jako tak wielki urząd pełen pracy/ tak onerosa moles schylającego się na ramiona Pieczętarskie świata Polskiego stalowego zdrowia potrzebuje. Nie godzi się bynamniej na tej wysokiej przedmurku Chrześcijaństwa sentineli/ nie tylko zasypiać/ ale oka zamrużać: broni powinność/ upracowane dzienną i nocno statione siły/ alterna requie odnawiać/ crimen jest ciału i wczasowi dogadzać: nie w-tegoż mocy zapędziwszy się daleko wsiada na okręt lubo przyrodzoną naturze ludzkiej ciekawości lubo nienasyconym sławy nabycia pragnieniem uwiedziony Pasagier/ odbija się/ co tylko od brzegu podnoszą marynarze żagle/ dant carbasa ventris: biedzić się dopiero z-myslą nieborak poczyna/ widząc nie żart/ ckliwo na żołądku/ chwyta zazdrościwymi oczyma ubiegające lady/ rad
iáko tak wielki urząd pełen pracy/ tak onerosa moles schyláiącego się ná rámiona Pieczętárskie świátá Polskiego stalowego zdrowia potrzebuie. Nie godźi się bynámniey ná tey wysokiey przedmurku Chrześćiánstwá sentineli/ nie tylko zásypiać/ ale oká zámrużáć: broni powinność/ uprácowáne dźienną i nocno statione siły/ alterna requie odnawiáć/ crimen iest ćiału i wczásowi dogadzáć: nie w-tegoż mocy zápędźiwszy się dáleko wśiada ná okręt lubo przyrodzoną naturze ludzkiey ćiekáwośći lubo nienásyconym sławy nabyćia prágnieniem uwiedźiony Passagier/ odbiia się/ co tylko od brzegu podnoszą márynarze żagle/ dant carbasa ventris: biedźić się dopiero z-myslą nieborak poczyna/ widząc nie żart/ ckliwo na żołądku/ chwyta zazdrościwymi oczymá ubiegaiące lady/ rad
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 20
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; już brał za Armate, Gdy samże Wojewoda mając snadź prywate O Gumna zachowanie, i całoiść swych Włości, Żeby mu ich z-tej jednej Nieprzyjaciel złości Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Książęcia uprosi. Czemu acz nie dogadzać było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przeciw temu Nieba, Cały ten dzień pluszczejąc, dokuczały z-wierzchu, I noc w-tym ku późnemu schyliła się zmierzchu, Przyszło odwrót odtrąbić. Przez co upuszczony Z-tej cieśni Nieprzyjaciel, jako oparzony Uszedł zaraz tej nocy cztery wielkie mile: Które tedy umarłe wyziewali chwile Spracowani
go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; iuż brał za Armate, Gdy samże Woiewodá maiąc snadź prywate O Gumna záchowanie, i całoiść swych Włośći, Zeby mu ich z-tey iedney Nieprzyiaćiel złośći Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Xiążećia uprosi. Czemu acz nie dogadzáć było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przećiw temu Nieba, Cały ten dźień pluszczeiąc, dokuczáły z-wierzchu, I noc w-tym ku poźnemu schyliła sie zmierzchu, Przyszło odwrot odtrąbić. Przez co upusczony Z-tey ćieśni Nieprzyiaćiel, iáko oparzony Uszedł záraz tey nocy cztery wielkie mile: Ktore tedy umarłe wyźiewáli chwile Sprácowani
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 19
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nie żadne interesowne respekta, ale sama cnota, zasługi i pobożność wpisywały mężów. Te były do senatu stopniami, te w senacie krzesłami, te w krzesłach wierną majestatom radą i ozdobą. Przez lata zasługami w ojczyźnie i doskonałością w życiu dobrze wypróbowane na to miejsce iść było potrzeba, na którym rada i powaga skombinowane umiały dogadzać wspólnym tronu i dobru pospolitemu zaszczytom, tak dalece, że na równej ustawicznie wadze, najmniejszym jedno drugiego nie przemagając interesikiem, trzymać się w szczęśliwości mogły. Siła bowiem jedno przeciw drugiemu potęgą i powodzeniem zaważy królestwo, w którym wszytkie stany na jeden dobra pospolitego ważą się interes. To jest nic dla siebie, nic dla
nie żadne interesowne respekta, ale sama cnota, zasługi i pobożność wpisywały mężów. Te były do senatu stopniami, te w senacie krzesłami, te w krzesłach wierną majestatom radą i ozdobą. Przez lata zasługami w ojczyźnie i doskonałością w życiu dobrze wypróbowane na to miejsce iść było potrzeba, na którym rada i powaga skombinowane umiały dogadzać wspólnym tronu i dobru pospolitemu zaszczytom, tak dalece, że na równej ustawicznie wadze, najmniejszym jedno drugiego nie przemagając interesikiem, trzymać się w szczęśliwości mogły. Siła bowiem jedno przeciw drugiemu potęgą i powodzeniem zaważy królestwo, w którym wszytkie stany na jeden dobra pospolitego ważą się interes. To jest nic dla siebie, nic dla
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 171
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
gnieździ, a nie przeto zdrajca, Wisi kukułka, że tam sadzi jajca, Kędy ptaszątko do woli i śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestii ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi
gnieździ, a nie przeto zdrajca, Wisi kukułka, że tam sadzi jajca, Kędy ptaszątko do woli i śmiało Własne sadowić i wysiadać miało. Ani to zwykłej przeszkadza intracie, Że dwóch na jednym, pracuje warsztacie. Obadwa korzyść w swojej mają porze, Ten, co futruje i co gnypem porze. Za cóż kościelnej dogadzać by zrzędzie, Kiedy bliźniemu przez to nie ubędzie, Że jak wystarcza w przywileju łoże, Trzeci dyskretnie przytulić się może. Niechaj błazeński skrupuł w siebie bierze, K to staroświeckiej służy manijerze. Alboż dla bestyi ta, a nie dla człeka Przyszła tu moda przez morza z daleka. I żonie wolno, i mężowi
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 221
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
w ono, Wolno w najmniejszym nie żyć przewinieniu, Gdzieby koniecznie i nad prawo trzeba Jako aniołem żyć zesłanym z nieba. Gdzieby nie ludzkiej przez namiętność ciała, Lecz powołania niebieskiej potrzebie I nie tak, jakby chęć natury chciała, Ale jako Bóg sam pokazał z siebie: Czysto, pobożnie, przykładnie i śmiało Dogadzać i żyć także należało. Czemuś Nowego modo Testamentu Zwykłe obrzędów stępiła scyzory? Dobrze by teraz obrzynać do szczętu, Kto niespokojny, kto po świecku skory. Niechaj by służył chrzest na zawsze wierze, A z obrzezaniem kapłaństwu pacierze. Paść oni tylko, aby przez manowce I niebezpieczne nie błądziły strony, Powinni sobie powierzone
w ono, Wolno w najmniejszym nie żyć przewinieniu, Gdzieby koniecznie i nad prawo trzeba Jako aniołem żyć zesłanym z nieba. Gdzieby nie ludzkiej przez namiętność ciała, Lecz powołania niebieskiej potrzebie I nie tak, jakby chęć natury chciała, Ale jako Bóg sam pokazał z siebie: Czysto, pobożnie, przykładnie i śmiało Dogadzać i żyć także należało. Czemuś Nowego modo Testamentu Zwykłe obrzędów stępiła scyzory? Dobrze by teraz obrzynać do szczętu, Kto niespokojny, kto po świecku skory. Niechaj by służył chrzest na zawsze wierze, A z obrzezaniem kapłaństwu pacierze. Paść oni tylko, aby przez manowce I niebezpieczne nie błądziły strony, Powinni sobie powierzone
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 235
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
morżem, sub quo gradu leży etc. etc. Ale non ignorans erro, raz umyślnie to czynię dla Patriotów moich Polaków, z których wielu nie rozumieją Geografii, drudzy w tym cale nie są curiosi, inni perełki tylko wybierają, misiurki pominąwszy: curiositates, varietates, nie Geograficzne uważają regulas, toć ich geniuszowi dogadzać nie mam sobie za ignominią. Druga, będąc tenuioris fortunae , i już spracowany, mam na swe ubóstwo, i na attritas pracą vires, respekt: nie mam zaco wielkie wydawać Volumina, zaczym wydaję Kompendia, wiele odciąwszy, co należy ad formalitatem esentialium; przecież curiosa, rara, admiranda (co i sam
morżem, sub quo gradu leży etc. etc. Ale non ignorans erro, raz umyślnie to czynię dla Patriotow moich Polakow, z ktorych wielu nie rozumieią Geografii, drudzy w tym cale nie są curiosi, inni perełki tylko wybieraią, misiurki pominąwszy: curiositates, varietates, nie Geograficzne uważaią regulas, toć ich geniuszowi dogádzać nie mam sobie za ignominią. Druga, będąc tenuioris fortunae , y iuż spracowany, mam na swe ubostwo, y na attritas pracą vires, respekt: nie mam zaco wielkie wydawać Volumina, záczym wydaię Compendia, wiele odciąwszy, co należy ad formalitatem esentialium; przecież curiosa, rara, admiranda (co y sam
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 169
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
preskrybować miał); tu się tylko dobro pospolite upatruje, tu się tylko samej sprawiedliwości i rządowi dogadza dobremu absque ullo personarum respectu. Niechże tedy to, jako kto chce, rozumie i przyjmuje, folgować się więcej jednemu, aniż drugiemu nie ma. bo jeśliby się członkom tylko niektórym, nie całemu ciału Rzpltej dogadzać miało, rządu nigdy nie będzie, daremneby to nasze rokowanie było. Nie za lada jaką też to kaucją i obronę przeciw wszytkim fakcjom być rozumiemy nie dopuścić królowi z poddanem żadnego powinowactwa, bo to jest pessimi exempli, a zwłaszcza in libera republica. Nie chwalili tego starszy naszy królowi Augustowi i teraz już niedawno nie
preskrybować miał); tu się tylko dobro pospolite upatruje, tu się tylko samej sprawiedliwości i rządowi dogadza dobremu absque ullo personarum respectu. Niechże tedy to, jako kto chce, rozumie i przyjmuje, folgować się więcej jednemu, aniż drugiemu nie ma. bo jeśliby się członkom tylko niektórym, nie całemu ciału Rzpltej dogadzać miało, rządu nigdy nie będzie, daremneby to nasze rokowanie było. Nie za leda jaką też to kaucyą i obronę przeciw wszytkim fakcyom być rozumiemy nie dopuścić królowi z poddanem żadnego powinowactwa, bo to jest pessimi exempli, a zwłaszcza in libera republica. Nie chwalili tego starszy naszy królowi Augustowi i teraz już niedawno nie
Skrót tekstu: RokJak_Cz_III
Strona: 285
Tytuł:
Rokosz jaki ma być i co na nim stanowić.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
a nie prosić Tatarów aby napotrzebę Polską przybywać kiedy mieli: bo mocniejszego wziąć na ratunek/ sam implorant przegrawa.
I to Turkowi podać/ aby dziesięcinę Tatarom odpuścili którzy 400. na każdyrok powinni Chrześcijan mu dziesięciny dawać/ bo tu pokoj nigdy nie będzie / gdyż Tatarowie Hołdownicy muszą gwałcić pokoj/ a Turkowi dogadzać.
Więź nie po wracać/ ale w którychby trucizny nie było/bo Turcy gdy ręką nie mogą/ trucizną naszych zabijają. Siła przykładów mamy a wielkich ludzi.
Agenta w Turczech chować nie owszem potrzebna/ bo się będzie zdało/ że Hołdownikiem stawa się Polak gdy ad nutum Pogaństwu usługuje/ abo skosztować jaki smak
á nie prośić Tatárow áby nápotrzebę Polską przybywać kiedy mieli: bo mocnieyszego wźiąć ná rátunek/ sam imploránt przegrawa.
Y to Turkowi podáć/ áby dźieśięćinę Tátárom odpuśćili ktorzy 400. ná káżdyrok powinni Chrześćian mu dźieśięćiny dawáć/ bo tu pokoy nigdy nie będźie / gdyż Tátárowie Hołdownicy muszą gwałćić pokoy/ á Turkowi dogadzać.
Więź nie po wrácáć/ ále w ktorychby trućizny nie było/bo Turcy gdy ręką nie mogą/ trućizną nászych zabiiáią. Siłá przykłádow mamy á wielkich ludźi.
Agentá w Turcech chowáć nie owszeḿ potrzebná/ bo sie będźie zdáło/ że Hołdownikiem stawa sie Polak gdy ad nutum Pogánstwu vsługuie/ ábo skosztowáć iaki smak
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: C4v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
chcecie. Więc i podobno rozumiecie, że bracią swą cnotliwą, choć w wierze katolickiej rożną, jednak jednymże prawem, jednąże wolnością się szczycąc, a chcąc wykorzenić, ducti quasi zelo religionis, haeresim a cudzoziemców, lepszych apostatów wprowadzić, rozumiejąc, żebyście tym snadnie, będąc absoluti gubernatores, mogli bezpiecznie prywatom swym dogadzać, czego was P. Bóg, obrońca potężny Kościoła swego, uchowa; zaczym niechaj każdego sumnienie ruszy. Nie tak ś. patron polski Stanisław królowi, w grzechach leżącemu, pochlebował; non ducebatur is muneribus et illecebris voluptatum, nie odstraszyły go żadne niełaski pańskie i groźby. Napominał w głos króla: »Królu,
chcecie. Więc i podobno rozumiecie, że bracią swą cnotliwą, choć w wierze katolickiej rożną, jednak jednymże prawem, jednąże wolnością się szczycąc, a chcąc wykorzenić, ducti quasi zelo religionis, haeresim a cudzoziemców, lepszych apostatów wprowadzić, rozumiejąc, żebyście tym snadnie, będąc absoluti gubernatores, mogli bezpiecznie prywatom swym dogadzać, czego was P. Bóg, obrońca potężny Kościoła swego, uchowa; zaczym niechaj każdego sumnienie ruszy. Nie tak ś. patron polski Stanisław królowi, w grzechach leżącemu, pochlebował; non ducebatur is muneribus et illecebris voluptatum, nie odstraszyły go żadne niełaski pańskie i groźby. Napominał w głos króla: »Królu,
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 142
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wnętrzności wstąpiła. Jego śmierć Dworowi oznajmiłam, prosząc oraz o pozwolenie powrotu do Moskwy. Władza, która aż do postanowienia nowego Gubernatora przy mnie zostawała, dała mi spo- sobność, żem różne surowe rozkazy znosiła, które mój Mąż względem pojmanych powydawał. Pozstałemu tam WMPana Przyjacielowi, Mości Panie Hrabio, mogłam barziej dogadzać. Rozkazawszy Żydowi, wszystkim go opatrzyć, czego potrzebował, dawszy mu niejako zmiarkować, że moim jest koligatem. W ten czas moje dobrodziejstwa były samą sprawą politowania. Szczególniem go raz widziała, i do tego w wielce smutnej porze, gdy za WMPana prośbą przez mego Męża do Tobolska nazad był powołany. Radam słyszała
wnętrzności wstąpiła. Jego śmierć Dworowi oznaymiłam, prosząc oraz o pozwolenie powrotu do Moskwy. Władza, ktora aż do postanowienia nowego Gubernatora przy mnie zostawała, dała mi spo- sobność, żem rożne surowe rozkazy znośiła, ktore moy Mąż względem poymanych powydawał. Pozstałemu tam WMPana Przyiaćielowi, Mości Panie Hrabio, mogłam barziey dogadzać. Rozkazawszy Zydowi, wszystkim go opatrzyć, czego potrzebował, dawszy mu nieiako zmiarkować, że moim iest koligatem. W ten czas moie dobrodzieystwa były samą sprawą politowania. Szczegulniem go raz widziała, i do tego w wielce smutney porze, gdy za WMPana prośbą przez mego Męża do Tobolska nazad był powołany. Radam słyszała
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 150
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755