z pułkownikiem Dykierem. W Olkinnikach zetkaliśmy się z podjazdem moskiewskim pod komendą Baura i z podjazdem litewskim pod komendą Zaranka. Zniesiony podjazd pędziliśmy aż do Wilna, skąd książę Wiśniowiecki sam praesens ledwie uciekł; goniliśmy uchodzące wojska w koni 500 aż do Rzeszy. Stamtąd wróciłem się, bo konie nam falowały, doganiając przecie odwodowych kilkunastu zabito.
W Wilnie deboszowaliśmy przez niedziel trzy, bankietując i różne posiedzenia mając; dzieweczkiśmy też piękne nawiedzali w dobrej kompanii.
Z Wilna wyjechałem we wtorek wielki, stanąłem w Kownie we środę. Z Kowna w wielki czwartek do Tylży wyjechałem z ip. Massalskim starostą grodzieńskim i ip
z pułkownikiem Dykierem. W Olkinnikach zetkaliśmy się z podjazdem moskiewskim pod komendą Baura i z podjazdem litewskim pod komendą Zaranka. Zniesiony podjazd pędziliśmy aż do Wilna, zkąd książę Wiśniowiecki sam praesens ledwie uciekł; goniliśmy uchodzące wojska w koni 500 aż do Rzeszy. Ztamtąd wróciłem się, bo konie nam falowały, doganiając przecie odwodowych kilkunastu zabito.
W Wilnie deboszowaliśmy przez niedziel trzy, bankietując i różne posiedzenia mając; dzieweczkiśmy téż piękne nawiedzali w dobréj kompanii.
Z Wilna wyjechałem we wtorek wielki, stanąłem w Kownie we środę. Z Kowna w wielki czwartek do Tylży wyjechałem z jp. Massalskim starostą grodzieńskim i jp
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 126
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. W Poznaniu z generałem Mejerfeltem było 3,000 piechoty, która się w mieście zawarła, a co szturmowały i dobywały wojska było 18,000 effective. Pięć niedziel dobywali, nie mogli dobyć, bronili się potężnie, tandem kiedy gonił król szwedzki Augusta, usłyszawszy o zbliżeniu się szwedów, odstąpili od fortecy in varias vias, i tych doganiając bito.
Król szwedzki zimuje na granicy, bo już zima nastąpiła, rozkłada się nad Odrą i po Wielkiej Polsce. August w Saksonii.
Wojsko koronne z hetmanami Lubomirskim i Sieniawskim przy stronie Augustowej, związek z marszałkiem swoim Chomentowskim nie idzie pod władzę hetmanów, choć pars est Augustana. Notandum, że Lubomiriana Domus recessit
. W Poznaniu z generałem Mejerfeltem było 3,000 piechoty, która się w mieście zawarła, a co szturmowały i dobywały wojska było 18,000 effective. Pięć niedziel dobywali, nie mogli dobyć, bronili się potężnie, tandem kiedy gonił król szwedzki Augusta, usłyszawszy o zbliżeniu się szwedów, odstąpili od fortecy in varias vias, i tych doganiając bito.
Król szwedzki zimuje na granicy, bo już zima nastąpiła, rozkłada się nad Odrą i po Wielkiéj Polsce. August w Saxonii.
Wojsko koronne z hetmanami Lubomirskim i Sieniawskim przy stronie Augustowéj, związek z marszałkiem swoim Chomentowskim nie idzie pod władzę hetmanów, choć pars est Augustana. Notandum, że Lubomiriana Domus recessit
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 231
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
kawalerii sam swą osobą kroi szwedzki most odebrał, z miasta sześć pułków moskiewskich wypędził. Sam car i Mężyków kilką godzin stamtąd umknęli. Spodziewało się wojsko szwedzkie po tak przeciągłym marszu wypocząć, w pola wyszedłszy grodzieńskie, ale się omyliło, bo tylko dwa dni w Grodnie król wypocząwszy, wciąż za nieprzyjacielem z wojskami poszedł, doganiając urywał, i oparł się za uciekającemi aż w kraju oszmiańskim, wprzódy w Smorgoniach, potem w Radoszkowiczach mając haup kwaterę.
Moskwa wszystka poszła aż za Berezynę i lokowała się koło Połocka i Mohilewa, ku granicom Smoleńska. A z tej strony Berezyny rozłożyły się wojska szwedzkie regimentami w oszmiańskiem, mińskiem, nowogródzkiem, słonimskiem,
kawaleryi sam swą osobą kroi szwedzki most odebrał, z miasta sześć pułków moskiewskich wypędził. Sam car i Mężyków kilką godzin ztamtąd umknęli. Spodziewało się wojsko szwedzkie po tak przeciągłym marszu wypocząć, w pola wyszedłszy grodzieńskie, ale się omyliło, bo tylko dwa dni w Grodnie król wypocząwszy, wciąż za nieprzyjacielem z wojskami poszedł, doganiając urywał, i oparł się za uciekającemi aż w kraju oszmiańskim, wprzódy w Smorgoniach, potém w Radoszkowiczach mając haup kwaterę.
Moskwa wszystka poszła aż za Berezynę i lokowała się koło Połocka i Mohilewa, ku granicom Smoleńska. A z téj strony Berezyny rozłożyły się wojska szwedzkie regimentami w oszmiańskiém, mińskiém, nowogródzkiém, słonimskiém,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 258
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go pojmać już chce, doganiając, Kiedy mu albo w jamę, niżli go dopadnie, Albo w dół albo w gęstwę wielką nagle wpadnie. Angelika się śmieje, której nikt nie widzi, Patrząc na ich postępki, i z nich sobie szydzi.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga, którą się udali, I wszyscy rącze konie za nią obracali
harda dziewka obiema wzgardziła I w oka mgnieniu pierwszą żądzą odmieniła, Nie chcąc być nic powinna grabi i królowi, A dufając samemu swemu pierścieniowi.
XXXVI.
Oni, tak oszukani, po lesie biegają I tam i sam zdumiałe twarzy obracają, Jako ogar, któremu liszka albo zając Zginie, co go poimać już chce, doganiając, Kiedy mu albo w jamę, niżli go dopadnie, Albo w dół albo w gęstwę wielką nagle wpadnie. Angelika się śmieje, której nikt nie widzi, Patrząc na ich postępki, i z nich sobie szydzi.
XXXVII.
Szła przez las jedna droga, którą się udali, I wszyscy rącze konie za nią obracali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Drugi za nim cielę, kozę i owcę koniowi u ogona jak charty na smyczy uwiązawszy, a pstrą koteczkę na ręku miasto zająca trzymając, z łow się wracał. Trzeci zaś trochę opodal za nim, świnię także u ogona koniowi uwiązawszy,z kotłem na głowie, a garcem mleka w lewej ręce, za nimi leniwo doganiając, wlókł freza rozdartą pierzyną naksztalt sakiew najukowanego, w której pierzynie tak pospołu i z pierzem na jednej stronie widać było kilka połci słoniny i parę indyków, a na drugiej kobietę pojmaną, z pierza się obierającą. Za zjechaniem się tedy tak różnego a gęstego kupca, nazajutrz, to jest 5 czerwca, taki był jarmark
Drugi za nim cielę, kozę i owcę koniowi u ogona jak charty na smyczy uwiązawszy, a pstrą koteczkę na ręku miasto zająca trzymając, z łow się wracał. Trzeci zaś trochę opodal za nim, świnię także u ogona koniowi uwiązawszy,z kotłem na głowie, a garcem mleka w lewej ręce, za nimi leniwo doganiając, wlókł freza rozdartą pierzyną naksztalt sakiew najukowanego, w której pierzynie tak pospołu i z pierzem na jednej stronie widać było kilka połci słoniny i parę indyków, a na drugiej kobietę pojmaną, z pierza się obierającą. Za zjechaniem się tedy tak różnego a gęstego kupca, nazajutrz, to jest 5 czerwca, taki był jarmark
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 68
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
/ myć tu nie za pasy z nim chodzić/ ale o rzeczach potrzebnych rozmówić przyjechali. Mają tę wadę Panowie/ że mogąc i na jednej nodze (jako mówią) stojąc/ co takiego odprawić: a wżdy dzień za dzień odkładają: choć w barzo małej rzeczy od nich kto responsu potrzebuje.
Jeden Lacedemończyk w porażce doganiając rozgromionych nieprzyjaciół/ w jednym z nich już chciał miecz utopić/ a w tym zatrąbiono na odwrót: co on usłyszawszy/ zatrzymał miecz. A gdy mu to niektórzy zganili/ iż mając w ręku nieprzyjaciela/ nie zabił go: tak na to powiedział. Lepsza rzecz nierówno być posłusznym Hetmanowi/ niż nieprzyjaciela zabić. Jeśli
/ myć tu nie zá pásy z nim chodźić/ ále o rzecżách potrzebnych rozmowić przyiecháli. Máią tę wádę Pánowie/ że mogąc y ná iedney nodze (iáko mowią) stoiąc/ co tákiego odpráwić: á wżdy dźień zá dźień odkładáią: choć w bárzo máłey rzecży od nich kto responsu potrzebuie.
Ieden Lácedemońcżyk w porażce doganiáiąc rozgromionych nieprzyiaćioł/ w iednym z nich iuż chćiał miecż vtopić/ á w tym zátrąbiono ná odwrot: co on vsłyszawszy/ zátrzymał miecż. A gdy mu to niektorzy zgánili/ iż máiąc w ręku nieprzyiaćielá/ nie zábił go: ták ná to powiedźiał. Lepsza rzecż nierowno być posłusznym Hetmánowi/ niż nieprzyiáćielá zábić. Ieśli
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 143
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
bo tez to tam był z moim wyrostkiem, jako wiadomy miejsc bo Lublanin był szlachcić Jeżelic by kon miał zdechnąc. On jakos nie ochotnie podejmuje się bojąc się okonia jako Chudy Pachołek Dopieroż ja rzekę wsiadaj ze na mego a swego oddaj pod mego Czeladnika tak się stało. Podoganiał ich powymijał i owszem bardziej doganiając postraszył. powiedając oto i ja już nie na swoim koniu siedzę bom go stracił i musiałem na cudzego wsiadać. Skoro już wszystkich wyminął, Jechał sobie powolej sprodownikami dopiro kiedy już wydrapali się z Lassów tylko Polami jechać było potrzeba perswadował że by się gdzie napaszej zabawili gdyż tam nasi Panowie są na odwodzie gdy
bo tez to tam był z moim wyrostkiem, iako wiadomy mieyść bo Lublanin był szlachcić Iezelic by kon miał zdechnąc. On iakos nie ochotnie podeymuie się boiąc się okonia iako Chudy Pachołek Dopieroz ia rzekę wsiaday ze na mego a swego odday pod mego Czeladnika tak się ztało. Podoganiał ich powymiiał y owszęm bardziey doganiaiąc postraszył. powiedaiąc oto y ia iuz nie na swoim koniu siedzę bom go stracił y musiałęm na cudzego wsiadac. Skoro iuz wszystkich wyminął, Iechał sobie powoley zprodownikami dopiro kiedy iuż wydrapali się z Lassow tylko Polami iechac było potrzeba perswadował że by się gdzie napaszey zabawili gdyz tam nasi Panowie są na odwodzie gdy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 238v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i ossobliwym Ducha świętego Instynktem Bo się tanta Festinatione wybierał pod Wjeden et Alacritate że podobno by był już nieczekał dłużej, Choćby był i połowy tego Niemiał Wojska taką już miał utwierdzoną przyszłego zwycięstwa nadzieję Ale tez i Stamtąd jako dusze z czyśćca wyglądano Desiderabilem Praesentiam Już już wtakim będąc razie właśnie kiedy owo wilk owce doganiając karku, jej chciwą dosiąga Paszczęką A ona tez Chudziątko tym bardziej jeszcze się sili Aby tym czasem kto myśliwy nadiechał a od Gromieł. Tak właśnie z Cesarzem się działo kiedy już z Hukany i desperujący w częściu niemógł swojej salwować stolice, Nieśmiał Nieprzyjacielowi zajrzeć woczy i Wojska już straconego serce opponere Nieprzyjacielowi. Do
y ossobliwym Ducha swiętego Instynktem Bo się tanta Festinatione wybierał pod Wieden et Alacritate że podobno by był iuz nieczekał dłuzey, Chocby był y połowy tego Niemiał Woyska taką iuz miał utwierdzoną przyszłego zwycięstwa nadzieię Ale tez y Ztamtąd iako dusze z czysca wyglądano Desiderabilem Praesentiam Iuz iuz wtakim będąc razie własnie kiedy owo wilk owce doganiaiąc karku, iey chciwą dosiąga Paszczęką A ona tez Chudziątko tym bardziey ieszcze się sili Aby tym czasem kto mysliwy nadiechał a od Gromieł. Tak własnie z Cesarzem się działo kiedy iusz z Hukany y desperuiący w częsciu niemogł swoiey salwować stolice, Niesmiał Nieprzyiacielowi zayrzeć woczy y Woyska iuz straconego serce opponere Nieprzyiacielowi. Do
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 275v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
uderzył. Jako nieśmiertelnej chwały godne te pułki, bo długo impet szwedzki z wielką szkodą swoją wytrzymywały, a potym kiedy już zewsząd ognistą szwedzką ogarnieni zostali batalią, radzi nieradzi tył ku Wieprzowi podać musieli, polem bardzo piasczystym i parowy gęste mającym krajem uchodząc. Prędkością koni za naszymi, przodkowała Szwedom Wołosza i Tatarowie, którzy doganiając naszych, płazem tylko po koniach i grzbietach dosięgali, wołając uciekajcie zdrajcy królewscy, aleć to nieco miło było słyszeć Szwedom z zadu naścigającym. Zatym też co dzielniejsi przodem wypadli i naszych ci(?) zmieszanych w małej kupie razili. Sam Czarniecki dość odważnie stawał, ale potęgi przemóc trudno było. Na rzekę potym
uderzył. Jako nieśmiertelnej chwały godne te pułki, bo długo impet szwedzki z wielką szkodą swoją wytrzymywały, a potym kiedy już zewsząd ognistą szwedzką ogarnieni zostali batalią, radzi nieradzi tył ku Wieprzowi podać musieli, polem bardzo piasczystym i parowy gęste mającym krajem uchodząc. Prędkością koni za naszymi, przodkowała Szwedom Wołosza i Tatarowie, którzy doganiając naszych, płazem tylko po koniach i grzbietach dosięgali, wołając uciekajcie zdrajcy królewscy, aleć to nieco miło było słyszeć Szwedom z zadu naścigającym. Zatym też co dzielniejsi przodem wypadli i naszych ci(?) zmieszanych w małej kupie razili. Sam Czarniecki dość odważnie stawał, ale potęgi przemóc trudno było. Na rzekę potym
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 175
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
dajesz rany: Wyjedź kęs od swych tam się skosztujemy/ Tam się który z nas mężniejszy/ dowiemy. 26. Skoro Klorynda tych słów wysłuchała/ Na to podanie jego pozwoliła: A że bez hełmu była/ nic niedbała/ I tak go z głową odkrytą goniła. Uciekał Tantred/ ale go dognała/ I doganiając trochę go raniła. Stój (rzecze do niej) pierwej zawrzeć mamy pewne umowy/ niżli się spotkamy. 27. Stanęła zaraz na tę jego mowę/ Jemu też miłość dodała śmiałości: Tę (prawi) ze mną zachowaj umowę/ Nim dobrowolnie umrę od żałości. Pieśń trzecia.
Wydrzy mi serce/ albo utni głowę
daiesz rány: Wyiedź kęs od swych tám się skosztuiemy/ Tám sie ktory z nas mężnieyszy/ dowiemy. 26. Skoro Kloryndá tych słow wysłucháłá/ Ná to podánie iego pozwoliłá: A że bez hełmu byłá/ nic niedbáłá/ Y ták go z głową odkrytą goniłá. Vćiekáł Tantred/ ále go dognáłá/ Y dogániáiąc trochę go rániłá. Stoy (rzecze do niey) pierwey záwrzeć mamy pewne vmowy/ niżli się spotkámy. 27. Stánęłá záraz ná tę iego mowę/ Iemu też miłość dodáłá śmiáłośći: Tę (práwi) ze mną záchoway vmowę/ Nim dobrowolnie vmrę od żáłośći. Pieśń trzećia.
Wydrzy mi serce/ álbo utni głowę
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 62
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618