grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze
grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazyją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 203
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Szajtan miara, i to ja zagarnę.” Nu w nie, gdy już szedł nazad do swej knieje, Pies pocznie mruczeć, a wilk się rośmieje, Mówiąc: „Hdeś widył sobak pobratały, Żeby się z wilkiem owce bratać miały.” Uszło wilkowi. Wziął na drogę dobrze, Aż do żyvćeśo czarnym boków dodrze. Liczy pies czarne, gwałt ich niedostaje; Że nie śmie głosem, cicho mrucząc łaje. To raz: „Postąpię ja — mówi — na pótym Inaczej z wilkiem postanowim o tym.” Aż w rychle wilka zaś prosi do siebie: „Pane brat, bądź mi ku nagłfej potrzebie.
Bo już
Szajtan miara, i to ja zagarnę.” Nu w nie, gdy już szedł nazad do swej knieje, Pies pocznie mruczeć, a wilk się rośmieje, Mówiąc: „Hdeś widył sobak pobratały, Żeby się z wilkiem owce bratać miały.” Uszło wilkowi. Wziął na drogę dobrze, Aż do żyvćeśo czarnym boków dodrze. Liczy pies czarne, gwałt ich niedostaje; Że nie śmie głosem, cicho mrucząc łaje. To raz: „Postąpię ja — mówi — na pótym Inaczej z wilkiem postanowim o tym.” Aż w rychle wilka zaś prosi do siebie: „Pane brat, bądź mi ku nagłfej potrzebie.
Bo już
Skrót tekstu: BiałJBratBar_I
Strona: 585
Tytuł:
Brat Tatar albo liga wilcza ze psem na gospodarza do czasów terażniejszych stosująca
Autor:
Jan Białobłocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965