, tak ma ognie spore, Że w niej nieugaszonym człek płomieniem gore, I aż w niebie, gdzie wszyscy dobrzy będą wzięci, Boga w twarz obaczywszy, nasyci swe chęci. 246 (P). SYTA MIŁOŚĆ W AMNONIE
Kiedy Amnon złą żądzą ku Tamarze gorzał, Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nią, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i
, tak ma ognie spore, Że w niej nieugaszonym człek płomieniem gore, I aż w niebie, gdzie wszyscy dobrzy będą wzięci, Boga w twarz obaczywszy, nasyci swe chęci. 246 (P). SYTA MIŁOŚĆ W AMNONIE
Kiedy Amnon złą żądzą ku Tamarze gorzał, Sercem prawdziwie, ciałem zmyślenie zachorzał; Skoro swego dokazał i miłość ostydnie, Nie może patrzyć na nię, tak mu barzo zbrzydnie. Tak prędko wielki płomień w swoim ciele gasi, Wypchnąwszy siostrę, której dopiero się łasi, Nie dbając na rzewne łzy królewny niebogi, Którą nie tak gwałt boli, jako że za progi Bezbożny brat z szkaradą hańbą ją wypycha. Czyż i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 110
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dać/ abo Cerkwi naszej niepokalanej Ruskiej/ abo Herezją[...] oszkaradzonemu Zyzaniemu. Bo jedno z tego dwojga być musi/ że abo Cerkiew nasza w tym błądzi/ abo Zzani zbłądził: który słuchać jej niechciawszy/ oto się pokusił/ aby jego ona usłuchała: Czego w nieczułych na prawdę Bożą sercach po wielkiej części i dokazał. Ponieważ/ jak się wiedzieć daje/ że Zyzani z tą swoją Herezją w ustach naszych/ a nauka prawdy Bożej wzaniedbaniu została. Aże to co twierdzę/ jest Prawda Boża/ i z inszych Doktorów Cerkiewnych nauki/ z codzienną nauką Cerkiewną zgodnej/ pokazuję. Błog: abowiem Złotousty sermone de omnibus sanctis Paraenetico,
dáć/ ábo Cerkwi nászey niepokaláney Ruskiey/ ábo Hęrezyą[...] oszkárádzonemu Zyzániemu. Bo iedno z tego dwoygá bydź muśi/ że ábo Cerkiew nászá w tym błądźi/ ábo Zzáni zbłądźił: ktory słucháć iey niechćiawszy/ oto sie pokuśił/ áby iego oná vsłucháłá: Czego w niecżułych ná prawdę Bożą sercách po wielkiey częśći y dokazał. Ponieważ/ iák sie wiedźieć dáie/ że Zyzáni z tą swoią Hęrezyą w vstách nászych/ á náuká prawdy Bożey wzániedbániu zostáłá. Aże to co twierdzę/ iest Prawdá Boża/ y z inszych Doktorow Cerkiewnych náuki/ z codźienną náuką Cerkiewną zgodney/ pokázuię. Błog: ábowiem Złotousty sermone de omnibus sanctis Paraenetico,
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 31
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
teraźniejsza od Turczyna. Apologia Cum P.
O by mąż ten/ w narodzie tym wzięty/ i naszej Cerkwi luby/ przemysł i pracę tę swoję obrócił do sposzycia rozdarliny tej między Wschodną i Zachodną Cerkwią zastarzałej: mym zdaniem/ za Bożą ku dobremu pomocą/ gotowej do tego najdującej się Cerkwi Zachodnej/ łacno i szczęśliwie dokazałby tego; naszej Ruskiej Cerkwie miasto wapna/ miedzy rozwalone te dwie ściany/ do spojenia ich zażywszy. A czynić to aby chciał/ dzisia. Bo co jutrzejszy dzień przyniesie/ sam to Bóg wie. do czego nikt inszy bezpieczniej i słuszniej przyczyną być jemu nie mógłby/ jak my Przewielebni w Bogu Ojcowie moi
teráźnieysza od Turczyná. Apologia Cum P.
O by mąż ten/ w narodźie tym wźięty/ y nászey Cerkwi luby/ przemysł y pracę tę swoię obroćił do zposzyćia rozdárliny tey między Wschodną y Zachodną Cerkwią zástárzáłey: mym zdániem/ zá Bożą ku dobremu pomocą/ gotowey do tego náyduiącey sie Cerkwi Zachodney/ łácno y szczęśliwie dokazałby tego; nászey Ruskiey Cerkwie miásto wapná/ miedzy rozwálone te dwie śćiány/ do spoienia ich záżywszy. A czynić to áby chćiał/ dźiśia. Bo co iutrzeyszy dźień przynieśie/ sam to Bog wie. do cze^o^ nikt inszy bespiecżniey y słuszniey przycżyną bydź iemu nie mogłby/ iák my Przewielebni w Bogu Oycowie moi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 122
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Dosięga końcem.
Płacze go wojsko, płacze żona, która Łzami swojego oblewa Hektora, Żałuje niemniej swego generała Ojczyzna cała. 720. Na bankiet Imci pana Kłokockiego, stolnika płockiego, gubernatora księstwa słuckiego podczas sejmu warszawskiego in anno 1677
.
Zacny stolniku, nie był i nie będzie Drugi na świecie, aby w twym urzędzie
Dokazał tego, żeby jego stoły Tylu narodom dały byt wesoły. Byli Hiszpani, Włosi, Francuzowie, Niemcy, Holendrzy, Wołosza, Węgrowie, Multan, Czerkiesin, Serbowie, Ormianie I chociaż w jednym rożni Alkoranie, Turczyn, Pers, Arab i Ordyniec dziki. Trzebaby bankiet ten wpisać w kroniki, Którego pewnie i
Dosięga końcem.
Płacze go wojsko, płacze żona, ktora Łzami swojego oblewa Hektora, Żałuje niemniej swego generała Ojczyzna cała. 720. Na bankiet Imci pana Kłokockiego, stolnika płockiego, gubernatora księstwa słuckiego podczas sejmu warszawskiego in anno 1677
.
Zacny stolniku, nie był i nie będzie Drugi na świecie, aby w twym urzędzie
Dokazał tego, żeby jego stoły Tylu narodom dały byt wesoły. Byli Hiszpani, Włosi, Francuzowie, Niemcy, Holendrzy, Wołosza, Węgrowie, Multan, Czerkiesin, Serbowie, Ormianie I chociaż w jednym rożni Alkoranie, Turczyn, Pers, Arab i Ordyniec dziki. Trzebaby bankiet ten wpisać w kroniki, Ktorego pewnie i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 503
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
akomodowanie partykularnemu jakiemu miejscu na tym zawisło. Aby tak postawić sferę, żeby wszystkie jej części i cyrkuły, z częściami i cyrkułami Nieba i ziemi ile być może się zgadzały. To jest cyrkuły rysowane, oś i choryzont wyrobiony, z cyrkułami Nieba i ziemi, z ich osią i choryzontem się schodziły. Czego żebyś dokazał, tak sobie postąp. I. Weś którążkolwiek sferę, i postaw najakiej płaszczyznie naprzykład stole. II. Elewacją poli albo osi czyli to Ziemnej czyli Niebieskiej jaka jest tego miejsca, któremu akomodujesz sferę, obacz w tablicy niżei położonej. Liczbę znalezioną tej elewacyj na cyrkule południowym uniwersalnym, zacząwszy od polum północego
akkommodowanie partykularnemu iákiemu mieyscu ná tym zawisło. Aby tak postawić sferę, żeby wszystkie iey części y cyrkuły, z częściami y cyrkułámi Niebá y ziemi ile być może się zgadzały. To iest cyrkuły rysowane, oś y choryzont wyrobiony, z cyrkułami Nieba y ziemi, z ich osią y choryzontem się zchodziły. Czego żebyś dokazał, ták sobie postąp. I. Weś ktorążkolwiek sferę, y postaw náiákiey płaszczyznie náprzykład stole. II. Elewacyą poli álbo osi czyli to Ziemney czyli Niebieskiey iáká iest tego mieyscá, ktoremu akkommoduiesz sferę, obacz w tablicy niżei położoney. Liczbę znalezioną tey elewacyi ná cyrkule południowym uniwersalnym, zacząwszy od polum pułnocnego
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: L2v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
o sprawę umawia z jurystą. „Dla waści krzywdę cierpię oczywistą — Pacjent mówi — czemuż me dowody Nie miały miejsca? Że miasto nadgrody Wzdąłeś mię waszeć gorzej niż złodzieja. Takaż to ma być w słuszności nadzieja?” Rzecze jurysta: „Tak mi honor kazał, Bym strony bronił i swego dokazał. Jam dla twych skwierków, któż ci temu winien, Reputacyji tracić nie powinien.”
Nie lada to bies umie po łacinie. Pódźmy no dalej, aż się kto nawinie. A te zaś baby o co się to biją? Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies
o sprawę umawia z jurystą. „Dla waści krzywdę cierpię oczywistą — Pacyjent mówi — czemuż me dowody Nie miały miejsca? Że miasto nadgrody Wzdąłeś mię waszeć gorzej niż złodzieja. Takaż to ma być w słuszności nadzieja?” Rzecze jurysta: „Tak mi honor kazał, Bym strony bronił i swego dokazał. Jam dla twych skwierków, któż ci temu winien, Reputacyji tracić nie powinien.”
Nie lada to bies umie po łacinie. Pódźmy no dalej, aż się kto nawinie. A te zaś baby o co się to biją? Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 482
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzej Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego, Co się z ust mych wydzieracie, Ach, cyt, i tak mię wydacie: W szkole miłości wzdychanie Za wyraźne słowo stanie. OBRAZ ODMÓWIONY
Proszę o obraz malarskiej nauki, A ty, zła dziewko, żałujesz mi sztuki Płótna i nie chcesz dziełem cudzej ręki Wiernego sługi ulżyć srogiej męki; Moja zaś wierność
zgorzeć od tęsknice Niż wyjawić tajemnice.
Niech z was, o wymowne oczy, Żadna iskra nie wyskoczy, Niech gdzie wam patrzać najsłodzéj Rozum was trzyma na wodzy: W miłości w jednej są cenie Mowa i chciwe pojrzenie. I wy, serdeczne westchnienia, Świadome mego cierpienia, Wiadome same i tego, Żem przecię dokazał swego, Co się z ust mych wydzieracie, Ach, cyt, i tak mię wydacie: W szkole miłości wzdychanie Za wyraźne słowo stanie. OBRAZ ODMÓWIONY
Proszę o obraz malarskiej nauki, A ty, zła dziewko, żałujesz mi sztuki Płótna i nie chcesz dziełem cudzej ręki Wiernego sługi ulżyć srogiej męki; Moja zaś wierność
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 12
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chcąc, często nadstawiła. Ale że kto się tylko samym całowaniem Kontentuje, nie godzien i tego mym zdaniem, Na tom wszytkie dowcipu mego napiął siły, Aby nie same usta w tej rozkoszy żyły; A iż rzadko do skutku swego nie przychodzi, Na co się dwoje ludzi zezwoli i zgodzi, Łacnom przez pokojową dokazał dziewczynę, Że szóstą naznaczyła do pociech godzinę. Ta się nam sposobniejszą nad insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże.
chcąc, często nadstawiła. Ale że kto się tylko samym całowaniem Kontentuje, nie godzien i tego mym zdaniem, Na tom wszytkie dowcipu mego napiął siły, Aby nie same usta w tej rozkoszy żyły; A iż rzadko do skutku swego nie przychodzi, Na co się dwoje ludzi zezwoli i zgodzi, Łacnom przez pokojową dokazał dziewczynę, Że szóstą naznaczyła do pociech godzinę. Ta się nam sposobniejszą nad insze być zdała, Bo i matka, i czeladź do ósmej sypiała; I stanie za polewkę winną żołądkowi, Gdy się rano na takiej zwierzynie obłowi, A nic tyle w tej sprawie smaku dać nie może Jak koleńskie odzienie i niesłane łoże.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 325
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie lada czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje, gówno na szylwachu. Bonasus dziki to zwierz; ten, psów widząc siłu, Ucieka, a gdy mu już dopadają tyłu, Puszcza gnój, jako mogą gorące być wary: Tym i charty, i rącze stanowi ogary. Wierę, szkoda
dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie leda czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje, gówno na szylwachu. Bonasus dziki to zwierz; ten, psów widząc siłu, Ucieka, a gdy mu już dopadają tyłu, Puszcza gnój, jako mogą gorące być wary: Tym i charty, i rącze stanowi ogary. Wierę, szkoda
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 403
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to wie Absalon na Dawida. Podobno je stąd zaczął: Panowie a wiecież że to wziął Dawid żonę Uriaszową? któreż będzie bezpieczne stadło? Małżeństwo, i Boga i rozumu prawem obwarowane, czemu od Dawida poszanowania nie miało? treść niewoli Małżeństwo niebezpieczne. dał temu pokoj Absalon. Myślał sobie Absalon: nie dokazałbym nic to tylko Koronie przekładając. Będzie mówił jeden: Ja żony nie mam, będzie mówił drugi, mam ci ja zonę, ale jej ufam, bo nie Betsabee, mówił by trzeci, daleko my od Jeruzalem mięszkamy. To podobno wystawił trupa Absalon, to jest Uriasza, którego z-trawił Dawid? i płaczliwie
to wie Absálon ná Dawidá. Podobno ie ztąd záczął: Pánowie á wiećież że to wźiął Dawid żonę Uryaszową? ktoreż będźie beśpieczne stadło? Małżeństwo, i Bogá i rozumu práwem obwárowáne, częmu od Dawidá poszánowánia nie miáło? treść niewoli Małżeństwo niebeśpieczne. dał tęmu pokoy Absálon. Myślał sobie Absálon: nie dokazałbym nic to tylko Koronie przekładáiąc. Będźie mowił ieden: Ia żony nie mam, będźie mowił drugi, mam ći ia zonę, ále iey vfam, bo nie Betsábee, mowił by trzeći, dáleko my od Ieruzalem mięszkamy. To podobno wystáwił trupa Absálon, to iest Vryaszá, ktorego z-trawił Dawid? i płáczliwie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 2
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681