fortuny, na słotę, na gromy Spod miedzianego wyszedszy, który tu Może mieć, kto chce, niewinności szczytu. Wygnaniec rajski znowu jabłek sięga. Tenżeć Bóg światem zakazał się parać I swym każdego jawnie poprzysięga Nieprzyjacielem, kto się oń chce starać. Mało nam jeszcze Adamowa cięga, Że chcemy w piekle na wieki dogarać. Nie jest mizerny, poganin to brydzi, Żaden człek, co tu szczęśliwość swą widzi! 146 (D). NIESTATEK RZECZY ZIEMSKICH
Stanęła Wisła; mógłby działa po niej toczyć; Śnieg w kolano; ja drogi nie mogę odwłoczyć. Więc że już własna była samej zimy pora, Sani rozkażę, nie wóz
fortuny, na słotę, na gromy Spod miedzianego wyszedszy, który tu Może mieć, kto chce, niewinności szczytu. Wygnaniec rajski znowu jabłek sięga. Tenżeć Bóg światem zakazał się parać I swym każdego jawnie poprzysięga Nieprzyjacielem, kto się oń chce starać. Mało nam jeszcze Adamowa cięga, Że chcemy w piekle na wieki dogarać. Nie jest mizerny, poganin to brydzi, Żaden człek, co tu szczęśliwość swą widzi! 146 (D). NIESTATEK RZECZY ZIEMSKICH
Stanęła Wisła; mógłby działa po niej toczyć; Śnieg w kolano; ja drogi nie mogę odwłoczyć. Więc że już własna była samej zimy pora, Sani rozkażę, nie wóz
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Faunowie, Driady swoje gonią po dąbrowie; A te zwykłego w się natchnąwszy Boga, Skaczą, nie patrząc, gdzie wiszar, gdzie droga, Wszystko to bowiem, gdy już przy pamięci, Powiadają mi; jako mię giez kręci; A żaden niewie, co to za przywara, I co za ogień zewnątrz mi dogara. Tak snadź fortuna, chce naszego rodu, Abyśmy sobie z was życzyły płodu; I Wenus sama jak pewnego długu, Dopomina się płci z naszego cugu. Jupiter naprzód, wziąwszy postać wołu, Złączył się ciałem z Europą pospołu; Od której jak swe Emus mety kopie, Tak słynie nasze imię przy Rodopie.
Faunowie, Dryády swoie gonią po dąbrowie; A te zwykłego w się nátchnąwszy Bogá, Skaczą, nie pátrząc, gdźie wiszar, gdźie drogá, Wszystko to bowiem, gdy iuż przy pámięći, Powiádáią mi; iáko mię giez kręći; A żaden niewie, co to zá przywárá, Y co zá ogień zewnątrz mi dogara. Ták snadź fortuná, chce nászego rodu, Abysmy sobie z was życzyły płodu; Y Wenus samá iák pewnego długu, Dopomina się płći z naszego cugu. Iupiter náprzod, wźiąwszy postáć wołu, Złączył się ćiáłem z Europą pospołu; Od ktorey iák swe Æmus mety kopie, Ták słynie násze imię przy Rodopie.
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 43
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
błędów swych odstąpiło. Rozpierał się o Wierze raz przy ludu wielkim/ z Biskupem Katarrów/ a że wielki był na ludzi upał słoneczny/ rzekł mu ów Biskup Heretycki: Jeśli twoja Wiara tak prawdziwa i Święta jest/ jako twierdzisz/ czemu nie prosisz za tym ludem w twoich błędah zostającym/ aby mu tak słońce nie dogarało? Odpowiedział Święty: Jeśli chcesz nieszczęsny/ z twych ciemności wyniść/ uczynię to. Więc tedy Heretycy namawiali swego Biskupa/ aby obiecał Wiarę Piotrową przyjąć/ mając to za rzecz niepodobną/ o co szło. A lub tego niechciał obiecować Herezjarcha/ jednak Piotr do jego adherentów rzekł: żebyście wiedzieli że to prawdziwa
błędow swych odstąpiło. Rospierał się o Wierze raz przy ludu wielkim/ z Biskupem Katarrow/ á że wielki był ná ludźi upał słoneczny/ rzekł mu ow Biskup Heretycki: Ieśli twoiá Wiárá ták prawdźiwa i Swięta iest/ iáko twierdźisz/ czemu nie prośisz zá tym ludem w twoich błędah zostaiącym/ áby mu ták słońce nie dogaráło? Odpowiedźiał Swięty: Ieśli chcesz nieszczęsny/ z twych ćiemnośći wyniść/ uczynię to. Więc tedy Heretycy námawiáli swego Biskupa/ áby obiecał Wiarę Piotrową przyiąć/ maiąc to zá rzecz niepodobną/ o co szło. A lub tego niechćiał obiecowáć Herezyárchá/ iednák Piotr do iego adherentow rzekł: żebyśćie wiedźieli że to prawdźiwa
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 73
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
dla łacniejszego zrozumienia niektórych miejsc tajemniejszych, po brzegach położył, gdyby było to zamieszanie Ojczyzny naszej pozwoliło; co przy łasce i nadziei Bożej, za czasem spokojniejszym stać się może; lubo tasz Historia i niniejszemu czasowi do uwagi służy, i bardzo jest podobna w utrapieniu. PARAENESIS.
STatek, cierpliwość, wiara, Gdy nieszczęście dogara, Nie we wszytkich jednaki, Kto wnidzie na przetaki. Ludzi śmiertelnych trzebi BÓG rzeszotem Tych mieć chce plewą, chwastem i odmiotem. Innych przesiawszy sitem Pszenicą albo żytem. A jednak zawsze słusznie sądzi, I w dekretach nie błądzi. Choć złych wywyższa; choć lepszych poniża, Sprawiedliwości przez to nie ubliża. Wolno mu
dla łacnieyszego zrozumienia niektorych mieyść taiemnieyszych, po brzegách położył, gdyby było to zamieszánie Oyczyzny nászey pozwoliło; co przy łasce i nadźiei Bożey, zá czásem spokoynieyszym stáć się może; lubo tasz Historya i ninieyszemu czásowi do uwagi służy, i bárdzo iest podobna w utrapieniu. PARAENESIS.
STatek, cierpliwość, wiára, Gdy nieszczęśćie dogára, Nie we wszytkich iednáki, Kto wnidźie ná przetáki. Ludźi śmiertelnych trzebi BOG rzeszotem Tych mieć chce plewą, chwastem i odmiotem. Innych prześiáwszy śitem Pśzenicą álbo żytem. A iednák záwsze słusznie sądźi, I w dekretach nie błądźi. Choć złych wywyższa; choć lepszych poniża, Sprawiedliwośći przez to nie ubliża. Wolno mu
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 3
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Która świt wiodąc, noc jakoby morży I on; tak ogłos prawowierny zgasi Ze cienie swoje, fałszem dnia okrasi. Z ust jego lampy; jako świece lane Zapach myrrhowy, kopcie nieprzejrżane, Świątobliwości pozorem zasłyną, A w rzeczy będą dymem perżyną. Z nozdrży, tak brzydka wynidzie mu para, Jako gdy ukrop garkowi dogara, Raczej przez dziwne cudów sprawowania, I prawowiernym oczy pozasłania, Nieprawi, jego tchem, jak węgle wzdęte, Wzgardzą natchnienia, i pobudki święte, A rozżarżeni gniewem, pychą, ciałem, Jego pochodnią, będą i podpałem. Światową władzą mający przytomnie, I kark, i szyję wzniesie przeciwko mnie, Swych Naśladowców
Ktora świt wiodąc, noc iákoby morży I on; ták ogłos práwowierny zgaśi Ze ćienie swoie, fałszem dniá okraśi. Z ust iego lampy; iáko świece lane Zapách myrrhowy, kopćie nieprzeyrżane, Swiątobliwośći pozorem zásłyną, A w rzeczy będą dymem perżyną. Z nozdrży, ták brżydka wynidźie mu para, Iáko gdy ukrop garkowi dogara, Ráczey przez dźiwne cudow spráwowánia, I práwowiernym oczy pozasłánia, Niepráwi, iego tchem, iák węgle wzdęte, Wzgardzą natchnienia, i pobudki święte, A rozżarżeni gniewem, pychą, ćiáłem, Iego pochodnią, będą i podpałem. Swiátową władzą máiący przytomnie, I kark, i szyię wznieśie przećiwko mnie, Swych Naśládowcow
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 165
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
zemdlony/ u nóg twoich leży. Już się walą kamienie/ już leżące drzewa Wstały/ już się i młody listek na nich wiewa. Drujdy skoczne już idą Napaee za nimi/ Grajwa im/ Satyrowie pójdą wtaniec z nimi. OR. Lutnio moja/ w wesołym lesie twoje głosy Rozpościeraj: Apollo przecię złotowłosy Nie dogaraj: dość ognia u Aweknu było/ Dosyć się już tak moje ciało upaliło/ Kiedym chodził po żonę na dół do Plutona Darmom tam grał nieborak/ została tam ona. Jam wyszedł/ a cóż po mnie/ gdy przyjaciel luby Zginął/ tejże wolałbym sobie życzyć zguby: Nie drażniąc zwierza
zemdlony/ u nog twoich leży. Iuż sie wálą kámienie/ iuż leżące drzewá Wstáły/ iuż sie y młody listek ná nich wiewá. Druydy skoczne iuż idą Nápaeae zá nimi/ Graywá im/ Sátyrowie poydą wtaniec z nimi. OR. Lutnio moiá/ w wesołym leśie twoie głosy Rospośćieray: Apollo przećię złotowłosy Nie dogaray: dość ogniá u Aweknu było/ Dosyć sie iuż ták moie ćiáło upaliło/ Kiedym chodził po żonę ná doł do Plutoná Darmom tám grał nieborak/ zostáłá tám oná. Iam wyszedł/ á coż po mnie/ gdy przyiaćiel luby Zginął/ teyże wolałbym sobie życzyć zguby: Nie drazniąc zwierzá
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B3v
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
. Kształt tej febry dwojaki bywa, naprzykład paroksyzm w pierwszym dniu zrana przypada, a drugi drugiego dnia po południu, trzeciego zaś dnia zrana, a czwartego znowu po południu, i tak swój bieg do skończenia kontynuje. Drugiemi cale zimno nietrzęsie, tylko się trochę czuć daje, lecz gorączka tym dotkliwsza dogara i piecze. U niektórych zaś taż febra wustawiczną trzeciączkę z maligną złączoną odmienia się. Wtym przypadku następującej soli przedfebrycznej co 3. godziny po 15 gran lub ziarn zażywaj.
Weźmi: Preparowanych Ostrzyg półłota. Soli Piołunkowej. Soli Centuriowej. Antimonii Diaphoretici, każdego po ćwierci łota. Preparowanej Salitry, ćwierć łota.
Zmięszawszy
. Kształt tey febry dwoiaki bywa, naprzykład paroxyzm w pierwszym dniu zrana przypada, a drugi drugiego dnia po południu, trźećiego zaś dnia zrana, a czwartego znowu po południu, y tak swoy bieg do skończenia kontynuie. Drugiemi cale źimno nietrzęśie, tylko się trochę czuć daie, lecz gorączka tym dotkliwsza dogara y piecze. U niektorych zaś taz febra wustawiczną trzeciączkę z maligną złączoną odmienia się. Wtym przypadku następuiącey soli prźedfebryczney co 3. godźiny po 15 gran lub żiarn zażyway.
Weźmi: Preparowanych Ostrzyg połłota. Soli Piołunkowey. Soli Centuryowey. Antimonii Diaphoretici, każdego po ćwierći łota. Preparowaney Salitry, ćwierć łota.
Zmięszawszy
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 139
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
? Ta zaś zamiana dosyć nas bezpieczy I chociażby się Senat w niej utrzymał Nie jest nam z krzywdą, zapomnieć niechęci Byle był Cezar i my z nym nietknięci CL. Lubom ja nie tym umysłem to knował? Ale żeby się odwlec mogła kara Bo skorom Senat na mój głos przekował Gdy Koniuratom strach już nie dogara W pierwsząm się znowu śmiałość uarnował Która wnet owę niepamięć rozpara Nie już uchwałą Senatu, lub gminu Bo się niegodzi robić tego czynu CLI. Lecz kształtnym przez tłum ujęty pozorem Na rynek ciało, jak na pogrzeb wnoszę Odkrywam rany, i strój krwawy, w którem Skłotego Wodza, z lamentem rozgłoszę Jako Ojczyzny swej był
? Ta zaś zamiana dosyc nas beśpieczy I chociazby się Senat w niey utrzymał Nie iest nam z krzywdą, zapomnieć niechęći Byle był Caezar y my z nym ńietknięći CL. Lubom ia nie tym umysłem to knował? Ale zeby się odwlec mogła kara Bo skorom Senat na moy głos przekował Gdy Koniuratom strach iuz nie dogara W pierwsząm się znowu śmiałość uarnował Ktora wnet owę niepamięć rospara Nie iuz uchwałą Senatu, lub gminu Bo się niegodzi robić tego czynu CLI. Lecż kształtnym przez tłum uięty pozorem Na rynek ciało, iak na pogrzeb wnoszę Odkrywam rany, y stroy krwawy, w ktorem Skłotego Wodza, z lamentem rozgłoszę Iako Oyczyzny swey był
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 94
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
uskrobie; Potym tak zbrzydzi klątwą Gwałtownika, Ze o Królewskiej i wszczynać osobie, Nietylko żeby miał ich rządzić dali, Potomkom swoim wiecznie zakazali. XCII. A nas za winnych i zbrodniarzów liczą Trzej Męże; głosząc że się mszczą Cezara, Tym nawet grożąc mieczem, szubienicą, Z których im zaden w Mieście nie dogara Kiedy ów ginie; żeby ich zdobyczą Utwierdziła się ta troista para. Ojczyznieli kto świadczył się życzliwie? Tym samym zginął zle i niecnotliwie. XCIII. Widzicie ich tu miedzy sobą wielu, Co dla familyj, rodu, parentele, Albo że to złe chcieli tłumić wzielu, Osądzeni są za Nieprzyjaciele. I Pompejusz uwiązł
uskrobie; Potym tak zbrzydzi klątwą Gwałtownika, Ze ó Krolewskiey y wsżczynać osobie, Nietylko żeby miał ich rządzić dali, Potomkom swoim wiecznie zakazali. XCII. A nas za winnych y zbrodniarzow liczą Trzey Męże; głosząc że się msżczą Caezara, Tym nawet grożąc mieczem, szubienicą, Z ktorych im zaden w Miescie nie dogara Kiedy ow ginie; żeby ich zdobyczą Utwierdziła się ta troista para. Oyczyznieli kto swiadczył się życzliwie? Tym samym zginął zle y niecnotliwie. XCIII. Widzicie ich tu miedzy sobą wielu, Co dla familyi, rodu, parentele, Albo że to złe chcieli tłumić wzielu, Osądzeni są za Nieprzyiaciele. I Pompeiusz uwiązł
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 237
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693