, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Próżerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie,
, brzydząc się światłością dniową, Pośmiewiskiem u ptaków stawszy się i sową); Ni puchacz Askalafus, który Prozerpinę Potępił swym świadectwem w podziemną krainę; Ni Pandijonów dwakroć zięć w dudkowym czubie; Ni Pikus, co swym nosem wszytko psując dziubie; Nawet ani Arachne swoją pajęczyną Oszpecenia grobowi nie będzie przyczyną. A gdy już dokończywszy ostatniej posługi Zawrzesz grób i położysz na drzwiach kamień długi, Wystaw przed nim słup dobrym dłutem utoczony I tam napisz pamiątkę tę na cztery strony.”
Tak Jowisz kazał i tak spadszy z góry Wykonał wszytko posłuszny Merkury. A Febus z żoną i dziewłącią córek, Których parnaskł wychował pagórek, Łzy na przemiany ocierając sobie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 139
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy, Ten wieje, a ten o jasny dzień prosi, Gdy siano kosi;
Ów sery tworzy, ten ściska twarogi, Ten kapelusze plecie na śreżogi, Tamten na skrzypkach na imię swej kumy Wyrzyna dumy,
A dokończywszy dorocznej roboty, Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty, I szczerze myśli po dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna,
ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy, Ten wieje, a ten o jasny dzień prosi, Gdy siano kosi;
Ów sery tworzy, ten ściska twarogi, Ten kapelusze plecie na śreżogi, Tamten na skrzypkach na imię swej kumy Wyrzyna dumy,
A dokończywszy dorocznej roboty, Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty, I szczerze myśli po dobrym obżynku O odpoczynku.
Żaden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie słyszy hałasu, Prócz szumu z wody, co snowi pomocy Dodaje w nocy.
Zdrowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co ją wykopie rydlem, niż zwierzyna,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Baterie; i wszytko sposobił Cóżkolwiek mógł wynaleźć dowcip ludzki kiedy, Choć Ostendy nie widząc, ani nigdy Bredy. Jako także i nasi wzglądając na rzeczy, Gdzie zmierzał Nieprzyjaciel, mieli się na pieczy. Ani ubezpieczając Ttaktaty owymi, Pospieszali tym predzej, z obronami swymi. Których kiedyś za spolną ręką i pomocą Dokończywszy do miary, spokojną się nocą Zemkną do nich, a także Rozrażewski wody Znowu pilen, od której dowiewają chłody O bok mu Przyjemskiego: i wszytka ta ściana Z samych WieIgopolanów rogata Hetmana Ma Reduta: gdzie Czoło i Armata była, Niż się nowu pod Zamek trzeci raz ruszyła. Lackoroński pilnuje Belluardu swego, Podczasy
Batterye; i wszytko sposobił Cożkolwiek mogł wynaleść dowćip ludzki kiedy, Choć Ostendy nie widząc, áni nigdy Bredy. Iáko takze i naśi wzglądaiąc na rzeczy, Gdźie zmierzáł Nieprzyiaćiel, mieli sie na pieczy. Ani ubespieczáiąc Ttaktaty owymi, Pospieszali tym predzey, z obronami swymi. Ktorych kiedyś za spolną reką i pomocą Dokończywszy do miary, spokoyną sie nocą Zemkną do nich, á także Rozrażewski wody Znowu pilen, od ktorey dowiewáią chłody O bok mu Przyiemskiego: i wszytka ta śćiana Z samych WieIgopolanow rogata Hetmana Ma Reduta: gdźie Czoło i Armatá byłá, Niż sie nowu pod Zamek trzeći raz ruszyła. Lackoroński pilnuie Belluardu swego, Podczásy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 62
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
W KROJU
W podziwieniu niejakim być by powinna przeinaczona na nieprzystojny wieku teraźniejszego pozór twarz ludzka, bo jeżeli co trudnego być może na świecie, tedy to zdałoby mi się najbardziej mieć moc powaryjowania tak wybornego duszy rozumnej przymiotu, którą nie objęta najpierwszego autora wszechmocność nad podobieństwo pojęcia wyrobiła doskonale. Ale że tak wyśmienite naczynie dokończywszy i wypuściwszy spod ręki swojej oddał na dyspozycyją woli własnej naszej Stworzyciel, tedy jako się ta w okolicznościach i pasyjach natury swojej ma i szacuje na kształt ludzi szalonych i hipokondrycznych, tak też do proporcji zażywanie onego z podziwienia wychodzić musi. Najdoskonalszej bowiem rzeczy nigdy doskonale zażyć nie potrafi niedoskonałość człowieka, jako się to w potocznej
W KROJU
W podziwieniu niejakim bydź by powinna przeinaczona na nieprzystojny wieku teraźniejszego pozór twarz ludzka, bo jeżeli co trudnego bydź może na świecie, tedy to zdałoby mi się najbardziej mieć moc powaryjowania tak wybornego duszy rozumnej przymiotu, którą nie objęta najpierwszego autora wszechmocność nad podobieństwo pojęcia wyrobiła doskonale. Ale że tak wyśmienite naczynie dokończywszy i wypuściwszy spod ręki swojej oddał na dyspozycyją woli własnej naszej Stworzyciel, tedy jako się ta w okolicznościach i pasyjach natury swojej ma i szacuje na kształt ludzi szalonych i hipokondrycznych, tak też do proporcyi zażywanie onego z podziwienia wychodzić musi. Najdoskonalszej bowiem rzeczy nigdy doskonale zażyć nie potrafi niedoskonałość człowieka, jako się to w potocznej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 286
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, duplex damnum: i niesława zaraz wieczna i strata wolności irrecuperabilis i zaraz absoluti dominii utwierdzenie. Tracą zaraz naprawę namówioną, robotę swoję pracowitą już niepoścignioną, bo dlatego ad extraordinaria rzuciliśmy się, że sejmy nic dobrego nie mogły sprawić. Acta wszytkie i swoje zjazdy illegitima być przyznawają, kiedy ich odbiegają, a nie dokończywszy, ad ordinaria principia się wracają. Ze król i ci tam hostes Reipublicae przewiedli, górę otrzymali, nie tylko jem przyznawają palmam i pociechę z tego jem dają, ale zaraz absolutum dominium ono i iugum servitutis na nas ultro wewłóczą. Chcąc sejmu, już abrenuntiant wszytkiem ostatniem swojem refugiis, już de iure cedunt suo,
, duplex damnum: i niesława zaraz wieczna i strata wolności irrecuperabilis i zaraz absoluti dominii utwierdzenie. Tracą zaraz naprawę namówioną, robotę swoję pracowitą juz niepoścignioną, bo dlatego ad extraordinaria rzuciliśmy się, że sejmy nic dobrego nie mogły sprawić. Acta wszytkie i swoje zjazdy illegitima być przyznawają, kiedy ich odbiegają, a nie dokończywszy, ad ordinaria principia się wracają. Ze król i ci tam hostes Reipublicae przewiedli, górę otrzymali, nie tylko jem przyznawają palmam i pociechę z tego jem dają, ale zaraz absolutum dominium ono i iugum servitutis na nas ultro wewłóczą. Chcąc sejmu, już abrenuntiant wszytkiem ostatniem swojem refugiis, już de iure cedunt suo,
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 290
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Rozdział Siódmy Rozdział Rozdział OŚMY.
Toż jaśnie zsameiże Akademii Krakowskiej na oko pokazuje się; abowiem na jej Fundowanie/ Król Kazimierz wielki/ prosił pozwolena od Vrbana v. Papieża/ posławszy posły swe do Awenionu/ mówi Bielski/ Roku 1361. i otrzymał. Którą kosztem wielkim naKazimierzu począł budować/ ale jej nie dokończywszy umarł/ tak że zniej nic nie było. A Miechowita l. 4. Wtymże Roku mianuje i Komisarza na to Papieskiego. Casimirus (mowi) jednak Teologiej czytać nie dozwalając; i wyraźnie tego zabraniając. praeterquam in Theologica facultate , słowa są Papieskie/ w przywileju Kazimierzowi Akademią fundować i szkoły otwierać dozwalającym.
Rozdział Siodmy Rozdział ROZDZIAL OSMY.
TOsz iásnie zsameiże Akádemiey Krákowskiey ná oko pokázuie się; ábowiem ná iey Fundowánie/ Krol Kázimierz wielki/ prośił pozwolena od Vrbana v. Papieża/ posławszy posły swe do Awenionu/ mowi Bielski/ Roku 1361. y otrzymał. Ktorą kosztęm wielkim náKáźimierzu począł budowáć/ ále iey nie dokończywszy vmárł/ ták że zniey nic nie było. A Miechowitá l. 4. Wtymże Roku miánuie y Komisarza ná to Papieskiego. Casimirus (mowi) iednák Theologiey czytáć nie dozwaláiąc; y wyráźnie tego zábrániáiąc. praeterquam in Theologica facultate , słowá są Papieskie/ w przywileiu Káźimierzowi Akádemią fundowáć y szkoły otwieráć dozwaláiącym.
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 93
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
(Jeśliż prawdziwe są ludzkie nowiny) — Za twe, Bogdanie, takie traktowanie Inwitował cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła obłoków ciemnych nastąpiło. Tedy już nasi po krwiopłynnym znoju Nie dokończywszy z Kozakami boju, Jako przestrone pole otrzymali, Całą noc w polu przy taborze stali Nieprzyjacielskim i z tej, i z tej strony Wszelkie ich sobą ścisnąwszy obrony. I cny Jeremi (luboby mógł raczej Cokolwiek przez noc odpocząć po pracy) Z placu nie zjeżdża, lecz pod niebem stoi A straż wszelaką ma w
(Jeśliż prawdziwe są ludzkie nowiny) — Za twe, Bogdanie, takie traktowanie Inwitował cię z sobą na mieszkanie. Noc zatym idzie, a po pracy konie Swoje Lucyfer w chłód do morza żonie; Wtym na jasny tor, gdzie słońce chodziło, Siła obłoków ciemnych nastąpiło. Tedy już nasi po krwiopłynnym znoju Nie dokończywszy z Kozakami boju, Jako przestrone pole otrzymali, Całą noc w polu przy taborze stali Nieprzyjacielskim i z tej, i z tej strony Wszelkie ich sobą ścisnąwszy obrony. I cny Jeremi (luboby mógł raczej Cokolwiek przez noc odpocząć po pracy) Z placu nie zjeżdża, lecz pod niebem stoi A straż wszelaką ma w
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 124
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ale daleko coś więtszego/ coś więtszego. Zdumiał się ociec nasz/ bacząc skarby które Pan nasz złożył u tego człowieka/ który już był u siebie mocno postanowił/ że napotym wszytka jego zabawa miała być/ Jezus i Maria/ i to mu się nie miało z pamięci nigdy wybić/ ani z ust/ ażby dokończywszy tego żywota/ wieczny zaczął.
Idąc dwa z naszych mimo jednę chałupę ubogą/ znaleźli tam jednego który lat ośmdziesiąt przechodził/ i leżał na trzcinie konając bez czułości żadnej/ tak wyschły/ że ledwie się skora na kościach opięła/ i przeto zdał się jako trup jaki. Ulitowawszy się nad nim/ prosili naszy P.
ále dáleko coś więtszego/ coś więtszego. Zdumiał się oćiec nász/ bacząc skárby ktore Pan nász złożył u tego człowieká/ ktory iuż był u siebie mocno postánowił/ że nápotym wszytká iego zabáwá miáłá być/ Iezus y Márya/ y to mu się nie miáło z pámięći nigdy wybić/ áni z ust/ áżby dokończywszy tego żywotá/ wieczny záczął.
Idąc dwá z nászych mimo iednę cháłupę ubogą/ ználeźli tám iednego ktory lat ośmdźieśiąt przechodźił/ y leżał ná trzćinie konáiąc bez czułośći żadney/ ták wyschły/ że ledwie się skorá ná kośćiách opięłá/ y przeto zdał się iáko trup iáki. Ulitowawszy się nád nim/ prośili nászy P.
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 60.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, nie gluzująe księgi, do druku z nią śpieszą. Aż wstyd miasto pochwały, szkoda miasto zysku, Koszt jako w błoto wrzucił, praca w pośmiewisku. Szczenięć zwykle w dziewiątym dniu przejźry u suki; To już na wieki, co raz ślepo weszło w druki. Dziewięć, jako o sobie sam pisze Horacy, Dokończywszy lat przydał poprawie swej pracy, A Stacyjus dwanaście, nim do wzroku przyjdzie, Nim ją światu pokaże, przydaje Tebajdzie. I Owidyjus długo swoję, choć po trosze, Pierwej nim z domu puści, poleruje, ciosze. Lepiej późno, a dobrze, bo kto nagle kwapi, Od początku do końca we wszytkim poszkapi
, nie gluzująe księgi, do druku z nią śpieszą. Aż wstyd miasto pochwały, szkoda miasto zysku, Koszt jako w błoto wrzucił, praca w pośmiewisku. Szczenięć zwykle w dziewiątym dniu przejźry u suki; To już na wieki, co raz ślepo weszło w druki. Dziewięć, jako o sobie sam pisze Horacy, Dokończywszy lat przydał poprawie swej pracy, A Stacyjus dwanaście, nim do wzroku przyjdzie, Nim ją światu pokaże, przydaje Tebajdzie. I Owidyjus długo swoję, choć po trosze, Pierwej nim z domu puści, poleruje, ciosze. Lepiej późno, a dobrze, bo kto nagle kwapi, Od początku do końca we wszytkim poszkapi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 125
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miasto pióry róg Jednorozców, miasto inkaust płacz i łzy Krokodylowe, miasto piaseczku wszystkie morza piaszczyste, miasto wosku pianę Oerberową, a pieczęcią, będzie łeb zarażliwy Meduzy. T. Wszystko według rozkazania skutek swój odbierze, ale radbym też wiedział jako się Wmć podpisujesz do Listów już popisanych. B. Mało nie wszyscy podpisują się dokończywszy Listu, ale ja przeciwmym trybem i zwyczajem , nigdy nie wyrazam Literami, ani przezwiska, ani nazwiska mego, bo ma i zawiera w sobie tak zarażliwą moc, iż każdy przeczytawszy paść musi wznak, wiecznie umierając. Otoż miasto podpisu Lista dokończywszy, ustnie tylko mówię, ja Kapitan, i tak na tym dosyć
miásto piori rog Iednorozcow, miásto inkaust płácz y łzy Krokodilowe, miásto piaseczku wszystkie morzá piaszczyste, miásto wosku piánę Oerberową, á pieczęćią, będźie łeb záráżliwy Meduzy. T. Wszystko według roskazánia skutek swoy odbierze, ále radbym też wiedźiał iáko się Wmć podpisuiesz do Listow iuż popisanych. B. Mało nie wszyscy podpisuią się dokończywszy Listu, ále ia przećiwmym trybem y zwyczáiem , nigdy nie wyrazam Literámi, áni przezwiská, áni nazwiská mego, bo ma y záwiera w sobie ták záráżliwą moc, iż káżdy przeczytawszy páść muśi wznák, wiecznie umieráiąc. Otoż miásto podpisu Lista dokonczywszy, vstnie tylko mowię, ia Kápitan, y ták ná tym dosyć
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 13
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695