się nam podoba/ czego chcemy by też nie wiem jak było przykro/ tego przykrości albo nie czujemy/ albo na nią nic zgoła niedbamy. Jako nie czuje/ nie dba myśliwy/ że go słońce piecze/ że go deszcz płocze/ że złota/ że niepogoda że się przyjdzie na wilgotnej murawie przespać/ nie dojeść/ ledwie tam garścią pomąconej wody/ połechtać etc. Czemu? bo tego dobrowolnie chce w to się dobrowolnie wdaje. Tak właśnie gdy kto szczerze chce aby jaką pogardę od kogo odniósł/ aby jaką przykrość ucierpiał/ albo co komu dawszy/ darowawszy/ kochanej rzeczy postradał/ taki pewnie i na honorze i na wczasie/
się nam podoba/ czego chcemy by też nie wiem iák było przykro/ tego przykrośći álbo nie czuiemy/ álbo ná nię ńic zgołá niedbamy. Iáko nie czuie/ nie dba myśliwy/ że go słońce piecze/ że go deszcz płocze/ że złotá/ że niepogodá że się przyidźie ná wilgotney murawie przespáć/ nie doieść/ ledwie tám gárśćią pomąconey wody/ połechtać etc. Czemu? bo te^o^ dobrowolnie chce w to się dobrowolnie wdáie. Ták właśnie gdy kto szczerze chce áby iáką pogárdę od ko^o^ odniosł/ áby iáką przykrość ućierpiáł/ álbo co komu dáwszy/ dárowáwszy/ kocháney rzeczy postrádał/ táki pewnie y ná honorze y ná wczáśie/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 331
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Pokoje/ I Ganki/ i Altany niczym jedno brzmały Wdzięczną zawsze Muzyką. Stąd ognie gorzały Po kosztownych Kościołach przy ofiar paleniu/ Nigdy niezagaszane/ i co przyrodzeniu Lubo tylko. Co mogło żądzą wzbudzić brzydką/ Weselem/ i rozkoszą Dwór jej kwitnął wszytką. Punkt III.
Cóż w swoim tym takowym rozkochana stanie/ A dojeść się nie mogąc smaku w swym Wulkanie/ I jego tam amorach dawno wywietrzałych/ Przez lata już zgrzybiałe. Więc nie doskonałych Rozumiejąc w tym dziele/ którzykolwiek z gliny Śmiertelnej ulepieni. Umysł przed się inny Ten zawzięła/ żeby raz ów pośmakowawszy Z Marsem w Lemnie/ lubo stąd w jawne się podawszy Pośmiewisko do Bogów;
Pokoie/ Y Ganki/ y Altány niczym iedno brzmáły Wdzięczną zawsze Muzyką. Ztąd ognie gorzáły Po kosztownych Kościołách przy ofiar paleniu/ Nigdy niezágaszáne/ y co przyrodzeniu Lubo tylko. Co mogło żądzą wzbudzić brzydką/ Weselem/ y roskoszą Dwor iey kwitnął wszytką. Punkt III.
Coż w swoim tym tákowym roskochána stanie/ A doieść się nie mogąc smaku w swym Wulkanie/ Y iego tám ámorách dawno wywietrzáłych/ Przez latá iuż zgrzybiáłe. Więc nie doskonáłych Rozumieiąc w tym dziele/ ktorzykolwiek z gliny Smiertelney vlepieni. Vmysł przed się inny Ten záwzięłá/ żeby raz ow posmákowawszy Z Mársem w Lemnie/ lubo ztąd w iáwne się podáwszy Pośmiewisko do Bogow;
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 91
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
miał na pamięci. Tymże sposobem/ i w mniejszych stanach ludzie posiłku nie mają z dostatków swoich/ jeżeli przy nich jakie są grzechy przywiązane/ abo jeśli się tam co cudzego zamieszkało. Więc i w Zakonach często się nie powodzi/ często Zakonny człowiek przez długie lata żyjąc w Zakonie. nie może się nie tylko dojeść smaku w rzeczach duchownych/ ale też zgoła czczym się być czuję we wszytko/ nie masz i jednej cnoty w duszy jego któraby go posilać mogła w sprawach Zakonnychl gdzie stąpi/ tam się jak trzcina kruszy/ lada słoweczko go zachwieje/ ladaco duszę pomiesza/ lada ciężarek nieznośny jemu/ i tak rok po roku na
miał ná pamięći. Tymże sposobem/ y w mnieyszych stanach ludźie pośiłku nie máią z dostatkow swoich/ ieżeli przy nich iákie są grzechy przywiązáne/ abo iesli się tám co cudzego zámieszkáło. Więc y w Zakonach często się nie powodźi/ często Zakonny człowiek przez długie lata żyiąc w Zakonie. nie może się nie tylko doieść smaku w rzeczach duchownych/ ále też zgołá czczym się być czuię we wszytko/ nie mász y iedney cnoty w duszy iego ktoraby go pośiláć mogłá w spráwách Zakonnychl gdźie stąpi/ tám się iák trzćiná kruszy/ ladá słoweczko go zachwieie/ ládáco duszę pomiesza/ ládá ciężarek nieznośny iemu/ y ták rok po roku ná
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 636
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
niewczesie, Wiatr, jako pierze z czyża, po świecie rozniesie. Ja rozumiem, gdy głębiej rozbieram te ziele, Że nie człeka na świecie, duszę tęskno w ciele. Pomniąc na swój początek, że się rodzi w niebie, Nie może być kontenta na tej ziemi z siebie; Nie może się w śmiertelnych rzeczach dojeść smaku, Co raz lepszego szuka, aż śmierć: koniec braku. Błogosławiony człowiek, ale bardzo rzadki, Kto wyście do wolności znajduje z tej klatki, Choć kędy tkniesz, nikędy nie będzie bez dziury. Cóż? Wszytkie na dół wiodą, jedyna do góry, Ciasna, i siła od niej niesmaków odraża, I
niewczesie, Wiatr, jako pierze z czyża, po świecie rozniesie. Ja rozumiem, gdy głębiej rozbieram te ziele, Że nie człeka na świecie, duszę tęskno w ciele. Pomniąc na swój początek, że się rodzi w niebie, Nie może być kontenta na tej ziemi z siebie; Nie może się w śmiertelnych rzeczach dojeść smaku, Co raz lepszego szuka, aż śmierć: koniec braku. Błogosławiony człowiek, ale bardzo rzadki, Kto wyście do wolności znajduje z tej klatki, Choć kędy tkniesz, nikędy nie będzie bez dziury. Cóż? Wszytkie na dół wiodą, jedyna do góry, Ciasna, i siła od niej niesmaków odraża, I
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 343
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Polakami narodu będąc/ód Polskiej właśnie za czasem jest oderwany. Ale kiedy tak mężni są Niemcy; dla czegoż w Węgrzech dwadzieścia lat z Turkiem wojując/ Turkowi górę na tej wojnie otrzymać ? Wiemy jako to mocne Wojsko jest/ kiedyby się zaraz z izby wylazszy bić przyszło: ale pluty/ ale niedojeść/ nie dospać/ i lada bieda tak temu dokuczy/ że zaraz po nich nic. a ktemu Poseł z Wołoch,
nie zdarzyło się tam nic Niemcom/ tylko od szturmu Turki odstrzeliwać: w czym Kozacy jeśli nie bieglejszy są/ tedy równo biegli. ale to pewna/ że częste i barzo potężne Kozacy mieli na
z Polakámi narodu będąc/od Polskiey własnie zá czásem iest oderwány. Ale kiedy ták mężni są Niemcy; dla czegoż w Węgrzech dwádźieśćia lat z Turkiem woiuiąc/ Turkowi gorę ná tey woynie otrzymáć ? Wiemy iáko to mocne Woysko iest/ kiedyby się zárasz z izby wylazszy bić przyszło: ále pluty/ ále niedoieść/ nie dospáć/ y ládá biedá ták temu dokucży/ że zárasz po nich nic. á ktemu Poseł z Wołoch,
nie zdárzyło się tám nic Niemcom/ tylko od szturmu Turki odstrzeliwáć: w czym Kozacy iesli nie biegleyszy są/ tedy rowno biegli. ále to pewna/ że częste y bárzo potężne Kozacy mieli ná
Skrót tekstu: PosWoł
Strona: A4
Tytuł:
Poseł z Wołoch z obozu polskiego
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621