skosztuje przyprawnego miodu, Zbrzydnie, czego tak barzo w tej pragnął słodyczy: Sęp tylko, który serce do śmierci kaliczy, Miasto uciechy, gorzkość miasto nasycenia, W bezbożnych piersiach złego zostaje sumnienia. Niesmacznać się duchowna zrazu żądza widzi, Bo tego pragnie, czego ciało nienawidzi, Ale kto się w niej smaku w krótkim doje czesie, Rozkosz mu i pieszczone kontentece niesie, Zniewolone miłością bożą pojąc serce, Która choćby w najmniejszej zawzięta iskierce, Tak słodkie, tak przyjemne, tak ma ognie spore, Że w niej nieugaszonym człek płomieniem gore, I aż w niebie, gdzie wszyscy dobrzy będą wzięci, Boga w twarz obaczywszy, nasyci swe chęci
skosztuje przyprawnego miodu, Zbrzydnie, czego tak barzo w tej pragnął słodyczy: Sęp tylko, który serce do śmierci kaliczy, Miasto uciechy, gorzkość miasto nasycenia, W bezbożnych piersiach złego zostaje sumnienia. Niesmacznać się duchowna zrazu żądza widzi, Bo tego pragnie, czego ciało nienawidzi, Ale kto się w niej smaku w krótkim doje czesie, Rozkosz mu i pieszczone kontentece niesie, Zniewolone miłością bożą pojąc serce, Która choćby w najmniejszej zawzięta iskierce, Tak słodkie, tak przyjemne, tak ma ognie spore, Że w niej nieugaszonym człek płomieniem gore, I aż w niebie, gdzie wszyscy dobrzy będą wzięci, Boga w twarz obaczywszy, nasyci swe chęci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 110
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do pociech godzinę. Ta się nam sposobniejszą nad insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nią się wyryje.
do pociech godzinę. Ta się nam sposobniejszą nad insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże. Wierę, że się nie dojadł smaku w połowicy, Kto woli niż w koszuli obłapiać w spódnicy, I tego mam za Kurpia i za fantastyka, Co nie woli podnosić giezłka niż letnika. Siła swych niedostatków ukrywają ony Szatami, siła kryje sobą strój upstrzony;
Koszula nic nie skryje, a cokolwiek skryje, Za najmniejszym dotknieniem przez nię się wyryje.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 325
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Włóczykij Walanty z Bandurą z Tarczyna, Nuż pan Matys Zaskowski, Płatek duszotrajca, Przy nich siedział Miesurad Symon, Boży zdrajca. Sebastyjan Liżypęp, Kartograj z Lipnice, To Psiemięso z Schomranic, to Psupost z Kremnice. Łapigros Mazowita, na imię Brykcyjus, Wydmigęba z Rzeszowa i Piotr Fernelijus. Szkapołupca z Ciężkowic, Niedojadł z Mrzygłoda, Siekierka z Stawiszyna, Płoczyflak z Migroda, Więc Wiercibies z Osieka, Kręcigłowa z Żarek, Koliweszka ze Cchowa i Łupikot Marek. Laurencyjus Cichowlazł, Franciszek Fudalej, Chybidziura pan Jędrzej, Urban Głowoszalej. De Poręba Drapichrost, Matus Cięgniskóra, Erazmus Głodzigiza, Pelrus Paligóra. Więc Symon Proszowita, który Radziwiły,
Włóczykij Walanty z Bandurą z Tarczyna, Nuż pan Matys Zaskowski, Płatek duszotrajca, Przy nich siedział Miesurad Symon, Boży zdrajca. Sebestyjan Liżypęp, Kartograj z Lipnice, To Psiemięso z Schomranic, to Psupost z Kremnice. Łapigros Mazowita, na imię Brykcyjus, Wydmigęba z Rzeszowa i Piotr Fernelijus. Szkapołupca z Cieszkowic, Niedojadł z Mrzygłoda, Siekierka z Stawiszyna, Płoczyflak z Migroda, Więc Wiercibies z Osieka, Kręcigłowa z Żarek, Koliweszka ze Cchowa i Łupikot Marek. Laurencyjus Cichowlazł, Franciszek Fudalej, Chybidziura pan Jędrzej, Urban Głowoszalej. De Poręba Drapichrost, Matus Cięgniskóra, Erazmus Głodzigiza, Pelrus Paligóra. Więc Symon Proszowita, który Radziwiły,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 368
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
i bieganiem dało znak przelęknienia się. W Dyjon albo Divionie o 4 w wieczor, pasterze nie mogli utrzymać bydła w polu, które uciekało do obor. Trzęsienie tu rozciągnęło się do Orleanu Trojes albo Tricassyj, Sens, alba Senones, Chalons, albo Cabillonu, Joinville (Joanvilla) Reims, (Remi) Soissons, Doje, Macon, Straszbourgu, do Delfinatu, Beaujolois, Lugdunu, Genewy Szwajcaryj. Na tych ostatnich miejscach poprzedziły płomienie widziane przez 4 dni na jednej górze przy Genewie.
1 Czerwca trzęsienie ziemi w Lugdunie.
2 Października Fortece miasta Lima prawie zewszystkim obaliło. We 24 godzinach 200 razy ponowione było.
19 Października morze wyszedłszy
y bieganiem dało znak przelęknienia się. W Dijon albo Divionie o 4 w wieczor, pasterze nie mogli utrzymać bydła w polu, które uciekało do obor. Trzęsienie tu rozciągnęło się do Orleanu Troyes albo Tricassyi, Sens, alba Senones, Chalons, albo Cabillonu, Joinville (Joanvilla) Reims, (Remi) Soissons, Doie, Macon, Straszbourgu, do Delfinatu, Beaujolois, Lugdunu, Genewy Szwaycariy. Na tych ostatnich mieyscach poprzedziły płomienie widziane przez 4 dni na iedney górze przy Genewie.
1 Czerwca trzęsienie ziemi w Lugdunie.
2 Października Fortece miasta Lima prawie zewszystkim obaliło. We 24 godzinach 200 razy ponowione było.
19 Października morze wyszedłszy
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 133
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
cię radzi widza, tam nie często bywaj. A gdzie nie radzi, tam nigdy.
Przyjaciela w nieszczęściu poznać, Nieszczęście pokazuje, kto prawdziwie miłuje.
Dwa wierni przyjaciele, jedna dusza wróżnym ciele.
Grzechy się godzi strofować Ale osoby szanować.
Dobry przyjaciel rzadki.
Dobra to powieść, gdy wołają jeść.
Kto nie doje, i dopije, ten jest mądry długo zije.
Dopiero koniowi owsa, kiedy chce iść do psa. Rusin mówi: Dopiero dajesz chłeba husto, Kiedy wgębie zębów pusto.
Pocieszne słowo smutnemu sercu lekarstwo.
Wielcy Panowie daleko dosięgą.
Do wszystkiego czasu trzeba Zyzną rolą czas dobry czyni.
Co się raz z serca
ćie radzi widzá, tam nie cżęsto byway. A gdzie nie radzi, tam nigdy.
Przyjaciela w nieszczęśćiu poznać, Nieszczęśćie pokazuje, kto prawdziwie miłuje.
Dwa wierni przyjaciele, jedna dusza wrożnym ciele.
Grzechy śię godźi strofować Ale osoby szanować.
Dobry przyjaćiel rzadki.
Dobra to powieść, gdy wołają jeść.
Kto nie doje, y dopije, ten jest mądry długo źyie.
Dopiero koniowi owsa, kiedy chce iść do psa. Ruśin mowi: Dopiero dajesz chłeba husto, Kiedy wgębie zębow pusto.
Pocieszne słowo smutnemu sercu lekarstwo.
Wielcy Panowie daleko dosięgą.
Do wszystkiego czasu trzeba Zyzną rolą cżas dobry cżyni.
Co śię raz z serca
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 14
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
doktor zakazał jeść świnie, Rychlej też tak szum z głowy albo z kości zginie. Więc do wetów nie masz co włoskiego dołożyć, To jaki przypiekany małdrzyczek położyć. A gdy się obiad skończy, w taniec, muzykowie, Zagrajcie co grzecznego! Rządni pachołkowie
Są gotowi z pannami ksztaltownie wywijać, A kto by zaś nie dojadł, wolno mu dopijać. ^ Każcież go hojnie dawać, bądźmy dobrej myśli, Wszakeśmy tu dlatego dzisia w ten dom przyśli. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BachI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę,
doktor zakazał jeść świnie, Rychlej też tak szum z głowy albo z kości zginie. Więc do wetów nie masz co włoskiego dołożyć, To jaki przypiekany małdrzyczek położyć. A gdy się obiad skończy, w taniec, muzykowie, Zagrajcie co grzecznego! Rządni pachołkowie
Są gotowi z pannami ksztaltownie wywijać, A kto by zaś nie dojadł, wolno mu dopijać. ^ Każcież go hojnie dawać, bądźmy dobrej myśli, Wszakeśmy tu dlatego dzisia w ten dom przyśli. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BACCHI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 257
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i koguta piejącego; dla czego od Symbolisty odebrał Lemma takowe: Magnos, vana fugant. Snem złożony, oczy ma zawsze nie zupełnie zawarte, za to pro Symbolo czujności wzięty u Mądrych. Do gniewu się animuje ogonem. Człekowi rzucającemu się na ziemię nie czyni wiolencyj Satis est magnanimo prostrasse Leoni. Łup swój, nie dojadłszy go, będąc już syty, żeby inne nie jadły Zwierzęta, jakimsi chuchnącym zaraża dechem i wonią, Teste AEliano. Raz tylko w życiu płód wydaje, Teste Herodoto; Urodziwszy Lwięta, przez całe trzy dni spiące, potym rykiem swoim budzi, według Gelliusza Autora Zlegowiska swego, czyli gniazda wychodząc, ślady swoje
i koguta pieiącego; dla czego od Symbolisty odebrał Lemma takowe: Magnos, vana fugant. Snem złożony, oczy ma zawsze nie zupełnie zawarte, za to pro Symbolo czuyności wzięty u Mądrych. Do gniewu się animuie ogonem. Człekowi rzucaiącemu się na ziemię nie czyni wiolencyi Satis est magnanimo prostrasse Leoni. Łup swoy, nie doiadłszy go, będąc iuż syty, żeby inne nie iadły Zwierzęta, iakimsi chuchnącym zaraża dechem y wonią, Teste AEliano. Raz tylko w życiu płod wydaie, Teste Herodoto; Urodziwszy Lwięta, przez całe trzy dni spiące, potym rykiem swoim budzi, według Gelliusza Autora Zlegowiska swego, czyli gniazda wychodząc, ślady swoie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 577
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się nam podoba/ czego chcemy by też nie wiem jak było przykro/ tego przykrości albo nie czujemy/ albo na nią nic zgoła niedbamy. Jako nie czuje/ nie dba myśliwy/ że go słońce piecze/ że go deszcz płocze/ że złota/ że niepogoda że się przyjdzie na wilgotnej murawie przespać/ nie dojeść/ ledwie tam garścią pomąconej wody/ połechtać etc. Czemu? bo tego dobrowolnie chce w to się dobrowolnie wdaje. Tak właśnie gdy kto szczerze chce aby jaką pogardę od kogo odniósł/ aby jaką przykrość ucierpiał/ albo co komu dawszy/ darowawszy/ kochanej rzeczy postradał/ taki pewnie i na honorze i na wczasie/
się nam podoba/ czego chcemy by też nie wiem iák było przykro/ tego przykrośći álbo nie czuiemy/ álbo ná nię ńic zgołá niedbamy. Iáko nie czuie/ nie dba myśliwy/ że go słońce piecze/ że go deszcz płocze/ że złotá/ że niepogodá że się przyidźie ná wilgotney murawie przespáć/ nie doieść/ ledwie tám gárśćią pomąconey wody/ połechtać etc. Czemu? bo te^o^ dobrowolnie chce w to się dobrowolnie wdáie. Ták właśnie gdy kto szczerze chce áby iáką pogárdę od ko^o^ odniosł/ áby iáką przykrość ućierpiáł/ álbo co komu dáwszy/ dárowáwszy/ kocháney rzeczy postrádał/ táki pewnie y ná honorze y ná wczáśie/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 331
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
swego iz są i bywają tym podobniejszemi onemu/ przetoż niewymownie cieszą się w takich niedostatkach. Kutemu ia i ono/ tegoż kochanego swego słowo: Błogosławieni którzy łakną i pragną: bo będą nasyceni. I owe: Błogosłaawieni ubodzy: bo wasze jest królestwo Boże. Zaczym sami w swym sercu konkludują lubo nie dojadszy/ i drugdy nie dopiwszy z tymże Królem Dawidem mówiąc: Nasyco będę gdy się okaże chwała twoja. I toć to jest co Chrystus JEzus do serc ich posyłając mówi: Nie samym chlebem żywie człowiek: ale wszelkim słowem które pochodzi z ust Bożych. A że słowa CHrystusowe nad miód/ i plastry słodsze są
swego iz są y bywaią tym podobnieyszemi onemu/ przetoż niewymownie ćieszą się w tákich niedostatkách. Kutemu ią y ono/ tegoż kochanego swego słowo: Błogosławieni ktorzy łakną y pragną: bo będą nasyceni. Y owe: Błogosłaawieni vbodzy: bo wásze iest krolestwo Boże. Zaczym sámi w swym sercu konkluduią lubo nie doiádszy/ y drugdy nie dopiwszy z tymże Krolem Dáwidem mowiąc: Nasyco będę gdy się okaże chwałá twoiá. Y toć to iest co Chrystus IEzus do serc ich posyłáiąc mowi: Nie sámym chlebem żywie człowiek: ále wszelkim słowem ktore pochodźi z vst Bożych. A że słowá CHrystusowe nad miod/ y plastry słodsze są
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 70
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
dwunasty mostek ziadszy cielęcy/ podjadła sobie. O takiej że nieostrożnej brzemiennej/ pisze Doktor Joannes Langius in Epist: Medycin: iż niedaleko miasta Anderaku Biskupa Koleńskiego/ była jedna/ która niespodziewanie choroba napadła/ którą bulimią abo piką zowią Medykowie/ która wstawszy w nocy/ ukochanego swego Małżonka spiącego zajadła/ a ostatek czego nie dojadła nasoliła tejżę nocy na pochwilek. Gdy ją potym ta choroba wilcza odstąpiła/ wielce żałując ukochanego Małżonka/ samasz z żalu wielkiego nieżycząc już sobie dalej żywota/ oznajmiła to swoim jawnie przyjaciółom. Za takiemi afektami /i nieposzanowaniem podległe często niezwyczajnym chorobom/ którymi nie tylo Mężom ale i Medykom/ głowy łamią/ i nie
dwunasty mostek ziadszy ćielęcy/ podiádłá sobie. O tákiey że nieostrożney brzemienney/ pisze Doktor Ioannes Langius in Epist: Medicin: iż niedaleko miásta Anderaku Biskupá Koleńskiego/ byłá iedná/ ktora niespodźiewánie chorobá nápádłá/ ktorą bulimią ábo piką zowią Medykowie/ ktora wstawszy w nocy/ vkochánego swego Małżonká spiącego záiadłá/ á ostátek czego nie doiádłá násoliła teyżę nocy ná pochwilek. Gdy ią potym tá chorobá wilcza odstąpiłá/ wielce żáłuiąc vkochánego Małżonká/ samász z żalu wielkiego nieżycząc iuż sobie dáley żywotá/ oznáymiłá to swoim iáwnie przyiaćiołom. Zá takiemi affektámi /y nieposzánowániem podległe często niezwyczaynym chorobom/ ktorymi nie tylo Mężom ale y Medykom/ głowy łamią/ y nie
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 48
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680