnoszą srogi, Bezpieczniejsze do weścia upatrując drogi. Raz bron patrzą spiżanych, prędkiemi nogami Obbiegając mocny mur z dużemi basztami; Potem, kędy wre bitwa najniebezpieczniejsza, Wpadają, nie trwoży ich strzelba najgęściejsza.
XXII.
Widome być odwagi każdego musiały, Sława najsłodsza, sromy serca dodawały; Świadkiem dzielności jeden zostawał drugiego, Snadno rozeznać gnuśnych od męża dobrego. Ale wysokie wieże, gdy postępowały Na kołach, Sarracenom najsroższe się zdały, Niemniej słonie, co wielkie na swych grzbietach mają Czyny wojenne, a wzwyż z murem podołają.
XXIII.
Najpierwszy, choć kamienny grad nań z wierzchu spadał, Brandymarte
ścieszką idzie odważony; Krwawą bitwę wznawiają, wzrok podnoszą srogi, Bezpieczniejsze do weścia upatrując drogi. Raz bron patrzą spiżanych, prędkiemi nogami Obbiegając mocny mur z dużemi basztami; Potem, kędy wre bitwa najniebezpieczniejsza, Wpadają, nie trwoży ich strzelba najgęściejsza.
XXII.
Widome być odwagi każdego musiały, Sława najsłodsza, sromy serca dodawały; Świadkiem dzielności jeden zostawał drugiego, Snadno rozeznać gnuśnych od męża dobrego. Ale wysokie wieże, gdy postępowały Na kołach, Sarracenom najsroższe się zdały, Niemniej słonie, co wielkie na swych grzbietach mają Czyny wojenne, a wzwyż z murem podołają.
XXIII.
Najpierwszy, choć kamienny grad nań z wierzchu spadał, Brandymarte
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 212
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905