boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piórem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobów ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Któremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono prośbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej probie każdej wiary Autore
boju Oliwną roszczkę przynosił pokoju. Lecz się ja o to piorem nie pokuszę I wielkich ludzi z grobow ich nie ruszę, Bo to odprawią za mię kronikarze I pełne tego koronne herbarze. Przyjm, zacna pani, coć przynoszę z chęci, A ubogiego starca miej w pamięci, Ktoremu też już docieka zegarek, Już dogorywa ostatni ogarek. Nim jeszcze zgaśnie, niechaj łaski twojej Już też w ostatniej pono proźbie swojej Niech proszę dozna; wszak jednegoż Pana Społsługa z tobą; wszak i zań wylana
Krew jego święta, a on bez nagrody I kubka zimnej nie opuści wody. 681. Gadka o prostej a prawdziwej probie każdej wiary Authore
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 397
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
miłość niźli niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów, serce, cóż tajemy, Ślepy jest,
miłość niźli niema woli.
Wieża piorunem rozbita, Niźli się z ziemią przywita, Z grzmotem się wielkim na swym gruncie składa I rozruch czyni wprzód, niźli upada. Przemów, serce, przemów śmiele, Nie widzi-ć miłość mówi wiele.
Drzewo na gorące wągle Wrzucone niszczeje nagle, Ale choć tleje, choć już dogorywa, Sapi i niemą skargą się odzywa. Przemów, serce, odkryj rany, Wzrok ma Kupido, nie język związany.
Wisła po równinie płynie W Białe Morze, w którym ginie, Ale niż w morskiej ochynie się bramie, Szumi i wały grobu swego łamie. Przemów, serce, cóż tajemy, Ślepy jest,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 277
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się
pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w tym Sreńska orszaku baba świątobliwa, Jako świeca na stole późno dogorywa, W domu już swym ostatnia, które z niej nadzieje, I wszystkie się ozdoby zlały na Firleje. Tych o! jaka i dawna i po dziś dzień cera, Od pierwszego począwszy w Polsce Filegera! I jakie zasiadają kuruły bez końca, Snać by południowego nie widział kto słońca. Tuż i starzy książęta ruscy się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
wyrządzić, przemyślał, który ten był.
Po zgorzeniu miasta trzeciego dnia już się ze wszystkim na szkuty z zamku wyniosszy, prochów po kilka beczek w rogach sklepów zamkowych, we trzech angułach od Wisły, zasadzili, pewną miarę lontów, na dwie godzin umiarkowanych, zapaliwszy i skrycie do prochów przytknąwszy. Które jako też już dogorywały, oni też tymczasem wszyscy z zamku i spiklerza na szkuty ustąpili, a wojsku od miasta bramę jakoby otworzyli.
Skoczyło wojsko, ochotnik po nad brzegami Wisły do nich z pistoletów i z fuzji strzelali, ale oni już Rok 1656
w pół Wisły stojąc, z muszkietów bardziej naszych razili. Tymczasem tenże ochotnik alias hołota
wyrządzić, przemyślał, który ten był.
Po zgorzeniu miasta trzeciego dnia już się ze wszystkim na szkuty z zamku wyniosszy, prochów po kilka beczek w rogach sklepów zamkowych, we trzech angułach od Wisły, zasadzili, pewną miarę lontów, na dwie godzin umiarkowanych, zapaliwszy i skrycie do prochów przytknąwszy. Które jako też już dogorywały, oni też tymczasem wszyscy z zamku i spiklerza na szkuty ustąpili, a wojsku od miasta bramę jakoby otworzyli.
Skoczyło wojsko, ochotnik po nad brzegami Wisły do nich z pistoletów i z fuzyi strzelali, ale oni już Rok 1656
w pół Wisły stojąc, z muszkietów bardziej naszych razili. Tymczasem tenże ochotnik alias hołota
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 186
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
dziwy strąbić wszytkę wojskową hołotę; I zaraz, czego potem sejmem potwierdzono, Wszytkich czci, wszystkich takich dobra odsądzono. Osman pola nie chce dać, chociaż wyzywany; Kul już nie masz z czego lać; proch już wystrzelany. Co wszytko gdy Chodkiewicz myślą utroskaną Rozbiera, aż mu już śmierć grozi wybijaną; Prawie już dogorywa; żywe tylko serce Wielki płomień w malutkiej zawiera iskierce. Wojennego do rady zaprasza senatu; Już chory, już na łóżku położony; a tu, Skoro siedli, wszytko to, co mu spać nie dało, Podaje do uwagi; gdzie milczawszy mało, Każdy swe wyda wotum. Wszyscy w ten cel godzą, Że
dziwy strąbić wszytkę wojskową hołotę; I zaraz, czego potem sejmem potwierdzono, Wszytkich czci, wszystkich takich dobra odsądzono. Osman pola nie chce dać, chociaż wyzywany; Kul już nie masz z czego lać; proch już wystrzelany. Co wszytko gdy Chodkiewicz myślą utroskaną Rozbiera, aż mu już śmierć grozi wybijaną; Prawie już dogorywa; żywe tylko serce Wielki płomień w malutkiej zawiera iskierce. Wojennego do rady zaprasza senatu; Już chory, już na łóżku położony; a tu, Skoro siedli, wszytko to, co mu spać nie dało, Podaje do uwagi; gdzie milczawszy mało, Każdy swe wyda wotum. Wszyscy w ten cel godzą, Że
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 204
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
z czym wnet niewolnika Sprawnego, ochotnego do Raduła zmyka, I ledwie nie tegoż dnia, jak w wołoskim stanie Taborze, Zielińskiemu list się on dostanie. Prędko go stąd obieca hospodar wyprawić, Lecz mu się tu dzień który jeszcze trzeba bawić. A tymczasem Chodkiewicz, jako więc oliwa Długo w lampie świeciwszy, nagle dogorywa. Dopądzał ostatniego kresu swego wieku, Który przy wyściu na świat każdemu człowieku Zamierzony, i odtąd, jako słońce toczyć Złote koła poczęło, nikt jeszcze przeskoczyć Tego nie mógł terminu; tu, tu kto się rodzi, Umiera; na tym celu i starzy, i młodzi. Z tym dziś przed królewiczem staną doktorowie,
z czym wnet niewolnika Sprawnego, ochotnego do Raduła zmyka, I ledwie nie tegoż dnia, jak w wołoskim stanie Taborze, Zielińskiemu list się on dostanie. Prędko go stąd obieca hospodar wyprawić, Lecz mu się tu dzień który jeszcze trzeba bawić. A tymczasem Chodkiewicz, jako więc oliwa Długo w lampie świeciwszy, nagle dogorywa. Dopądzał ostatniego kresu swego wieku, Który przy wyściu na świat każdemu człowieku Zamierzony, i odtąd, jako słońce toczyć Złote koła poczęło, nikt jeszcze przeskoczyć Tego nie mógł terminu; tu, tu kto się rodzi, Umiera; na tym celu i starzy, i młodzi. Z tym dziś przed królewiczem staną doktorowie,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 240
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, czyli niemieckiej, aliantka, tocząca wojnę, o której wyżej, z Fryderykiem II, królem pruskim, któremu wojskiem swoim już była wydarła całe Prusy, Brandenburgią i znaczną część Śląska — umarła wtenczas właśnie, kiedy ten król, acz w samej rzeczy wojownik wielki, wycieńczony siedmioletnią wojną i zewsząd ściśniony od nieprzyjaciół swoich, dogorywał; kiedy już owa jego, w początkach krociowa, armia tylko się w 40 tysiącach rachowała. Nowina o śmierci Elżbiety przyszła do Warszawy o godzinie 10 w nocy dnia 15 stycznia roku 1762.
Przewróciła się zaraz karta szczęścia Augustowi III i Marii Teresie. Albowiem po Elżbiecie objąwszy tron moskiewski Karol Piotr Ulryk, z domu Holsztein
, czyli niemieckiej, aliantka, tocząca wojnę, o której wyżej, z Fryderykiem II, królem pruskim, któremu wojskiem swoim już była wydarła całe Prusy, Brandeburgią i znaczną część Szląska — umarła wtenczas właśnie, kiedy ten król, acz w samej rzeczy wojownik wielki, wycieńczony siedmioletnią wojną i zewsząd ściśniony od nieprzyjaciół swoich, dogorywał; kiedy już owa jego, w początkach krociowa, armia tylko się w 40 tysiącach rachowała. Nowina o śmierci Elżbiety przyszła do Warszawy o godzinie 10 w nocy dnia 15 stycznia roku 1762.
Przewróciła się zaraz karta szczęścia Augustowi III i Marii Teresie. Albowiem po Elżbiecie objąwszy tron moskiewski Karol Piotr Ulryk, z domu Holsztein
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 98
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak