kontenta z tak dobrej rozrywki: „Prawdę — powiada — mówią bez pochyby, Że lepsza bywa polewka niż ryby.” STAREJ
Przestrzegałem cię, Zosiu, że niegnuśne stopy Starość pomyka w świeże za młodością tropy; Mówiłem: teraz zażyj, teraz, dziewko, świata, Babą być i prawicy, gdy jej dojmą lata. Nie dbałaś — a toż starość przylazła nieznacznie: Trudno zgubne dni cofnąć, choć ich wspomnieć smacznie! Rada byś taki rozum wonczas była miała Jak teraz — albo teraz przeszłą gładkość ciała. Pozwól jednak, że i to uobłapiam ciało, Co się już nie podoba, ale podobało. WYMÓWKA
Wyzwał na
kontenta z tak dobrej rozrywki: „Prawdę — powiada — mówią bez pochyby, Że lepsza bywa polewka niż ryby.” STAREJ
Przestrzegałem cię, Zosiu, że niegnuśne stopy Starość pomyka w świeże za młodością tropy; Mówiłem: teraz zażyj, teraz, dziewko, świata, Babą być i prawicy, gdy jej dojmą lata. Nie dbałaś — a toż starość przylazła nieznacznie: Trudno zgubne dni cofnąć, choć ich wspomnieć smacznie! Rada byś taki rozum wonczas była miała Jak teraz — albo teraz przeszłą gładkość ciała. Pozwól jednak, że i to uobłapiam ciało, Co się już nie podoba, ale podobało. WYMÓWKA
Wyzwał na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 352
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
”?
Urwał kozie wilk ogon. Wrzask — że ją to szpeci; Jakby ona — choć ogon ma — zadkiem nie świeci. Gdy przybiegła do domu, jejże gospodyni: Że go dość poty — mówiąc — zwierza wolne czyni. 107. APROBATA TEGOŻ
... 108. A TO SKĄD: „DOJĄŁ MU JAK ZAJĄC KOBYLE”?
Kilka dni chodził zając, aż się ta kobyła Układła, co go była pięścią uderzyła, Aż przez miedzę przeleciał. Nuż się też odważy: Oddaje jej — za jeden — ów łapką trzy razy. 109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł
”?
Urwał kozie wilk ogon. Wrzask — że ją to szpeci; Jakby ona — choć ogon ma — zadkiem nie świeci. Gdy przybiegła do domu, jejże gospodyni: Że go dość poty — mówiąc — zwierza wolne czyni. 107. APROBATA TEGOŻ
... 108. A TO SKĄD: „DOJĄŁ MU JAK ZAJĄC KOBYLE”?
Kilka dni chodził zając, aż się ta kobyła Układła, co go była pięścią uderzyła, Aż przez miedzę przeleciał. Nuż się też odważy: Oddaje jej — za jeden — ów łapką trzy razy. 109. „TWARDY KOZIEŁ DOIĆ” — SKĄD TO?
Skąpiec bogacz, zwań Kozieł
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 34
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
już dusze od ognia były roztopione, wnet były na kowadło od czartów włożone. Ci je tak długo tłukli i młotami bili, aże je w jedno miękkie ciasto obrócili. A przecię dusze nędzne w całości zostają, umierając w katowniach, zniszczenia nie znają. Mówił potym diabeł jeden do drugiego: «Czy się im już dojęło cale do żywego?». A w drugiej kuźni czarci im odpowiadali: «Rzućcie je nam, czy dosyć żebyśmy uznali». Tedy je ognistymi kleszczami porwali, jak i pierwszy, tak i ci w ogniu rozpalali. Tak zawsze raz tam, raz tu bywały rzucone nędzne dusze, aż były w ogień obrócone
już dusze od ognia były roztopione, wnet były na kowadło od czartów włożone. Ci je tak długo tłukli i młotami bili, aże je w jedno miękkie ciasto obrócili. A przecię dusze nędzne w całości zostają, umierając w katowniach, zniszczenia nie znają. Mówił potym dyjabeł jeden do drugiego: «Czy się im już dojęło cale do żywego?». A w drugiej kuźni czarci im odpowiadali: «Rzućcie je nam, czy dosyć żebyśmy uznali». Tedy je ognistymi kleszczami porwali, jak i pierwszy, tak i ci w ogniu rozpalali. Tak zawsze raz tam, raz tu bywały rzucone nędzne dusze, aż były w ogień obrócone
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 96
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
pamiętaj, co i kiedy mówi, A ostrzeż, gdy kto na guz panu twemu łowi. Możesz-Ii, aby się spać położył, poradzić, Lepiej się wywczasować, aniżeli wadzić. Plag 40. XVI. W izbie pańskiej proszeczku by nigdzie nie było, Jak z rąbeczku wywiną, wszystkim będzie milo. Bo inaczej nahajka dojmie bokom twoim, Gdy dość czynić nie będziesz powinnościom swoim. Pozmiataj ławy, stoły, ustaw szkło, międnice, A tak staniesz u wszystkich w grzecznej polityce. Plag 20.
Żebyś tych artykułów nie przepomnial czasem, Niechaj będzie nahajka zawsze za twym pasem. Przestrogi krótsze chłopcom gnuśnym i leniwym dla prędszego ćwiczenia.
1
pamiętaj, co i kiedy mówi, A ostrzeż, gdy kto na guz panu twemu łowi. Możesz-Ii, aby się spać położył, poradzić, Lepiej się wywczasować, aniżeli wadzić. Plag 40. XVI. W izbie pańskiej proszeczku by nigdzie nie było, Jak z rąbeczku wywiną, wszystkim będzie milo. Bo inaczej nahajka dojmie bokom twoim, Gdy dość czynić nie będziesz powinnościom swoim. Pozmiataj ławy, stoły, ustaw szkło, międnice, A tak staniesz u wszystkich w grzecznej polityce. Plag 20.
Żebyś tych artykułów nie przepomnial czasem, Niechaj będzie nahajka zawsze za twym pasem. Przestrogi krótsze chłopcom gnuśnym i leniwym dla prędszego ćwiczenia.
1
Skrót tekstu: KrzywChłopBad
Strona: 267
Tytuł:
Chłopiec wyćwiczony
Autor:
Adrian Krzywogębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ad invicem consumuntur. Jako albowiem według Puteana: qui pilam projicit, ut reverberetur expectandum est, tak uszczypliwe i prowie do żywego dojmujące słowo barziej do żywego dojmujące słowo bardziej szkodliwszym odbija się. Takiego wyuzdany w mowie język kiedykolwiek doznaje skutku, jakiego niegdyś uszczypliwy w strofowaniu doświadczył Cycero: że bowiem nie raz Antoniuszowi ostrym słowem dojął do żywego, sam od Fulwii na własny, języku igielne odniósł punktury.
Trzecie Monitum. Żeby nie tylko o obecnych: ale też i nieprzytomnyjch, dobrze mówić, i chwalebny bez niesławy i naruszenia osób formować dyskurs. Ekscypuje bowiem cudzego Imienia nieprzyjazne obmowy os przyjacielskiego posiedzenia Święty Augustyn. Quisquis amat dictis absentũ rodere fámám,
ad invicem consumuntur. Jáko álbowiem według Puteana: qui pilam projicit, ut reverberetur expectandum est, ták uszczypliwe y prowie do żywego doymujące słowo bárźiey do żywego doymujące słowo bárdźiey szkodliwszym odbija śię. Tákiego wyuzdány w mowie język kiedykolwiek doznáje skutku, jákiego niegdyś uszczypliwy w strofowániu doświádczył Cycero: że bowiem nie raz Antoniuszowi ostrym słowem dojął do żywego, sam od Fulwii ná własny, języku igielne odniosł punktury.
Trzećie Monitum. Żeby nie tylko o obecnych: ále też y nieprzytomnyych, dobrze mowić, y chwalebny bez niesłáwy y náruszenia osob formowáć dyskurs. Excypuje bowiem cudzego Imienia nieprzyjázne obmowy os przyjaćielskiego pośiedzenia Swięty Augustyn. Quisquis amat dictis absentũ rodere fámám,
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: I7
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, żadnej nie da pomocy już sobie. Ten ciągnie raz za grzywę, drugi raz za wodze, Chodzi w koło: koń tylko jęczy, stęka srodze. Potem go na ramiona, duży, włożył swoje I stamtąd na strzelenie łuku poniósł troje. PIEŚŃ XXIX.
LXX.
A poczuwszy, iż ciężar przykry do żywego Dojął mu, znowu kładzie na ziemię nędznego I ciągnie go za sobą; ten się ledwie wlecze, Z obrażonego ciała krew z kilku miejsc ciecze. Woła Orland „Cu! dalej!” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając
, żadnej nie da pomocy już sobie. Ten ciągnie raz za grzywę, drugi raz za wodze, Chodzi w koło: koń tylko jęczy, stęka srodze. Potem go na ramiona, duży, włożył swoje I stamtąd na strzelenie łuku poniósł troje. PIEŚŃ XXIX.
LXX.
A poczuwszy, iż ciężar przykry do żywego Dojął mu, znowu kładzie na ziemię nędznego I ciągnie go za sobą; ten się ledwie wlecze, Z obrażonego ciała krew z kilku miejsc ciecze. Woła Orland „Cu! dalej!” ale próżno woła: Głodny, zbity, szerokiem krokom nie wydoła. Nakoniec zdjąwszy uzdę, u prawej mu nogi Wiąże, mniemając
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 401
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, od forty śmierci co raz wraca, A ów smrodu, kłopotu zażywa ze starem Babskiem, jak z pomienionym pasując Tatarem; I rychlej biedy jemu niż babie żywota, Śmierć koniec czyni. Darmo długo ciągnie kota. Na niepewną fortuny szkoda kazać bierę, Bo często pancerolą zabije kozerę. Przyzna niejeden, skoro swarliwa mu dojmie, Że nie on żonę, ale jego żona pojmie. Ani chce puścić, ani wieść mu da sama się, Dokąd w spólnym oboje nie pomrą zapasie. 492. NIE NA PYTANIE ODPOWIEDZI
Powiedam sąsiadowi, że się go synowie Nie boją. „Ani ja też ich boję” — odpowie. „Bale i o
, od forty śmierci co raz wraca, A ów smrodu, kłopotu zażywa ze starem Babskiem, jak z pomienionym pasując Tatarem; I rychlej biedy jemu niż babie żywota, Śmierć koniec czyni. Darmo długo ciągnie kota. Na niepewną fortuny szkoda kazać bierę, Bo często pancerolą zabije kozerę. Przyzna niejeden, skoro swarliwa mu dojmie, Że nie on żonę, ale jego żona pojmie. Ani chce puścić, ani wieść mu da sama się, Dokąd w spólnym oboje nie pomrą zapasie. 492. NIE NA PYTANIE ODPOWIEDZI
Powiedam sąsiadowi, że się go synowie Nie boją. „Ani ja też ich boję” — odpowie. „Bale i o
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 297
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Głów ściętych niosąc, pełno otym nowin w Mieście. Niecieszą te triumfy nic Saulowych myśli, Bo insze ułożenie w hardym sercu kryśli. Wolałby Filistyna mając z nim umowę, Widzieć, aby mu przyniósł DAWIDOWĄ głowę. Gryzł się Saul tym zwycięstwem, jak zajadła Jędza, Żadna mu nad tę więcej niedojęła nędza.
Nie śpi, nie je, nie pije, co moment się dąsa, Ledwie własnego Ciała nieszarpie, nie kąsa. Myśląc, Córkem obiecał, pod trudnym traktatem, Sam byłem do DAWIDA dziewosłąbem swatem. Chciałem zgubić przez sto głów, młodego wyrostka Aż mu fortunnie padła, nad mój umysł Kostka.
, Głow ściętych niosąc, pełno otym nowin w Mieście. Niecieszą te tryumfy nic Saulowych myśli, Bo insze ułożenie w hardym sercu kryśli. Wolałby Filistyna maiąc z nim umowę, Widzieć, aby mu przyniosł DAWIDOWĄ głowę. Gryzł się Saul tym zwycięstwem, iak zaiadła Jędza, Zadna mu nad tę więcey niedoięła nędza.
Nie śpi, nie ie, nie pije, co moment się dąsa, Ledwie własnego Ciała nieszarpie, nie kąsa. Myśląc, Corkem obiecał, pod trudnym traktatem, Sam byłem do DAWIDA dziewosłąbem swatem. Chciałem zgubić przez sto głow, młodego wyrostka Aż mu fortunnie padła, nad moy umysł Kostka.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 16
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
fortunnie padła, nad mój umysł Kostka. Szpetnie Królom danego niedotrzymać słowa, Tu mi Państwa w Posagu ma odpaść połowa. Lecz oddam com raz przyrzekł, na co się sam suszę? Snadniej DAWIDA zgładzę, przy Zonie uduszę. Złe żabójstwo zła zazdrość, zła pycha szkaradna, Przecięż z nich tak niedojmie, do żywego żadna Boleść, jako niewdzięczność, kiedy nią Pan drugi Wypłaca, dobrym sługom za szczere usługi. O Boże zaż nielepiej, twej się trzymać służby, Dajesz wszystko bez zdrady, bez wymówki; któżby U Pana doczesnego wysłużył zbawienie, Zycie rozum, fortunę, zdrowie, dobre Mienie. Tobie chociaż
fortunnie padła, nad moy umysł Kostka. Szpetnie Krolom danego niedotrzymać słowa, Tu mi Państwa w Posagu ma odpaść połowa. Lecz oddam com raz przyrzekł, na co się sam suszę? Snadniey DAWIDA zgładzę, przy Zonie uduszę. Złe żaboystwo zła zazdrość, zła pycha szkaradna, Przecięż z nich tak niedoymie, do żywego żadna Boleść, iako niewdzięczność, kiedy nią Pan drugi Wypłaca, dobrym sługom za szczere usługi. O Boże zaż nielepiey, twey się trzymać służby, Daiesz wszystko bez zdrady, bez wymowki; ktożby U Pana doczesnego wysłużył zbawienie, Zycie rozum, fortunę, zdrowie, dobre Mięnie. Tobie chociasz
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 17
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nasieniem, Groźno przykażą, dawaj Matko chleba, Pogłaszczą za to gwoździstym grzebieniem, Jakże nie wydasz, tyle co chcą zboża, Płytszego na cię poszukają noża. Zrodziszli żyto, pszenicę jak trzcinę, W gęstość, w wysokość, w kłos doródny, długi, Przecię na ciebie kmieć założy winę, Ze nie głęboko dojęły jej pługi, Dzierżawca rzecze, na plenność łakomy, Ziarna o male, a zaś nad to słomy. Jeżeli niskie, rzadkie, kłoski drobne, Znowu i to źle, że nie będzie paszy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, a tu zima straszy, Zniwiarz się tylko łapaniną bawi, Z
nasieniem, Groźno przykażą, dáway Mátko chleba, Pogłaszczą zá to gwoździstym grzebieniem, Jákże nie wydasz, tyle co chcą zboża, Płytszego ná cię poszukaią noża. Zrodziszli żyto, pszenicę iák trzćinę, W gęstość, w wysokość, w kłos dorodny, długi, Przecię ná ciebie kmieć założy winę, Ze nie głęboko doięły iey pługi, Dzierzáwca rzecze, ná plenność łákomy, Ziarna o male, á zaś nád to słomy. Jeżeli niskie, rzádkie, kłoski drobne, Znowu y to źle, że nie będzie pászy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, á tu zima strászy, Zniwiarz się tylko łápaniną báwi, Z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 152
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752